Temat to dla mnie dosyć śliski, kiedy poruszyłem go w gronie znajomych dwie osoby rzuciły się na mnie jak na zdrajcę Ojczyzny. No ale trudno. Od pewnego czasu chodzi mi głowie, że Unia Europejska powinna zdecydowanie przyśpieszyć proces integracyjny i to mocno. Biorąc pod uwagę jak wygląda obecna sytuacja międzynarodowa nie za bardzo widzę inną możliwość.
Po pierwsze: dla krajów takich jak USA, Rosja, Chiny, Indie, Brazylia, etc. każdy pojedynczy kraj UE, nawet Francja czy Niemcy, jest mały i słaby. Unia jako całość stanowiła byłaby przeciwnikiem na polu gospodarczym jak i dyplomatycznym o wiele cięższego kalibru. Niby jest jakiś Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, ale pojawia się pytanie: z kim ma rozmawiać sekretarz Stanu USA - z ww. personą czy z poszczególnymi szefami MSZ ?
Po drugie: wspólna armia. Tu jak poruszyłem temat to już w ogóle zaczęła się jazda: PEWNIE NAD TAKĄ ARMIĄ ŁAPĘ POŁOŻĄ NIEMCY!!! Bogowie...Nie rozumiem, jedna wspólna armia europejska w ramach NATO byłaby potężną siłą z którą Putin czy inny kuglarz musiałby się liczyć.
Po trzecie: kwestie ubezpieczeń zdrowotnych, podróżowania czy edukacji już są jakoś tam choćby częściowo uregulowane więc to wystarczy dopracować.
Po czwarte: każdy kraj powinien dalej prowadzić własną politykę kulturalną czy sportową (osobne rozgrywki piłkarskie i innych sportów, osobne reprezentacje narodowe).
Ja wiem że to temat który pisowców i konfederatów doprowadza do furii ale co tam. Dla mnie też nie jest łatwy, bo z jednej strony zawsze się miałem za prawicowego patriotę, który patrzy w przeszłość z wielkim szacunkiem, na tych wszystkich, którzy oddali życie za Niepodległą, na Ojców Niepodległości, Powstańców, Żołnierzy Wyklętych, na polską inteligencję i ziemiaństwo, które w czasie zaborów, potem II RP i wojny pielęgnowało tradycję i dumę z Polski, ale z drugiej nie mogę nie widzieć tego że Polska (jak każdy kraj UE) choćby miała wzrost PKB 100% rocznie a Polki by rodziły dzieci jak murzynki w Afryce, będzie słaba, bo zawsze potęgi światowe wymienione wyżej będą nas traktować z góry i boją się tylko Europy, Zjednoczonej Europy. Chińczycy nami gardzą, Ruscy nami gardzą, Trump ma nas w zadzie, za chwilę Indie i Brazylia a może i kraje arabskie, będą po prostu silniejsze. Pod każdym względem. I jestem za dalszym rozszerzaniem Unii: o kraje bałkańskie, Szwajcarię, Norwegię i Islandię gdyby zechciały, koniecznie o Ukrainę i Mołdawię (niech do cholery zostawi to Naddniestrze w diabły i się normalnie integruje), może nawet o Maroko, bo Maroko by chciało. Turcja też by mi nie przeszkadzała.
Więc na pytanie: czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza, może nawet do siły jaką u szczytu potęgi miało Imperium Rzymskie to ja się zgadzam.
Dobra, teraz możecie się śmiać, krzyczeć i wyzywać od zdrajców Ojczyzny ;)
Via Tenor
Typowe Pierdolenie typu "Co niby ma wspolnego taka Hiszpania z Finlandia ?"
A co niby ma wspolnego Arizona z Nowym Jorkiem? Gdzie rozni sie tam wszystko i wyglada jak na innych planetach.
Juz pomijam ze wiecej jest papierologi jak Amerykanin chce sie przerpowadzic do innego stanu (musi wymienic prawo jazdy, rezydencje podatkowa, ubezpieczenie zdrowotne ect) niz my w Uni Europjeskiej gdzie nawet nie musimy wymieniac prawo jazdy!
w USA poszczegolne stany sie bardzo czesto nienawidza i rywalizuja ze soba. Jest inne prawo a wiekszosc Amerykanow nigdy nie wyjechalo poza swoj stan.
Chodzi o to ze 50 malych kraikow by gowno znaczylo i nikt by sie nie liczyl z takim krajem jak Winsconsin, wiec dlatego sa zjednoeczeni. I tak samo jest z Europa, kazdy ma w dupie jakies malutkie poszczegolne kraiki ktore latwo zastraszac.
Ale 500mln najbogatszy krajowi na swiecie to juz nie fiknie.
I to jest odpowiedz na pytanie "Jakie niby ma wspolne interesy taka Hiszpania z Finlandia"
Jestem za pełną federacją na wzór USA. Tylko w ten sposób Europa może zacząć coś znaczyć na arenie światowej w polityce mocarstw. Wspólne inwestycje jak 200mld eur w AI, wspólna armia, wspólna polityka gospodarcza czy walka na cła. Takich korzyści jest multum. Nie dziwie się, że US, Rosja czy Chiny grają na separastyczne nastroje w Europie, bo dzięki temu jeden poważny gracz mniej. Wsparcie Muska skrajnych parti nacjonalistycznych jest dla mnie jasnym dowodem na chęć podkopania takiej integracji Europy.
Jasne, że powinna, ale przy obecnej coraz bardziej znienawidzonej biurokracji, odklejce lewicy oraz zwrocie w kierunku psychoprawicy to nierealne (i pomyśleć tylko, że UE, docelowo jako federacja, to idea chadecka). A jest jeszcze silna ruska działalność na Węgrzech, Słowacji, w Austrii i Niemczech...
Przy obecnej trajektorii politycznej to są mrzonki. Nacjonalizm zniszczy Europę. Znowu.
Powinniśmy się bardziej zjednoczyć, to jest pewne. Ba, powiedziałbym nawet że musimy jeżeli chcemy przetrwać. Czy uważam, że tak się stanie? Nie, nie stanie. Krajowi politycy mieliby zbyt dużo do stracenia, masz masę pseudo-patriotów którzy już na samą wzmiankę o walucie Euro drą mordy i chwytają za widły, mnóstwo antyunijnej, ruskiej propagandy a do tego same Stany zaczęły grać na rozbicie integralnosci UE.
Moim zdaniem wrogie państwa zbyt dużo kasy i energii zainwestowały w programy antyunijnej, żeby tak łatwo odpuściły. Zjednoczona, silna Unia Europejska to byłby największy i najpotężniejszy gracz na świecie, więc nie dziwi mnie ze już dawno temu zaczęto grać na rozpad Unii. Zbiera to owoce patrząc po ostatnich wyborach, więc nie wydaje mi się żeby nam się to udało.
