The Secret of Monkey Island | PC
KLASYKA!
Modelowy "nocozarywacz" nad którym nie raz, nie dwa spędziłem całe noc (i dbnie swoją drogą też :P)
Ta gra przypomina mi o starych dobrych czasach Amigi, kiedy to jeszcze byłem zielony z angielskiego. Doszedłem do momentu walki na słowa. Wysłałem save'a na dyskietce koledze co znał english przeszedł mi to zasave'ował i odesłał. Potem utkwiłem w miejscu gdzie głowa wskazuje kierunek marszu.Na Ami był kapitalny dźwięk i oprawa graficzna, muszę przyznać, że byłem zniesmaczony jak grałem na PC.
Harald -> pewnie grałeś w wersję PC z 90. W 92 wypuścili to na CD z o wiele lepszą oprawą, pamiętam jeszcze tę melodyjkę tytułową :)
Heh to nie moje lata ale kupilem i zakonczylem specialna edycje na xbox360 i sie oplacalo!!!
Dobra gra Bardzo dobra!!!!
Intel 486 33 Mhz, 4 MB RAM na mojm pc'cie nie odpali heh !!!
Najlepszy klasyk. LucasArts wydawał w tamtych czasach najlepsze przygodówki. Uwielbiałem w niej humor. :D
Ile się to nasłuchałem za dziecka że ta gra ma świetny humor. Ze ma ciekawą fabułę itp. Właśnie ukończyłem i ciesze się że to już koniec. W grze nie zaśmiałem się ani razu. Humor jest na poziomie kiepskiego kabaretu i jest go tyle co kot napłakał. Sama fabuła dość standardowa i mało interesująca. Gra jest prosta i krótka ( zaciąłem się tylko z idiotyczną zagadką by kompas przyciągnął klucz z odległości 5 metrów...)
Sama gra wprowadza nas często w błąd : Kanibale mówią nam że "nic od nas nie mogą już przyjąć bo daliśmy im tak wiele". Kłamstwo ! Fabuła nie ruszy jak nie damy im idiotycznej rzeczy ! Swoją drogą w fabule też jest taki bezsens że czasami się można tylko łapać za głowę. Lubie absurdalny kawał ale ta sceny: gdy tracimy kontrole w posiadłości Gubernator, scena z miłością od pierwszego widzenia, scena ślubu są mało śmieszne. Dialogi mało porywcze, i czasem nic nie wnoszą. Gra przyzwoicie zrobiona, ale katowanie ludzi napisami na początku i na końcu ( żaden klawisz nie działa) jest trochę nie w porządku.
Gra ogólnie taka sobie. Na raz za 3 złote może i warte ale tylko dla fanów przygotówek.
ps. Ta gra nawet nie leży koło serii Indiana Jones
Powyżej, ktoś z komentujących narzekał tutaj na humor. Cóż, nie każdy może go zrozumieć, tak jak nie każdy rozumie Monty Pythona. Mnie osobiście gra śmieszy i bawi, właśnie swoją absurdalnością i groteskowością. By ją w pełni docenić należy znać angielski na naprawdę dobrym poziomie, lubić pirackie, karaibskie klimaty, no i mieć w sobie coś z dziecka :)
Grałem w to jako dzieciuch na Amidze i uczyłem się na tym angielskiego :) Parę lat temu wyszła zremasterowana, ulepszona wersja (The Secret of Monkey Island: Special Edition), w której pikselozę zastąpiła naprawdę bardzo fajna szata graficzna. Warto się zapoznać.
Dla tych co nie znają dobrze angielskiego, to istnieje chyba fanowskie spolszczenie. Gra wiele zyskuje gdy rozumie się co mówią postacie. Jedna z najlepszych przygodówek w jakie grałem.
