Hard to Be a God [PC]
Czy warto robić takie recenzje gier- starych i jednocześnie słabych?
Ja sądzę, że nie...
Starych? Gra która nie ma nawet roku jest już stara?
akurat walka na koniu jest swietna. w zadnej innej grze nie spotkalem sie z taka fajna mozliwoscia szarzowania z podniesiona bronia i tluczenia mobow. perelka, do ktorej daleko innym produkcjom (a moze innym producentom po prostu nie dane bylo widziec konia np. bethesda - tak tez bywa). fabulka jest bardzo fajna i bije na leb na szyje podobne produkcje, w ktorych wrecz do zarzygania ratuje sie od nowa caly swiat/krolestwo (niepotrzebne skreslic). mozliwosc przebierania sie jest kapitalna, moze za malo wykorzystana - ale jest i cieszy.fabula dla ludzi ktorzy nie czytali ksiazki straci sens po kilku dialogach. po prostu sie pogubia. moze troche tutaj przesadzono ale po skonczeniu giery na 3 sposoby (jest to w recenzji?) ma sie satysfakcje z opowiedzianej historii. zwlaszcza ze nie sa one do konca slodko-hamerykanskie.
combosow strasznych nie ma ale kazda bron ma power atak, na prawym klawiszu myszki. na koniu tez to dziala.
aha i baron Pampa rzadzi :)
ps. kubexminator -> a kto powiedzial, ze gra jest slaba. jakis kolo z gola? hahaha dobre :D
kom-pan - Może i przyjemna jest walka na koniu, lecz co to za przyjemność, jak niszcząć wszystko siedząc sobie spokojnie na rumaku można przejść grę na najwyższym poziomie trudności bez zadrapania? Wykluczając momenty gdzie jesteśmy zdani tylko na swe nogi...
Przyznaje, że do końca nie dotarłem, bo gierka dosyć długa, choć jakby posiedzieć dłużej to może i bym przeszedł, więc nie wiem jak wygląda sprawa z zakończeniami. Jednak przez zdecydowaną większość gry, nasze decyzje nijak nie miały wpływu na dalszy jej przebieg, a starałem się wykonywać wszelkie możliwe kombinacje.
jaka gra taka recenzja chcialoby sie powiedziec. gdyby nie to, ze gra jest fajna:)
a niech strace. nabije sobie jeszcze jednego posta. no to zaczynamy:
1. "W całej grze jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie. Mimo że kilka razy dołączy do nas jeden lub kilku kompanów, to ograniczają się oni do biegania za nami i ewentualnej walki."
Hmm to jak to jest tylko i wylacznie na siebie czy jednak nie?
2. "Od samiutkiego początku do kresu naszej wędrówki nie jesteśmy zdani na siebie, bardzo pomocny jest komputer, wskazujący kolejne etapy naszych misji."
Oookej. To jednak ktos nam pomaga.
3. "Wszystko ogranicza się do dotarcia z jednego miejsca do drugiego, porozmawiania bądź ubicia kilku łbów i powrotu. Odnalezienie dzieci zagubionych w lesie, zebranie informacji o działającej grupie przemytników czy eliminacja bandytów terroryzujących wioskę."
Bijemy po lbie dzieci, potem informatorow, a potem straznikow. Bardzo, bardzo zla gra.
4. "Bardzo, naprawdę bardzo, wolny marsz konia słyszany jest jako trucht."
To jest prawdziwa perelka. Podpowiadam: klus, cwal, czy jazda stepem brzmia lepiej niz marsz, trucht i sprint. Ale co tam.
5. "Wycia wilków wystepuja z czestotliwoscia dzwonów koscielnych bijacych w samo poludnie."
Tu sie troche usmialem z kumplami bo skoro dzwony bija w poludnie to tak chyba .. raz dziennie?
To tyle na swiezo. Wracam do grania czego i Wam drodzy czytelnicy zycze serdecznie ;)
edit:
a teraz tak ciuchutko na ucho: Arxel nawet nie przyznawaj sie ze nie skonczyles gry, a napisales recenzje. Wydawca (Top Ware ?) chyba sie obrazi. ja bym sie wk....il
Pomijajac jakosc recenzji - czy nie powinno sie gry przejsc zanim sie na jej temat wypowie?? Szczegolnie piszac recenzje...
kom-pan
"Hmm to jak to jest tylko i wylacznie na siebie czy jednak nie?"
Nie mamy żadnego wpływu na to, co robią - biegają tylko, czasem się gubiąc lub zostając w tyle. Ich "pomoc" można sobie o kant stołu rozbić.
