Piractwo - to samo, a inne ... czyli podróż sentymentalna w głąb czasu i wspomnień
Czekamy na wasze opinie na temat artykułu Piractwo - to samo, a inne ... czyli podróż sentymentalna w głąb czasu i wspomnień
WOW Smuggler rządzisz!!!. Zajebisty artykuł i w 100% myślę tak samo i chciałbym żebyś nadal kontynuował ten temat.
he he...podoba mi sie...
moze jestem za mlody aby pamietac az tamte czasy, ale za to pamietam jak zaczynalem lazic na gielde w Poznaniu, a moj kumpel handlowal tam grami na Amige (jeszcze przed wprowadzeniem prawa autorskiego w Polsce)... tak to bylo...
czekam na kolejna czesc...
pozdrawiam
boro
Fiu fiuuu....
Pozazdrościc lekkiego pióra. Może jednak warto zostać Magistrem Inżynierem i pisać do Financial Times'a!? Nigdy nie jest za poźno. A na wrzody są sposoby :) Sam nie czuje jak rymuję :)
O wirtuozerii pióra ciąg dalszy proszę...
Zdecydowanie kontynuowac topic :-))) Chetnie sie dowiem jakie sa poglady Smugglera na piarctwo dnia dzisiejszego.
Naprawde dobry warsztat. Czekam na ciag dalszy...
eee tamm......gówniane czasy, nie ma co wspominać. Każdy widzi jak jest, więc po co zastanawiać sie nad wątkiem piractwa?
Spoko, spoko -sklepów z grami kiedyś nie był a teraz już prawie znikły te co się pojawiły. Pożyjemy jszcze chwile (może dwie) i uśmiechniemy się do pana pirata.
Spoko, spoko- sklepów z grami kiedyś nie było a teraz znikają te co się pojawiły. pożyjemy chwilę ( albo dwie) i uśmiechniemy sie do pana pirata.
Nie lubie sie powtarzać. :)
ciekawi mnie ilu z członków ( bez skojarzeń ) forum kupuje orginały?
Obraziłem się śmiertelnie - ja kupuję TYLKO oryginały. No, dobra - a przynajmniej kopiowane z oryginałów :-)))))))))))))))
A poważnie - nie kupuję piratów - mam zbyt dużo znajomych, ktorzy mi kopiują za darmo gierki :-))))), ale i tak jeżeli gra mi się spodoba to PO PROSTU MUSZĘ KUPIĆ ORYGINAŁ !!!! :-))) to jest coś w rodzaju demo :) Mam oryginałów od cholery i jeszcze troszeczkę (w końcu dlatego założyłem sobie kartę kredytową w Citybanku żeby móc kupować za granicą), większość z nich jest sprowadzana.... Ale wolę najpierw sprawdzić, czy warto kupić gierkę - piractwo w tym wypadku się czasami opłaca :-))))
Właśnie policzyłem - mam 94 płytki oryginalnych gier i tylko 3 piraty, ktore i tak polecą do kosza jak tylko będzę miał oryginała :-)))
ja kiedyś ostro zaopatrywałem się w piraty, ale mniej więcej od 2 lat gram tylko w oryginały i przyznam że sprawia mi to wiele radości
shipers --> Rozumiem, ze to bylo zwykle pytanie bez zgryzliwosci :-)) Podtrzymujac takie zalozenie odpowiadam: ja kupuje tylko oryginaly :-)) od jakiegos czasu :-)) Generalnie za czasow studenckich roznie z tym bywalo (inny rynek) ale teraz, jezlei na czyms mi zalezy, kupuje oryginal. Jezeli mi nie zalezy - nie kupuje wcale.
Nie wiem jak Wy, ale ja niestety nie mam czasu na granie w co popadnie.Jeśli już wykroję parę godzinek (przeważnie w nocy) to wolę pograć w coś dobrego i sprawdzonego. Minęły bezpowrotnie czasy gdy jeszcze na atarynce albo amidze grało się we wszystko co wpadło do magnetofonu lub stacji dysków. Dlatego zgadzam się z Owenem - jeżeli mi zależy to kupuję oryginał, jeśli nie to nie, a jeśli zależy mi na wersji angielskiej to biorę niestety pirata :) Tak, tak wiem - wstyd i poćwarz :)
Kiedys to byly artykuly... ;)
A dziekuje, dziekuje :)
ja kiedyś ostro zaopatrywałem się w piraty, ale mniej więcej od 2 lat gram tylko w oryginały
Haha ala jaja, Największy obońca morolności, grał kiedyś "ostro" na piratach :)
spoiler start
Mam nadzieje że nie dostane tym razem bana
spoiler stop
To Smuggler pisał też dla GOLa?!:0
GOL tak stare artukuly mógłby udostępnić całe za darmo:)
Na wrocławskiej giełdzie swego czasu siedział na przykład Adrian Chmielarz i handlował programami na ZX Spectrum. :)
Byla jeszcze jego druga czesc, miala byc i trzecia ale jakos tej ostatniej mi sie juz nie chcialo napisac.
