Może ameryki nie odkryłem, ale chciałem was zapytać jak podchodzicie do tego co w tytule.
Obecnie zbliżają się 35 urodziny, od ponad 10 lat praca biurowa i prawdę mówiąc coraz mniej mam ochotę spędzać czas wolny na siedząco. 3 lata temu kupiłem psa i powiem wam, że jak się wyrwę na spacer (taki do 3km, czasem więcej) to po prostu jestem szczęśliwy.
U siebie niestety widzę już konsekwencje siedzącego trybu życia (głównie kręgosłup). Staram się ostatnie lata nadrabiać ruchem i może jeszcze dzięki temu jakoś się trzymam.
Pytanie do ludzi młodszych i takich po 30-tce też (i wyżej). Też naszła was taka refleksja i ruszacie się więcej?
Odnoszę wrażenie, że ten bedrotting jest mocno popularny wśród młodych osób, tylko pewnie jak sami wiecie 18 czy 20-letni organizm wybacza dużo przewinień.
Bo ruch wpływa pozytywnie i fizycznie i psychicznie na człowieka. Nie bez powodu w wielu sytuacjach zaburzeń, specjaliści zalecają ruch, czy to zwykłe spacery, czy kardio. Oczywiście jako dodatkowa rzecz, ale i tak - mega warto.
Bardzo dobrze, że takie wyjścia na spacery przychodzą Ci lekko i od razu czujesz satysfakcje. Czesto gęsto jest tak, że jak już człowiek się wbije w takie limbo gnicia w łóżku czy fotelu, to bardzo trudno jest mu wziąć się do jakiejś aktywności, a nawet jak się przełamie, to nie sprawia mu ona żadnej radochy.
Mój rekord w młodości to przesiedzenie lekko ponad miesiąc w mieszkaniu bez ani jednego wyjścia poza to mieszkanie. To było jakieś 14 lat temu. Dzisiaj chyba bym się wykończył psychicznie jakbym coś takiego sobie zafundował. Ta satysfakcja nie przyszła od razu. Na początku też trochę się zmuszałem :P
Fakt. Ja jako introwertyk, zawsze wolałem siedzieć w domu.Znaczy z znajomymi wychodziłem, za młodego dużo biegałem na podwórku. Byłem bardzo aktywny. Ale jak wszedł komp, a potem internet,to coraz mniej. Może też przez to, że internet mocno zweryfikował dodatkowo mój pogląd na świat, i jaki on jest powalony, i jak gównianie żyją ludzie gdzieś indziej, gdzie jest więcej przemocy itp itd. W wiosnę lato, to jeszcze na działkę chodzę. Ale w zimę to głównie sklep, bo praca z domu. I to baaaardzo źle wpływa. Jak byłem młodszy, to spoko było, ale czym jestem starszy, tym bardziej czułem alienację. A tydzień nie wychodzenia z domu to norma była. Pobudka, praca, granie,ewentualnie sklep. Potem znowu było lepiej, większa aktywność, spotkałem na drodze jednego pacana, i już cała energia znikła...W zeszłym roku było znowu do przody, babcia zmarła, i znowu w głęboki dołek. Teraz znowu powoli do przodu, to bum, tydzień w domu siedzę, bo problem z bólem dupy XD (kość ogonowa, albo jakiś mięsień przy tym)
Prawdziwy mężczyzna siedzi na kanapie, wali browca i ogląda dobry meczyk. Spacerki są dobre dla pedałków w rurkach.
Mam nadzieję że to ironia. Ewentualnie wstaw zdjęcie brzucha z profilu to ocenimy.
Zanim wyjdę z łóżka to minimum godzina od przebudzenia. Z reguły jest to 1.5 do 2
Chciałbym być już emerytem ze stałą pensją 4K, zamknąć się w pokoju i grając w gry mieć wyjebane na cały świat. A od czasu do czasu tylko chodził na prostytutki.
Chciałbym być już emerytem ze stałą pensją 4K
Jeśli teraz zarabiasz ponad 13-14 tysięcy na rękę, to ten sen kiedyś może się ziści. ;)
Nic nie robi cały dzień.
„O, wypraszam to sobie!
Jak to? Ja nic nie robię?
A kto siedzi na tapczanie?
A kto zjadł pierwsze śniadanie?
A kto dzisiaj pluł i łapał?
A kto się w głowę podrapał?
A kto dziś zgubił kalosze?
O - o! Proszę!”
ˇ
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
„Przepraszam! A tranu nie piłem?
A uszu dzisiaj nie myłem?
A nie urwałem guzika?
A nie pokazałem języka?
A nie chodziłem się strzyc?
To wszystko nazywa się nic?”
Na tapczanie siedzi leń,
Nic nie robi cały dzień.
ˇ
Nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało,
Nie odrobił lekcji, bo czasu miał za mało,
Nie zasznurował trzewików, bo nie miał ochoty,
Nie powiedział „dzień dobry”, bo z tym za dużo roboty,
Nie napoił Azorka, bo za daleko jest woda,
Nie nakarmił kanarka, bo czasu mu było szkoda.
Miał zjeść kolację - tylko ustami mlasnął,
Miał położyć się - nie zdążył - zasnął.