"Oookej. To jednak ktos nam pomaga."
Ok, tutajsz masz rację - małe zamieszanie z tymi dwoma zdaniami. Faktycznie brakło tutaj kilku słów wyjaśnienia - w przypadku pierwszego chodziło naturalnie o walkę, w drugim o samą ściezkę fabularną. Nic nie robimy sami, nie musimy czytać opisów questów, wszystko jest oznaczone...
"Bijemy po lbie dzieci, potem informatorow, a potem straznikow. Bardzo, bardzo zla gra."
"porozmawiania bądź ubicia kilku łbów". Chociaż tutaj to faktycznie własna interpretacja zytelnika, czy chodziło o odnalezienie dzieci i porozmawianie z nimi czy ubicie im łbów... Lub lepsze wyjście - brakło "Na przykład", na początku zdania.. Może i w tym przypadku podpada minimalni pod błąd logiczny, lecz rozgarnięta osoba nie powinna mieć problemu ze zrozumieniem tego. Sam to już -nasty raz czytam i nie potrafie tego zrozumieć po Twojemu, ale niech Ci będzie.
"To jest prawdziwa perelka. Podpowiadam: klus, cwal, czy jazda stepem brzmia lepiej niz marsz, trucht i sprint. Ale co tam."
Czy wyglądam na miłośnika koni? Baa, powiem więcej - nienawidzę koni. Nie wymagajmy od innych, by znali się na wszystkim. Choć może na potrzeby tych kilku słów może i powinenem się tym zainteresować... A teraz idę potrenować algi na OLL umożliwiające LC i pominięcie PLL w przypadku x2crossa
"Tu sie troche usmialem z kumplami bo skoro dzwony bija w poludnie to tak chyba .. raz dziennie?"
A czy wybijają tylko raz (jedno uderzenie)? ;-)
Gra nie zostanie wydana w Polsce - taką informację otrzymałem. Reszta niżej \/
dzawor - nie trzeba przejść gry by napisać recenzję. Już się boje co będzie w przypadku kolejnej recenzji, bo także nie dotarłem do samego końca i nie wykonałem wszystkich questów :-(
Prosty FPS, gdzie jego przejście zajmuje zaledwie kilka godzin to rozumie, ale cRPG, gdzie zdecydowaną większość odkryjemy docierając do pewnego momentu wystarczy do opisania wrażeń z gry. Trzy różne zakończenia? Ok, dopiszcie sobie +2 do końcowej noty...
dzawor - nie trzeba przejść gry by napisać recenzję(...)
Trzy różne zakończenia? Ok, dopiszcie sobie +2 do końcowej noty...
-------------------
Kpisz sobie z nas?
Gra mi się generalnie podoba, aczkolwiek oczekiwałem trochę więcej. Szkoda zmarnowanego potencjału.
Natomiast recenzja nieprofesjonalna.
arxel : czy ja dobrze zrozumialem? nikt tego nie wydaje, wiec mozna sobie pozwolic na nieprzechodzenie gry i napisanie recenzji, bo i tak zaden wydawca sie nie dopieprzy? czy to jest przyklad profesjonalizmu?
oczywiście, że nie trzeba przejść całej gry, żeby napisać recenzję i wystawić jej ocenę. Powodów jest kilka. Pierwszy - jeśli pisanie recenzji jest zawodem który daje piszącemu chleb, takich tekstów musi w miesiącu powstać kilka/kilkanaście, zwyczajnie może braknąć czasu na podstawowe potrzeby fizjologiczne, jeśli zdecydujemy się na przejście wszystkich gier które opisujemy. Drugi - nie każdą grę da się przejść, nie zawsze recenzent, chociaż obegrany w przeróżne produkcje, da sobie z daną grą radę. Poza tym, jak przejść np. NHL'08 czy inne, otwarte tytuły? Skąd wiadomo, kiedy można pisać, skoro gra nie ma końca? Trzeci - dobry recenzent nie musi przechodzić całej gry, żeby wystawić trafną ocenę i zawrzeć w recenzji to, co najważniejsze. Właśnie dlatego jest recenzentem, ma wiedzę, wyczucie i to coś, co mu pozwala na takie działanie.
Przykład - głośna gra, wydana osiem lat temu. Pisałem recenzję, wystawiłem ocenę 10/10, z oceną tą do tej pory zgadza się mnóstwo graczy, ba, nawet wyniki sprzedaży pokazują, że miałem rację. Gry nie przeszedłem, nie dlatego, że mi się nie chciało, tylko dlatego, że fizycznie nie było takiej możliwości, na granie i napisanie recenzji miałem jedynie kilkadziesiąt godzin - wliczając sen, lot samolotem w dwie strony, przejazd pociągiem do i z warszawy. Czytałem niedawno tą recenzję i moim zdaniem to nadal dobry tekst.