I o Adrianie wlasnie w tym tekscie wspominam. :)
Szarzasty - bylem mlody i pilnie potrzebowalem kasy :)
Rafaelon - jak widze czytanie ZE ZROZUMIENIEM cie jeszcze troszke przerasta...
1.WSZYSCY grali, bo nie bylo innej metody zdobycia softu, chocbys chcial.
2, Byla amnestia w 1994.
3. Nigdy nie twierdzilem, ze jestem swiety i bez grzechu.
Twa satysfakcja jest z gatunku "ty, patrz, krolowa i puscila bąka". To zdumiewajace ale ona tez ma jelita i gazy w nich. I to wcale nie oznacza "to ja teraz moge sie publicznie wystarc na stol, bo skoro krolowa baki puszcza..."
smuggler-->Soulcatcher napisał "ja kiedyś ostro zaopatrywałem się w piraty"
Chyba nie chcesz powiedzieć że on te gry tylko kolekcjonował, nie grając w nie.
1.WSZYSCY grali, bo nie bylo innej metody zdobycia softu, chocbys chcial.
Nie wiem o którym roku mówimy, ale ja stając się w 1994 roku szczęśliwym posiadaczem Pc jakoś mogłem się zaopatrzyć w orginały.
Twa satysfakcja jest z gatunku "ty, patrz, krolowa i puscila bąka"
Z tym się z tobą zgodze.
I on i ja. Tekst mowi o LATACH 80-tych. Jesli czytales to chyba wiesz, jesli nie czytales to o czym mowimy?
Amnestia dla piratow i nabywcow tez byla w 1994 :)
Krotko mowiac - zgrzeszylem ale odpokutowalem i jestem czysty :)
rafaleon 2.2 ---> Chodzi o to, że w 1994 roku wprowadzono ustawę o prawie autorskim.
Żenuła, panowie.
Jaki przyjacielski klimat tu zapanował :)
Uwielbiam to forum :)
Pierwszy oryginał, jaki widziałem do kupienia to był Robbo na Atari. Następnego nie widziałem przez ładnych parę lat. To były całkowicie inne czasy... :(
Mam sentyment do tych prawdziwych giełd komputerowych na Grzybowskiej (w budynku szkoły i obok). Do tych Matt'ów... Duużo przed Quick Joy'ami....
Do nieprzespanych nocy przy River Raid. A wszystko było w zestawie 2-4 gry na kasecie (90 minutowej!).
30 minut wgrywania Silent Service I....
Ksera instrukcji cholera wie skąd... :) Do dziś mam niezły zestaw :D
RyoHazuki ==> Jak widać jednak guzik wiesz, co było kiedy.
sam 'kariere' w branzy gier zaczynalem od handlowania piratami, potem troche modem tradingu... i sporo ludzi ktorzy dzialaja w temacie legalnych gier dzis, kiedys zajmowalo sie tym tematem po drugiej strony barykady :))
od dluzszego juz czasu kupuje orginaly i sprawia mi to ogromna przyjemnosc :)
heh, ja tez pamietam, ze moja pierwsza oryginalna gra to bylo Robbo na C-64, kupiona w jakims sklepiku w Wawie, tak na oko, to chyba 96 byl wtedy, z matka bylem na zakupach i ja naciagnelem na gre, ktora kosztowala 10 zl (to juz po denominacji bylo, ale i tak to bylo sporo kasy), ale baba ja oszukala przy wydawaniu reszty na kolejne 10 zl i wyszlo ze gra kosztowala 20zl. normalnie majatek wtedy. a mama jaka wkurzona byla jak sie zorientowala :D ale ile radosci z gry bylo, ehhh... pamietam to jak dzis. ale na gielde dalej sie latalo, bo dla gowniarza co mial do wyboru jedna gre i 10 (niekoniecznie wszystkie dzialaly, ale coz) to decyzja byla oczywista. kurde kiedys to byly czasy...
