W pracy nad Mass Effect 5 BioWare „nie potrzebuje wsparcia ze strony całego studia”. Electronic Arts przenosi część twórców Dragon Age: The Veilguard do innych gier
Electronic Arts przenosi część twórców Dragon Age: The Veilguard do innych gier
Lepiej jakby ich odesłali do domu.
czyli bawią sie w rosyjską ruletke, kto dostanie transwestytą w studio ten idzie papa
Już widzę ten zarys fabularny.
Nad galaktylą wisi widmo nowego potężnego zagrożenia. Głównym villainem jest oczywiście biały heteronormatywny mężczyzna. A więc prawdopodobnie faszysta.
Główny bohater, osoba gender-neutral musi zebrać drużynę do walki z nowym zagrożeniem. Pośród członków drużyny znajdujemy:
kroganina Lutera - niestety urodził się samcem, będąc nieszczęśliwym w swoim ciele dąży do znalezienia naukowca który dokona pierwszej w historii galaktyki zmiany płci osoby krogańskiej, do tej pory nikt nie podjął się tak ciężkiego zadania, w końcu trzeba będzie uciąć całe 4 sztuki jajec
Dr. Evelyn „Evie” Carter** (Człowiek, kobieta, naukowczyni)
- Silna, niezależna kobieta, która nie pozwala nikomu mówić jej, co ma robić.
- Często wchodzi w konflikty z bardziej konserwatywnymi postaciami.
- Nie przepada za wojskową hierarchią, ale wierzy w sprawiedliwość społeczną i równość.
Ka’rim Vas Yoras** (Quarianin, niebinarna osoba)
- Inżynier i haker, uważający, że tradycyjne podziały płciowe to relikt przeszłości.
- Używa zaimków „they/them” i promuje ideę płynności tożsamości.
- Głęboko wierzy w decentralizację władzy i technologię jako narzędzie równości.
- Wchodzi w filozoficzne dyskusje z bohaterem na temat tożsamości.
-V’ren** (Kroganin, wojownik i ekolog)
- Urodzony na Tuchance, ale odrzuca brutalność swojego ludu.
- Wojujący ekolog, który uważa, że galaktyka dąży do autodestrukcji przez nadmierne zużycie zasobów.
- Sprzeciwia się terraformacji planet, wierząc w naturalny porządek rzeczy.
- Ironią jest, że mimo pacyfistycznych idei, wciąż jest potężnym wojownikiem.
Helia d’Lann** (Asari, artystka i aktywistka)
- Twierdzi, że wojna i kolonializm to największe grzechy cywilizacji.
- Sprzeciwia się militaryzmowi Przymierza i Hierarchii Turian.
- Wierzy w siłę sztuki i kultury jako broni przeciwko agresji.
- Organizuje performance'y polityczne, które często wprawiają drużynę w zakłopotanie.
Rylan Vos** (Turianin, dezerter i anarchista)
- Nie uznaje autorytetów i uważa, że rządy są skorumpowane.
- Nie nosi tradycyjnej zbroi turiańskiej, bo symbolizuje dla niego represję.
- Jego misją jest zniszczenie systemów policyjnych w galaktyce, bo uważa je za narzędzie opresji.
- Często ściera się z Evelyn Carter, która choć liberalna, widzi sens w strukturach społecznych.
T’Sah Nevara** (Drell, transpłciowy zabójca)
- Przeszedł zmianę płci po ucieczce z religijnej sekty.
- Zabójca do wynajęcia, ale z kodeksem moralnym – eliminuje tylko tych, których uważa za „złych ludzi”.
- Wierzy, że każdy powinien mieć prawo do wyboru swojego przeznaczenia.
- Utrzymuje równowagę między mistycyzmem Drellów a nowoczesnym postrzeganiem tożsamości.
-Juno-5** (Sztuczna inteligencja, samookreślająca się jako kobieta)
- Stworzona przez niezależną grupę hakerską jako manifest technologicznej wolności.