Inny przykład - inna gra której wystawiłem 10/10 i do tej pory ta ocena trzyma swoją moc. Tyle tylko, że grałem cały miesiąc, przeszedłem grę wzdłuż i wszerz. Świetnie - problem w tym, że ktoś musiał za mnie napisac kilka(naście) tekstów które napisałbym gdybym tak tytułu nie katował.
Gra to nie film, to nie książka. Zresztą i te przy odrobinie wyczucia i obeznania można zrecenzować, dość ogólnie, ale zawsze, nie czytając ich.
yasiu:
oczywiscie, ze trzeba przejsc cala gre zeby ja zrecenzowac.
zwlaszcza jesli mowimy o grach crpg. przyklad nhl'08 jest jak najbardziej chybiony bo ma sie nijak do crpga. chyba, ze mowimy o dwoch roznych grach. ja widzialem ta oficjalna - nie wersje za friko dla redakcji - wiec moge sie mylic.
jesli nie ma sie czasu na granie to moze lepiej dwa razy przemyslec droge kariery? to wlasnie GRANIE jest czescia pracy recenzenta i jego podstawowym, zakichanym obowiazkiem. jesli ktos rznie recki jedna za druga, tylko i wylacznie dla kasy to moze lepiej byloby dla wszystkich gdyby wzial zamiast piora np. lopate i aktywnie przyczynil sie do budowy stadionow na najblizsze euro. wystawianie oceny czemus co sie widzialo przez chwile nijak sie ma do obiektywnosci, ktora powinna cehcowac dziennikarza. a o obiektywnosc tu chodzi. nie o odczucia po kilku minutach grania.
musze przyznac, ze nigdy nie traktowalem recenzji bardzo powaznie ale to co napisales powinno byc szokujace dla tych ktorzy recki czytaja, bo gorszej rzeczy, tak zle swiadczacej o polskim rynku z grami, dawno nie czytalem. nawet nie chce sie w to wglebiac, bo po prostu rece opadaja.
najbardziej zenujace jest zas twoje ostatnie stwierdzenie: "Gra to nie film, to nie książka. Zresztą i te przy odrobinie wyczucia i obeznania można zrecenzować, dość ogólnie, ale zawsze, nie czytając ich."
ogolne recenzje wymienia sie przy piwie z kumplami, patrzac na cycata kelnerke, a nie publikuje w fachowej prasie/mediach i bierze za to pieniadze.
patrzac na to co DWOCH publikujacych recenzentow napisalo powyzej, teraz juz wiem dlaczego najbardziej wartosciowe gry sie nie sprzedaja, a armia zombie wykupuje ostatnie gnioty i wola o jeszcze. to nie tylko wina rozdmuchanego pr i klamstw producentow ale i braku profesjonalizmu w pracy pseudodziennikarzy publikujacych swoj pamietnik zamiast rzetelnej roboty.
dziwne, że nawiązałeś tylko do części wypowiedzi a nie do całości. pokaż mi gdzie napisałem, że wystawia się ocenę po zobaczeniu gry przez chwilę, bądź coś podobnego? jeśli chodzi o obiektywność i odczucia - cóż, nie będę polemizował, ale pozwolę sobie mieć własne - nieco inne niż twoje - zdanie na ten temat. Kolejna rzecz, nie masz chyba większego pojęcia o tym, jak wygląda praca recenzenta, co to jest cykl wydawniczy itp. itd. Nie chodzi o trzaskanie recenzji jedna za drugą, tylko o robienie tego z głową. Świetnym pomysłem jest według ciebie kończenie takiego Hatfields&McCoys, poświęcanie na to np. tygodnia i wystawianie potem oceny 1/10?
A co do żenującego stwierdzenia, przemyśl jeszcze raz to, co napisałem i czy widać tam, że gra to to samo co film/książka, czy jednak nie.
Nie wiem zresztą, co uważasz za dobrą recenzję, może podasz jakiś przykład - co takowa powinna zawierać? Bo na razie odnoszę wrażenie, że chciałbyś widzieć w niej opis całej fabuły, z każdym potknięciem autorów i każdym wspanialszym momentem. Na tym twoim zdaniem polega recenzja gry?
I jeszcze jedno - udziela się tu tylko jeden publikujący recenzent. Ja już dawno nie piszę.
