„Fabułę oceniam na 1 z 10 w skali realizmu”. Polska konsultantka historyczna Kingdom Come: Deliverance 2 mówi o wyzw...
Przecież gdyby ta gra miała być realistyczna to Kumani by dopadli Henryka jak uciekał koniem proste przez Kumańskie wroga zamiast schować się pod sianem na dwa dni i pewno wyjść z grypą czy coś, bez picia czy jedzenia i zemrzeć na tę chorobę.. Ale nikt nie chce realistycznej fabuły XD Realistyczne mamy życie. Ta gra ma wystarczająco realistyczny setting i to jest wystarczające.
Już nie mówiąc o tym momencie jak spotkał Runta i akurat wleciał kapitan Talmberka XD
Tutaj rzecz jest prosta, gra w pierwszej kolejności ma przede wszystkim dawać graczowi frajdę z rozgrywki, a dopiero później w grę wchodzą takie rzeczy jak realizm i zgodność historyczna.
Oczywiście Czesi i tak wykonali kawał dobrej roboty pod względem zgodności historycznej, ale jednocześnie nie zrobili oni z KCD2 jakiegoś totalnego symulatora średniowiecza, tylko wydaje mi się, że twórcy szukali trochę takiego złotego środka pomiędzy grą a symulacją.
Ja dopiero kończę pierwszą mapę w KCD2 i bawię się naprawdę dobrze, choć nie uważam tej gry za arcydzieło, ale na pewno jest to obecnie najlepsza gra tego roku (przynajmniej dla mnie). Czy będzie to gra roku? Nie wiem, ale na tę chwilę uważam, że ta gra ma szanse na podium.
Historia Henryka więcej ma wspólnego z podaniami i legendami niż tym, jak mogłyby się potoczyć losy syna kowala. Ba, Polka ma nawet wątpliwości, czy bohater byłby jedynym synem i potrafiłby jeździć konno.
spoiler start
Ale on nie byl synem kowala.
spoiler stop
Mam watpliwosci czy Polka grala w ta gre :)
Jestem pewny ze raczej nie grala, tylko ew. czytala streszczenie fabuly itd... Ale to nie ma znaczenia. Jakbym ja mial sie wypowiedziec z takiej perspektywy jak ona, to tez nie chcialo by mi sie poswiecac na to 100 godzin.
Jej na 99% o to chodzi, ze takie rzeczy jak w grze to sie zdarzaja w bajkach i Grze o Tron. I ma racje.
W realu cala historia Henryka skonczyla by sie podczas
spoiler start
najazdu na jego wies
spoiler stop
, ewentualnie krotko potem.
I o to jej chodzi, Mysle ze jest doskonale swiadoma o co chodzi w grze, i wlasnie dlatego mowi ze ta historia jest nieprawdopodobna z jej punktu widzenia.
Z tym ze nikt nie oczekuje az takiej wiernosci historycznej i zeby fabula byla az tak bliska rzeczywistosci, bo to by bylo bez sensu. i nie daloby sie w to grac. ;)
Zbyt duza analiza fabul i settingow gier video i proby calkowitego odstawienia czegos co nazywamy "zawieszeniem niewiary" (suspension of disbelief) nigdy nie poplaca w grach. Obojetnie czy celuja w "realizm", czy tez nie.
Podsumowujac. Kobieta ma pewnie racje, i zna sie na ty mo czym mowi, tylko ze nikomu to w samej grze nie przeszkadza, i nie powinno. Nie czyni to takze gry gorsza, z wrecz przeciwnie.
Bukary - racja, poprawione.
Jak nie grala to co sie wypowiada i ocenia. Niech przejdzie chociaz jedynke najlepiej na hardcore i dopiero otwiera paszcze :)
Trudno oczekiwac realizmu w odniesieniu do historii bohatera. Gdyby w imie realizmu szybko zostal zabity powiedzmy na poczatku drugiej czesci, gracze nie byliby zachwyceni. Historia zna taki przypadek.