Warto dodać, że kiedyś (mam na myśli początek lat 90-tych), kiedy kwitł handel grami na Grzybowskiej, nikt nie myślał o grach "pirackich" w takim kontekście, że to jest złodziejstwo. Mentalność kupujących była taka, że jechało się po prostu po gry na Grzybowską i tyle, no bo gdzie niby indziej?
Pamiętam te setki dyskietek w domu, jeszcze do Amisi 500 :) Najbardziej w głowie chyba utkwił mi Gunship 2000. To była gra!
Juz nawet nie pamietam, ktora gre mialem oryginalna jako pierwsza. Na pewno byla to polska pozycja na male atari w 90/91 roku. A na PieCa pierwszym oryginalem byl System Shock na 9 dyskietkach za 189zl...
smuggler w 2001 r. był młody? Nie wierzę ;P
Artykuł chętnie bym przeczytała, ale GOL nie chce ode mnie pieniędzy, więc nici z tego.
ja kiedyś ostro zaopatrywałem się w piraty, ale mniej więcej od 2 lat gram tylko w oryginały i przyznam że sprawia mi to wiele radości
Ja podobnie jak Soul.
Nie wiem czy wam zazdrości wcześniejszego urodzenia się i bycia naocznym świadkiem początków grania w Polsce :) Z jednej strony wielka szkoda, że mnie to ominęło, ale z drugiej... życie przed '89 musiało być cholernie ciężkie :)
Meganelle - mlody ja bylem gdy C-64 byl szczytem marzen :)
Sandro - uwierz mi, ze nie ma czego zazdroscic.
C-64 długo był szczytem marzeń. Pamiętam że w 91 kolega dostał takiego od wujka z Niemiec i cała szkoła mu zazdrościła :) Miałem to szczęście że to był mój najlepszy kolega. Oj grało się grało...
Druga część artykułu:
https://www.gry-online.pl/opinie/piractwo-w-polsce-czesc-2-grzebanie-w-metnej-wodzie/z523
smuggler ---> Ja rozumiem, kwiecistość stylu itepede, ale nie wystarczyło odwołać się do braku kasy? Zresztą starość to nie recepta na mądrość :>
Sandro --> to były świetne czasy. :)
Gracze mieli poczucie elitaryzmu (nikt ze starszego pokolenia nas nie rozumiał), zdrowego współzawodnictwa, wspólnoty. Ekscytacja związana z wizytami na giełdzie, nowym numerem Bajtka czy Secret Service'u albo kupnem pudełka dyskietek była nieporównywalna z kupnem wypasionej EK dzisiaj. Kompiki miały swoją magię, a gry wsysały grywalnością, z jednej strony wymagały sporego skilla, a z drugiej dawały sporo frajdy nawet nowicjuszom.
Sprawdza się stara zasada: im dostatniej, tym banalniej.
smuggler --> jak to nie ma? A to to co?! :)) - http://www.polskaludowa.com/codzienne.htm
nom artykuł jest spoko ;] i w zupelnosci popieram!
Fajna strona stanson, radzieckie gry elektroniczne wymiatały!
http://www.polskaludowa.com/codzienne/radzieckie_gry_elektroniczne.htm
No, to juz troszke slabsza czesc, a i relalia od 2001 sie mocno zmienily.
..wspomnienia ;) ..za młody jestem na wspomnienia, za stary na rachunki sumienia.. ..ale mogę napisać że tak było i smuggler świetnie to opisał ..
Stanson - wiekszosc ludzi w mlodym wieku wyobraza sobie PRL jako takiego "misia w wersji live".
Ale to byly jednak smutne, szarne, zmarnowane lata. A szczytem marzen bylo miec pare dolarow do wydania w Peweksie(czyli sklepie, gdzie sie placilo dolarami za towary rodem z Zachodu - to dla mlodych). Ani chwili nie zalowalem, ze to jeblo. Szkoda tylko, ze tak pozno,
Meganelle - nie za bardzo rozumiem... Piractwo kwtlo wowcza nie tylko dlatego, ze gry byly PIEKIELNIE drogie ale raczej dlatego, ze nie bylo ZADNEJ szansy na zakup legali. No i bylo legalne, zas ludzie nawet nie mieli swiadomosci, ze czynia zle.