- Uważa, że SI powinny mieć te same prawa, co organizmy biologiczne.
- Pomaga drużynie w cybernetycznych zadaniach, ale często buntuje się przeciw ludzkiemu zwierzchnictwu.
Electronic Arts przenosi część twórców Dragon Age: The Veilguard do innych gier
Lepiej jakby ich odesłali do domu.
czyli bawią sie w rosyjską ruletke, kto dostanie transwestytą w studio ten idzie papa
"W BioWare mamy niesamowite talenty...". To ci co są na liście do zwolnień, czy jeszcze w barażach startują?
Via Tenor
Team ME5, po uslyszeniu ze jednak nie dostana Korine Busze i reszty pseudodeveloperki z "teamVeilguard".
Choc wlasciwie do calego teamu nic nie mam, gra kompetentnie zrobiona od strony techniczno-inzynieryjnej.
Corinka juz spadla z rowerka, jeszcze tylko zeby wyslali main writerke, ktorej sie odkleilo za kolo podbiegunowe i bedzie spoko.
Twórców Veilguard to powinni zwolnić dyscyplinarnie i mieć zakaz dożywotni pracy przy jakiejkolwiek innej produkcji.
Abstrahując od wojenki kulturowej - zastanawiam się czy to oznacza jakąś głęboką preprodukcję czy jednak nadal prace koncepcyjne. Może zderzenie Veilguarda ze ścianą skłoni do zmian w założeniach ME5? Długo im to idzie, biorąc pod uwagę, że teaser ma ponad cztery lata, potem niespełna półtora roku temu jeszcze krótszy filmik niemówiący kompletnie nic. I tyle. Z jednej strony szkoda, z drugiej - jeśli mają zrobić Veilguarda w kosmosie - to niech leży i czeka, aż kociokwik minie.
Już widzę ten zarys fabularny.
Nad galaktylą wisi widmo nowego potężnego zagrożenia. Głównym villainem jest oczywiście biały heteronormatywny mężczyzna. A więc prawdopodobnie faszysta.
Główny bohater, osoba gender-neutral musi zebrać drużynę do walki z nowym zagrożeniem. Pośród członków drużyny znajdujemy:
kroganina Lutera - niestety urodził się samcem, będąc nieszczęśliwym w swoim ciele dąży do znalezienia naukowca który dokona pierwszej w historii galaktyki zmiany płci osoby krogańskiej, do tej pory nikt nie podjął się tak ciężkiego zadania, w końcu trzeba będzie uciąć całe 4 sztuki jajec
Dr. Evelyn „Evie” Carter** (Człowiek, kobieta, naukowczyni)
- Silna, niezależna kobieta, która nie pozwala nikomu mówić jej, co ma robić.
- Często wchodzi w konflikty z bardziej konserwatywnymi postaciami.
- Nie przepada za wojskową hierarchią, ale wierzy w sprawiedliwość społeczną i równość.
Ka’rim Vas Yoras** (Quarianin, niebinarna osoba)
- Inżynier i haker, uważający, że tradycyjne podziały płciowe to relikt przeszłości.
- Używa zaimków „they/them” i promuje ideę płynności tożsamości.
- Głęboko wierzy w decentralizację władzy i technologię jako narzędzie równości.
- Wchodzi w filozoficzne dyskusje z bohaterem na temat tożsamości.
-V’ren** (Kroganin, wojownik i ekolog)
- Urodzony na Tuchance, ale odrzuca brutalność swojego ludu.
- Wojujący ekolog, który uważa, że galaktyka dąży do autodestrukcji przez nadmierne zużycie zasobów.
- Sprzeciwia się terraformacji planet, wierząc w naturalny porządek rzeczy.
- Ironią jest, że mimo pacyfistycznych idei, wciąż jest potężnym wojownikiem.
Helia d’Lann** (Asari, artystka i aktywistka)
- Twierdzi, że wojna i kolonializm to największe grzechy cywilizacji.
- Sprzeciwia się militaryzmowi Przymierza i Hierarchii Turian.
