The Legend of Zelda: Phantom Hourglass | NDS
Dosyć ciekawa gierka. Umożliwia dużo własnej interakcji podczas gry.
no dobra... fajna gra ale grafa do chrzanu tak samo jak wszystkie gry na dsa
Gra świetna, chociaż ją dopiero zacząłem. Lubię tą serię. I co z tego, że grafika nie zachwyca, dla mnie jest w sam raz! Szkoda tylko, ze nie grałem w Wind Wakera, ale co tam.
Grę skończyłem dosłownie pięć minut temu. Jedynym problem było zatrzymywanie czasu w ostatnich walkach, ponieważ DSi nie rozpoznawało kształtu, więc musiałem powtarzać gest kilka razy, zanim się udało. Poza tym Zelda, jak zawsze, jest genialna. A, i przydałby się tryb dokańczania gry - po ostatnim przeciwniku wyrzuciło mnie z powrotem do menu, a chciałem jeszcze wydobyć kilka skrzyń ze skarbami i złapać inne znajdźki - ale teraz biorę się w takim razie od razu za Spirit Tracks. ;)
Zajebiste w chuj. Według mnie seria The Legend of Zelda to najlepsza seria gier, bez względu na to czy jest to na NDS, GCN, WII, N64 czy 3DS.
Polecam każdą grę z tej serii na każdą z wyżej wymienionych konsol
[up]
Wiem, że są jeszcze wersje na GBC i GBA, nawet są wersje na NES'a i SNES'a. Ale moim zdaniem od N64 ta seria nabrała swego blasku. Na GBA podoba mi się tylko The Legend of Zelda: The Minish Cap, a na GBC, NES'a i SNES'a nie za bardzo.
Mam problem z pojawieniem mapki Spirit of Courage:( Jeśli ktoś umie angielski to nie powie co tam pisze!!!
Placek000, w Temple of the Ocean King w odpowiednim momencie musisz zamknąć DSa (lub wcisnąć Sleep Button, jeśli grasz na 2DSie), aby znaczek z górnej mapy "odcinął" się na dolnej - Twojej :).
Moja pierwsza Zelda i pierwsza gra na Nintendo. I do tej pory nie wiedziałem co traciłem. W tak z pozoru prostej gierce upchać tyle zawartości... Nie jestem pewien ile zajęło mi jej pełne ukończenie, bo nigdzie nie uświadczyłem żadnego licznika, ale na pewno było to kilkadziesiąt godzin i na pewno był to jeden z najlepszych czasów spożytkowanych w grze. Otóż prawie cała mechanika gry bazuje na wykorzystywaniu stylusa i ekranu dotykowego NDS. Na dolnym ekranie zazwyczaj przedstawiona jest akcja, a na górnym widzimy mapę, przydatną podczas eksploracji. Możemy też sobie na niej bazgrać i zapisywać wszelkie przydatne informacje służące nam rozwiązaniu jakiejś zagadki, a tych w tej grze uświadczycie od groma i wszystkie bardzo inteligentne i doskonale wyważone. W niektórych fragmentach gry przydatny będzie także mikrofonik wbudowany w konsolę, bo zmuszeni będziemy do krzyknięcia na jakiegoś NPC-owca, żeby zwrócić na siebie jego uwagę albo też trzeba będzie "dmuchnąć" w ogień, żeby go ugasić. Podczas naszej długiej przygody często przyjdzie nam walczyć z bossami, których jest całkiem sporo i każdy z ciekawymi metodami pokonania. Dużo czasu spędzimy także na wodzie pływając statkiem i przemieszczając się od wyspy do wyspy w poszukiwaniu naprawdę licznych skarbów. Z biegiem czasu odblokowywać będziemy nowe przedmioty takie jak: bumerang, łuk linka z hakiem, wybuchające bomby czy inne umożliwiające nam dostanie się we wcześniej niedostępne dla nas miejsca.
Podsumowując, Phantom Hourglass bardzo mnie zaskoczył i okazał się być jedną z najlepszych gier jakie udało mi się w tym roku przejść, bardzo go wszystkim polecam, zwłaszcza tym, którzy chcieli by poczuć "zew przygody", mnie do samego Nintendo przekonała już ta jedna gierka i już wkrótce sprawię sobie nową konsolę - Wii, która umożliwi mi zagranie w inne części z cyklu.