Sam pomysł nie jest głupi. Wspólny rząd wybierany z przedstawicieli poszczególnych państw i wspólna polityka, dałaby UE znacznie większą siłę przebicia na arenie międzynarodowej. Niestety Putin nie może pozwolić by Unia się zjednoczyła, bo to oznaczałoby dla niego spore kłopoty.
czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza
To już wiemy teraz kogo bylibyśmy marionetką. Pamiętaj, że każde państwo nawet w UE prowadzi taką politykę żeby dla jego kraju było jak najlepiej kosztem innego.
Via Tenor
Był już taki pan który marzył o całkowitym zjednoczeniu narodowym w Europie żeby zbudować potezny kraj stanowiacy przeciwwagę dla USA. Tylko trochę brutalniejszymi środkami do tego dążył.
https://youtu.be/SNivSAZUcOM?si=Ho5MQAgXkFeFGQlZ
Tylko trochę brutalniejszymi środkami do tego dążył.
Dzisiaj Niemcy nie muszą podbijać ale mogą kupować tu i tam.
W 2010 roku, kiedy Grecja osiągnęła szczyt swojego kryzysu gospodarczego, Niemcy zaproponowali, by sprzedała niektóre ze swoich wysp.
Patrząc na to co teraz się dzieje to oczywiście Europa powinna się integrować. Ale z wielu przyczyn to się nie stanie. Państwa w Europie istnieją setki lat i raczej nikt dobrowolnie dziś nie zrzeknie się chociaż części swojej niepodległości. Wystarczy rozpocząć temat np euro w Polsce i już leci zdrada, targowica, sprzedanie się Niemcom itd. Wiec temat, że nagle dyplomację będzie prowadziła w imieniu całej Unii 1 osoba, wybierzemy jakiegoś 1 prezydenta czy premiera który będzie nas wszystkich reprezentował to fikcja.
To co teraz mamy no chyba szczyt na co nas stać. A co do Imperium Rzymskiego to z tego co pamiętam to sporo terenów zdobywało zbrojnie więc tutaj opcją jest że jeden kraj europejski będzie podbijał inne i stworzy coś na kształt tegoż imperium, ale to już przerabialiśmy i za dobrze to nie wyszło.
Brak jednego języka, brak tożsamości europejskiej, brak surowców, skurwiałe elity. Co z tego, że integracja i wspolna armia to mus. Oni nie potrafią się dogadać w małych pierdach, a co dopiero o to. Tragedia.
Jestem za pełną federacją na wzór USA. Tylko w ten sposób Europa może zacząć coś znaczyć na arenie światowej w polityce mocarstw. Wspólne inwestycje jak 200mld eur w AI, wspólna armia, wspólna polityka gospodarcza czy walka na cła. Takich korzyści jest multum. Nie dziwie się, że US, Rosja czy Chiny grają na separastyczne nastroje w Europie, bo dzięki temu jeden poważny gracz mniej. Wsparcie Muska skrajnych parti nacjonalistycznych jest dla mnie jasnym dowodem na chęć podkopania takiej integracji Europy.
Też jestem, ale mentalność ludzi, nawet patrząc po komentarzach tutaj, sprawia że do tego raczej nie dojdzie a Europa za chwilę stanie się skansenem, z którym nikt nie będzie się liczył. UE musi mieć wspólną polityke zagraniczną, gospodarczą i wspólną armię, bez tego będzie słaba bo teraz jest słaba.
I jak ty to sobie wyobrażasz po tylu setkach lat wojen, rozbiorów, mordów i waśni? Pamiętasz co się działo na Bałkanach w latach 90tych? To jest utopia i scenariusz niemożliwy do zrealizowania? Kto by takim państwem zarządzał? Jak miałyby wyglądać wybory? W jakim języku byśmy mówili i dlaczego akurat w takim? Podział kulturowo-językowo-historyczny jest tak duży że prędzej UE się rozpadnie niż dojdzie do większej integracji niż jest teraz.
W USA się to udało tylko dlatego że doszło do zjednoczenia kolonii które nie miały żadnej większej tożsamosci i przynależności, szczególnie po latach dymania kolonistów przez Brytyjczyków, Francuzów i Hiszpanów.
Unia gospodarcza wystarczy w zupełności, to nie brak integracji jest problemem tylko mentalność i sprzedajnosc europejskich polityków. Myślisz że jak doszłoby w magiczny sposób do integracji to nagle spadłyby okowy rozporządzeń, nakazów, zakazów, limitów, zielonych ładów i innych bzdur które gospodarczo duszą ten kontynent?
Duze nakłady na propagandę dałyby szansę na taką federację. Język angielski, wybory jak w USA itd. W USA rząd federalny też dużo narzuca, a jakoś się na to godzą. Sa obszary w USA pod dużo większą kontrola centralna. W UE też mogłoby tak działać. Może i utopia, ale warto marzyc
Dlaczego język angielski ani GB nie jest w UE, ani tym językiem nie posługuje się na codzień większość Europejczyków ani w ogóle większość świata. Dlaczego nie hiszpański? Albo niemiecki? Co z milionami ludzi którzy nie znają angielskiego i nagle w urzedach/ bankach i innych instytucjach muszą go używać?
Kolejny pomysł - wspólna armia. Dowodzona przez kogo? Według jakiej doktryny? Jaki interes będzie miał portugalski dowódca w angażowanie się w wojnę na wschodniej flance w razie wybuchu konfliktu?
Co z imigrantami? Relokacja po całym europejskim kraju?
Co z polityką historyczną i międzynarodową, Polska chce uzyskać zgodę Ukrainy na ekshumacje ofiar rzezi Wołyńskiej, kto podejmuje tutaj decyzję? Kraj Europa czy regiony Polska i Ukraina?
W tym marzeniu jest tyle dziur i tyle potencjalnych źródeł konfliktu, że to się w pale nie mieści. Nie da się zintegrować Narodów w ramach jednego kraju.
Wystarczy zacząć działać i tyle.
Język - angielskim posługuje się najwięcej osób, bo aż 35% populacji UE. Nie trzeba z dnia na dzień się nim posługiwać, proces dojścia do tego może trwać i pokolenie.
Wspólna armia - na wzór USA. Kalifornia i Vermont mają wspólne cele mimo że dzieli ich kontynent.
Imigranci - dopuścić tych co dają wartość, deportować innych. Tak jak Meksyk ma z tym problem, a nie każdy inny stan.
Polityka historyczna - zachować wszystko jako duża wartość i dbać o pamięć z szacunkiem.
Wszystko idzie dograć, ale przez wielu takich co będą rzucać piach w tryby to praktycznie nierealne
USA (czyli postkolonialny kraj zalozony przez ludzi z europy) doslownie rozlazi sie w szwach. Do tego ustanowienie tej federacji bylo dalekie od bezkrwawego i sprawiedliwego.
Wchodze na forum i czytam zeby przerobic EU na ich wzor.
xD
Zwlaszcza z Niemcami na czele, ktore juz wielokrotnie pokazaly, ze to co dobre dla europy niekoniecznie uznaja za dobre dla siebie (i nie chodzi mi o wojny).
Wystarczy zacząć działać i tyle.
Język - angielskim posługuje się najwięcej osób, bo aż 35% populacji UE. Nie trzeba z dnia na dzień się nim posługiwać, proces dojścia do tego może trwać i pokolenie.