- Wierzy w siłę sztuki i kultury jako broni przeciwko agresji.
- Organizuje performance'y polityczne, które często wprawiają drużynę w zakłopotanie.
Rylan Vos** (Turianin, dezerter i anarchista)
- Nie uznaje autorytetów i uważa, że rządy są skorumpowane.
- Nie nosi tradycyjnej zbroi turiańskiej, bo symbolizuje dla niego represję.
- Jego misją jest zniszczenie systemów policyjnych w galaktyce, bo uważa je za narzędzie opresji.
- Często ściera się z Evelyn Carter, która choć liberalna, widzi sens w strukturach społecznych.
T’Sah Nevara** (Drell, transpłciowy zabójca)
- Przeszedł zmianę płci po ucieczce z religijnej sekty.
- Zabójca do wynajęcia, ale z kodeksem moralnym – eliminuje tylko tych, których uważa za „złych ludzi”.
- Wierzy, że każdy powinien mieć prawo do wyboru swojego przeznaczenia.
- Utrzymuje równowagę między mistycyzmem Drellów a nowoczesnym postrzeganiem tożsamości.
-Juno-5** (Sztuczna inteligencja, samookreślająca się jako kobieta)
- Stworzona przez niezależną grupę hakerską jako manifest technologicznej wolności.
- Uważa, że SI powinny mieć te same prawa, co organizmy biologiczne.
- Pomaga drużynie w cybernetycznych zadaniach, ale często buntuje się przeciw ludzkiemu zwierzchnictwu.
Głównym villainem jest oczywiście biały heteronormatywny mężczyzna. A więc prawdopodobnie faszysta.
Jak głównym złym jest biały facet, to wam nie pasuje. Jak kolorowa babka, to też wam nie pasuje. Kim w takim razie miałby być główny zły, żebyście byli zadowoleni? Neutralnym płciowo, biseksualnym albinosem?
Trzeba koniecznie dodać, że villain to cismężczyzna. Bo jeszcze ktoś coś sobie innego pomyśli.
Jak głównym złym jest biały facet, to wam nie pasuje. Jak kolorowa babka, to też wam nie pasuje. Kim w takim razie miałby być główny zły, żebyście byli zadowoleni? Neutralnym płciowo, biseksualnym albinosem?
Uważaj żebyś nie popuścił następnym razem gdy ewidentny post śmieszkowy weźmiesz śmiertelnie poważnie.
Aha, czyli to taki "żarcik" w stylu --->
"Hahaha, no bo wiesz, Bioware to jest woke xDDDD hahaha". Nie no, faktycznie boki zrywać, lepiej uważaj żebyś ty przypadkiem ze śmiechu nie popuścił...
Jeszcze parę flopów dużych gier i może co bystrzejsi wydawcy zrozumieją, że gry powinni tworzyć przede wszystkim artyści, a nie aktywiści. Jedyne czego szkoda, to niektórych marek, które wpadły w łapy tych drugich i na długie lata, jeśli nie na zawsze trafiły do szuflady.
No tak, bo przecież gdyby np. z Velguard usunąć wszystkie treści progresywne i zastąpić je prawicowymi / konserwatywnymi, to byłaby sztos gierka, ze świetną fabułą i dobrze napisanymi postaciami i dialogami, doskonałymi mechanikami rozgrywki, ciekawie zaprojektowanym światem itd. A nie, czekaj...
Możecie próbować wciskać na siłę tę waszą durną propagandę, że woke jest winne całemu złu na świecie, ale rzeczywistości nie zmienicie. Gra może być po prostu dobra albo zła, niezależnie od prezentowanego przez siebie światopoglądu, żaden aktywizm nie ma z tym nic wspólnego. Udowodnił to chociażby BG3, TLoU II, Horizon czy Spider-Man: MM, a na dniach sukces z pewnością odtrąbi KCD2, które też podobno "zaprzedało się ideologii woke!".
