„Pokłóciłem się wtedy z projektantami”. Producent Skyrima osobiście zbalansował jeden z największych hitów RPG w historii tuż przed premierą
Skyrim = wykastrowany Morrowind. Nie przypominam sobie żadnej mechaniki, której nie było w Morku, a była w Skyrimie, a odwrótnie była masa takich rzeczy. Plus bezpłciowy świat i trzeciorzędna fabuła. Chyba tylko o promil lepsze od Obliviona, ale o to nie ciężko - mam już ogólnie dość gier Bethesdy, która własny regres nazywa progresem.
Czy ja dobrze rozumiem że typ się chwali że jest odpowiedzialny za balans Skyrima? xD
Przeciez ta gra pod tym względem to totalny niewypał. Pomijając to, że jest banalnie prosta i cały świat się kręci wokół poziomu gracza (nigdy nie spotkasz ani przeciwników którzy są nie do pokonania ani takich których rozwalasz pierdnięciem bo po prostu się nie zrespią na twoim przedziale levelowym) to zdecydowanie najlepszy styl gry to stealth archer, który nie ma żadnych wad.
Dla mnie ta gra bez modów na zdelevelowanie świata i loota jest absolutnie bezsensowna.
te "golemy krasnoludów" jak to nazwałeś jeśli wejdziesz do dungeona mając level 10 to zrespią się z levelem podobnym do twojego tak żebyś mógł je zabić. Jesli wejdziesz do tego samego dungeona mając 50 level to będą miały znowu podobny level jak ty i będą proporcjonalnie silniejsze.
Co kto lubi, ja uwielbiam takie gry, gdzie czuję progres. Gothic 2 Noc Kruka to najlepszy przykład. Na początku jest się popychadłem i z trudnością się zabija wilka czy goblina. Zabicie Orka, nawet po kilkunastu godzinach gry jest wręcz niemożliwe, trzeba kombinować w 1 rozdziale na różne sposoby. Z czasem jednak przychodzi moment kiedy wilki czy gobliny padają od ciebie na strzała, potem faktycznie możesz zabić Orka, potem dwa, a potem nawet sprzątnąć całą grupę, a na końcu masakrujesz całą wyspę orków i smoków. Przez cały czas tej gry nic nie było zeskalowane, wszystkie potwory są tak samo silne od początku do końca, nie ma słabszych orków i mocniejszych orków dostosowanych do twojego levela, jesteś tylko ty i siła twojej postaci którą musisz ciągle podnosić żeby w końcu pozabijać wrogów którzy wcześniej ci sprawiali trudności. Nie gram w grę kilkadziesiąt godzin po to, żeby na koniec dalej czuć się tak samo słaby jak na początku, bo potwory magicznie rosną w siłę razem ze mną, tylko po to, żeby na końcu gra mnie narodziła byciem giga koksem, na co zapracowałem. To jest dobry design gry.
"To lepszy system z kingdom come gdzie w pewnym momencie walka nie sprawia w zasadzie żadnych trudności, bo jesteś mega op czy może z gothica gdzie gra zamyka przed tobą pewne obszary?"
Jasne, że lepszy. Od tego jest RPG, żeby czuć jakiś postęp. O to właśnie chodzi, żeby po zdobyciu lepszego wyposażenia i umiejętności, bez problemu pokonywać przeciwników, którzy wcześniej sprawiali kłopoty i mierzyć się z takimi, którzy wcześniej byli nie do pobicia.
Bo jeśli na pierwszym poziomie, uzbrojony w gołe pięści kmiot, musi zadać szczurowi 5 ciosów, żeby go zabić, a na poziomie 40, uzbrojony w świętego mściciela +5, odziany w lśniącą zbroję, potężny paladyn musi zadać takiemu samemu szczurowi 5 ciosów, żeby go zabić, to jaki jest w ogóle sens rozwoju postaci? Równie dobrze można cały ten rozwój postaci i zdobywanie ekwipunku wywalić go kosza, dać graczowi od razu lśniącą zbroję, magiczny miecz, nazwać go Wybawcą i zrobić zwyczajnego slaszera bez rozwoju.
