Zaproszenie w przestworza
Świetny tekst. Musze przyznać, że nakręcił mnie na tę tematykę. Gdyby nie fakt, że z komputerowymi li tylko symulatorami lotu nie mam absolutnie nic wspólnego, nie wspominając już o prawdziwym lataniu oraz ogromnej bazie informacji i danych dotyczących lotnictwa samego w sobie, to już teraz zrobiłbym wszystko, by wysupłać te kilkaset złotych i wziąć udział w czymś podobnym :).
brawo dla autora
Samoloty jakiś nigdy mnie nie interesowały, ale tekścik się super czytało.
Reportaż bardzo fajny, ale...
"Od wydania pierwszego Microsoft Flight Simulator w październiku 1997 (!) roku mija dziesięciolecie. Ostatnie, najmłodsze dziecko w tej stajni, czyli Microsoft Flight Simulator X (2006) niepodzielnie rządzi."
Tu niestety się mylisz, na razie wśród latających as-real-as-possible rządzi FS9, który działa płynniej ze wszystkimi dodatkami niż goły FSX.
Dodatkowo FS9 obecnie jest więcej dodatków jak scenerie, samoloty, czy dodatki zwiększające realność, itp.
Obecnie FSX jeszcze jest "zabawką" dla początkujących, którzy się zachwycają głównie ładną grafiką, a mniej możliwościami latania as-real.
Przykładem braku popytu na FSXa jest jego obecna cena, która stanowi połowę ceny początkowej! Sięgnijcie pamięcią wstecz i przypomnijcie sobie kiedy ostatnio Microsoft spuścił cenę produktu tak szybko, albo kiedy w ogóle ją spuścił! ;)
Pozdrawiam
Świetny tekst.
Witam!
Do RzEmYka >>
Co do prymatu jednej części nad drugą FS-a produkcji Micrsoftu zdania są podzielone. Spotkałem różne opinie i były one odmiennie argumentowane. Jednym z głównych zarzutów pod adresem ostatniego FS-a moich kolegów -wirtualnych pilotów jest okoliczność, iż ostatni FS (podkreślam, że jest to opinia użytkowników) ma znacząco wyższe wymagania sprzętowe, niż te, które zostały opisane w metryczce gry na pudełku, czy też w readme, a to skutkuje na słabszych, ale zgodnych z podanymi wymaganiami komputerach mocno niesympatycznymi anomaliami w jego działaniu. Nie podejmuję się ustalania hierarchi w tej serii, a powody tego stanowiska wyjaśniam poniżej.
Z tekstu jasno wynika, że jestem mocno "umiarkowanym" miłośnikiem latania turystycznego, bez uzbrojenia na pokładzie, którym można coś "skosić" w trakcie lotu. Krótko mówiąc preferuję głównie samoloty wojskowe, ze szczególnym wskazaniem przedstawicieli lotnictwa myśliwskiego. Wspomniałem o FS nie z racji mojej głębokiej z nim znajomości, jako że relacje te prezentują się zgoła odmiennie, lecz z prostej przyczyny, że po prostu JEST. Seria FS przez diesięciolecie trwa i ma tysiące zagorzałych fanów, których ja, mimo własnych odmiennych "gustów" lotniczych szanuję. Pominięcie milczeniem w tekście symulatorów spod flagi Microsoftu byłoby grubym nietaktem wobec rzeszy ich Użytkowników i nieporozumieniem, z uwagi na jego znaczenie oraz zasłużone miejsce wśród symulatorów lotniczych.
Cena wyrobów z serii FS. Jedno stwierdzenie - jest chora! Zgadzam się w tej kwestii całkowicie z Twoją opinią. To dzięki takiej właśnie polityce cenowej symulatory z tej serii i dodatki do niej zamiast służyć użytkownikowi zalegają w powiększającej się warstwie kurzu na półkach sklepowych. Rodzimi chałupnicy tłuką scrackowane kopie i zarabiają w ten sposób swoje parę groszy na browarka dzięki takim poczynaniom. Faktem jest, że zakup podstawki i kolejnych dodatków jest finansowym wyzwaniem i to ludzi z zarobkami powyżej średniej krajowej. Był to jeden z kluczowych powodów dla których zrezygnowałem z zakupu FS, a kupiłem za granicą "Falcona 4.0 Allied Force". Jeden wydatek i wszystkie problemy z głowy. Co gorsze, nic nie zwiastuje zmiany zachowań cenowych Microsoftu. No cóż, są ludzie kierujący instytucjami i firmami, którzy niczego się nie nauczą, lub czynią to z wielkim oporem. Takie życie ...