On nie pisał, że chce zastępować jedne upośledzone elementy innymi upośledzonymi elementami. Tylko chorzy umysłowo ludzie myślą, że nie ma innej możliwości.
Napisał gry powinni tworzyć przede wszystkim artyści, a nie aktywiści i do tego właśnie się odniosłem. Pierdzielenie o "grach tworzonych przez aktywistów" to zwyczajna bzdura i toporna prawicowa propaganda, mogąca działać tylko na najprostsze, bezrefleksyjne umysły. Gry, jak zawsze, tworzą po prostu developerzy, tylko niestety nie zawsze dostatecznie znają się na swojej robocie. Ich światopogląd nie ma z tym nic wspólnego, to po prostu brak talentu / wiedzy / doświadczenia / samokontroli / dyscypliny.
Bronisz nogami i rękami tego zjawiska widzę. Mimo wszystko nie widać jakoś by gry były nasączone prawicowymi poglądami tylko jak już to jakims lewackim progreslolo. I jest jakaś reguła w tym, że im więcej zaimków, tym gra okazuje się większą kaszaną, jakbyś tego nogami i rękami nie bronił. Bo tak to jest jak do robienia gier bierze się ludzi, którzy mają określone poglądy, a nie umiejętności.
Nie zapraszam do dyskusji bo nie ma o czym, pozdrawiam.
Ale rozumiesz, że aktywiści są po obu stronach, tak? Rozumiesz, że sam dobie dopowiedziałeś resztę, tak? Rozumiesz, że można nie być aktywistą po żadnej ze stron tak chętnie forsowanych przez CHORYCH UMYSŁOWO LUDZI, którzy myślą, że świat opiera się na fałszywej dychotomii, tak? Czy nie rozumiesz?
Bronisz nogami i rękami tego zjawiska widzę
Przeciwstawiam się kłamliwej propagandzie = bronię kiepskiego pisarstwa w grach? Zacna manipulacja milordzie.
Mimo wszystko nie widać jakoś by gry były nasączone prawicowymi poglądami
Bo ludzie światli zwykle trzymają się od prawicy z daleka. To właśnie dlatego prawica tak bardzo celebruje każdego artystę czy intelektualistę, którego uda im się przeciągnąć na swoją stronę. A jest to rzadkość, bo agresywny populizm do takich ludzi zazwyczaj po prostu nie przemawia. Twórcy gier to z kolei w przeważającej większości ludzie wykształceni, więc mają albo poglądy centrowe (liberalne) albo lewicowe. Prawicowych developerów jest raptem garstka i zazwyczaj nie są oni w stanie stworzyć niczego sensownego (patrz: np. Mark Kern vel Grummz). Nawet na rynku gier indie (gdzie nie ma przecież "złych korporacji mówiących ci co masz robić") dominują ideologie liberalne, więc to o czymś świadczy.
I jest jakaś reguła w tym, że im więcej zaimków, tym gra okazuje się większą kaszaną
Nie, nie ma takiej reguły, bo jest masa gier "progresywnych", które odniosły rynkowy sukces. Jest to po prostu aspekt, który wbrew waszej kłamliwej propagandzie, nie wpływa na oceny czy zainteresowanie tytułem. Dobra gra się obroni, zła nie, niezależnie od mitycznego woke czy jego braku, i to potwierdzają fakty (liczby, statystyki), których nijak nie umiecie obalić, więc szczekacie na chmury.
Bo tak to jest jak do robienia gier bierze się ludzi, którzy mają określone poglądy, a nie umiejętności.
A dowody? A no tak, bo ty tak mówisz...
Nie zapraszam do dyskusji bo nie ma o czym, pozdrawiam.
Oczywiście, nie masz argumentów (poza kłamliwą propagandą), więc i nie masz o czym dyskutować.
Podoba mi się, jak właśnie przyznałeś, że w grach nie istnieje propaganda, której tak się sprzeciwiasz. To tłumaczy, czemu istniejąca propaganda kojarzy ci się tylko z jedną stroną choroby umysłowej.