Ja w PRLu byłem jeszcze dzieciakiem, ale coś tam pamiętam. Szczególnie jakiś taki specyficzny "klimat" tamtych lat... O dolary martwili się moi rodzice - ale do dziś lubią pośmiac się z tamtych czasów :)
ja bylem ciut starszym dzieckiem i naprawde nie chcialbym tam wracac.
Bym sobie poczytał, ale Strefa Premium blokuje mi dostanie się do kolejnych stron tekstu. Szkoda.
A co do piractwa to często słysze od różnych osób, że "jak ciebie stać to sobie kupuj, mnie nie stać i nie kupuję". Takimi słowami tłumaczą ściąganie gier itp. z neta. Czasami nawet słyszłąme takie teksty (również na tym forum), że "Kupiłem grę taką i taką i chciałbym jeszcze taką, ale nie mam juz kasy bo dwie kupiłem i co mam zrobić?". Kolejne tłumaczenie piractwa. W takim razie zawsze mówię, że "mnie na na wiele rzeczy nie stać i jakoś nie idę do sklepu i nie kradnę tego". Jak gra jest dla ciebie za droga to znaczy, że nie możesz jej mieć. Taki jest moje zdanie na temat piractwa.
Uderz w stół, a oldskulowcy się odezwą. :)
Ciekawe ile byście przetrwali w realiach podobnych do tamtych, po tyluletnim rozpieszczeniu 'banalnym dostatkiem', w obliczu bezdennej nicości rynkowej, mleczno-piwnej 'niekomercji' i supporterskiej dziczy ('psze pana, tego pacza to można w kartridżu pocztą?'). Czasy - Bogu dziękuję, że nie moje, chociaż gier wypada tylko pozazdrościć.
(A argument o 'niedostępności' legali to se panie można wsadzić - w końcu gry życia substratem nie są, a niemożność zdobycia rzeczy nie znaczy, że można ją zajumać; not able to get, not able to have, stare porzekadło - mi tam to wsio ryba, ale logika dziurawa jak ser szwajcarski i dziwne, że jeszcze nikt tego przeciw Smugglerowi nie podchwycił.)
nie wiem czy u was byly takie opcje, ale u nas w warszawie na gieldzie wolumen piraci rozdawali spisy gier razem z rozmiarami(to bylo tak z 8-10 lat temu) w domu liczyles megabajty i na zamowienie robili ci plytke z grami w wersji RIP, kosztowalo to chyba z 80zl :D
Taven --> kiedyś gry wychodziły przyzwoicie dopracowane i patchy po prostu nie było. :)
Gry, filmy czy muzyka są elementem kultury, a dostęp do niej jest człowiekowi potrzebny na równi z jedzeniem. Może nawet bardziej, bo to właśnie rozsmakowanie w kulturze odróżnia go od małpy. Zresztą dostęp do owoców kultury masz zagwarantowany we wszelkich międzynarodowych kartach praw i naszej konstytucji (art. 73) jako jedno z fundamentalnych praw człowieka.
"Taven --> kiedyś gry wychodziły przyzwoicie dopracowane i patchy po prostu nie było. :) "
Smutna prawda, ale przynajmniej na konsolach nie ma[jeszcze?] tego problemu.
[pieprzony Gothic3 :/]
Gry, filmy czy muzyka są elementem kultury, a dostęp do niej jest człowiekowi potrzebny na równi z jedzeniem. Może nawet bardziej, bo to właśnie rozsmakowanie w kulturze odróżnia go od małpy.
świetnie powiedziane
Army of Two --> pojawi się możliwość (twarde dyski i dostęp do sieci), to pojawią się i patche. Twórcy nie oprą się pokusie żeby wypchnąć niedorobionego bubla jeśli już mogą na nim zarabiać i łatać budżet.
Jak to nie ma? Przeciez ostatnio do gier konsolowych wychodza laty.
Kiedys po prostu nikt nie bal sie eksperymentowac z grami. Teraz ambitne produkcje sa skazane na porazke, sprzedaja sie n-te czesci komercyjnych hitow. Watpie zeby zlote lata 90te kiedys sie powtorzyly.
Dopiero teraz przeczytałem cały tekst i jest pod wrażeniem.Brawa dla smugglera, chapeau bas :)
Deepdelver- Już się pojawiła, ale nie jest źle. Wychodzą do gier patche, ale jeszcze nie spotkałem się z czymś takim, by uprzykrzało rozgrywkę choć w średnim stopniu. Ciągle chyba twórcom zostało po PS2 i Xbox przyzwyczajenie, do nie robienia tych spraw na odwal.
