Fallout 3 | PC
Ogrywając to zaraz po Fallout 1 i 2 jeszcze bardziej widzę, jak spadła tu jakość zadań pobocznych czy nawet rozwoju postaci. Gameplay nie powala, wszystkie lokacje wyglądają dosyć podobnie i "mało falloutowo", niby statystyki mają wpływ na dialogi, ale widać, że zrobili to "aby było" (do tego, jak niektóre postacie mówią "ale ty mądry jesteś" bo masz parę punktów w inteligencje, jest trochę...dziwne).
Nie podoba mi się też, jak Bethesda kreuje Bractwo Stali w swoich Falloutach (no i jak bardzo retconuje inne elementy serii). W oryginale i New Vegas siedzą sobie w podziemiach i wypełniają misję - strzegą technologii, a tu zrobili z nich "Amerykańskich bohaterów" z wielkim robotem gadającym coś o złym komunizmie i demokracji (choć to chyba miał być żart), a super mutanty zostały zmienione w coś w stylu orków, wielkie zło z którym walczy Bractwo Stali.
Niby nazywa się to Fallout, ale to chyba tyle. Dla mnie zdecydowanie najgorszy Fallout na PC i jedna ze słabszych gier Bethesdy.
Mój błąd, przepraszam zamiast pisać o F3 napisałem o roli Bractwa w F4. "Przestrzeliłem".
..to tylko dodam jak chodzi o F3 że mamy tutaj Bractwo podzielone, wzajemnie się zwalczające nie tylko ideowo ;) Bractwo po wewnętrznych "przesileniach" wraca do swojej roli w pełni, właśnie w F4.
W Fallouta zagrałem dopiero po Skyrimie, gdyby nie to to pewnie bardziej by mi się spodobał. Mimo to wsiąkłem w przedstawiony świat i bawiłem się całkiem dobrze, przynajmniej do chwili gdy ogólna słaba jakość prawie wszystkich elementów nie zaczęła mnie męczyć.
Zalety:
1. Otwarty świat i eksploracja. Przemierzanie pustkowi było naprawdę przyjemne choć po jakimś czasie zaczęło się nudzić. Głównie z powodu małej liczby atrakcji.
2. Poznawanie różnych frakcji i grup. Miasto zbudowane wokół bomby atomowej, ludzie zamieszkujący okręt bojowy, różne dziwne kulty i społeczności. Lubię takie rzeczy, miałem poczucie autentyczności świata.
3. Radio z ładnymi piosenkami i prowadzącym audycję który czasem komentował sposób w jaki nasza postać wykonała dane zadanie. To była moja pierwsza gra w której się z czymś takim spotkałem.
Wady:
1. Słabe i nudne dialogi, przeciętne ( w większości ) zadania i średnia grafika i animacje. Już chyba piksele z baldurs gate czy icewind dale lepiej zginały kolana niż nasza postać w falloucie 3.
2. Taki sobie wątek główny. Właściwie niewiele mu brakuje do przeciętności ale jakoś nie mógł mnie on zainteresować i nie czułem żadnego zaangażowania.
3. Mała liczba aktorów podkładających głos, zarówno w polskiej jak i angielskiej wersji. Jakościowo też nie ma cudów.
4. Nudni i mało rozbudowani towarzysze.
czuć klimat starych falloutów a polski mobbing podłożony idealnie, prawię poziom baldurs gate. 8/10.
To byłaby na prawdę niezła gra, ale idiotyzm polegający na poodcinaniu kolejnych fragmentów mapy i zmuszaniu do przedzierania się jakimiś kanałami właściwie całkowicie ją zabił. Przeszedłem kilka lat temu dla zasady, ale nie mogłem doczekać się już końca. A jeszcze byłbym zapomniał, koszmarny dodatek ze statkiem kosmicznym Zeta. Żeby nie było, że tylko narzekam, bardzo podobał mi się prezydent Eden.
https://store.steampowered.com/news/app/22370/view/2993196769824312887
Dobra wiadomość - usunięto GfWL
Zła wiadomość - brak achievementów na Steamie i mody nie będą działać a twórcy niezbędnych skryptów dawno porzucili grę
Dzięki, Todd...
Ciekawe, czy będę mógł swoja pudełkowa wersję przypisać do konta Steam?
A poza tym, nawet R* ze swoim GTA4 zadbali po wywaleniu gfwl o osiągnięcia i inne bzdury.
