Dreamfall: Wywiad z Edytą Olszówką
Łeee... większość sławnych ludzi traktuje gry jako "coś", nie zaś jak dziedzinę sztuki, którą niewątpliwie są! W sumie jakie odniosłaś, Mal, wrażenia po wywiadzie? Tylko szczerze!
"Zapraszam na ten spektakl także graczy, bo świat wirtualny jest trochę „zamiast”."
o jak sie zlitowala nad nami, biednymi komputerowcami co zycia prawdziwego nie maja:P a teatr to wcale a wcale nie jest troche "zamiast". widac ze pani Olszówka nie czuje bluesa, a szkoda bo takie jej ladne zdjecie widnieje na 2 stronie:(
Święty! --> nie rozumiem co masz na myśli mówiąc, że to zidiocenie społeczeństwa. Mylisz się, bo niektóre produkcje mają taką samą wartość, jak niejeden film w kinie czy książka.
Nie znam ich. Mam tylko swoją część tekstu.
I oto mamy prosze państwa klucz do rozwiązania zagadki drewnianego aktorstwa we wszystkich niemal bez wyjątku lokalizacjach gier po polsku.
Jak się nie wie, co się czyta - i o czym, to potem tak wychodzi.
Dokladnie, to tak jakby nieznac chociazby pobieznie rol innych aktorow wystepujacych na deskach teatru. :/
eee, z drugiej strony ciekawe czy aktorzy podkladajacy glos w oryginalnej wersji tez znali fabule czy role innych postaci.
ps. swiety? czasami tupniecie nozka to za malo.
Ale zrobiła łaske grając w tej grze. Wyczuwam że ani jej się to podoba, ani nie angażuje się zbytnio. Ot kolejny kawałek roboty, trochę inny niż reszta. Zgarnie kase i szybko zapomni.
Czy na prawdę Cenega nie może zwerbować kogoś ciekawszego?
Conath - nie wiem jak, ale wiem, że w anglojęzycznych wersjach kwestie brzmią lepiej, sa bardziej naturalne. Może kwestia warsztatu, moze kwestia podejscia, a moze pieniędzy. W każdym razie u nas wiekszosc lektorów czytając kwestie w grach, czyta je zwykle w ten sposób, w jaki czyta się w teatrzykach dla dzieci, bajkach albo w dubbingu do kreskówek.
Owszem, tekst - zwłaszcza po polsku - w większości gier brzmi głupawo i infantylnie, ale skoro anglosasi mogą czytać naturalnie, to i my możemy. Trzeba tylko dobrac odpowiednich aktorów, i zmusic ich, żeby w daną gre pograli.
Przygotowując się do roli w filmie aktor - co jest procedura naturalną - czyta nie tylko swoje kwestie, ale dokładnie cały scenariusz. Dzieki temu wie jaki nastroj ma film, wyczuwa intencje autora, wie jak ma grac zeby odtworzyc atmosfere calosci.
Czasami w wypadku gier scenariusz jets po prostu za dlugi, a i czesto niezbyt ciekawy, ale na litosc boską - aktorom płaca wlasnie za to, zeby w odgrywany swiat weszli. Maja wiec to robic stosownie najlepiej, a nie na przysłowiowy "odpierdol" - tym bardziej ze nie wszyscy gracze to 12-latkowie, i sa tez tacy, ktorzy oczekuja aktorstwa na przyzwoitym poziomie.
Bardzo podobny wywiad do tych, które miały miejsce z okazji polskiej wersji HoMM V. Oni wszyscy też odpowiadali coś na zasadzie: "nie grałem", "nie mam komputera", "grał nie będę", "mam tylko tekst do przeczytania", "nie wiem o czym to jest", "innych postaci nie znam" ...
czuję się jak w wojsku - sztuka jest sztuka - byle zrobić i mieć z głowy.
Mam nadzieję, że będzie można w polskiej wersji wybrać w jakim języku będą odtwarzane dialogi.
Patrząc na jakość lokalizacji TLJ raczej nie mam teraz większych obaw, a wątpię, aby tam aktorzy znali cały scenariusz. Aczkolwiek, o ile się nie mylę, za TLJ odpowiedzialny był CDP znany z rewelacyjnych lokalizacji, acz Cenega... Hm, zagramy, zobaczymy.
Elthan ->
Grałeś może w pierwszą część? Słyszałeś jak wyszła jej April Ryan? Jeśli pytasz czemu Cenega nie zaangażowała kogoś innego to chyba nie. A przydałoby się z tym zaponać. Zobaczyć i usłyszeć co wyszło z tej roboty w którą się nie "angażowała i jej się pewnie nie podoba".