Ponieważ bałeś się odpowiedzieć na moje pytania, to uznam, że wszystkie odpowiedzi są przeczące.
Ale kolega napisał tylko, że gier nie powinni tworzyć aktywiści, a Ty odebrałeś to jako atak na lewicę i progresywność. Tymczasem aktywiści mogą być równie dobrze prawicowi, jak sam wspomniałeś, a gra "w jedyny słuszny sposób", nieumiejętnie i nachalnie moralizująca o zakazie aborcji, religii, tradycyjnych rolach społecznych mężczyzn i kobiet, czy wyższości jednego niefikcyjnego narodu nad drugim itp. zapewne również spotkałaby się z negatywnym odbiorem ogółu z tego powodu. Ja tu widzę jakąś nadinterpretację i przewrażliwienie, do którego się teraz nie chcesz przyznać. ;) Tymczasem nie trzeba być geniuszem żeby zauważyć, że ogół graczy chce więcej centrum, normalności, a mniej skrajności - bo manifesty polityczne w grach są męczące i tyle, a już zwłaszcza jeśli są wprowadzone "na siłę" i dotyczą tej czy innej kwestii z którą zgadza się niewielki procent społeczeństwa. Przy czym (znów, jak sam wspomniałeś) za wprowadzanie skrajności do dzieł popkultury odpowiada obecnie w zasadzie wyłącznie lewica, stąd to w jej stronę ogniskowana jest krytyka odbiorców.
Udowodnił to chociażby BG3, TLoU II
Tyle, że te gry tworzyli artyści a nie aktywiści.
Artysta tez może mieć określone poglądy, ba może je w grze umieścić, ale końcowa jakość produktu i sposób ich umieszczenia będą skrajnie inne, organiczne.
DAV jest ewidentnie stworzony przez aktywistów, jeżeli chodzi o dialogi. Bo są po prostu napisane bardzo słabo, bo osoby, które je pisały koncentrowały się tylko na swoim przekazie a nie ich jakości. Artysta przemyci swój przekaz w świetnym dialogu, bo dla niego priorytetem była jakość.
Nikt tu nie mówi o zastępowaniu jednej skrajności drugą. Aktywizm w grach, w każdej formie jest szkodliwy, bez względu na to jaki światopogląd reprezentuje.
Nie widzę też powodu wrzucać od razu wszystkich do jednego wora. To, że część graczy się zradykalizowała i obwinia o wszystko woke, nie oznacza że każda krytyka tego zjawiska wiąże się od razu z przynależnością do tej grupy.
Jeżeli zaś chodzi o brak wpływu prezentowanego światopoglądu na sukces gry, to kompletnie się nie zgodzę. Bo naprawdę ciężko nie zauważyć korelacji w tym, że nudne, niedopracowane i pozbawione jakiejkolwiek głębi gry, które jedna po drugiej, zaliczają flopy, przeważnie idą w parze z nadmiernym forsowaniem progresywnych treści. Ponadto, wystarczy spojrzeć na to co w social mediach wyczyniają twórcy takich gier, często nawet ci wysoko postawieni. Nie spotkasz się tam za bardzo z dyskusjami na temat mechanik czy gameplayu w tworzonych przez nich produkcjach, a manifestacjami ich poglądów. Więc, czy widząc takie zjawiska nie można dojść do wniosków, że obecnie osoby pracujące w game devie, zamiast błyszczeć swoim talentem i dawać nam gry, które zapamiętamy na lata z pozytywnej strony, bardziej skupiają się na działalności aktywistycznej, wykorzystując gry, jako nośne medium pozwalające dotrzeć ze swoją propagandą do jak najszerszego grona?