Realizm mozna oceniac w odniesieniu do calej reszty, otoczenia i tu wypada bardzo korzytnie w porownaniu do innych gier.
Jak nie grala to co sie wypowiada i ocenia.
Ponieważ jest współtwórcą tej gry?
To oczywiste, że historia Henryka by się tak skończyła - w prawdziwym życiu nie ma opcji save/load, a ja w tym etapie ginąłem chyba 8 razy. Nawet jeśli komuś udało się to przejść bez śmierci, to potem było aż nadto okazji. Nawet pod koniec gry gdy miało się dopakowaną i doposażoną postać wystarczyła chwila nieuwagi, otoczenie przez kilku wrogów i wczytujemy stan gry.
Nie wspominając o uproszczonych mechanikach: w prawdziwym życiu rana od miecza nie goi się w ciągu jednego dnia ani po wypiciu magicznego eliksiru. W trakcie fabuły głównej "jedynki" z mojej ręki padło ponad 200 przeciwników - nie wiem ilu dokładnie bo przestałem sprawdzać. I tak dalej, i tak dalej.
Pod tym względem pani miała rację - gramy postacią o dokonaniach bardziej godnych bajki/legendy niż prawdziwego przekazu.
Trójka już będzie full woke będzie onu tęczowu henryku które będzie walczyło równo uprawnieniu onu rycerzom które som niedocenione. zobaczycie jak wawreł to zrobi gdzieś widziałem jak określa jako biały kolonizator że na morawach żyli czarni zamierzłych czasach tylko lechici przybyli z gór wszyskich czarnych wybili.
Iliada jest rasistowska bo nie ma w niej eskimosów.
A ta Pani to już skonsultowała z mającymi od siebie większą wiedzę, że na początku xv w czeski i polski się praktycznie nie różniły? A tutaj jednego polaka mało kto rozumie a drugi (ten herbu Sulima) mówi z rosyjskim? akcentem.
Jak to mało sie różnił? To co się z tym czeskim stało po drodze? :)
OK, piętnastowieczna polszczyzna to też dla nas współczesnych ciężki orzech do zgryzienia, z masą niezrozumiałych słów czy archaizmów, ale wciąż kilka razy bardziej zrozumiały niż współczesny język czeski. OK, sama fleksja jest nadal bardzo zbliżona, ale tutaj akurat nawet ukraińska czy rosyjska wchodzi nam dość łatwo i naturalnie.
Nie bardzo wiem czemu się do tego czepiasz. To jest akurat to o czym mówi, że trzeba pójść na ustępstwa przy produkcji. Czeski dubbing to ma być współczesny czeski, zrozumiały dla Czechów, a nie średniowieczny czeski.
Tak jest w przypadku wszystkich języków występujących w grze - Kumanowie (u nas znani jako Połowcy) używają współczesnego węgierskiego, ludzie z Rzeszy mówią współczesnym niemieckim, a Komar współczesnym polskim.
A to dlatego, że np. w przypadku Kumanów język kipczacki jakim się posługiwali jest językiem wymarłym i nie znajdziemy nikogo, kto potrafiłby nim mówić, podobnie z średniowieczną polszczyzną czy niemieckim, gdzie aktorów najpierw trzeba by wyszkolić żeby wiedzieli jak mają mówić i gdzie kłaść akcent w poszczególnych słowach w tych mocno różniącym się od współczesnych językach, co by zajęło mnóstwo czasu. Dlatego w filmach i grach się jeśli już używa mowy stylizowanej na średniowieczną z wtrąceniami z średniowiecznego polskiego czy niemieckiego.
Gaben kiedys powiedzial, ze gry nie powinny byc w 100% realistyczne bo, gry maja dawac fun z rozgrywki. Fabula nie ma byc realsityczna w takich grach tylko swiat zbudowany wokół niej. Nie wiem, czy ja biore jakies piguły dla psychicznie chorych? Kto w ogole kwestionuje realizm fabuły, to jest gra a nie film dokumentalny, a i tak, gra pokazuje wiecej prawdy o zyciu w tamtych czasach niz nie jeden dokument z History Channel.