Ja jestem właśnie po lekturze wydrukowanego (stare przyzwyczajenia :) artykułu Güntera Grass... Smugglera ;))
Tja... biję się w piersi, że zawsze się troszkę podśmichiwałem czytając wypowiedzi Smugglera potępiającego piractwo. Mój ironiczny uśmieszek był właśnie spowodowany ową (dla mnie wciąż nieodległą) przeszłością :)
Tutaj pragnę zwrócić uwagę na błąd w tekście - "a przecież NICZEGO nie zmyślam - tak było jakieś 15 lat temu!" - czy aby na pewno cyferka się zgadza? :)
Artykuł jest oczywiście zajmujący. Temat nadal 'gorący', a i świetnie (jak zwykle) napisany. Brawo!
Stare, dobre czasy... ech... Ileż ja musiałem sie nastarać by zdobyć 'gumiaka' :))
Spectrusia niestety nie miałem - od razu przesiadłem się na Amiczkę :)
Ale - nie ma co za wiele do tego wracać. Było, minęło.
Choć wspomnieć wypada, że również 'babrałem się' w 'procederze' :-)
I nigdy tego nie ukrywałem. Tyle, że nie miałem też nigdy 'stanowiska' tak 'prometejskiego' jak Smug :) więc mogłem o tym otwarcie (bądź pół otwarcie) pisać.
(mam nadzieję, że mnie rozumiesz Smugglerze)
Bardzo bym chciał przeczytać kolejny artykuł na temat "Czy kupowanie - dzisiaj - pirackiego softu zawsze jest bezapelacyjnie godne potępienia?"
Ten temat nie daje mi cały czas spokoju :)
P.S. Wyjaśnię, że OBECNIE nie jestem piratem (no.. może takim malutkim ;)
Do czego to doszło - kupuję nawet systemy operacyjne...
:-)
Mam jedno ale co do całego tego wątku. Urodziłem sie w 88'. W chwili kiedy dowiedziałem się co to był tak naprawde ten PRL i komuna miałem juz pewnie około 10 lat... czy przez tu musze się czuć gorszy ? Czasami mam wrazenie, ze ludzie, którzy wspominają tamten okres czują się jakby "lepsi" od mojego pokolenia - ludzi młodszych, ktory tamte czasy zna tylko z opowieści?
Fett --> ja urodzilem sie pare lat wczesniej i prlu tez nie pamietam, za to lata 90 doskonale a to za sprawa rodziny. w 92 siostra dostala na 'komunie' C-64, oj co to byl za szal. 3 takie sztuki na miasteczko byly, lans jak nic. siostrze szybko sie znudzil a ja zabralem sie za grzebanie i nawet zdobylem ksiazke o podstawach basica. i tak sie zaczelo. co sie wtedy dzialo. pamietam jak w czasopismach kuzyn mi tlumaczyl, ze aby obejrzec co jest na screenie, trzeba sie odsunac od obrazka, taka pikseloza byla. ja mialem problemy z dostaniem 'fachowej' literatury (takie commodre i amiga czy Secret Service nie docieraly do mojej miejscowosci) i kuzyn mi przywozil. siedzialo sie wpatrzonym w te super gry na nieosiagalna dla mnie amige (musialem sie meczyc na C-64 :/) jak w obrazek. zreszta moi kuzyni macili na jakis tam scenach, wiec duzo ciekawych rzeczy moglem sie od nich dowiedziec, kiedys nawet skladalismy joystick z przykrywki od sloika i gumek, ktory o dziwo dzialal :)
jestem zazwyczaj przeciwnikiem twierdzenia 'kiedys to bylo cos, nie to co teraz', ale faktycznie, wtedy bylo cos magicznego gdy sie obcowalo z 'maszyna', te pol godzinne siedzenie przy magnetofonie i czekanie tylko po to, zeby zobaczyc 'load error'.
teraz odpowiednikiem takiej wlasnie 'magii' jest linuks, dlatego tak go lubie, pomimo wielu frustrujacych wad :)
ale jak to ktos tam napisal u gory, od nadmiaru blisko do banalu :)
Ja pamietam czasy jak z bratem chodzilam do sklepu kupowac kasety z grami na atarynke:D,
nie pamietam pierwszej gry oryginalnej na pc, ale za to teraz nadrabiam braki i uzupelniam kolekcje starych przygodowek ( mam nawet indiane jonsa wersje dyskietkowa:P ).