Jedynie przez odpalanie gier spoza Steam, tak to możesz właściwie odpalać prawie każdą grę czy program używając Steama jako launchera do wszystkiego.
Jeśli natomiast gra w pudle nie ma kodu Steam to nie przypiszesz jej do konta.
Właśnie ukończyłem stimowego Fallouta 3, zrobiłem sobie taki powrót po prawie dekadzie, i powiem szczerze że grało się bardzo dobrze. Ku mojemu zdziwieniu gra nie zestarzała się za bardzo, nawet graficznie nie odpycha od komputera, a dodatkowym atutem wersji "parowej" jest patch 1.7.0.4 który faktycznie poprawił stabilność gry. Oczywiście zwiechy nadal się zdarzają, zwłaszcza przy intensywnej wymianie ognia, ale w ogólnym rozrachunku jest znacznie lepiej niż kiedyś. Co do GfWL - mi tam nigdy specjalnie nie przeszkadzał, ale jak wspomina kolega wyżej brak aczkików na Steamie troszkę smuci, inna sprawa to brak wersji polskiej, lecz od czego jest spolszczenie :)
Oprawa graficzna niestety źle znosi próbe czasu i wg mnie nie starzeje sie z gracją ale przeszedłem ta gre kilka razy na przestrzeni tych lat i gralo mi sie zawsze przyjemnie, a tego oczekuje od dobrej gry.
Udało się komuś spolszczyć fallouta 3 z epica? Bo nie wiem czy ściągać
N ie wiem co sądzić o tej grze. Gram w nią 14lat po premierze. I 7 lat po New Vegas. Które miało ulepszone parę rzeczy,i nie irytowało tak dużo. W F3 gram już 50 godzin. Gry nawet w sumie nie liznąłem ;D Mam dopiero 11 poziom. Widzę że już na 11 poziomie można mieć umiejętności, które radykalnie ułatwiają grę. Ogarnąłem tylko wieżę Tenpenny(głupia misja z bezsensowną karmą) I chyba całe metro po prawej stronie, plus megatona i dwie lokacje. Nie wiem na co mi ten czas zleciał ;D Bardzo długo się to niej przyzwyczajałem na nowo.
Na razie mam mieszane uczucia. Z jednej strony fabuła wydaje się interesująca, jak i zwiedzanie świata też. Problem mam z całą resztą. Broń psuje się absurdalnie szybko, ale jest jej tyle po kilkudziesięciu godzinach, że nie jest to aż takie tragiczne. Wkurza mnie system walki. 95 % szans na trafienie i nie trafia, a 13 % i trafia z znacznej odległości . Szkoda że system bazuje głównie na szczęściu i na krytykach. Krytyki raz wchodzą, a raz przeciwnik do gąbka na pociski. I mam wrażenie, że jak jest mną zainteresowany ,albo już mnie atakuje, to nagle krytyk wpada rzadziej, chociaż dostaje z s trzelby prosto w pysk. Głupie to.
Irytuje skopane skradanie się. Raz działa, raz mnie widzą z kilometra w ciemności, innym razem czują mnie przez ścianę.
Ale najgorsze jak do tej pory, to system najemników. Ten kto go wymyślił, powinien dostać kopa. Kto wpadł na taki pomysł? Jesteśmy źli, to nas ścigają(ok ma to sens) Ale jak jesteśmy dobrzy, to też nas ścigają...to po co ten system karmy jest? Jest totalnie bez znaczenia, skopany(misja z tennpenym i Ghoulami to pokazuje) Nie warto być świętym. Z bycia dobrym, nie ma żadnego profitu, lepiej być neutralnym,i będę musiał sporo kraść, żeby mi to spadło teraz. Tylko dlatego, że ci najemnicy, są po prostu irytujący, w New vegas był taki sam syf. Gdyby sobie chodzili, i można było ich ominąć, to spoko. Ale nie, oni znajdują was w cudowny sposób, jak wychodzimy z jakiegoś miejsca, albo szybko podróżujemy . I nie mamy dobrego miejsca na obronę. Odechciewa się grać. Zostać neutralnym i tyle:/
W sumie nawet się cieszę, że fallouty zacząłem od części pierwszej. Co prawda pod względem łatwości w graniu różnica jest gigantyczna na korzyść tworu od Beci, ale przynajmniej teraz widzę jak w złym kierunku ta seria poszła.
