Disciples 3: Renaissance | PC
Zaczynając od pozytywów, bo znalezienie ich mając w pamięci poprzednią część Disciples nie jest sprawą łatwą - podobają mi się zmiany w sposobie toczenia bitew które ukierunkowują pole walki na te znane z HoMM zostawiając przy tym charakterystyczne dla Disciples levelowanie jednostek. Tym razem pierwszy raz w serii jednostki poruszają się po polu bitwy na którym dodatkowo znaleźć można spoty wzmacniające konkretny typ jednostki.
Rozgrywka na mapie przygody, rozbudowa miasta i zaklęcia nie przeszły większych zmian i w zasadzie jeśli ktoś grał w dwójkę to tutaj odnajdzie się bez problemu.
Mocno odczuwalny jest brak gęstego, mrocznego klimatu który w zasadzie czuć było zewsząd we wspomnianej wcześniej dwójce - od muzyki, poprzez oprawę graficzną po portrety postaci/jednostek które robiły kolosalne wrażenie swoimi szczegółami. Przy tym D3 wygląda zwyczajnie jak twór bez duszy, plastikowy i paskudny w każdym aspekcie mimo 7 lat progresu technologicznego i przejścia serii w trójwymiar.
Jednak największą bolączką tej gry są bez wątpienia paskudne, liczne bugi które potrafią doprowadzić do szewskiej pasji. Niektóre z nich potrafią być naprawdę absurdalne i powtarzać się z równie absurdalną częstotliwością której nigdy wcześniej w grach nie doświadczyłem, oto kilka przykładów:
-gra lubi się zwyczajnie crashować w losowych momentach
-bug podczas walki dający mi kontrolę nad obcymi jednostkami którymi nie mogę wykonać żadnego ruchu(pozostaje reset gry)
-uzyskanie dostępu do obcej stolicy w której można budować budynki podczas własnej tury i tym samym brak możliwości wznoszenia budowli we własnej stolicy(wczytywanie gry pomagało tylko na jedną turę)
-ekran miasta podczas budowy nie zawsze się wyświetla
-znikające mosty na mapie przygody