The Secret of Monkey Island, Monkey Island 2, Indiana Jones & Fate of Atlantis to najbardziej kultowe point & click jakie zostały wydane na Amidze :)
Recenzenci wystawiali maksymane noty chwaląc humor, dialogi, interfejs, zagadki, świetne lokacje, klimat piracki, grywalność. Dla graczy Monkey island 1 i 2 urosły do miana kultu. Gry przygodowe weszły na nowy poziom dzięki LucasArts na przełomie lat 80' i 90', którzy rzucili wyzwanie gigantowi Sierra, którzy produkowali najlepsze przygodówki w latach 80'.
Pamiętam, że Secret of Monkey Island zajmował na Amidze 4 dyskietki, ale już Monkey Island 2 i Indiana Jones & Fate of Atlantis aż 11 dyskietek, a King’s Quest VI też dużo, bo 10 dyskietek. Od 1993 roku większość kultowych point & click trafiło tylko na Pc, a ominęło Amigi jak choćby Gabriel Knight 1 i Day of the Tentacle, które widocznie zajmowałyby zbyt dużo dyskietek na Amidze.
Beneath a Steel Sky z 1994 roku wydano na Amidze, ale zamował aż 15 dyskietek :)
Postanowiłem trochę więcej napisać o jednej z najlepszych gier przygodowych wszech czasów.
Secret of Monkey Island to wspaniała gra przygodowa z 1990 roku od LucasArts, która została wydana na komputerach Amiga, Atari ST, Pc, Macintosh i konsoli Sega Mega Drive. To kolejna gra point & click amerykańskiego studia, która powstała na ich silniku Scumm przy której pracował legendarny Ron Gilbert. To początek wspaniałej sagi i prawdziwy kamień milowy w historii nie tylko gatunku, ale całego medium. Jedna z najważniejszych gier jakie kiedykolwiek powstały. Jest to w istocie ironiczna piracka przygoda, która stała się jedną z inspiracji dla filmu fabularnego Piraci z karaibów (2003). Uważam, że trzy najlepsze gry przygodowe LucasArts, które pojawiły się na najlepszym komputerze stworzonym do gier 2d Amiga to Secret of Monkey Island, Monkey island 2 i Indiana Jones and The Fate of Atlantis.
Fabuła. Historia młodzieńca Guybrusha Threepwooda, który postanowił zostać potężnym piratem. Wyspa Melle jest gorącym punktem dla piratów na Karaibach. W takim miejscu bójki, pijackie sesje, przechwałki i obelgi są na porządku dziennym. a Guybrush został wyrzucony na brzegi tej stolicy korsarzy. Jednak w życiu prawie nic nie jest za darmo. Aby zostać znanym, przerażającym piratem Guybrush musi stawić czoła trzem próbom, którym poddają go lokalni przywódcy piratów, a mianowicie odnalezienie i pokonanie mistrza miecza, kradzież bożka z rezydencji Gubernatora, znalezienie legendarnego skarbu na wyspie. Gra jest pełna świetnych postaci o różnych osobowościach oraz ma niesamowicie zabawne dialogi. Cyniczna mistrzyni miecza czy natarczywy sprzedawca statków to czubek góry lodowej. Zainteresowanie miłosne pojawia się w postaci asertywnej i wyszczekanej Elaine Marley. Guybrush początkowo nie potrafi odwzajemnić jej zalotów, ponieważ gdy próbuje zdobyć się na amory to zasycha mu w gardle. Prędzej czy później czarująca Elaine i nasz bohater i tak zostaną parą, ale zanim tak się stanie Gybrush musi uratować Elaine, którą porwał okrutny LeChuck na tajemniczą Małpią Wyspę. Guybrush potrzebuje statku i oczywiście zmotywowanej załogi. Po kilku dniach żeglugi po wodach Karaibów niespodziewanie dopływamy do tajemniczej wyspy. Poza zimnokrwistym LeChuckiem i jego (nie)umarłymi piratami miejsce to zamieszkują kanibale i mnóstwo małp. Ostateczne rozwiązanie całego problemu nieumarłych piratów jest na pokładzie statku widmo LeChucka. W ostatnim rozdziale nasz bohater wraca do Melee, gdzie dochodzi do ostatecznego pojedynku Guybrusha z LeChuckiem. Historia jest interesująca i zawsze szalenie zabawna. Niesamowita piracka przygoda, która na zawsze zostaje z nami.