Olszówna w pierwszej części tchnęła w April życie. Dzięki niej, dzięki jej komentarzom, które wypowiadała w trakcie gry, stała się postacią z krwii i kości. Z nią się tą grę przeżywało... Ona jest jedyną osobą której można to było zlecić. Która mogła się tego podjąć. Ona i tylko ona mogła się stać April Ryan. Bo była aż tak dobra.
Po za tym... Nie rozumiem jednej rzeczy. Co was tak strasznie irytuje, że ona nie traktuje gier z namaszczeniem? Że to dla niej normana praca? Czy naprawdę jest to takie ważne? Takie istotne? Mam jakieś dziwne skojarzenia z kompleksami :D .
Aktorzy podkładający głosy może nie mają o tej robocie najlepszego mniemania. Ale nie ono jest ważne, a tylko to, jakie będą efekty tej pracy. Jak zostanie to zrobione. A skoro w pierwszej cześci wykonała swoją robotę doskonale, to nie ma powodu uważać, że jej stanowisko negatywnie wpłynie na rolę.
Mistrz ->
To nie jest całkiem tak jak to przedstawiasz. Owszem, przygotowując się do roli w filmie aktor otrzymuje cały scenariusz. Jednak podkładanie głosu do filmu animowanego czy gry komputerowej niewiele z tego co wiem ma z takim aktorstwem wspólnego.
To ile aktor podkładający głos wie o produkcji zależy od tego ile informacji mu się udostępni. Z czym bardzo różnie bywa. Jasne, dobrze jest nagrać głosy wielu postaci za jednym podejściem. Ale nie zawsze się tak da. Bo po prostu aktorzy którym się płaci nie zawsze znajdują jednocześnie czas. I wtedy trzeba ich nagrywać oddzielnie. Więc takie rzeczy się robi i absolutnie nie ma w tym nic wyjątkowego.
Z tego co pamiętam to w Iniemamocnych czy Shrekach właśnie tak się to odbywało.
Po za tym pamiętałbym o jednej, bardzo waznej rzeczy. Otóż aktor, któy ma podkładać głos nie wie jak produkcja ma wyglądać. Może się zdarzyć, że gdy będzie się odbywało nagrywanie, samego filmu bądź gry jeszcze nie będzie. I wtedy to osoba odpowiedzialna za nagranie ma zwracać uwagi i udzielać wskazówki, na co aktor ma zwracać uwagę. Co i jak mówić. Bez tego nawet dobyr aktor nie będzie miał w grze dobrej roli.
W TLJ podkladala glos bardzo dobrze, bardzo sie cieszylem z informacji iz w 2-ce rowniez sie pojawi, ale to tym wywiadzie kompletnie stracileem do niej szacunek. Nawet sie nie kryje z tym ze gardzi grami, nadwyraz pokazje ze robi to na odpieprz i nie przyklada jakich kolwiek emocji. Byc moze to na "odpieprz" nie wyjdzie najgorzej, niemniej bardzo niepodobala mi sie jej postawa w tym wywiadzie. Chyba Samo Zycie ja tak zmanierowalo ;p
Hehe, tak czytam komentarze co niektórych i zastanawia mnie najbardziej jeden fakt. Co wy się tak denerwujecie pisząc, że ona nie zna scenariusza, innych postaci, fabuły, a co za tym idzie nie za bardzo wie jak się odpowiednio wczuć w rolę. Przecież to polski standard. Wystarczy włączyć pierwszy lepszy polski film, aby to zauważyć. Amatorzy ekranów kinowych, nie robią nic innego, jak tylko przenoszą swoje "wspaniałe" zwyczaje do świata gier, twierdząc przy tym, że gry to nie sztuka. Tylko ich "gra" na deskach i na ekranie jest przecież godna tego miana, sztuki przez wielkie SZ, a ten kto się nie zgadza i podpisuje pod tym ten kiep i nie ma prawa nawet polemizować z "aktorami", ba wybitnymi, ba!!! najlepszymi na świecie, którzy od dawna zasługują na miliony, milardy Oskarów, ale o których ten zepsuty, kapitalistyczny, zgniły, upadły świat zapomniał, nie poznając się na ich grze! (Swoją drogą polecam takiej Olszówce zobaczyć ilość sprzedanych gier i ich zyski, a następnie porównywać to do wpływów z biletów teatralnych i kinowych, może wówczas jej podobni przejrzą na oczy) Całkiem zabawne to. Robią z siebie jeszcze większych durni, niż nimi są, a wydawcy na siłę muszą mieć jakąś "gwiazdę" rodzimego kina. W tym momencie cisnie mi się na usta tylko jedno słowo, zresztą moim zdaniem najfajniej brzmiące po angielsku: pathetic.