Co do ostatniego zdania, bez komentarza, uważaj tylko, nie zapluj sobie koszulki ;)
edit: jeszcze jedno - odpowiedz mi proszę na pytanie, kiedy recenzent może już, twoim zdaniem, pisać recenzję tego przykładowego NHL?
mi osobiście najbardziej podoba się koncepcja pisania pierwszej recenzji zaraz po dostaniu gry w ręce, po paru(nastu/dziesięciu) godzinach grania i pisanie drugiego tekstu po skończeniu gry - najlepiej przez kogoś innego.
dzawor - moze nie chodzi o odrobinę wyczucia... może potrzeba go całkiem sporo :)
Mam prosbe do osob piszacych recenzje na golu - prosze o podawanie czy gre sie skonczylo czy nie (moze z wyjatek gier pokroju NHL, ktorych opisow z zalozenia nie czytam...) Chcialbym oszczedzic swoj czas i omijac recenzje bazujace na "odrobinie wyczucia i obeznania"...
Nie bede komentowal wypowiedzi Yasia bo taka dyskusja nie ma sensu i nikt tu nikogo do zmiany zdania nie przekona.
Dodam tylko ze ja oczekuje zeby recenzja byla oparta na doswiadczeniach plynacych ze skonczenia gry i to jest dla mnie miara profesjonalizmu (ale moze jestem niedzisiejszy i za wiele wymagam....)
Z gory dziekuje!
yasiu:
"Co do ostatniego zdania, bez komentarza, uważaj tylko, nie zapluj sobie koszulki ;)"
a co do twojego ostatniego zdania to az tak zabolalo?
i nie nie piszemy tu o recenzji gry sportowej, tylko gry FABULARNEJ. w ktorej fabula odgrywa glowna role. fabula, ktora cala poznaje sie po przejsciu gry, a ktorej nie mozna ocenic po 5h grania.
Ja pier^^^&ole, ale poziom. Tak gościu, recenzuj gry bez przechodzenia ich. Co tam! Recenzuj filmy i zwłaszcza książki! Z takim poziomem żenady to dawno się nie zetknąłem. To nie jest już brak profesjonalizmu to zwyczajny debilizm. Recenzenci z pokolenia popcornu i Britney Spears. To już nawet nie jest śmieszne, to jest tylko żenujące. A książki też facet czytasz do połowy - bo dalej nie warto? A w ogóle czytasz? Co tam, że suspens zazwyczaj zostawia się na koniec, oceńmy całość po okładce. Tak samo z grą - jak można ocenić produkt jako całość skoro przerwano w połowie? Tak może zrobić mały Jasio, ale nie profesjonalny recenzent. Co za znajomość tematu, cóż za obiektywizm. Szkoda gadać.
kom-pan - nie, spłynęło to po mnie, bo nie czuje się adresatem tego przesłania. Napisałem w życiu kilkaset tekstów (z czego spora część to recenzje) i nie mam sobie wiele do zarzucenia. Zawsze trafiają się słabsze teksty, słabsze dni, mniej weny, ale uważam, że to co robiłem, robiłem dobrze i oceny które wystawiałem - nie zawsze kończąc grę - były rzetelne i co najważniejsze, trafione.
dla mnie osobiście recenzja nie musi zawierać informacji o fabule - a to chyba jedyny powód, żeby kończyć grę przed pisaniem - wystarczy wspomnieć parę słów. Liczy się to, jak się gra, co dany tytuł ma w sobie, co go różni od innych, co ma w sobie takiego, że chce się grać, a co działa w drugą stronę. Jest kilka osób których recenzje czytuję, i wiem, że jeśli im się gra podobała, że jeśli im pasowały pewne rozwiązania, to i dla mnie będzie to dobry tytuł. I tak moim zdaniem powinno się postępować z recenzjami.
zakkfan - kiedy ja pisałem recenzje, britnej wydawała bodaj swoją pierwszą płytę. nie wiem jak w twoim przypadku, ale ja czytając książkę już po pewnym czasie wiem, czy mi się podoba i co mi się w niej podoba. nie musze przeczytać całej, żeby mieć jakieś zdanie na jej temat. i nie zdaża się, żeby samo zakończenie miernej książki uczyniło z niej przebój w moich oczach.
jak można ocenić produkt jako całość skoro przerwano w połowie? - nie muszę zjeść całego schabowego żeby stwierdzić, czy mi smakuje.
yasiu -->
Naprawdę wyobrażasz sobie recenzje cRPG bez ich przechodzenia? Bo ja nie wyobrażam sobie obiektywnej oceny Might & Magic 6, gry cholernie długiej jak na dzisiejsze standardy, która największe moim zdaniem atrakcje oferuje dopiero w drugiej połowie zabawy. Inne przykłady, Deus Ex i Gothic 2, posiadające znakomite początki i znacznie słabsze końcówki. Albo ostatnio wydany u nas Requital - tragiczny początek, ale druga połowa gry już mocno przeciętna, co znacznie podwyższa wartość tytułu w oczach kupującego. Jeszcze trudniej mi sobie wyobrazić obiektywną ocenę jRPG bez ukończenia takiego tytułu.
