Recenzja gry Split Fiction. Mistrzowie kanapowego co-opa zawiesili sobie poprzeczkę jeszcze wyżej niż w It Takes Two
Ja mam tylko jedno pytanie - ile pluszowych słoniątek zostało rozczłonkowanych przy tworzeniu tej gry?
Dla mnie największy minusem tej gry, i poprzedniej, jest to że jest to Coop, i nie da się tego przejść np z komputerem. A opcja grania z jakimiś losowymi graczami, jest średnią opcją, żeby dobrze się dobrać. A znajomych niestety mało, szczególnie takich, które grają w takie gry. No cóż, może kiedyś znajdę dziewczynę która gra...bo ja raczej z pokolenia, gdzie dziewczyny mało grały. Albo zrobią kiedyś tak fajne gry, tylko dla singla:)
Znakomitych singlówek jest mnóstwo, a coopówek (jeszcze na podzielonym ekranie) prawie w ogóle. Uwierz mi, Poprzednich gier od Josefa Faresa nie dało by się przejść z komputerem. To nie jest typowy coop jak z jakiegoś Borderlands, tu cała gra została skonstruowana żeby ją przejść z drugą osobą. Cała zabawa polega na współpracy z drugą osobą, z komputerem nie byłoby to możliwe.
Gdyby chcieli zrobić tryb dla pojedynczego gracza, to wiele sekwencji musiałoby być uproszczonych, przez co straciłbyś połowe zabawy z tej gry.
To tak jak przejść Half-Life Alyx bez Gogli VR, taka rozgrywka traci swoją wyjątkowość, swój najważniejszy aspekt, który ją wyróźnia.
Chcąc nie chcąc siłą tych gier jest właśnie to że nie są dla każdego przez co mogą w pełni rozwinąć swój potencjał. To że ta gra cię ominie, nic w tym złego, masz całe mnóstwo fajnych gier singlowych, które są dobre właśnie dlatego że chcą być tylko singlowe a nie próbują być wszystkim naraz.
Niestety. Wolą ładować sporą kasę w reklamę (np. tą ostatnią) zamiast zrobić tryb offline i AI, które do ogarnięcia nie byłoby trudne, gra działa na UE5, który pluginami i blueprint-ami stoi.
Ta gra to jest kooperacja, nie ma sensu jej przechodzić solo...
Na gry multiplayer też narzekasz, że są multiplayer? No to już jest jakiś absurd.
Pozostaje opcja, aby kogoś zaprosić i jej lub jemu zapłacić za zagranie z Tobą i niekoniecznie tylko, żeby zagrać ;]
Ta gra (ITT) ma idiotycznie niski poziom trudności, dlatego przechodzę ją z dziećmi i mam z tego niesamowitą frajdę i tylko wtedy ma to sens. Nie wiem jakiego debila trzeba by znaleźć na Discordzie, żeby źle się dobrać. Ja wiem, że Fares nie rozsyła lasek ani dzieci w pudłach, ale tu nie o to chodzi. Jak gram dla siebie, to wybieram inne produkcje.
Zakupione już jakiś czas temu, czeka by być ogrywane z narzeczoną tak jak It Takes Two.
In Josef Fares we trust!
Zapowiada się kapitalny coop.
Nie ma co narzekać na brak singla, brać drugą połówkę czy znajomego i grać, a jak nie to nie płakać ;)
Grafika naprawdę jest tak paskudna czy to zasługa screenów? Te tekstury to wyglądają jak z ps3 xD a oświetlenie również nie powala
Taka teraz moda na retro, nie widziałeś Wilds? Sprzedaje się w chorych ilościach mimo takiej grafiki i starych dobrych 30 klatek :P
gra bardzo przyjemna na ps5 choc wg mnie gorsza niz it takes two
niestety ale swiaty sa kurde ciagle takie same i w wiekszosci totalnie puste i jalowe
w it takes two bylo pieknie i roznorodnie - tu wszstkei SF do tej pory sa takie same sterylne a fantasy sa ladne, ale tez puste (oprocz tego z trollami)
no szkoda ze takie to podobne bo przed czytalem gdzies ze swiaty beda calkowicie inne
i mialem jednego crasha juz - nie pamoetam kiedy jakakolwiek gra mi sie wykrzaczyla na konsoli a tu niedpodzianka
i jeszcze jedno - jest trudniej niz w it takes two
duzo wiecej koopoeracji na czas, koordynacja musi byc prawie idealna, zwlaszcza w swiatach SF
ogolnie mi sie podoba bardzo ale jak do it takes two wracamy z dziecmi nawet teraz po paru latach to nie jestem pewny ze do tej gry tez bedziemy wracac bo ani fabula nie wciaga, ani mechaniki nie sa takie swietne by chciec powtarzac levele