Heh tak czytam co piszecie i śmieszy mnie to wielkie oburzanie się na tą babkę. Osobiście nie wiem czemu ta kobieta tak ma się przejmować tym że podkłada głos do gry, ma jakoś piać z zachwytu, skakać, czy co? Robota jak robota, oburzać się można jedynie na to i wtedy kiedy głosik będzie niemrawy i nieklimatyczny ale to co innego.
Lukaszeq - przykro mi ale ja w tym sztuki nie widzę. Gry w chwili obecnej są miałkie i skretyniałe, wszystko co można o nich napisać to "press LMB", bo i do tego się sprowadzają. Mało która może się pochwalić ciekawą fabułą, mamy przerost formy nad treścią, dużo, ładnie ale niewiadomo czego. Gry są wytworem kultury masowej a jak wiemy ta daje nam rzeczy szybkie i i łatwe w odbiorze. Dlatego ciężko tu szukać jakiegoś dzieła sztuki... bo go nie ma. Są oczywiście gry wybitne, jak np. Fallouty, Blade Runner i wiele innych, aczkolwiek nie bądźmy infantylni i nie rzucajmy na wiatr słowami takimi jak "sztuka".
Conath - Nie jesteś moim kolegą więc pisz moją ksywkę tak jak się pisze.
Święty! ===> Z gier dokladnie taka sama sztuka jak z filmow.
Święty! ---> Sztuka to bardzo szerokie pojęcie. Jeśli twierdzisz, że gry nie mają nic wspólnego ze sztuką, to znaczy, że o pewnych grach po prostu nigdy nie słyszałeś.
Weźmy taką The Dark Eye na przykład (screenshot po prawej). Gdyby była filmem, pewnie co jakiś czas powtarzali by ją na TVP Kultura. Ale ponieważ jest "tylko" grą, dziś już nikt o niej nie pamięta (chociaż autorzy włożyli w nią naprawdę sporo wysiłku). Trudna w odbiorze i zdecydowanie nie dla dzieci (naturalnie nie ze względu na sceny przemocy czy seksu, których w TDE nie ma). Wiem co mówię. Grałem.
Albo The Last Express. Jeśli nie grałeś, to polecam ten artykuł:
http://www.escapistmagazine.com/issue/42/20
Jeśli grałeś, spróbuj przekonać mnie, że jest "miałka i skretyniała".
Okami. Niby zwykła platformówka (w produkcji), ale z oprawą graficzną, za którą autorzy powinni dostać Nobla.
Wracając do tematu wątku. Też trochę drażni mnie fakt, że Olszówka ma o grach takie, a nie inne zdanie. Jako inteligentna osoba powinna zdawać sobie sprawę, że w każdej dziedzinie, obok papki dla mas, mogą trafić się perełki.
Święty! -> Chłopaki mają jakieś problemy z kompleksami. Są tak strasznie niedowartościowani, tak strasznie ich boli, że nie docenia się wyjątkowości gier komputerowych, że jest to zwyczajnie niewybaczalne. Absolutnie.
Bo jak można niedoceniać gry? Jak można mówić, że się w ogóle w nie nie gra? Są to przecież tak wstrząsające, tak szokujące uwagi, że nie można obok tego przejść obojętnie. Trzeba napiętnować, wytknąć jak się myli.
Nie no, niespodziewałęm się, że gracze komputerowi będą odstawiać tak żałosne spektakle.
Krzych Ayanami - Tak się dziwnie składa że to jest forum o Grach Komputerowych, i jak ktoś wyraża pogląd że gry są niewarte uwagi czy że zdecydowanie nie są dziedziną sztuki (ale już filmy są) to musi się liczyć z tym że spotka się ze sprzeciwem. I nawet wyzywanie każdego kto ma inne zdanie od kretyna, albo wmawianie mu że ma kompleksy (teraz jest w podstawówkach dziwna moda na używanie słowa 'kompleks' w każdej możliwej sprzeczce) tutaj nie pomoże. Trzeba po prostu czasem uszanować zdanie innych.
Krzych Ayanami ---> już przestać z tymi kompleksami, nie mamy po 14 lat tylko po 20 - 30, mamy kobiety, sex, dzieci i mimo to traktujemy gry poważnie.
Jeżeli ktoś podejmuje się nagrania głosu do gry komputerowej to przez profesjonaizm powinien wykazać przynajmniej minimalne zainteresowanie tematem. Nie dlatego ze się lubi gry, tylko dlatego że wymaga tego konwencja zawodu. Aktor gra i powinien zapoznawać się z rolą.