Śniło mu się, że nad czymś ogromnie się trudził.
Tak zmęczył się tym snem, że się obudził.
Czas lockdownu mi pokazał, że aktywne siedzenie na dupie w domu przed kompem lub tv wcale nie jest takie ciekawe jak sobie to wyobrażałem. Jak jest okazja do porobienia czegoś fajnego poza domem, to z miłą chęcią się gdzieś wybiorę. Tylko tych okazji niestety zbyt mało, w szczególności o tej porze roku.
Każdy żyje jak chce. Znam osoby, które lubią po prostu siedzieć w domu, czują się komfortowo. Oczywiście sobie wychodzą na jakiś spacer, czy jadą na krótkie wypady, ale ogólnie wolą sobie w domu książkę poczytać. Takie totalne gnicie, i tylko praca,komp to tak średnio. Jednak ruch musi być. Wiem to po sobie, bo w życiu wiele tego gnicia było, ale jak się ruszałem, to było dużo lepiej :) A czym jestem starszy, tym bardziej chcę się ruszać. Jak dobrze pójdzie, to do mojej 40, tylko 10 % spędzonego czasu, będzie przy grach/serialach. Gry mnie już tak nie jarają, szczególnie te nowsze, a seriali też jakoś mniej. I te zajmują i tak mniej czasu niż granie. Niektórych przed wychodzeniem, powstrzymuje strach przed złodziejami, bandytami. Bez nich świat byłby lepszy. Znajome w Francji, boją się dodatkowo gwałtów i porwania.
zlamalem we wtorek kosc strzalkowa i mam noge w szynie, czeka mnie pare tygodni takiego gnicia
Kiedy skończyłem 35 lat wypełnionych pracą biurową i zerową aktywnością fizyczną, zrozumiałem, że jeśli nic nie zmienię to za 10 lat skończę jako kaleka.
Kilka lat później już się tego nie obawiam. Grunt to polubić ruch. Na siłę nic się nie zmieni.
Byłem w takiej samej sytuacji i też się już nie obawiam. Niestetety ruchu nadal polubić mi się nie udało. Narty i łażenie po górach uwielbiam, ale to są rzeczy, które mogę robić okazyjnie. Na codzień dostępną mam tylko siłownie. Mówili, że z czasem wejdzie w nawyk i polubie. W nawyk faktycznie weszło, ale lubie tylko i wyłącznie koniec treningu.
Jak mi zamknęli siłownie za czasów COVIDa to zacząłem biegać bo nosiło mnie w domu i czułem że potrzebuję jakiegoś bodźca. W sumie zaczęło się dokładnie od tego że mi youtube wrzucił jakiś filmik z UTMB i pomyślałem sobie "o jaaaa ale pięknie, też bym chciał przeżyć coś takiego".
Od tamtego momentu nastukałem ponad 10000km, zobaczyłem miejsca o których nie miałem pojęcia (i to w promieniu 30km od domu), byłem na świetnych zawodach (także górskich) i polubiłem nawet proste spacery (o ile odbywają się w fajnych miejscach). Do tego przesłuchałem mnóstwo świetnych podcastów, audiobooków itd (na wyjście 1h+ must have).
Nie mogę uwierzyć jak wyglądało moje życie, jaki byłem leniwy i letargiczny. Teraz jest we mnie więcej życia i energii, choć często chodzę po prostu zmęczony, czasem kompletnie znokautowany (może z 3-4 razy w roku, ale zdarzają się zawody po których jestem dętka na resztę dnia).
Są dni kiedy bardzo nie chce mi się ruszyć dupy, są takie kiedy wychodzi chroniczne zmęczenie (szczególnie jak się jest w jakimś bloku treningowym na dłuższe trasy) ale kurde, nigdy nie byłem tak zadowolony i spełniony.
Edit: to chyba był ten filmik który mnie tknął: https://www.youtube.com/watch?v=AgN2SBBLito Uwierzcie że jak się spędzało poza domem 1-2h w skali TYGODNIA to odbiór był inny.
Mimo że dużo pracuję przy komputerze w pracy, ale też moja praca wymaga sporo ruchu więc na szczęście nie siedzę osiem godzin przykuty do biurka choć czasami trzeba. Ale poza stukaniem w klawisze mam całą masę innych obowiązków co wymagają ode mnie ruchu wszystkich członków.
obecnie siatka 2 razy w tygodniu i z raz na 2 tygodnie siłka.
latem tego jest duzo wiecej, chociazby rower.
do tego sporo podruzuje a to zawsze tez duzo chodzenia
Ja zawsze potarzam ludziom, że lepsza jakakolwiek aktywność fizyczna, niż żadna. Robić cokolwiek, chociaż 30 pompek dziennie, to naprawdę sporo zmienia.
Ja się staram ćwiczyć dwa-trzy razy w tygodniu, do tego dieta bogata w białko i węglowodany + kreatyna, bez pajacowania z żadnymi suplementami. Latem rower i pływanie, to w sumie wystarczy by nie wyglądać jak ostatni lamus i mieć dobrą kondycję.
Oddamlbym wiele by nie musieć wychodzić z domu i nic nie robić mając chociaż tą najniższą krajową. Ale niestety, jeszcze nie trafiłem EXTRA PENSJI