Serdecznie dziękując za przychylne komentarze Wszystkich pozdrawiam!
Pierwszy Flight Simulator został wydany przez firmę Sublogic w 1979 roku. Potem grą zainteresowała się firma Microsoft i w 1982 roku ukazała się ona pod nazwą Microsoft Flight Simulator.
O ile dane zawarte pod tym adresem http://www.volny.cz/havlikjosef/timelineenglish.htm są ścisłe, to pierwszy FS ukazał się 1980 autorstwa subLOGIC. Reszta historii serii FS w średnio gustownej ramce w lekko jadowitych kolorkach. Polecam!
Do PIRXa >>
Co do wyższości FS9 nad FSXa, to polecam poczytać wątki:
http://www.aztec.pl/forum/viewtopic.php?t=5318
http://www.aztec.pl/forum/viewtopic.php?t=6184
Opisywałem też betkę FSXa dla GOLa, oraz poradnik na spółkę z Bartkiem na bazie finalnej wersji. FSa znam od wersji FS98, na Vatsim latam od trzech lat, więc myślę, że potrafię ocenić przydatność tego symulatora dla poszczególnych grup docelowych.
Sam preferuję lotnictwo cywilne, czasem coś w IL-2 polatam, kiedyś był Flanker 2.5, ale już nie latam na nim, za mało czasu, musiałem coś wybrać ;)
Falcon 4.0 jest wg. mnie bardzo fajnym symulatorem, ale żeby go poznać potrzeba z 50h czasu, więc się nawet za niego nie zabieram, ale ludzi na nim latających podziwiam :)
Bardzo fajnie się czytało mimo, iż relacja z wizyty w wymienionej w materiale firmie pojawiła się już na łamach mojego serwisu jakiś czas temu (jesli ktos jest zainteresowany, zapraszam: http://www.aztec.pl/starlight.htm ).
Z kwestii technicznych - PIRX zapewne potwiedzi - zauważyć nalezy, że obraz (w sensie odwzorowania terenu) generowany przez symulator jest sporo uboższy od tego, jaki znamy z FS2004 czy FSX. Czyli - pomijając samą budowę kokpitu - kładzie się nacisk na symulację w dosłownym tego słowa znaczeniu. My - fani FS'a - oprócz symulacji stawiamy też spory nacisk na efekty (chmury, woda, deszcz, teren), a niestety te efekty powodują, iż każdy nastepny FS ma większe wymagania. Bo czy między FS2002, a takim FSX jest aż tak wielka różnica, jeśli idzie o model lotu? Nie wydaje mi się. Różnica graficzna jest bardzo duża.
Co do cen FSX...cóż, w jednym z sieciowych sklepów widziałem juz FSX Deluxe za 139 zł ;)
Do RzEmYka >>
Znam i cenię Twoje opracowanie poradnika. Nie zdradzę żadnej tajemnicy stwierdzeniem, że posiłkowałem się nim przed wizytą w Starlight Air Services i okazał się on bardzo przydatnym źródłem wiedzy. Głównie chodziło mi o instrumentarium kokpitu, które różni się nieco od kokpitów samolotów myśliwskich, a konkretnie topografia położenia tychże. Do tego miałem okazję poznać procedury startowe, różniące się od tych znanych mi z symulatorów wojskowych. Ze wszech miar pożyteczna lektura i stąd moje słowa Uznania dla Ciebie i partnera w opracowaniu. Co jest lepsze? Wiesz lepiej na "tej działce", więc nie będę się spierał z kompetentnym fachowcem. "Falcon" jest wspaniały, ale wymaga sporo pracy w opanowaniu, niemniej wart jest poświęcenia, no i sprzętu, niestety.
