Boję się o Mass Effect 5. Ostatnie doniesienia z Bioware zwiastują, że EA nie uczy się na błędach
Ja również się boję o ME5, ale z zupełnie innych powodów.
Odejście (a raczej wyrzucenie) Tricka Weekes'a i jego żony z Bioware, to najlepsze co mogło spotkać to studio. Kiedyś, w dawnych czasach, kiedy "Trick" był jeszcze znany jako Patrick (zanim zrobił z siebie gender free), spod jego ręki wychodziły znakomite postacie, znakomite motywy fabularne. Niestety, od kilku lat jedyne co go interesowało, to zaimki i ideologia, więc jego odejście jest w tym momencie totalnie na plus - Bioware potrzebuje na gwałt utalentowanych scenarzystów, a nie ideologów.
Większym problemem jest tutaj fakt, że ME5 nadal nie wyszło z fazy pre-produkcji (tkwi w niej już prawie 3 lata), a wejście w pełną fazę produkcyjną, z tak małym zespołem, bardzo średnio wróży tej produkcji. Już nawet pomijam fakt, że zespołem kieruje "słynny" Mike Gamble, a na pokładzie zostało raptem kilku weteranów, którzy pracowali przy OT.
Ja się naprawdę nie zdziwię, jeśli ME5 nie wejdzie w pełną produkcję i ostatecznie zostanie anulowany. Od 10 lat Bioware to jedna wielka równia pochyła - średnia Andromeda, fatalny Anthem a teraz kompromitacja pod nazwą Veilguard. EA wiecznie nie będzie łożyć na studio, które przynosi same straty.
poprzeczka została przez trylogię Sheparda zawieszona wyjątkowo wysoko.
Tak, choć ja bym powiedział, że głównie klimatem i pisarstwem, bo cała reszta (strzelanie, rozwój postaci, design poziomów itd.) była co najwyżej przeciętna. To zresztą daje mi nadzieję, że nawet jeżeli BioWare nie dostanie ludzi i budżetu, ale sięgnie po naprawdę utalentowanych pisarzy, to nadal ma szansę stworzyć małe dzieło sztuki, nawet jeżeli bez typowo kosmicznej skali i rozmachu.
Urok starych serii gier BioWare tkwił nie tylko w dobrym scenariuszu, lecz także w wyborach i ich konsekwencjach, nawet jeśli dotyczyły one jedynie wyglądu świata przedstawionego.
Zgadzam się, też uwielbiam elementy tego typu, zwłaszcza takie, które mocno kształtują świat wokół nas i zmuszają gracza do ponoszenia konsekwencji swoich czynów do końca gry, a czasem nawet do końca kilku gier. Niestety, ten typ designu już praktycznie wymarł, bo dziś duże gry robi się po prostu zbyt długo. Pierwsze ME wyszło w 2007 roku, a ME3 w 2012, więc całą trylogię udało się domknąć w ok. 5 lat Dziś tyle czasu nieraz nie wystarcza nawet na zrobienie jednej gry, a co dopiero trylogii, na którą trzeba przeznaczyć 10-15 lat! Z tego względu trudno się dziwić, że współczesne gry tworzy się jako względnie zamknięte historie, a kontynuacje projektuje się z myślą zarówno o starych, jak i nowych graczach (patrz np. KCD2 czy Wiedźmin 4). Przez to wiele naszych dokonań z poprzednich odsłon nie ma znaczenia w późniejszych i nie ma się tego wrażenia odgrywania wirtualnej epopei.
Problemem Andromedy z kolei był w gruncie rzeczy brak zrozumienia oryginalnej trylogii, która działa się jakby zupełnie gdzieś obok; po tak dużym przeskoku czasowym historia Sheparda nie trafiła nawet do lore’u.