Gameplay. Wcielamy się w najzabawniejszego protagonistę wszech czasów Guybrusha Threepwooda, który jest komicznie nieudolnym i naiwnym piratem. To ikoniczna postać i duchowy dziadek dla Jacka Sparrowa z Piratów z Karaibów. LeChuck jest z kolei niezapomnianym złoczyńcą, który posłużył jako wzór dla stworzenia kapitana Barbossy choć z wyglądu bardziej przypomina go kapitan Davy Jones. Gra jest podzielona na cztery części, a zasadniczo cztery akty historii. Pierwsza część to trzy próby bohatera na wyspie Melee, aby zostać piratem. Druga część to podróż morska. Trzecia część to przygody na Małpiej Wyspie. Czwarta część powrót na Melee. Zgodnie z tradycją Lucasarts fabuła jest wciągająca, postacie interesujące i zapadające w pamięć, dialogi iskrzą humorem i inteligencją, a łamigłówki są intrygujące. W grze zasadniczo nie można zginąć poza jednym miejscem pod wodą, ale tylko jeśli będziemy tam przebywać aż 10 minut, bo Guybrush na tyle potrafić wstrzymać oddech. Najlepsze są pojedynki na miecze w których Guybrush wymienia barwne obelgi ze swoimi przeciwnikami i odnosi sukces lub porażkę w zależności od siły dowcipu jego ripost. Czasami ostry język może wyrządzić o wiele więcej szkód niż najostrzejsze ostrze. Jeden z najzabawniejszych i najbardziej oryginalnych pomysłów na rozgrywkę jakie kiedykolwiek widziałem w grze video. Za sukcesem tej gry stoi między innymi to, że wymaga prawdziwego zaangażowania w każdy aspekt gry. Poprzez interakcję z wieloma elementami krajobrazu oraz zaangażowanie w fabułę i postacie jesteśmy całkowicie wciągnięci w wir akcji i przygody. Dokładne i przemyślane pisanie dialogów dostarcza żartów na każdym kroku. Humor w tej grze jest po prostu niesamowity i jest zbliżony poziomem do stylu grupy Monty Python. To szczególne poczucie humoru sprawia, że Guybrush jest jednym z najbardziej sympatycznych bohaterów w historii gier komputerowych. Rozwala system też to, że LucasArts w tej grze naśmiewa się ze stylu gier Sierra nawiązując do częstego uśmiercania naszej postaci na różne sposoby. Jest taki komiczny moment na Małpiej Wyspie, który mocno do tego nawiązuje. Na samym początku lat 90' gra była ogromnym hitem na komputerach Pc i Amiga. Pozycja kultowa na Amidze i Pc Dos. Przechodziłem wielokrotnie jedynkę i dwójkę. Sądzę, że najlepsze gry z pirackim klimatem to Sid Meier’s Pirates! (1987), Secret of Monkey island (1990), Monkey Island 2 (1991), Curse of Monkey Island (1997). Tylko te z czystym sumieniem mógłbym ocenić na maksymalną notę.
Grafika i udźwiękowienie. Gra wykorzystuje techniki filmowe, aby wzmacniać nasze wrażenia prawdziwej przygody. Wizualnie gra prezentuje się jak kolorowy komiks o piratach. Taki styl graficzny wzmacnia komediowy klimat. Świetne wrażenie robią egzotyczne miejsca jak głęboki kanion, nasłoneczniona dolina z tamą, ładna platforma widokowa, fort Toothrota i wioska kanibali. Jednak najbardziej fascynującą atrakcją jest bez wątpienia lokacja z gigantyczną kamienną głową małpy, która jawi się jako przejście prosto do piekła. Świetnie narysowane scenerie. Klasyczna ścieżka dźwiękowa autorstwa Michaela Landa jest z pewnością jedną z najbardziej rozpoznawalnych w świecie gier. Nawet przy ograniczonej technologii tamtych czasów rekompensuje potężnymi rytmami perkusyjnymi. Wesja CD ma więcej piosenek w rytmach karaibskich od wersji dyskietkowych Pc i Amiga.
