No cześć. Taka historyjka na niedziele:
Na początku 2024 zaczął psuć mi sie telefon, więc szukałem następcy dla P40. Miałem na oku P60 Pro lub wychodzącą w maju Pure 70 Ultra. Pura okazała się być za droga i nie oferowała wiele więcej od 60tki, więc szukałem właśnie tego modelu.
Po wyjściu Pury, naturalnie poprzednik zniknął ze sklepów, żeby następca lepiej się sprzedał. Szukałem wszędzie, ale nigdzie nie było. Po miesiącu, 16 czerwca 2024, znalazłem jedyny możliwy do kupienia w okolicy egzemplarz Huawei P60 Pro, w Plusie. Uprzedzając komentarze, wersja czarna była wszędzie. Ja chciałem białą.
Podjeżdżam, pytam, kobitka mówi, że jest jako jedyny egzemplarz. Przynosi mi go, a że ja podjarany bo w końcu jakiś się trafił, w ogóle nie zwróciłem uwagi, że ona mi go...wyciągnęła z pudełka i dała do ręki. Tak o.
Pytam o raty, bo początkowo tak chciałem kupić. Ona mi mówi (i teraz skupcie się), Raty ZERO, 175zł i 24msc. Wychodzi 4200 a na internecie i wszędzie za 3499, co dość logiczne bo operatorzy zawsze mają wyższe ceny. A przynajmniej mi się tak trafiało. No to skoro raty ZERO (!), to sprzęt w detalu powinien iść za 4200 tak? Otóż tak jakoś w rozmowie wyszło, że jak będę brał bez rat, tylko całość od razu...to 3300zł. Ogarniacie coś z tego? Bo ja nie. 4200 za raty zero, to niezbyt zero skoro normalnie 3300. Poza tym 200 taniej niż cena producenta w tamtym czasie.
Wziąłem za 3300. Używam parę dni, coś nie pasuje. Tryb turboładowania raz się włącza raz nie + nie do końca czas pracy wynosi tyle ile ma wynosić. Aparat jakiś taki...niby perfekt, a coś nie halo. Telefon kupiony tylko i wyłącznie ze względu na aparat, zdjęcia robię ponad 10 lat i jestem w stanie zauważyć co jest nie tak a co ok. Na grupie fotograficznej na fb zauważyłem kobietę, która również robiła zdjęcia tym telefonem i robiła ultra bliskie, świetne makro, mi takie nie wychodziło, nie umiałem zejść tak blisko i mieć nadal taką jakość. Spytałem ją, czy może mi zrobić zdjęcie linijki w trybie najbliższego focusa. Wysłała - tak jak deklarowane - telefon focusuje z 10cm. Mój z 13/14. Po prostu jadąc suwakiem manualnej ostrości, mniej więcej od połowy do początku suwaka nie było reakcji ze strony aparatu. Jakby zablokowany w pewnym miejscu obiektyw.
Kolejna sprawa - wyświetlacz. Gdy miałem jasność ustawioną w obojętnie jakim miejscu i chciałem ją zmienić, to ona nie zmieniała się od razu, tylko tak po sekundzie, dodatkowo robiła to skokowo. Czyli: Jasność przykładowo na dość niską, wychodzę na zewnątrz, klikam na full i telefon sekunde myśli a potem w 3/4 skokach tę jasność zwiększa.
Zacząłem grzebać. Co się okazało:
Telefon miał zmienioną baterię. Oryginalna do H60Pro kosztowała wtedy 500zł, co jest ważne ale o tym potem. Ja w tym tel miałem baterię Xiaomi M2011K2C, z modelu Xiaomi Mi11. Pojemność 4600mAh (P60 Pro 4800). Stąd telefon krócej trzymał a tryb turboładowania nawet jak się włączał, to raczej i tak nie działał, bo jak mogłoby to działać na innej baterii niż oryginalna. Poza tym i tak nie ładował się tak szybko. Od 0 do 100% niby ma to robić w jakoś 40 czy tam 50 minut, a zawsze potrzebował około 1h20.
Telefon okazał się być ponad rok stary w momencie zakupu. Data produkcji do maj 2023. Co jeszcze nie jest taką tragedią bo przecież leżaki się zdarzają, z tym że wszystko wskazuje, że ten telefon przez ten czas był używany. Albo robił za testowy, albo za wystawowy w plusie, gdzie telefony są włączone non stop i ciągle pod ładowarką. Moja teoria jest taka, że przez to coś zaczęło się z dziać z ekranem a bateria dostała po dupie, więc plus zmienił te rzeczy. Z tym że baterie zmienił na tańszy zamiennik bo jak mówiłem cena baterii do 60 Pro to 500zł, ta z Mi11 kosztuje...40-60.
Druga opcja jest taka, że telefon jest po grubym uszkodzeniu czy upadku, w następstwie zmieniono te części + jeszcze aparat.