Wspólna armia - na wzór USA. Kalifornia i Vermont mają wspólne cele mimo że dzieli ich kontynent.
Imigranci - dopuścić tych co dają wartość, deportować innych. Tak jak Meksyk ma z tym problem, a nie każdy inny stan.
Polityka historyczna - zachować wszystko jako duża wartość i dbać o pamięć z szacunkiem.
Wszystko idzie dograć, ale przez wielu takich co będą rzucać piach w tryby to praktycznie nierealne
To jest post na poziomie wypracowania "moj wymarzony swiat" 14latka. To jest niewykonalne, utopijne myslenie, pozbawione jakichkolwiek merytorycznych podstaw, sensu a nawet znajomosci geopolityki i zwyklej ludzkiej natury.
Ja wiem ze "fajnie by bylo", ale to jest niewykonalne.
A w zaproponowanej formie wrecz glupie. I wykluczajace sie nawzajem (zachowac wszystko i "dbac o pamiec", ale macie jedno pokolenie na zaprzestanie uzywania jezyka uzywanego od 1000 lat i zmiane na angielski, ktory nie ma nic wspolnego z Europa na tym etapie. Aha.).
Wspólna armia - na wzór USA. Kalifornia i Vermont mają wspólne cele mimo że dzieli ich kontynent.
Lmao, pewnie dlatego że USA nie graniczy ani na wschodzie ani na zachodzie z żadnym agresywnym państwem. W sumie w ogóle z nikim.
A jakie poszczególne stany USA maja wspólne cele pokazał Teksas w tamtym roku kiedy gubernator wysłał wojsko na granice z Meksykiem bez zgody kogokolwiek i jeszcze zagroził secesją.
Nie ma to jak porównywać kraje postkolonialne, czy kraje, jak Chiny, czy Rosja, gdzie siłą podbiły ziemie i trzymają za mordę mniejszosci do krajów Europy, gdzie sporo narodów walczyło o samoistnienie.
Gdyby Europa jako państwo narodów byłby super pomysłem i ludzie by tego chcieli, to pewnie śmierdzące austrowęgry istniałoby do dziś, jak i wiele tego typu państw, co już na szczęście upadły i sobie głupi ryj rozwaliły.
Yhm, już to widzę jak np. Bałkany się jednoczą w jedno państwo, Ukraina z Białorusią, albo nawet Francja z Niemcami czy Grecy z Turcją. No chyba że te "konfliktowe" kraje mają być poza UE.
Dałbym maks 10-15 lat zanim ten kociołek Panoramixa 3.14erdolnie jak Austro-Węgry czy wspomniane już Bałkany. Europa to nie Stany, które od początku były jednolite narodowo, językowo czy politycznie.
Jasne, że powinna, ale przy obecnej coraz bardziej znienawidzonej biurokracji, odklejce lewicy oraz zwrocie w kierunku psychoprawicy to nierealne (i pomyśleć tylko, że UE, docelowo jako federacja, to idea chadecka). A jest jeszcze silna ruska działalność na Węgrzech, Słowacji, w Austrii i Niemczech...
Więc na pytanie: czy zgadzam się na oddanie części niepodległości by Europa była silniejsza, może nawet do siły jaką u szczytu potęgi miało Imperium Rzymskie to ja się zgadzam.
Jeżeli w śród znajomych tak powiedziałeś to nic dziwnego że cię wyśmiali i zapewne co niektórzy z nienawidzili.
Można ze sobą współpracować, np. w ramach obronności ale oddawanie nawet części niepodległości nie wchodzi w grę. Nasi dziadkowie i ojcowie, którzy walczyli w czasie drugiej wojny światowej o niepodległość czytając ten temat już cie mają na celowniku.
Nikt mnie nie znienawidził, zwłaszcza że były też osoby które mnie poparły. Bez większej integracji Europa przestanie się liczyć w każdej kwestii.
Imperium Rzymskie? Czemu nie od razu Imperium Aleksandra Wielkiego albo Dzyngis Khana.
;P
oddawanie nawet części niepodległości nie wchodzi w grę
Z każdą umową międzynarodową, czy to o poddaniu się sądownictwu MTK, czy to o zawarciu unii celnej, państwa w jakiejś mierze ograniczają swoją suwerenność, swoje wyłączne prawa do kształtowania stosunków wewnętrznych.
Nasi dziadkowie i ojcowie, którzy walczyli w czasie drugiej wojny światowej o niepodległość czytając ten temat już cie mają na celowniku
Mów za siebie. Tak się składa, że pierwszym Polakiem, który opracował projekt konstytucji dla zjednoczonej, federalnej Europy, był Wojciech Bogumił Jastrzębowski. Napisał go w trakcie powstania listopadowego, do którego zaciągnął się jako artylerzysta. To, że byłby to najlepszy sposób na zachowanie narodowej suwerenności było dla niego zupełnie oczywiste, tak samo, jak jest to oczywiste teraz.
Powinniśmy się bardziej zjednoczyć, to jest pewne. Ba, powiedziałbym nawet że musimy jeżeli chcemy przetrwać. Czy uważam, że tak się stanie? Nie, nie stanie. Krajowi politycy mieliby zbyt dużo do stracenia, masz masę pseudo-patriotów którzy już na samą wzmiankę o walucie Euro drą mordy i chwytają za widły, mnóstwo antyunijnej, ruskiej propagandy a do tego same Stany zaczęły grać na rozbicie integralnosci UE.
Moim zdaniem wrogie państwa zbyt dużo kasy i energii zainwestowały w programy antyunijnej, żeby tak łatwo odpuściły. Zjednoczona, silna Unia Europejska to byłby największy i najpotężniejszy gracz na świecie, więc nie dziwi mnie ze już dawno temu zaczęto grać na rozpad Unii. Zbiera to owoce patrząc po ostatnich wyborach, więc nie wydaje mi się żeby nam się to udało.
Yep, przeniesienie integracji europejskiej na wyższy poziom to świetny pomysł, ale przez partykularne interesy i interesiki to się nie stanie.
Swoją drogą co do polityków mających do stracenia - mi się przypominają takie kreatury jak Farage który dla własnej korzyści spuścił swój kraj w kiblu.
No i tendencje separatystyczne czy odśrodkowe są dość mocne i łatwe do wzmocnienia, co zresztą widzimy na bieżąco.
To tylko wysryw chatagpt ale myślę że w pesymistycznej wersji federalizacja mogłaby tak przebiegać:
W 2025 roku, Unia Europejska postanawia rozpocząć proces przekształcania się w federalną organizację podobną do Stanów Zjednoczonych, mając na celu rozwiązanie rosnących problemów, takich jak zmiany klimatyczne, migracje, nierówności społeczne oraz napięcia geopolityczne. Jednak pomimo ambitnych planów, proces ten staje się zarzewiem kryzysu, który kończy się rozczarowaniem, osłabieniem i ostatecznym rozpadem federacji.