Do konrafa >>
Jest dokładnie tak jak piszesz. Opisywany symulator sluży do szkolenia pilotów, stąd jego pełny realizm, jeśli chodzi o wszystkie procedury, łączność radiową, wskazania w trakcie lotu jego parametrów na wskaźnikach aparatury pokladowej. Nie ma taryfy ulgowej. Ja "poległem" na łączności, o czy zresztą zgodnie ze stanem faktycznym napisałem w tekście. Odbiór rzeczywisty obrazów widzianych spoza kokpitu, mimo, że generowany przez trzy monitory jest znacznie uboższy od tego, co widzimy w trakcie symulacji komputerowych to oczywiste.Póki co, nie ma takich w tej chwili możliwości technicznych, aby mógł konkurować z animacjami komputerowymi. Niemniej, złudzenie prędkości przy starcie, wznoszeniu, opadaniu, zmianie kierunku wzmocnione odczuciami wyposażonego w force back wolantu, który przenosi wszelkie na nim opory (podobnie sprawa ma się z orczykiem) jest naprawdę bardzo duże. Do tego dołożyć należy własnoręczną obsługę urządzeń (manetki przepustnic, skoku śmigła i mieszanki), oraz wszystkich przełączników i połaczyć to z śledzeniem tego, gdzie i jak lecimy w realnym czasie, że o innych czynnościach wynikających z przebiegu lotu nie wspomnę. Adrenalina osiąga poziomy niewyobrażalne. Sam lot na tym symulatorze to naprawdę wielkie przeżycie i wart jest wydania na niego proponowanych przez "Starlight" pieniędzy. Rzecz jest wielka i wierzcie mi, wiem co mówię.
Ten symulator jest klasy FNTPII jako jeden z trzech w Polsce. Rzeczywiście można się na nim sporo nauczyć. Zupełny hardcore to symulator FFS, gdzie jest już hydraulika (porusza kabiną w 3 osiach) i odczucia są już jak w prawdziwym samolocie, no ale też nie do końca bo np. nie da się wygenerować długiego przyspieszenia w czasie startu ani ostrego hamowania - takowych nie ma w Polsce. Ważne jest w miarę wierne odwzorowanie kokpitu. Warto spróbować ;-)
Wspaniały tekst. Przyznam, że PIRX tak samo się fascynuje lotnictwem jak ja grami w ogóle, a poza tym kocha duuuużo pisać. I za to go uwielbiam. ;)
Chciał bym wam zwrócić tylko uwagę na zdjęcie mojej maszyny z ostatniej strony artykułu :)
https://www.gry-online.pl/opinie/zaproszenie-w-przestworza/zd193&STR=7
Pamir - chciałbym zwrócić uwagę, że znam historię tej Wilgi bo nawet ją latałem. Należała do firmy handlującej dywanami Pamir, za niezapłacone rachunki za hangarowanie przejął ją Aeroklub Warszawski i odtąd Pamir kojarzy się z bankrutem.
Bardzo fajna relacja. Bardzo lubię czytać takie recenzje/materiały pozbawione blokowego\podwórkowego tekstu. Gratuluję pomyslnego startu/lotu i lądowania. Świetna robota :). Swego czasu kończyłem szkołę lotniczą, ale moje drogi potoczyły się zupełnie inaczej i lotnictwo uciekło mi przez palce czego bardzo czasami żałuję. Może za kilka lat zwonu zapragnę latania :).
Trzeba być PIRXem żeby napisać tekst o SYMULATORACH (bleee) lotu, który ja bym przeczytał z zainteresowaniem.
>>>darek295
Dzięki za dobre słowo. Nie używam słownictwa o którym wspomniałeś w swojej wypowiedzi z dwóch powodów. Po pierwsze - nie cierpię "nowomowy", jaka ona by nie była, a po drugie - facet parę minut przed ukończeniem 50 roku życia używający współczesnego, blokerskiego slangu po prostu śmieszy. Ja pamiętam ile wiosen za mną, co nie zmienia faktu, że graczem gier komputerowych i nie tylko jestem zaciekłym, no i mam swoje pasje, jak Lotnictwo i świat symulatorów komputerowych. Dzięki zwykłemu zbiegowi okoliczności było mi dane zakosztować przyjemności, które polecam każdemu zaprzysięgłemu fanowi skrzydeł (z wyjątkiem kaczych - nisko latają!). Serdecznie Pozdrawiam!