Piszesz o przechodzeniu gry przez tydzień. Jak wiele z obecnie wydawanych gier zajmuje nam tydzień grania? Większość to dwa, może trzy dni zabawy.
Uzurpowac sobie prawo do recenzjowania gry, ktorej sie nie przeszlo moze tylko ktos, kogo gra doprowadzila do zalamania nerwowego, skretu kiszek, torsji, szewskiej pasji, itp. Oczywiscie zgadzam sie z dzaworem, ze jednoczesnie taka informacja powinna pojawic sie w tekscie wraz z ewentualnym wyjasnieniem dlaczego tak sie stalo. Nie bedzie wtedy wyrzutow, ze ktos jest miernym krytykiem. Innaczej, jakakolwiek forma obrony bycia niekompetentym spali na panewce.
A tak w sprawie gry. Gralem w demo Hard to Be a God i zrobilo na mnie raczej slabe wrazenie. Grafika kiepska i walka czy na koniu czy 'pieszo' mniej niz przecietna. Fabuly w demie nie ma, wiec kunsztu Strugackich sie nie zweszy. Nie mniej, skoro widze, ze koledzy tak ja bronia to czas sie zainteresowac.
---
fantasmagieria.net
piotrek - ja pisałem recenzje lata temu - gry wtedy nie były tak krótkie... przykład deus exa podałem powyżej - wystawiłem 10/10 po przejściu gry wzdłuż i wszerz. Diablo 2 też dostało 10/10 chociaż nie przeszedłem całej gry, bo było to niemożliwe. I tak, wyobrażam sobie recenzje crpg bez ich przechodzenia - bo powtarzam, dla mnie recenzja nie jest opisem fabuły tylko wszystkiego co się składa na grę.
podałeś przykład gier, które dają radochę dopiero po pewnym czasie grania. cóż, jeśli recenzent nie ma nosa, że grze trzeba dać szansę, że gdzieś tam dalej jest lepiej, trzeba się tylko przez początek przebić, to może nie powinien się recenzowaniem zajmować? a i trzeba wziąć poprawkę na to, że każdemu wolno popełniać błędy, jakiej by istotnej społecznie roli nie pełnił :)
Po pierwsze, recenzja tragiczna, zla i beznadziejna, od strony stylu i poziomu.
Yasiu ===> mylisz sie. Po pierwsze Diablo 2 to nie crpg ;P a po drugie DeusEx po pierwszych 80% owszem zaslugiwal na 10/10 czy 100/100 ale nie oszukujmy sie slaba koncowka powinna mu o oczko lub dwa obnizyc ogolna ocene (mimo ze mam, gralem i kocham ta gre) - to tego wymaga RZETELNOSC i PROFESJONALIZM
I z jednej strony racja, sa gry ktore sa tak kiepskie, ze po prostu sie nie dalo przejsc i nie dalo wytrzymac tak jak pisze Dahman. Oczywiscie sa pewne gatunki jak sportowki, gdzie na dobra sprawe rozegranie jednego meczu = przejscie gry i tutaj rowniez wolabym recenzje kogos kto ten mecz rozegral niz Jasia ktory tylko przebrnal przez wszystkie menusy.
Co do fabuły jak najbardziej zgadzam się. Chodzi mi jednak o ocenę innych elementów gry - ekwipunku, rozwoju postaci (bardzo często dopiero po iluś tam godzinach gry okazuje się, że większość współczynników to pic, ich rozwijanie nie ma po prostu sensu, co w pewnym sensie dyskwalifikuje grę jako cRPG), zadań dodatkowych czy miejsc, które przyjdzie nam zwiedzić.