Rozdział I: Początkowe nadzieje, początki chaosu
Kwiecień 2025
Po ogłoszeniu planu przekształcenia Unii Europejskiej w federację, początkowo wydaje się, że proces ten zyska szerokie poparcie. Elity polityczne, szczególnie w krajach założycielskich UE, takie jak Niemcy, Francja czy Włochy, witają decyzję z entuzjazmem, mając nadzieję na większą kontrolę w globalnej polityce. Jednak wkrótce zaczynają pojawiać się poważne opory.
Społeczny opór:
Wiele osób w państwach członkowskich, zwłaszcza w Europie Środkowej i Wschodniej, obawia się utraty suwerenności na rzecz centralnych instytucji unijnych. Dochodzi do protestów, szczególnie w krajach takich jak Polska, Węgry czy Czechy, gdzie obywatele zaczynają wątpić w przyszłość swojej narodowej tożsamości i kultury w ramach „nowej, zjednoczonej Europy”.
Różnice gospodarcze:
Zamiast zmniejszenia nierówności, proces federalizacji tylko je pogłębia. W krajach peryferyjnych, takich jak Grecja, Hiszpania czy Włochy, społeczeństwa czują się marginalizowane przez centralną administrację, której decyzje są postrzegane jako nieprzystające do ich specyficznych potrzeb. Wprowadzenie jednolitej polityki fiskalnej oraz podatkowej wywołuje ogromne niezadowolenie w regionach, które już borykają się z dużymi długami i stagnacją.
Rozdział II: Kryzys instytucjonalny
2026-2028
Po uchwaleniu nowej Konstytucji Unii Europejskiej, proces federalizacji napotyka poważne trudności:
Zbytnia centralizacja:
W miarę jak struktury centralne zyskują na sile, państwa członkowskie zaczynają tracić kontrolę nad swoimi kluczowymi politykami. Kraje takie jak Francja i Niemcy, które miały dominującą pozycję w negocjacjach, zaczynają narzucać rozwiązania, które nie są popularne w innych krajach. Rządy narodowe tracą zdolność do podejmowania niezależnych decyzji, co prowadzi do wzrostu eurosceptyzmu.
Parlament Europejski i jego nieefektywność:
Nowa struktura parlamentu, z dwiema izbami – Izbą Narodów i Izbą Obywateli – okazuje się być niewydolna. Różnice w głosach pomiędzy państwami prowadzą do paraliżu decyzyjnego. Wzrost liczby reprezentantów w Brukseli powoduje, że decyzje są podejmowane coraz wolniej, a system staje się bardziej zbiurokratyzowany.
Rozdział III: Kryzys gospodarczy i migracyjny
2028-2030
Federacja Unii Europejskiej nie radzi sobie z narastającymi kryzysami wewnętrznymi, które tylko pogłębiają napięcia między krajami członkowskimi.
Kryzys gospodarczy:
Gdy niektóre regiony UE stają się coraz bardziej zadłużone, centralna administracja Unii nie potrafi znaleźć skutecznego sposobu rozwiązania problemu. Wzrost podatków i cięcia w budżetach krajowych prowadzą do zamachów na programy socjalne i wzrostu protestów. W wyniku tych kryzysów, gospodarki krajów peryferyjnych zaczynają podupadać, co wpływa na całą federację.
Kryzys migracyjny:
Z powodu wspólnej polityki migracyjnej, kraje o mniejszych możliwościach integracyjnych – takie jak Węgry, Polska czy Bułgaria – zmuszają się do przyjęcia większej liczby uchodźców. Zaczynają pojawiać się napięcia etniczne i społeczne. W krajach tych rośnie nacjonalizm, a partie eurosceptyczne zaczynają zdobywać popularność, domagając się wyjścia z Unii. W rezultacie, polityka migracyjna staje się punktem zapalnym.
Rozdział IV: Narastająca dezintegracja i rozpoczynający się rozpad
2031-2035
Po kolejnych kryzysach, głównie związanych z niestabilnością gospodarczą i społeczną, Unia Europejska staje w obliczu rozpadu.
Poczucie zdrady:
Społeczeństwa w krajach, które najbardziej ucierpiały na skutek centralnej polityki, zaczynają odczuwać coraz silniejsze poczucie zdrady ze strony centralnej władzy. Obywatele krajów takich jak Polska, Węgry, Grecja i Włochy czują się ignorowani przez Brukselę. Pod wpływem rosnącego eurosceptycyzmu, w 2033 roku zaczynają się odbywać referenda w tych krajach, w których większość obywateli głosuje za wyjściem z Unii Europejskiej.
Rozpoczynający się rozpad:
Pierwszymi krajami, które wychodzą z federacji, są Polska, Węgry i Włochy. W 2034 roku następuje formalne ogłoszenie secesji tych krajów, co wywołuje ogromne zamieszanie w UE. Kolejne państwa, takie jak Hiszpania czy Czechy, rozważają podobny krok. W tym samym czasie rośnie liczba protestów antyunijnych w Niemczech i Francji.
Epilog: Upadek Unii Europejskiej
2040-2045
Unia Europejska, po początkowej fazie nadziei i wzrostu integracji, staje w obliczu rozpadu. Zamiast zjednoczonej federacji, mamy powrót do narodowych państw, które są skłócone, nieufne wobec siebie, a gospodarka kontynentu pogrąża się w chaosie. Podziały, które kiedyś były głównym powodem założenia Unii, teraz stają się główną przeszkodą w jej funkcjonowaniu.
Kraje, które odeszły od Unii, negocjują nowe umowy bilateralne, w których każdy stara się wyciągnąć jak najwięcej dla siebie, a Europa staje się podzielona na strefy wpływów. Europa, niezdolna do działania jako całość, staje się marzeniem o zjednoczeniu, które nigdy nie zostało spełnione.
Podsumowanie:
Pesymistyczna wizja przekształcenia Unii Europejskiej w federację na wzór USA przedstawia Unię, która nie potrafi poradzić sobie z wewnętrznymi kryzysami, różnicami kulturowymi, ekonomicznymi i politycznymi. Mimo wielkich nadziei na zjednoczenie, brak umiejętności zarządzania tak złożonym organizmem skutkuje rozczarowaniem i ostatecznym rozpadem federacji. Unia, która miała być symbolem jedności, staje się świadkiem chaosu i podziału.
Sam pomysł nie jest głupi. Wspólny rząd wybierany z przedstawicieli poszczególnych państw i wspólna polityka, dałaby UE znacznie większą siłę przebicia na arenie międzynarodowej. Niestety Putin nie może pozwolić by Unia się zjednoczyła, bo to oznaczałoby dla niego spore kłopoty.
Zwariowaliscie? Dopóki prawica nie dojdzie do władzy w większości krajów to nie ma takiej opcji! Chyba, że przywódcą takiej Europy byłby Mentzen, Bosak lub Musk.