„Fabułę oceniam na 1 z 10 w skali realizmu”.
Już widzę, że niektórzy dali się złapać na bicie piany przez gola i clickbaitowy tytuł no i promocje (oryginalnego) artykułu za pay wallem.
Tu chodzi wyłącznie o historie Henryka to wszystko, dla tej ekspertki tylko to jest 1/10 pod względem historycznym, nie mówi nic o reszcie gry i może ma racje, ale dla mnie każde 1;2/10 czy 8;9/10 z automatu poddaje w wątpliwość. Niestety jak wspomniałem reszta artykułu płatna, więc clickbaitowy nagłówek musi być odpowiedni.
Nie wiadomo co mówi w dalszej części wywiadu i gol tego nie zdradza, z wiadomych przyczyn.
Tutaj bronicie braku realizmu, a szukacie go w nowym asasynie, mimo że te gry nigdy nie miały być realistyczne tak jak KCD. Serio żałosne lol.
Tam doszukujemy się zgodności historycznej. Bo ktoś jest za bardzo kakaowy.
One nigdy nie były zgodne historycznie, to tylko otoczka. Raczej Leonidas nie używał magicznej włóczni w walce...
Ja również nie przypominam sobie, żeby przy starszych Assassinach pojawiały się głośne narzekania na brak realizmu, choć te gry również nie traktowały historii i realizmu zbyt poważnie. Jednak teraz, przy premierze nowego Asasyna, takie głosy się pojawiły, a jaki jest główny powód? Wprowadzenie Yasuke jako jednej z głównych postaci – tylko tyle i aż tyle.
Obsadzenie czarnoskórej postaci w roli jednego z protagonistów w feudalnej Japonii to dla wielu graczy była po prostu przesada. Nie tego oczekiwali gracze, ale Ubisoft, kierując się swoją poprawnościową polityką, postanowił iść w zaparte. Gdyby w AC Shadows sterowało się wyłącznie japońskimi bohaterami, to bardzo prawdobodone jest, że ewentualna krytyka dotyczyłaby jedynie mechaniki rozgrywki czy innych aspektów gry. W końcu nikt specjalnie nie czepia się drugiej grywalnej postaci – Naoe.
Co więcej, jeśli chodzi o zgodność historyczną, Ubisoft sam podkopał swoją wiarygodność. Firma zapewniała, że gra będzie szanować kulturę i tradycje Japonii, a tymczasem Japończycy szybko wychwycili liczne nieścisłości historyczne oraz elementy, które uznali za niestosowne.
Czy to źle, że Japończycy bronią swojej kultury i wizerunku, wskazując Ubisoftowi błędy? Moim zdaniem absolutnie nie.
Sumienie pani Nowak jest czyste, bo "realizm" w historii to często tylko stylistyka. Źródła z przeszłości podlegają selekcji naturalnej: czas eliminuje większość z nich w niepamięć, a te ocalałe są czytane przez pryzmat czasów współczesnych odbiorcy
Henryk ze swoim pochodzeniem chłopskim jako syn kowala mógłby być jedynie takim kowalem swego losu albo jakby naprawdę chciał wojaczki to co najwyżej mógłby liczyć na stopień szeregowca, a nie rycerzem jakim jest w grze, w mojej ma poziom 17 choć jeszcze trochę gry zostało
spoiler start wracam do Kuttenberga z Różą po zdobyciu Maleszowa spoiler stop.
Jeszcze nie grałem w KDC2 (taka obietnica przed samym sobą i żoną, że nie kupię KDC2 zanim nie przejdę KDC1) ale:
Fun Fact: Nazwisko Nowak jest jednym z najpopularniejszych nazwisk w Polsce i wywodzi się od staropolskiego słowa nowy, oznaczającego „nowego człowieka”, „nowoprzybyłego” lub „osiedleńca”.