Dla samej gry nie ma to większęgo znaczenia, jestem pewien że Olszówka będzie wyśmienita w tej roli bo to dobra akorka.
W grach komputerowych grają najlepsi aktorzy na świecie, przemysł growy już w tej chwili przynosi więcej pieniędzy niż przemysł filmowy, dlatego każdy aktor prędzej czy później spotka się z tą tematyką.
Ty natomiast masz z tym jakiś problem, jaki odpowiedz sobie sam.
Vistorante---> akurat to czy jest to forum o grach czy butach nie ma najmniejszego znaczenia z porównywaniem gier do sztuki.
Krzych Ayanami---> coś ci napiszę to może zrozumiesz parę rzeczy. Kiedy pojawiły się pierwsze filmy, wówczas jeszcze nieme i czarnobiałe nastąpił dla aktorów teatralnych, a także zwykłych ludzi duży wstrząs. Gdzie to bowiem jakieś gówniane filmy mogą konkurować z ich jedyną sztuką!!!! Kiedy Picasso malował swoje obrazy - wczoraj jeden poszedł za prawie 100mln $ - ludzie, krytycy i znawcy tematu mówili: gdzie takie gówno może konkurować z prawdziwą sztuką!? (choć w tym wypadku podzielam ich zdanie) Zarówno film był wyszydzany przez teatr, jak i Picasso przez mu współczesnych. A teraz mały quiz dla ciebie. Po x latach komu bardziej jest do śmiechu? Co jest prawdziwą sztuką podziwianą i wielbioną przez masy? I wreszcie co teraz ledwo zipie? Teatr czy film? Zastanów się nad tym, a później wypowiadaj się o sztuce i co nią tak naprawdę jest.
Dla mnie gry to nowa sztuka, tak jak swego czasu film w XX wieku, a raczej na jego początku. Gry dają mi możliwość przeżywania emocji (coś jak w operze), czytania i zagłębiania się w fabułę (książki) i oglądania tego na telewizorze (film). To jest nowość, to 3 w 1. Niektórzy jeszcze nie doceniają potęgi gier i jej wpływu na ludzi, a także kształowania wpływu tej nowej gałęzi rozrywki na świat.
Nie chce mi sie czytac news'a.. czyj glos ma podkladac? Zoe? Jesli tak, to jest to "skandaliczny skandal". Zoe ma swietny glos i rewelacyjny akcent, nie da sie tego powiedziec lepiej.
Vistorante ->kwestia czy gry czy są lub nie dziełami sztuki pozostaje kwestią otwartą. Dla mnie osobiście, nawet jeśli przyjmie się, że kilka gier prezentuje wyjątkowy poziom, to absolutnie nie jest to podstawa do uznania , że gry jako takie należą do dzieł sztuki.
Chociaż nie ma to w tym temacie nie jest to najważniesze. Są tu inne kwestie. Chociaż biorąc pod uwagę okoliczności, to jest to bardzo zabawne.
Soulcatcher -> jak czytam co się tu wypisuje to naprawdę uważam, że mam do czynienia z dzieciarnią. Własnie tak sie to prezentuje.
Mamy temat dotyczący podkłożenia głosy w drugiej części Najdłóższej podrózy. I co się okazuje? Że najważaniejszą kwestią, która przyćmiewa wszystkie inne i sprawia, że nie mają one znaczenia jest oburzające przyznanie się aktorki, że ona nie gra na komputerze. Gdyż znajomość gier komputerowych jest dla zgromadzonych tutaj osób podstawowym i właściwie jedynym kryterium które powinno być brane pod uwagę przy doborze obsady. To czy ktoś się wcześniej sprawdził nie ma żadnego znaczenia. Kto nie gra na komputrze jest z marszu zdyskwalifikowany.
No czy takie stawianie sprawy nie jest śmieszne? Nie jest robieniem sobie jaj?
Mówisz, że powinna była się zapoznać rolą. Owszem, fajnie by było. Ale najwyraźniej nie było to możliwe. I nie ma co nad tym płakać.
Ale oczywiście robi się z tego istny dramat. Tłumacz? Reżyser? A co to za jedni? Oni za coś w ogóle odpowiadają? Ależ nie, lepiej dać im spokój. Aktor jest jedną osobą odpowiedzialną za rolę i bez względu na to co wyjdzie, to bierze na siebie całą odpowiedzialność. A w/w nie muszą nic robić, żeby uznać iż ich praca nie podlega ocenie. Łączyć ich z lokzlizacją? Od kiedy?