W skrócie tak, w szczegółach to dość skomplikowane bo trzeba by naprawdę przemyśleć co podlegałoby centralnemu rządowi a co pozostałoby w regionach. Ogólnie jestem ze konfederacją z wspólną armią, polityką fiskalną i międzynarodową ale zdecydowana większością pozostałych odpowiedzialności silnie zdecentralizowaną.
ale zdecydowana większością pozostałych odpowiedzialności silnie zdecentralizowaną
No i bardzo spoko. Co więcej, jest to w zgodzie z zasadą subsydiarności, będącą jedną z zasad ustrojowych Unii Europejskiej. Schody zaczynają się przy wspólnej polityce fiskalnej – jak osiągnąć znaczącą harmonizację np. polityk socjalnych? Chyba wymagałoby to najpierw zawiązania się prawdziwego życia politycznego i debaty publicznej na poziomie europejskim.
Co do wspólnej polityki zagranicznej i obronnej, jedno jest pewne – decyzje musiałyby zapadać kwalifikowaną większością, a nie jednomyślnie. I nawet nie myślę tu o Węgrzech, bo Orban potrafi być elastyczny, ale np. o Czarnogórze - Chiny tak ich oplotły pożyczkami i inwestycjami, że gdyby byli częścią Unii, tańczyliby, jak im Xi Jinping zagra.
Durny pomysł, bo cała idea i tak w pewnym momencie podzieli się na stronnictwa i rozpadnie. Choćby kwestia imigracji - Niemcy czy Francja będą chcieli sprowadzać inżynierów i lekarzy i rozprowadzać równomiernie po całej europie, to jak myślicie, jak Europa środkowa czy wschodnia na to zareaguje? Jest zbyt dużo różnic między krajami, żeby udało się to zrealizować.
Proponuję popatrzeć na różnicę między zachodnimi a wschodnimi landami Niemiec (poza Berlinem).
Polska w takiej federalnej UE to nawet nie uboga, wyludniająca się prowincja, jaką na zawsze pozostanie NRD, ale po prostu terytorium kolonii.
Caine ale chyba przyznasz że o NRD armia niemiecka będzie się biła tak jak i o inne terytoria Niemiec? Wolę być takim Arkansas w UE, niż zupełnie niezależnym bytem zdanym tylko na siebie. Chociaż to bzdura, że musimy być tym biednym kuzynem, bo Polska ma papiery na istotne znaczenie w takiej federacji.
Cainoor - i jak już "nasi" wyjmą te papiery , to wszystkie memy o "wstawaniu z kolan" z jakich rżała Fajna Polska zdadzą Ci się ciepłym , wzruszającym wspomnieniem.
Terytorium NRD będziemy bronić my, co zobaczysz, jeżeli prześledzisz finansowanie armii niemieckiej w latach 90 i 2000. Gdzie znaczącą cezurą jest pojawieniu się NATOwskiego bufora oddzielającego Reich od Rosji.
I przez osiem lat PiS nic z kolonią nie zrobił? Rafau przeszkadzał?
Ach, nie zdążyli, jeszcze dwie kadencje i byłaby Izera i CPK jako jedyne lotnisko w kraju, pierwsze do rozwalenia rakietami (nie to, żeby pomysł "zagłębia produkcji wojskowej" Kamsza był lepszy).
Taka krytyka z twoich ust, miłośnika PiS-u i Trumpa, brzmi wyjątkowo obłudnie i zabawnie.
PiS jak budował potęgę, że z dumą przetarg na Caracalle uwalił, ukrywał do końca awaryjność Grotów, kupił lekkie myśliwce z Korei bez uzbrojenia... Naprawdę uważasz, że twoi partacze byli lepsi niż obecni?
Proponuję wycieczkę po Europie. Są miejsca, ba, całe regiony na Zachodzie które przy Polsce zaczynają wyglądać przeciętnie, albo nawet jak coraz uboższy krewny. Czasy, gdy między nami a Zachodem była przepaść w poziomie życia w zasadzie się kończą. Są dalej różnice, są obszary gdzie średnio mamy start ale NIE, nie jesteśmy jakąś biedną kolonią o słabym potencjale jak w 1989.
Via Tenor
Typowe Pierdolenie typu "Co niby ma wspolnego taka Hiszpania z Finlandia ?"
A co niby ma wspolnego Arizona z Nowym Jorkiem? Gdzie rozni sie tam wszystko i wyglada jak na innych planetach.
Juz pomijam ze wiecej jest papierologi jak Amerykanin chce sie przerpowadzic do innego stanu (musi wymienic prawo jazdy, rezydencje podatkowa, ubezpieczenie zdrowotne ect) niz my w Uni Europjeskiej gdzie nawet nie musimy wymieniac prawo jazdy!
w USA poszczegolne stany sie bardzo czesto nienawidza i rywalizuja ze soba. Jest inne prawo a wiekszosc Amerykanow nigdy nie wyjechalo poza swoj stan.
Chodzi o to ze 50 malych kraikow by gowno znaczylo i nikt by sie nie liczyl z takim krajem jak Winsconsin, wiec dlatego sa zjednoeczeni. I tak samo jest z Europa, kazdy ma w dupie jakies malutkie poszczegolne kraiki ktore latwo zastraszac.
Ale 500mln najbogatszy krajowi na swiecie to juz nie fiknie.
I to jest odpowiedz na pytanie "Jakie niby ma wspolne interesy taka Hiszpania z Finlandia"
Bardzo dobrze powiedziane.
Poza tym - i to będzie w sumie ukłon w stronę prawicy :) - trzeba przyznać, ze przez wieki wspólna religia jakoś tam Europę łączyła. Jasne, że mieszkańcy Skandynawii, Polski i Hiszpanii mają nieco inny temperament i - pomijając wspólne podstawowe wartości - często skrajnie się różnią tłem kulturowym, zwyczajami, nawykami, w pewnym stopniu mentalnością... z drugiej jednak strony raczej nie mamy problemu ze zrozumieniem europejskiej literatury, zwłaszcza współczesnej, z odbiorem europejskiego kina itp.
Ani Szwed ani Portugalczyk to nie będzie dla nas egzotyka taka sama jak Wietnamczyk albo Chińczyk. Wychowanie w nieco innych warunkach, wśród nieco innych budynków, krajobrazów, obchodzenie innych narodowych świąt... jakby się zastanowić, to mieszkaniec Śląska może być dla mnie równie egzotyczny co Hiszpan - u mnie nie ma Barbórki, familoków, wodzionki, kultu górnictwa, gwary, kierej nikaj nie idzie zrozumieć, konfliktów na tle tożsamościowym z mieszkańcami pobliskiego miasta... Gdyby nie bariera językowa, to kto wie, czy nie łatwiej byłoby się odnaleźć przeciętnemu mieszkańcowi Mazowsza albo Wielkopolski w Alicante albo Malmo, niż w Zabrzu czy Dąbrowie Górniczej.
Dodatkowo przez setki lat mieliśmy podobne systemu feudalne, podobnie rozwijało się mieszczaństwo, a potem demokracja. Nie wiem też, czy łatwiej byłoby dogadać się nam ze statystycznym Francuzem, czy jakimś Serbem albo Chorwatem, choć wśród wielu Polaków jest chyba jakiś specyficzny sentyment do radosnych, słowiańskich Bałkanów.