No to jest konsekwencja między innymi tego, o czym pisałem wyżej. Twórcy chcieli się odciąć od Sheparda i opowiedzieć nową historię, zupełnie od zera, z daleka od jego dawnych towarzyszy i NPC, z którymi komandor wchodził w jakiekolwiek interakcje (w Drodze Mlecznej wpadanie na nich byłyby nieuniknione, chociażby w czasie wizyt na Cytadeli). Rozwiązanie? Przenieść grę o 600 lat w przyszłość i jeszcze do innej galaktyki, żeby nie było żadnych wątpliwości, że tu Sheparda nie ma i nie będzie. Szczerze, gdyby mi ktoś powierzył zaprojektowanie nowej trylogii, która nie kanibalizuje historii z oryginalnych ME, to zrobiłbym pewnie tak samo. Spodziewam się, że podobny patent będzie zastosowany w przypadku Ciri w W4. Wywalą ją do Koviru i Poviss, żeby nie spotykała zbyt wielu dawnych druhów, znajomych czy wrogów Geralta.
Osobiście mam nadzieję, że historia ME5 nie będzie oparta na "Żniwiarze w jakiś sposób powrócili...". Wałkowania znowu tego samego bym nie zdzierżył. No chyba, że scenarzyści pozwolą nam zwiedzić ich dom (np. w poszukiwaniu niedobitków, bo pewnie nie wszyscy ruszyli na wojnę), to mogłoby być ciekawe.
Po prostu niech to bedzie gra usluga i wtedy bedzie git hahah
Najgorsze,ze wlasnie tak to sie skonczy i juz mozna szykowac artykuly, ze tytul nie spepnil oczekiwan i zalozen firmy. Powtarzanie tych samych bledow od nowa... A oczekiwania, to najpierw trzeba spelnic docelowych graczy i idealnie aby przyciagnac nowych. Tyle i az tyle.
Ostatnie doniesienia z Bioware zwiastują, że EA nie uczy się na błędach
Ostatnie doniesienia XD
To, ze EA nie uczy sie na bledach to wiadomo od przynajmniej 10, jesli nie 15-20 lat. Sołszyl, sołszyl sołszyl. Szports, szports, szports. Co targi E3 to mozna bylo zobaczyc EA wykonujace manewr "internet explorera" i "zaskakujace" pomyslem, ktory byl na topie 3-5 lat wczesniej.
Serio dopiero "ostatnie doniesienia" wzbudzają obawy, a nie po prostu ich poprzednie gry? Plus ostatnie delulu prezes ea, że jakby dragon age był grą usługą to było by picuś glancuś i zarobił by do dziś 100 bilionów?
poprzeczka została przez trylogię Sheparda zawieszona wyjątkowo wysoko.
Tak, choć ja bym powiedział, że głównie klimatem i pisarstwem, bo cała reszta (strzelanie, rozwój postaci, design poziomów itd.) była co najwyżej przeciętna. To zresztą daje mi nadzieję, że nawet jeżeli BioWare nie dostanie ludzi i budżetu, ale sięgnie po naprawdę utalentowanych pisarzy, to nadal ma szansę stworzyć małe dzieło sztuki, nawet jeżeli bez typowo kosmicznej skali i rozmachu.
Urok starych serii gier BioWare tkwił nie tylko w dobrym scenariuszu, lecz także w wyborach i ich konsekwencjach, nawet jeśli dotyczyły one jedynie wyglądu świata przedstawionego.
Zgadzam się, też uwielbiam elementy tego typu, zwłaszcza takie, które mocno kształtują świat wokół nas i zmuszają gracza do ponoszenia konsekwencji swoich czynów do końca gry, a czasem nawet do końca kilku gier. Niestety, ten typ designu już praktycznie wymarł, bo dziś duże gry robi się po prostu zbyt długo. Pierwsze ME wyszło w 2007 roku, a ME3 w 2012, więc całą trylogię udało się domknąć w ok. 5 lat Dziś tyle czasu nieraz nie wystarcza nawet na zrobienie jednej gry, a co dopiero trylogii, na którą trzeba przeznaczyć 10-15 lat! Z tego względu trudno się dziwić, że współczesne gry tworzy się jako względnie zamknięte historie, a kontynuacje projektuje się z myślą zarówno o starych, jak i nowych graczach (patrz np. KCD2 czy Wiedźmin 4). Przez to wiele naszych dokonań z poprzednich odsłon nie ma znaczenia w późniejszych i nie ma się tego wrażenia odgrywania wirtualnej epopei.