Kurde, to tylko ja zylem w takim dobrobycie, ze po premierze Amigi 1200 w 92r. ojciec mi ją kupił / ;p Jeśli chodzi o dostępność oryginałów w tych latach, to raczej problemów nie było. Miałem ich pare na Amisię, ale raczej były to polskie produkty.
Matchaus - tekst byl pisany w 2001 roku wiec jak odejmiesz 15 to wyjdzie jakies 1986... i tak wtedy bylo.
Oups... to jest artykuł z 2001! Ale zlamiłem ;)
No tak... kiedyś to były artykuły... :-)
Deepdelver
'Fundamentalnym' prawem człowieka jest też ochrona jego własności prywatnej, małpy sobie nawzajem mogą bezkarnie wyjadać robale z pleców, my nie, bo ustanowiliśmy sobie takie prawa. Swobodny dostęp do dóbr kultury jest owszem gwarantowany, ale zapewnia on tylko do nich DOSTĘP, a nie bezwzględne ich przypisanie każdej łakomej duszyczce, na przykład przez właśnie ochronę własności prywatnej, poszanowanie konkurencji i praw wolnego rynku. W dodatku priorytetowo lokuje on się poniżej dekalogowych praw. Piractwo w miażdżącej części jest zwykłą kradzieżą, czy choć w wymiarze domowo-torrentowo-napisowym raczej mało szkodliwą społecznie (ba, momentami wręcz przeciwnie). Wszystko zależy od tego, czy spasujesz i przełożysz własne pragnienie poznawania kultury nad interes innych (ludzki, wrodzony egoizm) czy pobawisz się w świętoszka i nawet w orwellowskim totalitarnym molochu nie dasz sobie wcisnąć kopiowanego Dostojewskiego.
Przeciwko piractwie ogólnie nic nie mam, ale śmieszne są te niektóre tłumaczenia. Nie dorabiajmy do tego gówniarskiej ideologii o mocarnych korporacjach i uciskanych klientach, puhleeze, za to dajmy pole do popisu zdrowemu rozsądkowi.
Taven --> oczywiście, zasada ochrony własności intelektualnej jest nie do przecenienia, ale to ona doświadcza licznych wyjątków ze względu na interes społeczny (tutaj dostęp do dóbr kultury), a nie na odwrót. Ale ten temat był już wałkowany wielokrotnie i zawsze w końcu prowadzi do indywidualnego wartościowania, czyli pata.
Odnośnie tematu korporacji - masz bezpłatne biblioteki publiczne z książkami. Dlaczego nie masz takich "bibliotek" z muzyką, filmami, grami? Odpowiedz sobie sam.
ehh smugg ; ) sam bywalem na tej cholernej Grzybowskiej.. to byly czasy. Piractwo w majestacie prawa, tak to dzis tylko w Erze...
Jednak od kiedy prawo sie zmienilo przetalem kupowac na gieldzie. Gram znacznie mniej, ale kupuje oryginaly - bo jakos tak mi lepiej.
Plakalem jak placilem kiedys po 169 za perelki od CDP (a 5-8 lat temu 169 to bylo zupelnie inne 169 niz dzis, trudniej bylo tyle zarobic).
Dzis placze jak wydaje 250 na gre na konsoli. Ale, przeciez nie po to zarabiam, aby kisic ta kase ;)
blood --> moj pierwszy komp to byl... PC w 1986 roku... nigdy nie mialem atarynki, commodore czy amigi. Nawet sobie nie wyobrazacie co oznaczalo w tamtych czasach znalezc soft do tego kompa... przez kilka lat jedyne co moglem robic to poznawac DOSa, chiwritera oraz system bazodanowy lotus 1-2-3. Bylo jeszcze z 5 marnych gierek - nic sie nie dalo dostac w tym kraju na PC w tamtych czasach :)
mikmac -> Hihi.. na XTciaku gralem w Bad Street Brawler :D To byla wypas gierka, na herculesa :>
_Luke_ --> zagrywałem się w to na Commodorze (tam była pod nazwą "Bop'n'Rumble", jeszcze inny tytuł to "Street Hassle"). Bardzo kontrowersyjna wówczas gra. :)
Wychodzi na to, ze teskt dzis wywolal wiekszy odzew i emocje niz w 2001 :)
W sumie mile to :)