Budzący grozę tutorial i znakomity model jazdy. Driver oferował trójwymiarowy, otwarty świat z samochodami przed GTA
Pierwsza gra z "otwartym" światem dla mnie. Ale pierwsza misja na parkingu ostry hardcore. Nie wiem kto był takim geniuszem ale ja np. odbiłem się za pierwszym razem ale też byłem gnojek. Potem jak już się udało to bajka, fajne misje, przynajmniej w tamtym czasie. Do dzisiaj pamiętam że ostry skręt gubił kołpaka :)
Gra wręcz fenomenalna, jak na tamte czasy, IMO, pod warunkiem że przeszło się pierwsze sprawdziany, które wymagały trochę umiejętności i samozaparcia. :)
Misja na parkingu była absurdalne, ale sama przyjemność jazdy - fantastyczne. Miałem kierownicę z pedałami i lubiłem sobie po prostu jeździć, bez celu.
Kazdy kogo zaprosilem chcial zagrac w drajwera choc raz. Ale zazwyczaj free run, bo misje byly za trudne :] Osobiscie wolalem jednak bardziej Midtown Madness :p
Pamiętam, że na PSX poprosiłem kolegę, żeby mi zaliczył parking, bo ja nie potrafiłem tego przejść, a później w wersji PC posiłkowałem się zapisem stanu gry już po zaliczeniu misji. Grę przeszedłem wielokrotnie, nie zaliczając nigdy parkingu.
Dziesiątki, jak nie setki godzin w trybie Survival :D. Fizyka była super - i te agresywne radiowozy. Bardzo dużo radości mi to dawało.
A parking podziemny to był żart jakiś. Za dzieciaka myślałem, że jestem największym słabeuszem w mieście. :D
przed driverem otwarty trojwymiarowy świat (san francisco) z samochodami był w terminator z 1991.
https://www.mobygames.com/game/1778/the-terminator/screenshots/
Nie znałem tego filmu i obejrzałem teraz ta scenę, dźwięk odpadających elementów karoserii, tluczenia lamp został zaimplementowany w driverze, obczajcie sobie :D
Jedynka i dwójka mimo, że zestarzały się okrutnie (przez swój brak balansu i fatalny projekt misji) to do dzisiaj sprawiają frajdę dzięki genialnemu modelowi jazdy. Łapanie zakrętów na ręcznym jest mega satysfakcjonujące.
przez swój brak balansu i fatalny projekt misji
Że jak? :)
Czym przejawiał się brak balansu i fatalny projekt misji?
Dwójka miała absolutnie wyśrubowane do granic możliwości limity czasowe oraz absurdalne misje pościgowe kiedy to musieliśmy obić dany pojazd, który zazwyczaj podążał oskrypotwaną ścieżką i praktycznie nie można go było w żaden sposób strącić z drogi (gonienie ciężarówki w Havanie pozdrawia).
Wiele się mówi o tutorialu w pierwszym Driverze... ale tak samo rozmawia się o ostatniej misji z eskortowaniem prezydenta, której to pokonanie w głównej mierze opierało się szczęściu lub też znalezieniu odpowiedniego exploita bo nie oszukujmy się - raczej nikt tego Reflections w tym 99 roku nie playtestował ;)
Mam dużą dawkę nostalgii do dwóch pierwszych driverów, ale nigdy ich nie ukończyłem. Kiedy ostatnio widziałem, że Bonkol na streamie męczył się z ostatnią misją w dwójce przez ponad 6 godzin (!) to niestety, ale ciężko tu mówić o jakimkolwiek sprawiedliwym wyzwaniu.
https://www.youtube.com/watch?v=1BDvQOYt8TI
Pieprzony tutorial w garażu do dziś wraca w trybie koszmar podczas snu.
Dla dzieciaka jak ja to było filmowe doświadczenie (jedno uderzenie w ścianę rozwalało auto) , model jazdy, oraz na tamte czasy fotorealistyczna grafika. Do tej pory pamiętam tryb hordy policji która cię goniła jak bestie Saurona xD
Nie „gateway driver” tylko getaway driver…
Fajne było pirackie spolszczenie od braci ze wschodu, gdzie przycisk od „burnout” przetłumaczono na „wygar”.
Kupowane kiedyś na stadionie X-lecia. Płytka CD-R w folijce i okładkami drukowanymi na najtańszych atramentówkach. Gimby nie znajo…
Moim zdaniem zbyt mało ludzi mówi o Driverze San Francisco - to JEDYNA gra wyścigowa, która miała naprawdę dobrą fabułę pasującą do gry. I przy okazji jest to jedna z najlepszych ścigałek jaka kiedykolwiek powstała.
Nigdy nie rozumiałem problemów z garażem. Nie było problemu. Schody zaczynały się później, a ostatnia misja - "The President's Run' to już horror. Sam skończyłem ją (celowo liczyłem) za... 296 razem.
I to była zabawa warta każdej wydanej złotówki na grę. To obecnie nie zdarza się prawie wcale, przynajmniej w moim wypadku...
Pamietam jak wpadlem w histerie jak nie moglem przejsc tej misji, spedzilem godziny by to przejsc, widzialem kiedys na programie podobnym do Hypera jak ktos to przechodzil i dalej nic. Teraz to da sie zrobic w okolo pol minuty, a jak misja pojawila sie w San Francisco to mi sie lezka w oku zakrecila z sentymentu.