W dawnych społecznościach wiejskich lub miejskich osoby, które przeprowadzały się do nowego miejsca, często były nazywane nowakami, co podkreślało ich status jako nowych mieszkańców danej społeczności. Z czasem to określenie przekształciło się w nazwisko dziedziczone przez kolejne pokolenia.
Generalnie, ci, którzy z różnych przyczyn, nie mogli żyć dłużej we własnej miejscowości, którym podawanie nazwiska było nie na rękę, zwani byli Nowakami. Czyli takie wyrzutki.
Ja myślę, że nadejdzie czas na gry bardziej przesunięte w stronę realizmu (już są, ale niszowe) Nie zgadzam się, że to musi oznaczać rezygnację z przyjemności - bo to zależy, jak definiujemy przyjemność. Na takiej samej zasadzie, ktoś powie: "strategie są głupie i nudne, ileż można się wpatrywać w tabelki", a ktoś inny: "strzelanki są głupie, ileż można skakać po ścianach, ginąć i wstawać."
Zaletą KCD jest, że tu nie ratujemy całej galaktyki, ani nie przerzynamy się przez całe tłumy wrogów z palcem w nosie - dla mnie zwiększa to wczuwkę i emocje. Myślę, że fajnie by było pójść jeszcze dalej w tym kierunku; walka z opancerzonym przeciwnikiem powinna być koszmarem, w trakcie fabuły należałoby ubić góra 10-20 wrogów; kariera mogłaby być rozciągnięta na wiele części serii gier. Nudne? Jeszcze raz, to kwestia nastawienia, czy musimy mieć Disneyland - niektórzy wolą jednak surwiwal!
Z drugiej strony, chyba mało kto chciałby, żeby gra była równie żmudna, jak często życie.
Z kolei eksperci bywają strasznie protekcjonalni wobec gier, pasjonatów itp. - no bo muszą podkreślać swój status! Biorąc choćby przykłady skrytykowane przez tę panią - w owych czasach większość ludzi miała kupę dzieci, ale przecież nie wszyscy; mogły też one umrzeć niedługo po urodzeniu... Zaś kariery "od chłopa do szlachcica" jak najbardziej się zdarzały, i to zarówno przez zasługi, jak i spryt chłopów "januszy"; nie bez powodu wkurzeni "starzy" szlachcice publikowali różne "liber chamorum", w których próbowali dociekać niegodnych korzeni różnych rodów...
Reasumując, wszyscy powinni trochę wyluzować; najlepiej uznać, że życie to ciągłe kompromisy... Nie będzie w grach totalnego realizmu, ale też nie wszędzie muszą biegać jednorożce; fabuły bywają naciągane, ale w prawdziwym życiu również zdarzają się historie niesamowite...
No oczywiście, że fabularnie nie jest realistyczna, ale gry to fun, nie mają mieć realistycznej fabuły.
Gdyby była realistyczna, to nie wiem jak w Czechach, ale w XV wiecznej Polsce taki Henryk max co by mógł być to rycerzem-włodyką i pełnić służbę w orszaku możnych lub w chorągwiach ziemskich jako kmieć czyli bardziej zamożny chłop, a takim był jako kowal.
Ale już na pewno możemy zapomnieć o sytuacji, żeby jako bękart był uznany za syna możnego i bywał "na salonach" oraz kumplował się z kimś takim jak Jan Ptaszek z Pirksteinu, który istniał naprawdę jak wiele innych postaci z gry. Co najwyżej Henryk mógłby mu służyć, ale o tym, żeby z nim pił, bawił się, rozmawiał i ogólnie był traktowany niemal jak równy stanem to niemożliwe.
Tak samo Jan Žižka inaczej traktowałby Henryka mimo że akurat on nie miał majątku, bo stracił cały, ale był z szlacheckiego rodu herbu Warnia vel. Rak.
Żeby fabuła w Kingdom Come była realistyczna to Henryk musiałby być legalnym potomkiem Radzika z prawego łoża.