Znaczy nie mam zamiaru narzekać, bo trójka w żaden sposób nie hańbi serii, zresztą dokładnie tak sobie wyobrażałem Fallouta w 3D, jako krwistego action RPGa, która w szacunku do poprzedniczek stawia podróż i akcję w tym samym szeregu jeśli chodzi o ważność, ale fabularnie jednak nie ma czego porównywać. Poprzednie części napędzały nawet nic nieznaczące postacie, niektóre wypowiadały tylko parę zdań, a do teraz są godni zapamiętania, tutaj większość jest jakaś miałka, nudna, albo i wkurzająca, te bachory przed kryptą 87 na przykład. Nawet handlarzy z moimi ukochanymi braminami ciężko gdziekolwiek spotkać i żadnych rupieci nie opłaca się zbierać, bo nikomu tego się nie sprzeda.
Takiego samego zawodu można doświadczyć w końcówce gry. Ja tutaj specjalnie ogrywam dodatki (które też nie były za specjalnie dobre nie licząc Point Lookout), żeby nie popełniać błędów z jedynki i dwójki i mieć pokaźny arsenał broni na wielki finał, a tymczasem... dostaję zwykły koniec. Myślałem, że znowu się coś zbugowało, a to niestety nadal dosyć częsty widok w tej grze, ale potem patrzę, że jednak tak miało być. No niestety, potężny robot wszystkich trudnych przeciwników powybijał, a nam zostawił jakieś ochłapy:-(
Ale tak jak wspomniałem, ta druga niefabularna część gry to godna kontynuacja legendarnych dzieł z lat 90. Podróżowanie po pustkowiach nadal sprawia tyle samo przyjemności, choć w innej formie niż wcześniej. Szkoda, że nie wszystko poszło tak jak powinno być.
Gra bardzo przeciętna, jako Fallout totalna porażka.
Ostatnio pierwszy raz po wielu latach wróciłem ograć sobie Fallouta 3 i spojrzeć na niego z perspektywy czasu. New Vegas to jedna z moich ulubionych gier i mam w niej wbite ponad 500 godzin, a w Fallouta 3 ostatni raz grałem z 10 lat temu.
Na plus:
+Poziom trudności Very Hard wydaje się trochę trudniejszy niż w New Vegas. W początkowej fazie gry miałem problemy z ilością amunicji, której ciągle mi brakowało. Również jeśli chodzi o pieniądze, to dużo dłużej zajęło mi dotarcie do momentu, w którym mam już kilkanaście tysięcy kapsli i rzucam nimi na prawo i lewo. W New Vegas po dotarciu do bram Freeside spokojnie można mieć uzbierane z 20 tysięcy kapsli i zrobić porządne zakupy w sklepie Gun Runner's.
Na minus:
-Główna fabuła jest krótka i momentami absurdalna. Najwięksi naukowcy pustkowii z pomocą Bractwa Stali przez lata pracowali, żeby wymyślić, że... potrzebują GECKa, który odwali całą robotę za nich
-Gra jest bardzo liniowa, nie ważne co robisz i czy jesteś zły czy dobry i tak ostatecznie kończysz w dobrym Bractwie Stali ratując świat przed złą Enklawą.
-Głupi system karmy, w New Vegas jest dużo lepszy system reputacji w danej społeczności. Do tego jak jesteś dobry, to ktoś ciągle wysyła za tobą najemników, żeby cię zabili, bo przeszkadza mu, że jesteś dobry. Kto? Nie wiadomo, może sam szatan.
-Słabiutcy towarzysze, z którymi nawet nie da się o niczym porozmawiać. W New Vegas każdy towarzysz ma głęboką historię, prywatne questy do wykonania i tak dalej. Do tego w Falloucie 3 większości towarzyszy nawet nie możesz mieć, bo są zablokowani przez karmę. Będąc dobrym możesz mieć chyba tylko Dogmeata, Fawkesa, Charona i Cross. Pozostali (Jericho, Clover, Butch, czy nawet jakiś zasrany robot odmówią chodzenia za tobą bo jesteś za dobry a oni są poważnymi złolami)
-Naciągane wytłumaczenie dlaczego nagle Supermutanty są na wschodnim wybrzeżu USA i to lata po tym jak w starych Falloutach wykończyło się Mistrza.