Problemem Andromedy z kolei był w gruncie rzeczy brak zrozumienia oryginalnej trylogii, która działa się jakby zupełnie gdzieś obok; po tak dużym przeskoku czasowym historia Sheparda nie trafiła nawet do lore’u.
No to jest konsekwencja między innymi tego, o czym pisałem wyżej. Twórcy chcieli się odciąć od Sheparda i opowiedzieć nową historię, zupełnie od zera, z daleka od jego dawnych towarzyszy i NPC, z którymi komandor wchodził w jakiekolwiek interakcje (w Drodze Mlecznej wpadanie na nich byłyby nieuniknione, chociażby w czasie wizyt na Cytadeli). Rozwiązanie? Przenieść grę o 600 lat w przyszłość i jeszcze do innej galaktyki, żeby nie było żadnych wątpliwości, że tu Sheparda nie ma i nie będzie. Szczerze, gdyby mi ktoś powierzył zaprojektowanie nowej trylogii, która nie kanibalizuje historii z oryginalnych ME, to zrobiłbym pewnie tak samo. Spodziewam się, że podobny patent będzie zastosowany w przypadku Ciri w W4. Wywalą ją do Koviru i Poviss, żeby nie spotykała zbyt wielu dawnych druhów, znajomych czy wrogów Geralta.
Osobiście mam nadzieję, że historia ME5 nie będzie oparta na "Żniwiarze w jakiś sposób powrócili...". Wałkowania znowu tego samego bym nie zdzierżył. No chyba, że scenarzyści pozwolą nam zwiedzić ich dom (np. w poszukiwaniu niedobitków, bo pewnie nie wszyscy ruszyli na wojnę), to mogłoby być ciekawe.
Veilguard był "uczeniem się na błędach" Inkwizycji, Andromedy i tego czegoś na A. Brak pustego otwartego świata, brak trybów online, brak mikrotransakcji. Wszystko to czego oczekiwali gracze. Ale wyszło na to, ze jednak gracze chcą czegoś innego.
Analogiczna sytuacja jak z NFSem: gracze mówią czego chcą, EA nawet słucha i robi w miarę dokładnie to czego oczekują gracze, potem jednak się okazuje, że graczom się nie podoba, powtarzają znowu czego chcą, EA i deweloper znowu organizuje specjalne spotkania z graczami i ich słucha, potem znowu się nie podoba i zaczynamy cykl od nowa.
Problemem Andromedy z kolei był w gruncie rzeczy brak zrozumienia oryginalnej trylogii, która działa się jakby zupełnie gdzieś obok; po tak dużym przeskoku czasowym historia Sheparda nie trafiła nawet do lore’u.
No i właśnie, jeżeli oczekiwało się od Andromedy kolejnego ME w stylu trylogii to można było się zawieść. Ale jak potraktować tę grę jako spin-off to wypada ona całkiem solidnie, nawet ze swoimi ułomnościami. To jest po prostu inna gra niż trylogia, kładzie nacisk na trochę inne rzeczy. Ale na pewno nie jest to gra, która zasługiwała na to aby miesiąc po premierze ją pogrzebać.
Czasami naprawdę można odnieść wrażenie, ze porażka gry nie zawsze jest winą twórcy/wydawcy. Najlepszym tego przykładem jest Pillars of Eternity II.
Ale wyszło na to, ze jednak gracze chcą czegoś innego.