No i zmierzamy do końca. Najgorsze co się okazało, to fakt że coś jest nie halo z numerami. Już nie pamiętam co, bo sprawdzałem to parę miesięcy temu (a teraz już nie umiem), ale na pewno SN i IMEI sim 1 (tel jest dual sim) było zgodne. Ale jakiś numer po wejściu do informacji o systemie nie zgadzał się z tym które miałem na stronie myHuawei. Jak pamiętam był to chyba IMEI z drugiego sima. Może to jest też powód tego, że na drugim slocie nie miałem internetu za granicą. Choć wydaje mi się, że jakby IMEI było zmienione czy cokolwiek byłoby z nim nie tak, to po prostu w ogóle nie połącze się z siecią.
A czemu nie umiem sprawdzić, bo telefon postanowił sobie zdechnąć. No więc logicznym ruchem byłoby oddać go na gwarancje. Otóż ta mi nie przysługuje bo...wszystkie czujniki wilgoci w telefonie są zafarbowane. Telefon był zalany (nie przeze mnie).
Dla mnie wygląda to tak, że albo sprzedali powystawowy tel, albo co bardziej prawdopodobne, po prostu używany który ktoś zalał. Oni myśleli że do zmiany będzie tylko aparat, wyświetlacz i bateria, więc to zmienili. Nie zwrócili jednak uwagi na fakt, że zalany telefon koroduje i nawet jeśli działa po zalaniu, to samoistnie zepsuje się za tydzień, miesiąc bądź może 2 lata. Tak czy tak w końcu to nastąpi. Jak na moje to płyta skorodowała na tyle, że telefon po prostu zdechł, a w plusie jej nie zmienili wtedy, bo pewnie nie dawała objawów.
A, no i telefon jest wodoszczelny z certyfikatem IP68, więc żeby go zalać, ktoś po prostu musiał go wcześniej grubo rozp....ić. Co się pokrywa z wymianą aparatu i wyświetlacza.
Ano i co do jeszcze tego wyciągnięcia telefonu z pudełka przez pracownice:
Miałem kilka Huawei, P30 Pro, P40 itp. Zawsze (jak zresztą większość flagowych telefonów) miały plombe na opakowaniu i nie można było ich otworzyć. No i a ona mi go dała do ręki.
Także ten, jestem chudszy o 3300zł, koszt naprawy wynosi 3049zł, a nawet nie jestem pewien czy nie wcisną mi jakiegoś paserstwa przy rozdmuchaniu tej sprawy, bo nie wszystkie numery się zgadzają.
Uprzedzając jeszcze inne komentarze:
NIE, NIE ZOSTAŁEM poinformowany w żaden sposób że telefon jest sprzedawany na zasadach refurbished/repaired. O niczym nie było mowy. Po prostu niby nowy telefon.
Przynosi mi go, a że ja podjarany bo w końcu jakiś się trafił, w ogóle nie zwróciłem uwagi, że ona mi go...wyciągnęła z pudełka i dała do ręki. Tak o.
Raz kupiłem w plusie tel bo akurat był u nich tańszy o jakieś 100 zł niż w internecie ale jak sprzedawca przyniósł mi tel to był zapakowany fabrycznie i zaplombowany. Ogólnie zawsze na to zwracam uwagę nawet jak tel mi przychodził z internetu z jakiegoś sklepu to było dla mnie ważne żeby był fabrycznie zapakowany czyli jakby sprzedawca chciał się dostać do środka uszkodziłby plombę.
Tak, tak powinno właśnie być. Ja się dopiero w domu kapnąłem, że przecież wyciągnęła go przed płatnością. Zresztą nawet po, nie powinna tego zrobić a na opakowaniu powinna być plomba.
W tym przypadku zostaje reklamacja. Nie masz już nic do stracenia.
Ja tak się naciąłem na uszkodzony produkt Asusa z outletu EuroRTV (rzekomo nowy bez wad) - na z częście był nie do naprawy w Asus i zrobiono zwrot. Opisałem dokładnie temat, wskazałam miejsce uszkodzenia przez kogoś. Uwierzono mi.
Jest szansa że producent i w tym przypadku nie będzie bawili się w długie kosztowne naprawy. Opisz liczne usterki. Że sprzęt jest nowy i wadliwy. Jeśli w środku jest szajs to pójdzie na złom.
Dlatego bezpiecznie kupować przez internet i mamy te 14 dni na test i zwrot bez tłumaczenia.
W Plusie i Polsacie teraz brałem net i tv. Konsultant wprowadził mnie z jedną kwestia w błąd. Uratowała mnie umowa zdalna - zerwanie i zwrot w 14 dni.
Spróbować można, ale raczej nic z tym nie zrobię. Żaden producent nie uwzględnia reklamacji/gwarancji po zalaniu telefonu. A o wcześniejszych problemach nie ma co mówić, bo w sumie nie mam na nie dowodów. Więc będzie słowo przeciwko słowu.
Jedyne co zostaje, to zagrać oszusta tak jak zagrano ze mną, spalić telefon i powiedzieć że bateria wybuchła :D
Nie ma szans na reklamację u kierownika tego salonu ? Może mają monitoring. Upierał bym się że sprzedano mi towar otwarty z outletu
To było w czerwcu 2024. Prawie rok, nie wiem czy jest szansa na monitoring z tak dawna, ale w sumie spróbować można