Wiele erpegów zaczyna się całkiem nieźle, ale im bliżej końca, tym coraz więcej wad się ujawnia. Znowu przytoczę Gothica 2, który bardzo mi się podobał, ale nie da się ukryć, że pewna część tej gry była mocno niedopracowana. Tyczyło się to obszarów świecących pustkami oraz nagłego obniżenia poziomu trudności. Czytałem kilka recenzji Gothica 2 i w żadnej z nich autorzy o tym nie wspomnieli (zachwycali się za to, że gra oferuje dostęp do części terenów z pierwszej części, a to właśnie ten obszar był tak mocno niedopracowany, nie dało się tego nie zauważyć). Podobnie było z KotORem, który doczekał się samych pozytywnych recenzji, a mnie zawiódł w kilku aspektach (czas rozgrywki, maleńkie i sztucznie ograniczone lokacje, cała masa durnych pomysłów pod koniec gry).
Celowo pisałem o grach długich, bo z drugiej strony mamy Fable, Jade Empire czy KotOR, których przejście w krótkim czasie chyba nie powinno stanowić żadnego problemu.
3miś - racja, diablo to nie crpg :) natomiast deus ex dostał co dostał za całokształt, a nie za końcówkę, dostał ocenę za to, że przykuł mnie do ekranu, że dawał radochę, że pozwalał w zasadzie grać dokładnie tak, jak się chciało itd. itp. dostał taką a nie inną ocenę też za to, że w moich oczach nie miał konkurencji i był jak na swój czas grą wybitną - która do tej pory trzyma poziom. dyskusje o jedno/dwa oczka z oceny to już w zasadzie dyskusje o gustach i szczegółach :)
co do sportówek to oczywiście, że nie wystarczy samo zerknięcie na menusy. i tu byłbym za tym, żeby grę oceniał ktoś, kto zna gatunek, zna serię oraz ktoś, typu casual player, kto całkiem inaczej popatrzy na grę.
piotrek - masz rację, i cudnie by było, gdyby zawsze było to możliwe, niestety zazwyczaj jest inaczej. zresztą ja pisząc o nieprzechodzeniu całej gry nie miałem na myśli grania 5-10-180 minut tylko nieco dłużej :)
Arxel, dopóki nie dorobisz się płynności pisania, nie staraj się na siłę tworzyć recenzji w stylu, który wydaje Ci się fajny i słuszny. To trąci straszną sztucznością i sileniem się na bycie profesjonalnym recenzentem, którym póki co nie jesteś. W dodatku z tego usiłowania uatrakcyjnienia recenzji ciekawymi porównaniami i figurami stylistycznymi wychodzą potworki, które bardziej przeszkadzają w czytaniu, niż je umilają.
Oprócz uwag kom-pana, z którymi się ogólnie zgadzam, dodam też kilka własnych:
kusze i innego tego typu zabawki - inne tego typu
bez względu na to jakkolwiek dobre nie byłyby ich intencje - wygląda, jakby to było tłumaczone z angielskiego zdania, w którym występowało słowo "however"... Jakaś plaga, czy co? To zdanie to niezły połamaniec, należałoby je całkowicie zmienić.
Możemy także pokusić się o walkę konną - walkę konno, tak jak jest walka pieszo
Bardzo, naprawdę bardzo, wolny marsz konia słyszany jest jako trucht - wolny marsz konia to stęp, a trucht to kłus i nawet jeżeli nienawidzi się koni, to są to pojęcia znane ogółowi, a nie grupce zapaleńców. Ponadto nie rozumiem sensu użycia słów "bardzo, naprawdę bardzo", wyglądają jak zostawione przez pomyłkę przy przerabianiu zdania.
Wycia wilków występują z częstotliwością dzwonów kościelnych bijących w samo południe - zdanie nie ma sensu, po prostu nietrafione porównanie, którego nic nie uratuje.
Meganelle ===> Wycia wilków występują z częstotliwością dzwonów kościelnych bijących w samo południe - zdanie nie ma sensu, po prostu nietrafione porównanie, którego nic nie uratuje.
Tu sie nie zgodze. To porownanie ma bardzo gleboki sens. Czestotliwosc wycia wilkow byc moze jest podobna do czestotliwosci dzwonow koscielnych bijacy w samo poludnie. Niestety, autor nie podal jaka to czestotliwosc (i jak dokonal pomiarow) i jak to obliczyl (wzor by sie przydal) i teraz pytania:
- czy bijacy dzwon koscielny w samo poludnie ma zawsze taka sama czestotliwosc?
- czy maly dzwonek ma taka sama jak duzy o tej samej porze?
- czy nie ma wplywu material z ktorego jest odlany dzwon i serce ?
- czy dzwon ma inna czestotliwosc bijac na wieczorna msze?
- czy dzwon ma inna czestotliwosc bijac o swicie?
- czy wiek wilka ma wplyw na czestotliwosc jego wycia?