"Przeciez ta gra pod tym względem to totalny niewypał"
To teraz wyobraź sobie jak by to wyglądało, gdyby dokładnie z takim saymym scalingiem wrogów wypuścili by grę gdzie za balans odpowiadała symulacja bez ogrania tego. Bo tak miało być.
Toż to nie on wymyślił lvl scaling i wprowadził go do gry.
"Czy ja dobrze rozumiem że typ się chwali że jest odpowiedzialny za balans Skyrima? xD"
Z tego co zrozumiałem to wcześniejszy balans był jeszcze gorszy - na poziomie okładających się nawzajem AI. Może i cośtam poprawił, ale ile mógł zrobić sam w 2 tygodnie? I dlaczego zwrócił uwagę na badziewny balans dopiero parę tygodni przed wydaniem gry?
Hmm... właściwie to gdybym się wysilił mógłbym sobie wyobrazić system walki jeszcze gorszy niż ten w Skyrim. Mnie jednak bardziej zaciekawiło co takiego robi AI gdy jest ogłuszona?
Nic co nie było w morrowindzie? Ciekawe.
Manipulacja.
Z jednej strony może w skyrimie nie było np. craftowania czarów jak w morrowindzie ani ogólnie starego systemu rozwoju, który był obszerniejszy niż skyrimowy, ale z drugiej strony morrowind też miał swoje wady (np. moc rasowa orka służący tylko do dźwigania nadmiaru ekwipunku, początkowa sprawność ruchowa postaci nie specjalizujących się w poruszaniu się to zwyczajnie parodia, bo postacie poruszają się jakby byli niepełnosprawni) itd., poza tym i tak skyrim miał też nowości, a niektóre z nich były już w oblivionie, ale nowości nie były obecne w morrowindzie jak to twierdzisz.
Jak dla mnie obie gry jako eldery scrollsy są całkiem solidne, mają swoje różne zalety i wady i w sumie tyle. Tak samo heroes of might and magic 3 i 4, też są dobre, mają po prostu różne zalety i wady.
Ja nie wiem co ja czytam jakie Ai jaka stuczna inteligencja człowiekowi chyba czasy pomyliły
Pytanie czy tylko balansował walkę, wtedy pomijając stealth archera ujdzie, czy całą grę, gdzie crafting jest tak op, że w ciągu 4-5 godzin można uzyskać postać całkowicie niepokonaną bez problemu.
Nie śmiejcie się z niego, gość poświęcił tyle czasu na naprawienie gry. A przed premierą szef kazał przywrócić wszystko jak było przedtem.
Teraz kazdy madry bo juz tyle lat po premierze. Sam jeden z drugim zaprojektuj gre, wymysl cos madrego, podziel sie ze swoimi pomyslami, wymysl cos nowatorskiego..
Nie potrafisz ? Ale szczekac na forum i smiac sie jak glupi do sera to potrafisz.
Tacy "geniusze" z was.
Jest, mój ulubiony "argument" w dyskusji - "nie podoba się? To sam zrób lepsze!" Jedziesz sobie samochodem, nagle odpada mu koło. Ale oczywiście nie można mieć o to pretensji do producenta samochodu - sam zrób lepsze auto jak Ci nie pasuje! A jeśli siadasz na krzesło, które jest ewidentnie niewygodne i gniecie w derriere, to też nie ma narzekania na stolarza - jak sam nie zrobisz lepszego krzesła, to morda w kubeł i nie bulgotać!
Nic to, że klient kupuje produkt, który okazuje się nie spełniać wymagań - nie szczekać, tylko cieszyć się, że dobry pan zrobił i sprzedał bubel, albo zrobić sobie lepszy produkt samemu jak nie pasuje!
"Nie przypominam sobie żadnej mechaniki, której nie było w Morku, a była w Skyrimie"
Shouty były.
Balans w tej grze nie istnieje, a sama gra oprócz ładnych widoczków i zwiedzania jest po prostu nudna.