Wyszło na to, ze oprócz tego wszystkiego gracze oczekiwali innego klimatu, lepszej historii i trudniejszej walki (niestety całą seria miała archaiczny gameplay - czy to z widokiem z lotu ptaka, czy to w TPP, to zawsze była aktywna pauza, masa umiejętności, chaos, jednym słowem: wszystkie bolączki i wady staroszkolnych RPG bez trybu turowego... ale fani właśnie tego oczekiwali.
Natomiast Bioware liczyło, że przyciągnie nie tylko boomerów.
I przyciągnęłoby, gdyby nie historia i poziom scenopisarstwa.
Ja się nie boję bo nie mam absolutnie żądnych oczekiwań względem tej gry. Nawet pomijając już ten nieszczęsny Veilguard, dwa poprzednie Mass Effecty nie były jakieś wybitne, to co przepraszam miałoby mnie napełnić optymizmem względem następnego? Przecież to samo było z Dragon Age. Ludzie tacy zszokowani, że nowy jest słaby. Niby, które były takie wybitne poza pierwszym? Na czym opierała się cała ta nadzieja? Bo chyba mi coś umknęło :P.
Akurat ta ostatnia grupa zwolnień napawa delikatnym optymizmem, bo to osoby które wyżej ceniły formę ponad treść. Trick Weekes to już nie ta sama osoba co piętnaście lat temu, coś tam złego się zadziało po drodze.
Ostatecznie i tak wszystko rozbije się o fanaberie zarządu.
Też się obawiam ale pewnie i tak zagram. Tylko po pierwszych recenzjach będzie decyzja czy od razu czy na promocji po dłuższym czasie.
Niby ekipa podobna ale np. Dragon Age nigdy mi nie siadł, w ogóle, kilka podejść i nie dalem rady. Może dlatego że to zupełnie inne gry więc jest mikroskopijna nadzieja. Tylko robić grę z takich rozmachem z niewielka grupą?
Może zaczęli by uczyć się na błędach gdyby recenzenci chętniej te błędy wytykali w recenzjach, I adekwatnie oceniali gry? Just saying...
Ja to już całkiem straciłem zainteresowanie.
Zapowiedzieli w 2020 albo 2021, minęło 5 lat i pewnie minie kolejne 5 zanim to wydadzą. Meh
Ja powoli mam tak samo. Nie jestem mocno przekonany do Exodusa po zapowiedziach, ale nawet ten pomysł wydaje mi się lepszy.
Może należałoby raczej wydać Andromedę 2 - lepiej napisaną, bo gameplay nie był wcale zły, ogólny zamysł też nie! - zamiast szargać pamięć trylogii.
Zrobią to samo co Disney ze Star Wars w trzeciej trylogii...
Nie ma co liczyć, że nowe ME będzie dobrą grą, pytanie brzmi, czy po jego premierze EA zamknie Bioware.
Trylogia ME to moje top 3 gier. ME 2 to jedyna gra, którą po skończeniu przeszedłem od razu po raz drugi. Płakałem jak bóbr po skończeniu Trójki i marzy mi się porządny remake wszystkich 3 części. Kocham to uniwersum, ale z ME 5 nie wiąże żadnej nadziei, o ile w ogóle ujrzy światło dzienne. Z BioWare została już tylko nazwa, nie wierzę że ludzie tam pracujący są w stanie zrobić cokolwiek godnego uwagi. Ostatnie 3 gry to porażki. Poziom pisarstwa to liceum, a ten element w BioWare zawsze był na topowym poziomie. Po ograniu Veilguard wiem, że w tym studiu nie ma już grama talentu.
szczerze ciężko wrócić do czegoś jak gracze nadal żyją starymi grami które były zazwyczaj też przeciętne, teraz to jak wychodzi obojętnie coś z LGBT to wszyscy "woke" jak wychodzi to samo to za niż cieszysz się że możesz bez większych zmian bawić się to i tak krytykują (KCD2) pojawiają się gry na PC to wmawiają takiemu SONY że tylko dla hajsu to robi, możesz pograć w poprawioną starą grę to gracze krzyczą że tylko remastery i remake się pojawiają a sami nie ograli 90% gier które wyszły w poprzednim roku i były nowymi produktami.