Najbardziej dzieli pewnie Europejczyków... czysta polityka i interesy narodowe rozumiane jako interesy gospodarek narodowych i państw. I choćby wynikające z tego poczucie, że np. nielegalni imigranci we Włoszech to nie nasz problem, ale na granicy z Białorusią, to co innego - i vice versa, oczywiście.
I takie kwestie oczywiście zgrać trudno, co widać także na przykładzie USA. Ale czy z Wolną Republiką Teksasu ktoś będzie się liczył bardziej niż z Włochami czy UK?. No więc póki co USA jeszcze się nie rozpada.
Różni nas tak wiele. Język, kultura, cele, wartości, gospodarka. Zamiast tworzyć jakieś wymuszone twory na wzór USA warto po prostu szukać wspólnych mianowników pomiędzy państwami i współpracować tam gdzie jest to realne. Otworzyłoby to wiele furtek. W końcu nie każdy kraj zainteresowany jest np. wspólną walutą czy armią. Odbywać się to powinno oczywiście w ramach UE. Nie ma potrzeby centralizacji rządu w Brukseli. Strength in diversity źle się dzisiaj kojarzy ale tutaj ma sens.
Całkowitej centralizacji poddałbym jedynie prowadzenie spraw zagranicznych.
Fajne w tym rozwiązaniu jest to, że prowadziłoby to do głębszego integracji w sposób naturalny a nie wymuszony i z czekam powstałaby federacja państw. Nie ma sensu jednak wymuszać tego procesu politycznie siłą.
Nawet nie wiesz jak się cieszę że tak bardzo różnimy kulturowo od takich Niemców.
W końcu nie każdy kraj zainteresowany jest np. wspólną walutą czy armią.
I tu jest wlasnie najwiekszy problem Europy. Jak nie bedzie pelnej federalizacji i centralizacji to zawsze bedzie stac w rozkroku i nie bedzie podejmowac zadnych dzialan bo zawsze jakis jeden kraik cos zawetuje i caly kontynent nie moze ruszyc naprzod.
Tylko ze im bardziej czujemy się od siebie różni, tym mniej mamy wspólnych interesów, tym bardziej jesteśmy skłonni konkurować i olewać potrzeby innych. Nawet teraz jest to widoczne (północ vs południe, Europa Wschodnia vs Zachodnia).
Rozluźnianie więzi jest co najmniej tak samo groźne jak nieumiejętnie wymuszona integracja. Wiedzieli o tym założyciele EWG, która miała być tylko pierwszym krokiem na drodze do prawdziwego zjednoczenia Europy.
Przy obecnej trajektorii politycznej to są mrzonki. Nacjonalizm zniszczy Europę. Znowu.
Unia jest tylko po to aby Niemcom, Holendrom, Belgom, Francuzom żyło się dobrze kosztem takich państw właśnie jak Polska, mamy być ich montownią i parobem... a poza tym nasprowadzali sobie ciapatych i teraz nam chcą ich wepchać.
Ale żeś palnal. Polska więcej otrzymała z unii niż dała. I nie tylko finansowo.
A co zrobiliśmy przez 30 lat, żeby nie być parobkami i montownią?
To przecież szmat czasu jest.
Pomijam oczywiście, jak bardzo się przez ten czas Polska zmieniła, i ile realnie z EU otrzymała wparcia - a było ono gigantyczne... Ale gdy znowu słyszę - zapewne z ust młodej osoby, wychowywanej niestety przez pradziadka, który mentalnie zatrzymał się w 1990 r. - o tym, że tylko z winy "onych" jesteśmy, gdzie jesteśmy, to mi się ulewa.
Może warto sobie zadać pytanie, czemu nie mamy tego przemysłu high-tech i wysokomarżowej produkcji? Czy aby na pewno tylko z winy Niemca i Balcerowicza? I czy na pewno dałoby się odwrócić w 10-15 lat pięć dekad PRL-u? A jacy my sami jesteśmy? Jaki jest nasz kapitał społeczny?
Tja, pamiętam z Francji bóldupienie części francuskiej lewicy i prawicy, że ta Bruksela jest zła, bo wiąże Francuzom ręce i nie mogą działać w pełni suwerennie.
No jaka szkoda.
Nasz przemysł jest skutecznie zabijany przez właśnie UE,( Niemcy) mamy gigantyczne złoża wegla, a kupujemy od Szwabów, Pkp Cargo zniszczone ( na rzecz UE), przemysł Zbrojeniowy zniszczony, ceny mieszkań i żywności są 2 razy większe niż na zachodzie UE, prąd najdroższy na świecie, a teraz rudy unijny sukinsyn wprowadzi podatek katastralny... społecznie, gospodarczo, finansowo jesteśmy PAŃSTWEM wasalnym i zniszczonym, co mi po pięknych autostradach dzieki uE jak trzeba za nie płacić ( przejazd) najdroższe w UE, ale ważne aby herr swetrus byl uśmiechniety
O, wujek wrocil. Czas na kolejnego bana. Prawie tak skuteczne jak odebranie prawa jazdy.
Arturat
Żartować to umiesz, i jesteś tak 20 lat do tyłu z rzeczywistością. Tak wyglądała antyunijna propaganda przed akcesem Polski.
Polska nigdy nie miała się tak dobrze, i w olbrzymiej mierze dzięki UE. Dzięki pieniądzom, dostępie do rynków i porządkowi prawnemu. Plus możliwości swobodnego podróżowania i osiedlania sie. Właściwie to jakby spojrzeć na to krytycznie, to Polska pasożytuje na UE od 20 lat.
madmec--- Możliwość swobodnego podróżowania W Europie nie ma nic wspólnego z UE... dokształć się.
W skrocie.
-Trzeba utowrzyc Stany Zjednoczone Europy z silnym liderem ktory pociagnie wszystkie kraje za soba.
- Wyznaczyc polityke zagraniczna, zbudowac armie ktore bedzie je egzekowac.
- Utowrzyc wielkie panaeuropejskie firmy ktore beda konkurowac z korporacjami z CHin i USA
- Zlikwidowac buirokracje.
Bo inaczej za 20 lat przestaniemy istniec. Jak wspomnial w swoim raporcie Draghi po prosty Chiny i USA nas zaj&*bia.
To juz jest OSTATNI wake up call dla Eurpoy. Chcialbym pelnej federalizacji. A czego sie spodziewam? Raczej tego ze europa dalej bedzie stala w rozkroku i faktycznie za 20 lat zostaniemy zaj%^&ani :/
Bociek, nie będzie żadnej federalizacji, bo nikt tego nie chce, bo i po co? Jedynym trwałym co udowadnia historia podmiotem są państwa narodowe - UE powinna stanowić platformę porozumienia, a nie skondensowany bezpłciowy byt, który zamieniłby się w Jugosławię europejską i rozpadł się z wielkim hukiem - rewolucje robi się od dołu i to doły muszą chcieć wspólnego "państwa", jeśli rewolucje robi się od góry bez oparcia w ludzie to musi to zdechnąć, bo to tak jakby budować dom od dachu.
A skąd, na tronie będzie Morawiecki z dwójką nadwornych błaznów - Dudą i Tarczyńskim.