-O wiele za dużo walki, dosłownie wszędzie są zasrane supermutanty, raiderzy, pod koniec gry to się już robi strasznie nudne. Ta gra ma jakieś 10 razy więcej walki niż New Vegas.
-Mała ilośc broni w porównaniu do New Vegas, brak modyfikacji broni
-Level cap to 30 (bez dodatku Broken Steel to nawet tylko 20), to o wiele za mało. Wbiłem max level jak miałem ukończone jakieś 2/3 całej gry i przez resztę czasu już nie dostawałem expa za zabijanie wrogów i robienie czegokolwiek.
-W grze tak jak w Oblivionie nie opłaca się wbijać wysokiego levela. Świat gry się dostosowuje do twojego levela i na wysokim levelu po całym pustkowiu biegają same Deathclawy, Yao Guai i te najsilniejsze roboty walące z gatling lasera i rakiet. Do tego dodatek Broken Steel dodaje nowe warianty wrogów, które mają absurdalnie dużo punktów życia. Bez moda, który osłabia Supermutanty Overlordy, Albino Radscorpiony czy Ghoule Reavery nie ma nawet co podchodzić do tej gry, chyba, że ktoś lubi wywalać 5 magazynków żeby ubić ghula.
-Miasto Waszyngton jest strasznie dziwacznie podzielone na strefy, zapewne z powodów technicznych, ten lichy silnik nie ogarnąłby całego miasta na raz. Znaleźć cokolwiek w Waszyngtonie to jest jakiś horror.
Co do dodatków:
The Pitt - bardzo dobry, klimatyczny dodatek, ale mógłby być dłuższy.
Point Lookout - bardzo dobry i klimatyczny dodatek, ale wrogowie są o wiele za silni (strzelasz do jakichś wieśniaków, który mają więcej HP niż Deathclawy). Bez moda na znerfienie wrogów nie ma co podchodzić.
Mothership Zeta - nieco nużący dodatek, choć miał kilka fajnych elementów jak odsłuchiwanie nagrań ludzi porwanych przez kosmitów.
Operation Anchorage - biedackie call of duty, do tego niszczy balans gry, bo na początku gry możesz dostać trening w używaniu power armoru i jeden z najlepszych pancerzy.
Broken Steel - całkiem fajny pomysł, że można zobaczyć efekty uruchomienia oczyszczalni wody na pustkowiach, ale wątek główny tego DLC to lipa, znowu czułem się jak w biedackim call of duty. Za to miał całkiem spoko 3 misje poboczne.
Ogrywam sobie drugi raz po latach i jest gorzej, znacznie gorzej, nie tak zapamiętałem tę grę, raczej przestanę bo psuję sobie wspomnienia, a modów nie chce mi się instalować.
Fallout NV za to przechodzę po raz kolejny, ta gra przyciąga mnie z niepojętą siłą, tutaj jest sto razy lepsza kreacja świata, questy poboczne itp.
No i tutaj ciągle się zbiera kasę na lepszy sprzęt gdzie w F3 nie ma co zrobić z tą górą siana.
To znaczy zgadzam się że to fnv jest znacznie lepszy ale dziwna sprawa z kasą.
Przecież jak grasz z luck 7+ to z kasyn masz 40k na start, dwa to że z Dead Money wychodzi się obrzydliwie bogatym a trzy że sprzęt to i tak unikaty, rzadko kiedy coś kupnego.
No ale grając w F3 ostatnio to się załamywałem nad bezsensem fabuły i jak tragiczne DLC są - szczególnie anchorage i mothership.
Fallout NV przeszedłem chyba 3 razy, pierwszy raz na premierę i potem 2 razy na przestrzeni lat.
Kto wysadził a kto oszczędził mega ton?
youtu.be/v8_049FQUi8?feature=shared
Od dziś za darmo w wersji GOTY z Prime Video.
Jedyny Fallout, którego nigdy nie ograłem. Chyba czas najwyższy uszczuplić tę kupkę wstydu. :)
Witam. Panowie mam mały problem z F3, po instalacji i odpaleniu nowej gry wypadam do Windowsa. Mam Win 10 a nie wiem co zrobić by móc znów, po wielu latach, móc pograć. I niech was nie zmyli czas mego żywota, nie znam się na kompach, za moich czasów instalowało się grę i odpalało. Help me please ??????