To sa bardzo ciekawe zagadnienia... a jesli wilk ma chyrpe to czestotliwosc ta sama? etc.etc. wiele pytan tu pozostaje bez odpowiedzi...
pisanie recenzji cRPG bez przechodzenia gry? - dno... a filmy oceniamy pewnie po trailerach. To powinna byc zapowiedz czy cos w tym stylu, a nie recenzja.. zal. Pozniej sie dziwie czemu czasem denne gry dostaja wysokie noty(tu akurat wystarcze zrobic mega ultra wypasiona grafe+marketing), a dobre niskie.
Ech, za późno, 3miś i Meghan wyczerpali temat. Gra może i średnia, recenzja fatalna, autor jeszcze sam od siebie dołożył tyle, że skompromitował się doszczętnie, a Yasia należałoby poprosić o podanie danych osobowych, żeby broń boże nikt go czasem nie zatrudnił jako testera gier czy lokalizacji :P
Dzięki za poprawienie humoru ;)
Judith - ee tam, swoją rację - jak każdy mam. napisałem zresztą, że zgadzam się też, przynajmniej częściowo z opinią, że recenzję należałoby pisac po ukończeniu gry. nie ukrywam, że trochę zaflejmowałem, co mi bardzo umiliło ostatni dzień w pracy przed urlopem :)
3miś, szczerze? Nie wpadłam na to, że chodzi o częstotliwość dźwięku... O ja gupia blądynka... :( Zmyliło mnie to "występują", nie wiedziałam, że jest tam jakaś trupa wilków swoim wyciem kładąca trupem wszystko, co żyje. (Swoją drogą ciekawe, czy te trupy tylko przy częstotliwości dzwonów bijących w południe, czy także innych - o ile występują).
Judith, a właśnie, co to za spóźnienie i wymigiwanie się od ciężkiej roboty, hę? ;>
yasiu, jedno pytanie. Czy to nie jest tak, że kody i save'y są m.in. po to, żeby recenzent mógł nie przechodzić samodzielnie całej gry, ale zapoznać się z każdym jej fragmentem - także zakończeniem? Ja się nie znam, ale tak mi się zawsze wydawało.
Yasiu - swoją rację można mieć, owszem, do pewnego momentu ;) Jak np. autor recenzji nie zna podstawowych słów w języku polskim i buńczucznie twierdzi, że nie musi... Albo jeszcze lepiej, wymyśla własne zasady języka polskiego (jak całkiem niedawno Cubituss przy Conanie) i rzuca się ze swoim "wybitnym indywidualizmem" na cały dorobek nauki o języku, to robi z siebie ni mniej, ni więcej tylko debila :] Przynajmniej w oczach dorosłych ludzi, a zwłaszcza tych, którzy mają jakieś pojęcie o sprawie. Tak samo średnio pasuje mi "rzetelna recenzja gry, której nie ukończyłem" - czyli co przepraszam, oksymoron jakowyś ;)
Meghan - jakie spóźnienie, co gdzie, jak? :O Jeszcze o niczym nie wiem, a ze spraw zawodowych jestem na bieżąco, mam czas do końca dnia :P
meganelle - ależ oczywiście. jeśli tylko są takowe dostępne (a nie zawsze są) i jeśli tylko recenzent potrafi zabawę z kodami oddzielić od zabawy bez nich :)
judith - od dyskusji o recenzji hard to be a god się odcinam, bo przyznam szczerze, nie czytałem jej, niemniej zgadzam się z tym co piszesz o zasadach języka itp. cały czas jednak uważam, że można napisać recenzję gry nie kończąc jej, ale na pewno nie będzie ta recenzja zawierała wrażeń z całej fabuły.
faktem jest, w internetowych wydawnictwach, gdzie cykl wydawniczy nie goni i nie zawsze trzeba być z jakimś tytułem przed konkurencją, stawiałbym bardziej na pisanie tekstów po ukończeniu gry. w papierowym wydawnictwie jest to po prostu niemożliwe w większości przypadków.
Nie mam zamiaru się z Wami wykłócać, bo nie o to tutaj chodzi. Racja leży zarówno po Waszej jak i mojej stronie. HtbaG jest pierwszą grą, której nie ukończyłem i przyznaje - to był błąd. Zarówno nieukończenie jej, jak i przyznanie się do tego...
Nigdy nie gram na kodach. Chyba, że w przypadku przejścia uprzednio gry i chęci zagrania tylko dla rozrywki.
yasiu - oczywiście masz rację, jednakże tutaj, podobnie jak w przypadku papierowych recenzji, są terminy, których należy się trzymać.