Lolo - wspólne państwo jako byt polityczno-administarcyjny nie musi oznaczać przymusowej unifikacji kulturowej, masz wyżej przykład USA, na upartego można też podać przykład Rosji czy - jak sądzę nawet bardziej celnie - Indii czy Chin. Świadomy, otwarty, inteligentny człowiek to zrozumie i sądzę, że będzie w stanie żyć we wspólnym państwie bez konieczności wyrzekania się narodowej tradycji czy małej ojczyzny, zaczadziały "patriota", pokrzykujący propagandowe hasła nie.
Oczywiście "patriotów" nie brakuje, tym bardziej sterowanych propagandą i inżynierią społeczną (a i skrajna lewica i jej agenda nie pomagają), więc masz rację, co zresztą praktycznie każdy tu zauważa - idea słuszna, ale szanse na powodzenie marne.
I chyba powoli tak samo marne są szanse EU na pozostanie podmiotem w przyszłym porządku świata.
BTW - Chiny z ZEWNĄTRZ wydają się monolitem.
Wewnętrznie są mocno podzielone. Mniej niż Europa, ale tam też są mocne tendencje odśrodkowe i powiedzmy że nie każda prowincja sapie do tego, co Pekin postanowi.
Ba, geograficznie, kulturowo i mentalnie to też bardzo różne bajki - Xinjiang to inna bajka niż Mandżuria, a obie te prowincje dla dla kogoś z Guangzhou czy Yunnan jakaś abstrakcja i północne, dzikie zadupie.
I tak dalej i tak dalej.
Powodzenia ze znalezieniem silnego lidera, który będzie zaakceptowany przez wszystkie kraje UE.
wspólne państwo jako byt polityczno-administarcyjny nie musi oznaczać przymusowej unifikacji kulturowej,
To mnie właśnie rozbraja. Konserwatyści tak biją pianę, że Europa nie jest jednolita kulturowo i "tylko państwa narodowe, lewaku!", a całkiem wygodnie pomijają kwestię, że same kraje nie są jednolite kulturowo. To już im do propagandy nie pasuje więc wygodnie milczą. Ślązak z Cieszyna czy Raciborza ma więcej wspólnego (kulturowo, ekonomicznie, politycznie i jak tylko jeszcze) z Czechem z Ostrawy niż z Polakiem z Białegostoku. Ślązak ze Zgorzelca ma więcej wspólnego z Niemcem w Görlitz niż Polakiem z Przemyśla. Trzymając się powyższych przykładów Cieszyn, Racibórz czy Zgorzelec to NIE SĄ te same kręgi kulturowe co Białystok czy Przemyśl. I nie mówię, że są jedne są lepsze a inne gorsze. Po prostu inne. Różni je kultura, historia, gwara (czy tam język ;)), społeczeństwo, mnóstwo rzeczy.
Nie ma to jak porównywać Polskę, gdzie obecny jej podział kulturowy jest efektem zaborców i gdzie po 1wś wszyscy Polacy chcieli zjednoczenia w jedno państwo z Unią. Najbliżej Unii to chyba byłą Jugosławia i tak ją szlag trafił.
Niech tą integracje zaczną od zrównania płac, tak jak urzędowo regulują koszty, wymagania i obciążenia. Jeżeli przez dwadzieścia lat kasjerka w lidlu we Frankfurcie zarabia 2 tysiące euro, a kilometr dalej w Słubicach w lidlu zarabia 1 tysiąc euro, to coś słabo wychodzi KE ta cała integracja.
Bardziej zintegrować już się nie da, mamy jedną walutę (a raczej powinniśmy mieć), mamy swobodę w przemieszczaniu (jeszcze), mamy wszelkie dyrektywy, nakazy, zakazy, pakty. No i parlament, którego sami politycy nie biorą na poważnie, bo większość z nich tam zasiadających to karierowicze, którym znudziło się reprezentowanie nas w Sejmach i Sejmikach.
Kilkadziesiąt lat takiego małego zjednoczenia i już widzimy co się w Europie dzieje. Jak ten unijny twór dotrwa następnych 50 lat to będzie sukces, a tu takie marzenia. Mam nadzieję, że zdążę pozwiedzać jeszcze to i owo w Europie.
A ten pomysł ze wspólną armią jeszcze pół roku temu bym potężnie wyśmiał, ale w sumie patrząc na ruchy pewnego rudzielca za oceanem sterowanego przez gościa z neuralinkiem, to nie wiemy czy i NATO nie jest zagrożone upadkiem.
mamy jedną walutę (a raczej powinniśmy mieć)
Brak wprowadzenia Euro w Polsce to jedno z najgorszych zaniechań po 1989 roku. Gdybyśmy mieli Euro nie dopadłaby nas aż tak wysoka inflacja, jaką mieliśmy za pis i morawieckiego. Dodatkowo europejska waluta to zawsze jedna rzecz mniej, którą prawicowi populiści mogą zepsuć. Brak ryzyka kursowego, brak straty przy przewalutowaniach przy wyjazdach, zakupach. Euro to same korzyści i żadnych wad. Dochodzi do tego większa integracja i bezpieczeństwo.
mamy swobodę w przemieszczaniu (jeszcze)
UE daje nam nie tylko, bo masz jeszcze swobodę pobytu i nie musisz ubiegać się o pozwolenie na pracę w danym kraju, bo masz to zagwarantowane jako obywatel UE. Podpisujesz umowę, składasz w urzędzie blankiet, że pracujesz i masz pozwolenie na pobyt bezterminowe.
No i parlament, którego sami politycy nie biorą na poważnie, bo większość z nich tam zasiadających to karierowicze, którym znudziło się reprezentowanie nas w Sejmach i Sejmikach.
Racja, ale żeby brać parlament bardziej na poważnie, musiałby mieć również większe uprawnienia. Tj. to, co ustanowi parlament jest prawem na terenie UE i wprowadzenie danego aktu prawnego "nadpisuje" krajowe regulacje, jeżeli są z nim niezgodne. Nasza prawica by dostała takiej kurwicy, jakiej jeszcze nie widzieliśmy, bo nie mogłaby wtedy odwalać takich szopek jak przez ostatnie 8 lat.
A ten pomysł ze wspólną armią jeszcze pół roku temu bym potężnie wyśmiał, ale w sumie patrząc na ruchy pewnego rudzielca za oceanem sterowanego przez gościa z neuralinkiem, to nie wiemy czy i NATO nie jest zagrożone upadkiem.
NATO nie upadło. Jeszcze... Natomiast ostatnie wybory w Stanach i sam trump pokazały, jakim nieobliczalnym i niepewnym sojusznikiem są Stany. W odpowiedzi na cyrk trumpa i muska odpowiedziałbym, że zakupy uzbrojenia dla armii krajów UE powinny (lub musiały w wersji hard) odbywać się tylko w krajach UE. My, Niemcy i Francuzi mamy całkiem niezły przemysł zbrojeniowy. Zawężenie zakupów u nas dałoby też potężnego kopa europejskim zakładom, co pozwoliłoby na dalszy rozwój. Żadnego kupowania uzbrojenia w Stanach czy w Korei. Core takiej armii powinny stanowić największe kraje, tj. my, Niemcy i Francja i Skandynawia (głównie Szwecja i Finlandia) mniejsze kraje powinny tworzyć korpusy specjalistyczne - gdyby skoordynować takie działania szybko okazałoby się, że Europie to co najwyżej wszyscy mogą skoczyć.