LUDZIE SĄ I BĘDĄ ZAWSZE ZJEBANI, TEGO SIĘ NIE URATUJĘ BO W SUMIE NAJWIEKSZĘ BEZMÓGI PATRZĄ NA GRY JAKBY TO BYŁO ICH NAJWIĘKSZĘ POWOŁANIE A TO TYLKO PIKSELE W KTÓRYCH SPEDZASZ GODZINAMI CZAS I NIC W ZAMIAN NIE DOSTAJESZ, NIECH KURWA BĘDZIE TA 3 WOJNA ŚWIATOWA I NIECH WSZYSCY ZDECHNĄ XD
Prędzej anulują niż wyjdzie z tego dobry ME na poziomie trylogii. Zapewne dostaniemy grę zdecydowanie gorszą od Andromedy na poziomie Failguarda. Bioware już nie ma w zespole ani jednej osoby z wyobraźnią, tylko samych płytko mózgów. Ja już nie czekam bo nie ma na co. Po pierwsze premiera z takim tempem, to pewnie 2030, a po drugie i tak wydadzą ćwierć produkt więc nie ma co się nawet nakręcać i wyczekiwać.
Ja to bym zagrał w Crysis 4 ciekawe czy coś się dzieje.
Obecnie brakuję mi gier o kosmitach zwłaszcza FPS.
Na razie od EA Nie interesuje mnie nic
Ta ankieta to jest śmiech, i nie chodzi mi tu nawet o ME, w jaki sposób wygląda czynność czekania na jakąś grę, bo ja nie wiem? Robi się coś specjalnie? xD
Wyjdzie to wyjdzie, to moja ulubiona marka, nie ma konkurencji, do trylogii nic się nie zbliża nawet, ale jak zwalą to zwalą, nie mam na to żadnego wpływu, chciałbym, aby było jak najlepiej, ale jak będzie nikt nie wie.
Nie wiadomo nawet co wymyślili i jaki jest kierunek, ale być może DA czegoś tych baranów z EA nauczy.
Nic dodać. Jestem pełen obaw, a trylogia Sheparda, jest gdzieś w czołówce moich ulubionych gier.
Raczej nie doczekam się już godnego następcy:/.
Czy tu w tym artykule padają słowa ze gdyby BioWare miało więcej czasu i zasobów to veilguard byłby lepszy? Ta gra pochłonęła multum zasobów i o wiele za dużo czasu. Nie wiedzieli sami co chcą stworzyć i wiele razy projekt kasowali. Po pierwszej porażce powinni to zakopać to by oszczędzili sobie kasy i wstydu i może nawet posady.
Ja tam się nie boję. Veilguard był świetny, więc jestem pewien, że BioWare dowiezie.
A czego tu się obawiać, przecież wszystko jasne. Czy firma która zrobiła bezpłciową Andromedę, która od dawna pokazuje że nie potrafi tworzyć nowych, dobrych bohaterów, nie ma pojęcia jak napisać wciągającą fabułę, nagle się zmieni i zrobi dobrego ME5? Wolne żarty.
Jeszcze do tego wszystko wskazuje na to że Shepard nie będzie protagonistą, czyli że BioWare zaczyna wynajdywać proch od nowa, bo przecież po co skorzystać ze świetnych postaci które już są, trzeba wymyślić i stworzyć zupełnie nowe, nijakie, bezpłciowe, nudne. Tak się zarzyna to uniwersum.
Śmieszą mnie zawsze takie opinie boję się co z tego wyjdzie.