Co do spraw językowych - naturalnie, macie rację. Nie jest to mój popisowy tekst - na szczęście początkowe (zarówno te pisane dla siebie jak i dla innego serwisu, w którym stawiałem swoje pierwsze kroki) były jeszcze gorsze. Potrafię przyjąć krytykę, a ta najostrzejsza jest podobno najlepsza, dlatego dziękuje wszystkim tutaj zgromadzonym.
Co do poruszania się konia - zapytałem pięć osób o to - jedna znała zarówno kłus jak i stęp (19lat), jedna tylko stęp(18l), jedna tylko kłus(46l), dwie nie wiedziały w ogóle (22l, 43l), co mnie oczywiście nie usprawiedliwia - powinenem był to sprawdzić.
Judith - ależ dziękuję za troskę o mnie, ale na Twoje nieszczęście urodziłem się sprawny umysłowo. Debilem się nazywać nie pozwolę. Masz pełne prawo wyrazić swoje zniesmaczenie moim tekstem, wytknąć mi błędy, wyrazić swoją cholernie ostrą opinię, zrównać mnie z ziemią - będziesz miał rację, lecz wypadałoby zważać na słowa i hamować się z obrażaniem kogoś. Czyżbyś miał cieżkie dzieciństwo i musiał teraz dopiekać każdemu, komu się noga potknie? A z tego co czytuje Twoje posty, to nie jestem pierwszy.
Trudno być Bogiem, ale chyba jeszcze trudniej być recenzentem... ;-)
Teraz zapraszam do komentowania samej gry, bo o to tutaj głównie chodzi. Gry, której wciąż nie polecam, bo nudna jak flaki z olejem. Mnóstwo fajnych pomysłów zostało tak paskudnie zmarnowanych, a szkoda, bo wyszedłby ciekawy cRPG.
Arxel - jest pewna niezbyt subtelna różnica między "robić z siebie" a "być". To pierwsze zdarza się każdemu z nas i jest ok, dopóki "zdarza się" :) Zaś taniej psychoanalizy szkoda komentować, miałem cudowne dzieciństwo i do dziś kochającą mnie mamę :)
A pierwszy nie jesteś, bo miał tu już miejsce niejeden przypadek kliniczny z Lordim na czele, który na szczęście przeszedł częściową rehabilitację :] Zwyczajnie zapominacie, że czytają was też ludzie dorośli. Mi się już specjalnie nie chce prostować nikomu ścieżek, bo mam ciekawsze i lepiej płatne zajęcia, natomiast możecie mieć gwarancję, że jak poziom koślawców językowych, błędów logicznych, stylitycznych i innych takich bzdetów przekroczy wszelkie cywilizowane normy, to w komentarzach na pewno pojawi się dzielna strażniczka Meghan i Czymiś ;)
mialem ,,przyjemność" pograc w to u kolegi, gra jest bardzo nudna. z ocena jak najbardziej sie zgadzam a nawt bym ja troche zanirzyl
Mea culpa - dopiero co wstałem, jestem niewyspany i faktycznie trochę mnie poniosło. Może nieco bardziej niż trochę nawet :-) Z reguły jestem spokojny, choć zdarza mi się nieuzasadnienie wybuchać.
Zaś co do reszty - jak już pisałem. Macie rację, lecz nikt nie jest profesjonalistą, nawet po czterech latach pisania (nie mówię o samym GOL-u, bo GOL to "nowość"dla mnie). Co prawda nastawiałem się tutaj na poradniki, lecz jak widać, czasem trzeba też coś innego napisać, a przyznaje, że to moja najmocniejsza strona nie jest. Jednak każdy uczy się na błędach, a ten jest poważny.
Arxel ---> "nikt nie jest profesjonalistą, nawet po czterech latach pisania"
Jak ktoś nie przyjmuje krytyki, tylko z uporem maniaka twierdzi, że to "licentia poetica", to i 10 lat mało. Ale nie piję do Ciebie, słowa skruchy padły, więc rokujesz pewne nadzieje :)
Po 4 latach (a nawet wcześniej) spokojnie można pisać profesjonalnie, tylko trzeba mieć najpierw do czynienia z rzetelną korektą i krytyką. Skąd możesz wiedzieć, że coś jest źle, jeżeli nikt Ci o tym nie powie? Dlatego powinieneś się cieszyć, że w końcu piszesz w miejscu, gdzie zawsze znajdzie się ktoś, kto przeczyta i oceni nie tylko to, co napisałeś, ale jeszcze jak.