Sam stek bzdur... przemysł zbrojeniowy w Polsce lezy i kwiczy.. oddaliśmy 70% sprzętu Ukrainie, przekazaliśmy 150mld kasy, a oni w zamian wykupują nasze firmy, Ruscy w porównaniu z NATO to śmieszny wysryw 80mld dolarów ( Rus) VS 900 mld dolarów ( NATO) problem polega na tym że państwa które należą do NATO ( Europa) w ogóle się nie dokładają, Polska przekazuje najwięcej pod względem swoich możliwości, i Trump ma tu racje, USA to nie jest prywatny ochroniarz, a w momencie przyjęcia ojro będziemy jeszcze większymi dziadami.. Co do armii UE w latach 39-45 mieliśmy pakty obronne podpisane z Francją i Anglią no za bardzo to nam nie pomogli... a jeszcze poźńiej nas sprzedali...
"Co do armii UE w latach 39-45 mieliśmy pakty obronne podpisane z Francją i Anglią no za bardzo to nam nie pomogli... a jeszcze poźńiej nas sprzedali..."
Jezeli juz ktos nas sprzedal w 45 to byli to Amerykanie. Francuzi i Angole to mogli przy tym stole tyle co ma im przyniesc kelner kawe czy herbate.
Francja miała potencjał wojenny na poziomie Hitlerowców, i oddali państwo bez walki, a poza tym Trump co do zakończenia wojny na Ukrainie ma racje... ale że niestety władza nie trwa wiecznie i Trump ma już sędziwe lata, to w następnych wyborach w USA do władzy ponownie dojdzie jakiś zidiociały lewak, i Putin ponownie uderzy.
Co do armii UE w latach 39-45 mieliśmy pakty obronne podpisane z Francją i Anglią no za bardzo to nam nie pomogli... a jeszcze poźńiej nas sprzedali...
Tak nam nie pomogli, że zaraz po ataku Niemiec włączyli się do wojny, rozpoczęli mobilizację armii i nie przerwali wojny nawet po upadku Polski, mimo że Niemców nie interesowało okupowanie Francji czy inwazja na wyspy Brytyjskie. A w '45 nie mieli już nic do powiedzenia, sprzedali nas Amerykanie niechętni kontynuowaniu wojny.
Nie mam nawet dalej co pisać bo takich kur...a bzdur w życiu nie widziałem...
oddaliśmy 70% sprzętu Ukrainie,
Źródło. Jakiego sprzętu i skąd dość precyzyjna wartość 70%?
przekazaliśmy 150mld kasy,
Źródło. Jak wyżej? Według poniższego artykułu, powołującego się na Kancelarię Prezydenta, zawyżyłeś kwotę dziesięciokrotnie:
https:// www.bankier.pl/wiadomosc/Polska-przeznaczyla-na-pomoc-Ukrainie-rownowartosc-4-91-proc-PKB-8844129.html
a oni w zamian wykupują nasze firmy,
Jak rozumiem, dalej trzymasz się przemysłu zbrojeniowego? Jakie to firmy wykupiła Ukraina (państwo)? Jedyne co mi pokazywał wujek Google to przejęcie firmy produkującej mrożonki. Na serio i nieironicznie to miałeś na myśli?
a w momencie przyjęcia ojro będziemy jeszcze większymi dziadami..
Niby w jaki sposób? Odpadnie ci mnóstwo rzeczy, które teraz wpływają na ceny również w PLN.
i Trump ma tu racje, USA to nie jest prywatny ochroniarz,
Nie jest i dlatego UE powinna mieć swoją armię.
Kasrkin [26.1]
Brak wprowadzenia Euro w Polsce to jedno z najgorszych zaniechań po 1989 roku.
Brak wprowadzenie euro w Polsce to jeden z powodów, ze względu na które wkurzyłem się na PO, przestałem głosować na PO i już Tuskowi nie wierzę.
Brak wprowadzenie euro w Polsce to jeden z powodów, ze względu na które wkurzyłem się na PO, przestałem głosować na PO i już Tuskowi nie wierzę.
Irek22, akurat ten powód możesz sobie zdjąć z listy, bo wina Tuska była tu niewielka. Kryteria konwergencji zaczęliśmy spełniać dopiero w lipcu 2015. No i co by to zmieniło, gdyby wtedy Tusk zdecydował o wejściu do dwuletniej poczekalni systemu ERM II? Nawet gdyby PiS nie doszedł zaraz po tym do władzy i nas nie wycofał, przyjęcie Euro byłoby niemożliwe bez zmiany Konstytucji (art. 227) większością 2/3 Sejmu.
Ciekawe, czy w innych krajach członkowskich też są tacy naiwniacy wierzący w federalizację UE.
Mam skromną nadzieję, że podobnie jak Mikołaj Radziwiłł, wszystkie osoby sapiące prawicowym drutem kolczastym, opuszczą przestrzeń publiczną, gdyż jedyne co robią to sieją ferment i podjudzają jednego przeciw drugiemu.
Regionalne federacje może i miałyby sens. Federacja Europejska? Gdzie każdy kraj/region ma inne potrzeby i interesy?
Z kim ma rozmawiać sekretarz Stanu USA? Na razie z każdym osobno, co osłabia pozycję UE. Pełna integracja polityczna (federacja) lub przynajmniej jednolita polityka zagraniczna (konfederacja) zmieniłaby to diametralnie.
Konserwatyści czy nacjonaliści mają z tym problem, bo utożsamia "niepodległość" z "osobnym bytem", ale nie dostrzega, że w obecnym świecie liczą się bloki, a nie samotne kraje.
Więc nie, nie jesteś zdrajcą – po prostu myślisz do przodu.
w ich interesie, najlepiej jakby gadal z kazdym z osobna, w naszym interesie najpierw z polska i grupa wyszegradzka, w interesie UE z pzrestawicielem unii, ktory przez ta biurokracje i brak wybieralnosci pewnie jest wystawiany przez komisje.
Ale, tak UE dla Polski lepiej zeby sie nie rozpadla bo nas niemcy i ruskie znowu rozszarpia miedzy soba, wiec lepiej trzymac wrogow blisko, a jak to ruscy najlepiej poczkac kilkadziesiat lat i liczyc ze sie zachlaja i zniszcza wewnetrznie
edycja.
zeby nie bylo, nie mam nic do Rosjan, a jedynie do panstwa Rosja ktora nigdy nie byla demokracja, ani nawet europejska dupokracja. Jest to skorumpowany system wladany zamiast przez cara teraz, to przez specwywiad.
Jestem zwolennikiem jak największego i jak naściślejszego łączenia się w ramach UE. Federacji raczej się nie da zrobić, ale do jak najściślejszej konfederacji, ściślejszej niż obecnie (obejmującej również wspólną armię) powinno się dążyć.