Bać to się powinien wydawca i producent danej gry. Obecnie na rynku jest tyle produktów, że jest w czym wybierać. Nie muszę na nic czekać ani się obawiać o kolejny produkt. Nie ta gra będzie inna ciekawsza. Historia ME skończyła się na ME 3. Andromeda to był niepotrzebny twór wydany na siłę. Jest w co grać i będzie. To co tu labidzić nad czymś co z góry jest niepotrzebne i wydane na siłę. Może tego nie być i nikt na tym nie ucierpi.
Prędzej exodus będzie najbliżej ducha ME niż ME5, także dla mnie exodus ma dużo większy priorytet niż ME5, które szoruje gdzieś na dnie xd.
Ja nie czekam na Mass Effect 5 i nie mam do tego oczekiwanie.
Problem polega na tym, że Bioware jest w złych rękach. Pracownicy nie mają nic do gadanie co do tworzenie gier, ani sprzeciwu, inaczej wylatują na ulicy, a mają rodziny na utrzymanie.
Stary, nie poddawaj się! Pamiętasz zakończenie Se7en? Jak Freeman cytował Hemingwaya - "Świat jest piękny, warto o niego walczyć. Zgadzam się z drugą kwestią".
Tak, świat jest piergolnięty, ale szkoda się poddać i oddać innym pałeczkę. Zresztą - nie wiem czy wiesz, ale po latach to właśnie przegrane walki i przegrane sądowe procesy są na ustach wszystkich i zapisują się w historii. Nie wygrani, ale Ci, którzy walczyli i polegli za słuszną sprawę.
Trzymaj się!
Gra w którą kompletnie nie wierzę i nie rozważam zakupu, będzie taki sam szajs jak DA Velszajs, to studio zdechło po 2012 roku ( ME 3 ich ostatnia dobra gra) teraz to zwykły lewadzki manifest.
Ja również się boję o ME5, ale z zupełnie innych powodów.
Odejście (a raczej wyrzucenie) Tricka Weekes'a i jego żony z Bioware, to najlepsze co mogło spotkać to studio. Kiedyś, w dawnych czasach, kiedy "Trick" był jeszcze znany jako Patrick (zanim zrobił z siebie gender free), spod jego ręki wychodziły znakomite postacie, znakomite motywy fabularne. Niestety, od kilku lat jedyne co go interesowało, to zaimki i ideologia, więc jego odejście jest w tym momencie totalnie na plus - Bioware potrzebuje na gwałt utalentowanych scenarzystów, a nie ideologów.
Większym problemem jest tutaj fakt, że ME5 nadal nie wyszło z fazy pre-produkcji (tkwi w niej już prawie 3 lata), a wejście w pełną fazę produkcyjną, z tak małym zespołem, bardzo średnio wróży tej produkcji. Już nawet pomijam fakt, że zespołem kieruje "słynny" Mike Gamble, a na pokładzie zostało raptem kilku weteranów, którzy pracowali przy OT.
Ja się naprawdę nie zdziwię, jeśli ME5 nie wejdzie w pełną produkcję i ostatecznie zostanie anulowany. Od 10 lat Bioware to jedna wielka równia pochyła - średnia Andromeda, fatalny Anthem a teraz kompromitacja pod nazwą Veilguard. EA wiecznie nie będzie łożyć na studio, które przynosi same straty.
Cała branża tak zwanej rozrywki, czyli nie tylko gry, ale - a może przede wszystkim - filmy, seriale, a także książki - na wczoraj potrzebują utalentowanych scenarzystów a nie twardogłowych ideologów, niezależnie po której stronie.
Kiedyś z wywiadów Bioware wynikało iż po stworzeniu świetnego SW:KOTOR, chcieli dalej iść w markę Star Wars, ale nie mieli już praw do tej franczyzy (wykupieni przez EA), więc wymyślili Mass Effecta, który miał być niejako "substytutem" Star Wars.
Obecnie z Bioware odeszło sporo osób z wizją, która nie była zbieżna z wizją EA, ale dzięki temu powstaje Exodus, który może być następcą Mass Effecta. Cóż, los bywa przewrotny.