Podsumowanie. Bez wątpienia „The Secret of Monkey Island” Rona Gilberta należy do ścisłej elity w gatunku przygodowym. To absolutny klasyk. Kamień milowy i z pewnością jedna z najlepszych gier na silniku SCUMM. Klasyka, która dobrze przeciwstawiła się prądom czasu oraz ma znakomite sequele, a zwłaszcza błyszczą dwójka, trójka i szóstka, które również powstały w technice 2d w przeciwieństwioe do czwórki i piątki, które są w środowisku 3d. Gra doczekała się remake'u w postaci Special Edition wydanego w 2009 roku, gdzie wszystkie dialogi są w pełni udźwiękowione. Większe wrażenie oczywiście zrobiła oryginalna wersja. W końcu oryginał to genialna, wysokobudżetowa gra przygodowa ze statusem 10/10, która powstała w złotym okresie dla gatunku i którą zachwycali się na maksa gracze i recenzenci, a remake to gra niskobudżetowa na swoje czasy, która powstała w czasach, gdy przygodówki point & click nie budziły już dużego zainteresowania u masowego odbiorcy jak w latach 80' i 90', a do tego to tylko kopia znanej gry na 20-lecie więc nic nowego, a jedynie odgrzewany kotlet. Obie wersje mają fanowskie spolszczenia co może przydać się zwłaszcza osobom znającym nieco słabiej angielski, a zwłaszcza do wyłapania znaczenia większości żartów i płynniejszego poradzenia sobie w walkach szermieczych na przezabawne marynarskie obelgi. Sequel Monkey Island 2 (1991) wydany rok później jest również oszałamiającym osiągnięciem, bo jest jeszcze bardziej zabawną przygodą oraz zawierającym jeszcze bardziej zwariowane łamigłówki i szalone zwroty akcji. Dwójka to prawdopodobnie najbardziej zabawna gra komputerowa jaka kiedykolwiek powstała. Trójka Curse of Monkey Island (1997) jest również bardzo udana i co ciekawe potrafi nawet zachwycać po dziś dzień oprawą graficzną ze względu na swój kolorowy styl graficzny z świetną komiksową kreską. Najmniej z serii lubię czwórkę Escape from Monkey Island (2000), bo powstała w czasach boomu na 3d, a przez to prezentuje się wizualnie moim zdaniem gorzej niż pierwsze trzy części w 2d, sterowanie ma mniej wygodne i jest zasadniczo mniej porywająca i dopracowana. Piątka Tales of Monkey Island (2009) od Telltale, która również jest w 3d ma dziwny styl wizualny, który mnie odstrasza, a sama gra jest zbyt długa i rozwleczona, a przez to wkrada się nuda. Szóstka Return to Monkey Island (2022) to udany powrót serii do 2d z rąk Rona Gilberta. Gra jest bezpośrednim sequelem pierwszych dwóch części przy których pracował wcześniej Ron Gilbert. Wizualnie mniej mi podoba się niż pierwsze trzy części czy odświeżone wersje jedynki i dwójki, ale sama gra jest całkiem dobra i szkoda, że taki sequel nie wyszedł od razu po dwójce w 1992 roku, a dopiero 30 lat później, gdzie nie zwojuje już świata. Bardziej mi podoba się od czwórki i piątki. Ze stylu pierwszych części Monkey Island z lat 90' kopiowali garściami twórcy serii Deponia 2012-2016. Widać to najbardziej po głównej postaci, która ma dość podobny wygląd i również jest zasadniczo fajtłapą, jego równie osobliwej relacji z pewną niewiastą oraz porównywalnie zwariowanym humorze. Ale to taka gorsza kopia słynnej serii LucasArts.
https://www.youtube.com/watch?v=vZ8FBpIsmv0&ab_channel=NintendoComplete