Piszerz o tym, że aktorzy będą najprawdopopodbniej coraz częściej brać udział w nagraniach. Fajnie. Tylko jaki jest sens skreślać aktorkę za tp, że nie gra na komputerze?
no ale nie dramatyzuj tak, dzizes...
Krzych Ayanami ---> nikt nikogo nie skreśla, nie dyskwalifikuje, a ty przesadzasz.
Jeżeli chcesz na ten temat porozmawiać to wyobraź sobie że aktor grający Bonda 007 w wywiadzie przyznaje się że tak naprawdę to nie lubi anglików, nie interesuje się sportami walki, nie toleruje broni a tak ogólnie to lubi grać w szachy i uprawiać kwiatki na działce. Czy może tak powiedzieć - może, czy będzie przez to gorszym aktorem - nie, czy film będzie słaby - nie, ale może to zepsuć zabawę widzom jeżeli będą wiedzieli o tym że ich idola tak naprawdę ani ziębi ani grzeje co się dzieje na filmie. Zapewne 99% aktorów nie interesuje się odgrywanymi przez siebie postaciami ale prawie nikt nie powie o tym publicznie. Myślę że nie wyszło to zbyt elegancko w tym wywiadzie i jesem przekonany że wbrew pozorom Pani Olszówka włożyła całe swoje serce w odgrywaną rolę, być może tylko traktowała to jak normalną pracę aktorską w teatrze i w chwili gdy odpowiadała na pytanie nie do końca połączyła fakty że jest to gra komputerowa i ze wywiad ma być dla graczy.
Osobiście jestem przekonany że nie trzeba lubić gier komputerowych aby dobrze podkładać głos pod postacie.
john_himself ---> akurat w natłoku silikonowych miss pośladka jakie ostatnio możemy zobaczyć na ekranach i w TV, Olszówka wypada bardzo dobrze i co bys nie powiedział jest dobrą aktorką. Nie jest ona może Gajosem czy Szturem ale w kobiecej roli w Dreemfall zdecydowanie bardziej wolę ją od Gajosa.
Soul-> Ale cały czas obracamy się w kwestii "Edyta Olszówka", a przecieć dyskusja toczy się w temacie "iście gówniarskie podejście" czesci posterów i skreslanie Olszówki po jednym wywiadzie. Od razu mi sie przypomina afera z nowym Bondem i zły PR, jaki mu się robi w internecie. Normalka w przypadku głośnych produkcji- "nie widziałem, nie słyszałem, ale pewnie gówno, bo aktor nie taki, bo sie przyznał, że to robota jak każda inna a do tego to pewnie żyd". Mnie naprawde mało obchodzi, co Olszówka sądzi o grach komputerowych i czy grała w TLJ, póki dobrze wykonuje swoją robotę. W Longescie pierwszym była znakomita. I patrzaj pan, nawet weń nie grała. I mnie śmieszy to święte oburzenie.
Baj de łej- gajos w "Hopkins FBI" był, delikatnie móiwąc, słaby, by nie rzec, beznadziejny. Widac się w światku dubbingu nie odnalazł.
Mistrz Giętej Riposty: u nas wiekszosc lektorów czytając kwestie w grach, czyta je zwykle w ten sposób, w jaki czyta się w teatrzykach dla dzieci, bajkach albo w dubbingu do kreskówek. --> może z powodu dominującego u nas poglądu, że gry są (tylko) dla dzieci?
A niby angielscy aktorzy graja w gry? Litosci. Oni tak samo przychodza do studia i mowia text postaci, ktorej w ogole nie znaja. Przychodza, dzien, dwa, max trzy i koniec. To rezyser wie jaka postac jest grana i on kieruje aktorami. Tak samo w polskiej wersji i angielskiej. Jedyna roznica to budzet.
Polscy aktorzy to profesjonalisci, z najwyzszej polki. A nikogo nie stac na zatrudnienie gwiazd Hollywood, wiec czesto polskie glosy sa lepsze i bardziej profesjonalne.
Oczywiscie sa kiepskie spolszczenia, ale nie zawsze. Wszystko zalezy od czasu jaki aktor spedzi w studiu, ile razy bedzie walkowal jedna kwestie, oraz od rezysera, ktory nad tym wszystkim czuwa. On jest wazny, on mowi, czy jest dobrze, czy jeszcze nie. A jak mu sie nie chce (bo jest palant) to i aktorzy graja szybko i kiepsko.
Takze nie mowcie tak o polskich wersjach... one sa czesto bardoz dobre, lepsze od oryginalu (np. TLJ).