Szkoda tylko takiego uniwersum jak Mass Effect... bo oczywistą oczywistością jest, że przy obecnych władzach EA i ich zapale do wciskania gier usług oraz moralizatorskich "woke" elementów, ta seria podzieli los Dragon Age'a.
Serio?! Po tym wszystkim wyciągacie wnioski że zawinił brak MMO?! Jak BioWare wyciągnęło te same wnioski jak to za co wam płaci, to Mas Effect 5 już utopił całą markę. Kolejna postępowo inkluzywna przeideologizowana szmira się szykuje.
Wciąż jestem w mniejszości i wolałbym andromedę 2, która rozwinęła by wątki z jedynki niż me5. Bo po trailerach wychodzi, że czerwone zakończenie jest kanoniczne, a to sprzeczne z moimi wyborami, niestety
I co miałoby się dziać w tej fantastycznej "Andromedzie 2" ? Andromeda była tak nudna i beznadziejna ze ja podziękuje, ponieważ mam funkcjonujący mózg.
Jaśńicki. Sądząc po jakości twojej wypowiedzi to faktycznie mózg ci funkcjonuje, ale jego ubytki są poważne. Tyle.
Andromeda była tak nudna i beznadziejna
Ale myślisz, że to kwestia przeniesienia miejsca akcji do innej galaktyki, czy po prostu średniego pisarstwa i designu samej gry? Sama idea "nowego początku" nie jest zła, a setting Andromedy ma taki sam potencjał fabularny, jak Droga Mleczna w czasach po Shepardzie, wszystko zależy po prostu od pisarstwa.
A ja już mam to gdzieś, Exodus zastąpi godnie Mass Effecta, jestem jakoś dziwnie o tym przekonany.
Ta gra albo dobije serię Mass Effect na amen albo będzie niespodziewanym hitem... niestety odnoszę wrażenie, że na to pierwsze szanse są dużo wyższe.
Ja uważam, że trylogia Mass Effect powinna pozostać po prostu zakończona. To była epicka opowieść, grube godziny świetnej przygody, do której wracam raz do roku, ale moim zdaniem została zakończona w dobry sposób. "Czerwone" zakończenie co prawda zostawia lekko uchylone drzwi na potencjalną kontynuację, ale uważam, że i tak nie powinno to już być rozgrzebywane. Mogliby się pokusić za to na kontynuację Andromedy, wertując opinie graczy i implementując tam to, czego w Andromedzie brakowało, rozbudowując ją. To miałoby dla mnie więcej sensu, bo historia Sheparda została dobrze zakończona i nie potrzebuje kontynuacji na siłę. Można by też pokusić się o całkowicie nową historię w tym uniwersum, bo lore jest naprawdę ogromne z ogromnym potencjałem i możliwościami umiejscowienia akcji gry.
Może nie obfituje ale nawiązania są, a tak wogóle to co mnie bawi jak ci kolesie robią te recenzje czegokolwiek to że myślą że wszyscy mają brać ba poważnie i doslownie tak , ludzie to są tylko gry i każdy na swój sposób będzie to widział a nie jak wy emo pismaki szukający dziury w całym, piszecie to w taki sposób jakby jakiś głupi Amerykanin to pisał
EA to EA pójdą tam gdzie czują pieniądz. ME to może być ostatni gwozdz do trumny BioWare.
Czego tu się bać? Po prostu nie dadzą rady dowieść, nie ma co się oszukiwać. Oryginalna trylogia jest to arcydzieło, któremu dorównać się po prostu nie da, niezależnie jaka ekipa by tą grę tworzyła. To na co można mieć jedynie nadzieję, że nam tego bardziej niż po DA:V nie zniesmaczą, bo to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Ale to co, to jednak Veilguard był naprawdę słabą grą i nie chodziło tylko o transfobię?