UFO: Decydujące Starcie [PC]
Można się przyczepić do opisu pierwszej fazy - poradnik zakłada chyba bardzo fajtłapowatego gracza - bez większego wysiłku można opanować cały świat na tydzień przed przybyciem wargothów ( no może nie na najwyższym poziomie trudności).
Widać, że poradnik był pisany przed patchem 1.1 - "poprawki" w tłumaczeniu wypełniłyby kolejną stronę. Chociaż za największą wadę uważam polskiego dystrybutora: dostawa trwa koszmarnie długo, na maile nie odpowiada w ogóle a mając oryginał gram z pirata, bo chociaż da się go odpalić ze skutecznością około 90%, przy jakiś 10% dla oryginału.
Ja nie mam prawie żadnych problemów z oryginałem i patchem 1.2
Dobrze było - w moim wypadku - włączyć opcję "wymuś stary tryb VA", cokolwiek by to nie znaczyło, zlikwidowało problemy z teksturami, bez widocznego uszczerbku dla grafy. Oczywiście wgrałem też cukierka i gra chodzi bez płyty.
Znalazłem zabawną wpadkę autora poradnika.
Pojawia się tam rozdział [Walka taktyczna] "Osiem zasad walki".
Ale znaleźć można dwukrotnie trzecie zasady ("często obserwuj" i "urządzaj zasadzki").
Toteż zasad powinno być w sumie raczej dziewięć.
Ale to pikuś.
Wszystko fajnie opisane, ale ta gra okazała się ponad moje siły. jest tak dłuuuugggggggaaaaaaa, że po prostu nie dałem rady i w pewnym momencie zanudziłem się na śmierć. Doszedłem do rozpoczęcia budowy statku kosmicznego, ale jak przeczytałem, że są jeszcze tryliony misji to się poddałem.
Problem tej gry to sztuka dla sztuki. Gra jest tak łatwa, a Ziemię zdobywa się absolutnie bez żadnych problemów (grałem poziom 3/4), a to powoduje, że po jakichś 300 misjach (to już nie liczba z kosmosu) zwyczajnie odechciewa się siekać wszelkiego rodzaju plugastwo. Sztuka dla sztuki zaś, bo raczej nie ma większego znaczenia jaki sprzęt bierzemy na misje. Walić można wszystkim - i snajperkami i minami i granatami i pistoletami. W efekcie ta "wojna" wygląda na sieczkę. W starym UFO zołnierz mający 4 trafienia był superbohaterem, tu statsy moich żołnierzy to 297 misji - 350 zabitych.
W efekcie, bywało, że misje przechodziłem na chama, szybko starałem się biegac po planszy, aby tylko jak najszybciej ją zakończyć. Żadnej taktyki, po prostu na huraa i walimy równo jak coś zobaczymy. I co śmieszniejsze, przynosiło to efekty. Niestety, nie wystawia to grze dobrej cenzurki.
Jestem pod wrażeniem, że autorowi chciało się grę przechodzić jeszcze raz. Musi być bardzo cierpliwym człowiekiem, choć miejsce, do którego doszedłem przy Aftershock wskazuje że też nim trochę jestem. Winszuję.