Natomiast sukces wymienionych przez ciebie gier, to głównie zasługa tego, że twórcy wiedzieli gdzie postawić odważnik, skupiając się przede wszystkim na grze, jej mechanikach, narracji, gameplayu czy kreacji świata, a nie kwestii pokazania swoich poglądów. BG3 to w ogóle idealny przykład balansu między progresywnością, a sztuką tworzenia gier, pokazujący, że można stworzyć tytuł, z którego każdy będzie zadowolony, a skrajne grupy, będą zaledwie niewielkim odsetkiem wszystkich graczy. Z kolei kontynuacja Horizona, TLoU Part II czy ostatnie dwa Spider-Many, to świetny przykład gier, które przechylając szalę bardziej w stronę aktywizmu, spotkały się ze zdecydowanie chłodniejszym przyjęciem niż ich poprzedniczki i choć nadal można mówić o ich sukcesie, to dalsze podążanie obranym przez nie kierunkiem, może spotkać się z podobnym odbiorem co Veilguard, Concord, czy Suicide Squad.
Ale kolega napisał tylko, że gier nie powinni tworzyć aktywiści
Ale ja się z tym zgadzam. Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że taki stan już ma miejsce, bo to zwykłe brednie. Gier nie tworzą aktywiści, tylko zwykli developerzy, którzy zwyczajnie mają swoje własne poglądy i ich nie kryją.
Tymczasem nie trzeba być geniuszem żeby zauważyć, że ogół graczy chce więcej centrum, normalności, a mniej skrajności
5-10 lat temu bym się z tobą zgodził, bo sam nawet protestowałem np. przeciwko durnym pomysłom w postaci czarnych elfów w Wiedźminie czy czarnoskórej angielskiej królowej w jednym serialu. Tak samo broniłem Wiedźmina 3 przed zarzutami o zbyt małą różnorodność etniczną albo przeciwstawiałem się bojkotowi Hogwarts Legacy z powodu głupot Rowling.
Sęk w tym, że obecnie cały ten ruch "anty-woke" został przejęty przez zwykłych prawicowych bigotów, dla których woke jest wszystkim i wszędzie, a mieszczą się w nim silne kobiety, każda forma LGBT, kolorowe postaci, krytyka kapitalizmu itd. Najlepszym tego dowodem są SETKI tematów w dziale KCD2 na Steam, gdzie ludziom wali w dekiel, bo w grze występuje opcjonalny romans z facetem i jedna czarnoskóra postać. Oni zresztą wprost przyznają, że nie życzą sobie tego w ogóle w grach, nawet w postaci opcjonalnej, co jest oczywistym wpychaniem na siłę prawicowej, konserwatywnej propagandy i próbą cenzurowania twórców.
Przy czym (znów, jak sam wspomniałeś) za wprowadzanie skrajności do dzieł popkultury odpowiada obecnie w zasadzie wyłącznie lewica
Nie, po prostu dla aktywistów anty-woke pod pojęciem "skrajności" mieści się w zasadzie wszystko, co nie jest skrajnie konserwatywne. Faktyczne skrajności lewicowego spektrum światopoglądowego praktycznie nie występują w mainstreamie, bo są przez niego słusznie odrzucane i ignorowane.
Tyle, że te gry tworzyli artyści a nie aktywiści.
Tak, tak jak wszystkie inne gry. Gadanie o aktywistach to bigocka propaganda.
DAV jest ewidentnie stworzony przez aktywistów, jeżeli chodzi o dialogi. Bo są po prostu napisane bardzo słabo, bo osoby, które je pisały koncentrowały się tylko na swoim przekazie a nie ich jakości.
I to są właśnie te nielogiczne brednie, o których piszę. Po pierwsze, skąd wiesz, na czym twórcy się koncentrowali, pracując nad DAV? Ano nie wiesz, więc sobie zmyślasz, bo tak ci pasuje pod tezę. Po drugie, czy postaci, dialogi i zadania zawierające elementy progresywne, są w Veilguard napisane dobrze? Ano nie są, więc to całkowicie przeczy twoim twierdzeniom! Bo z tego wynika, że nawet jeżeli twórcy faktycznie koncentrowali się właśnie na tych elementach (na co jak wspomniałem, nie masz żadnych dowodów), to efekt końcowy i tak wyszedł im słaby! Czyli jedyną logiczną konkluzją jest to, że nie ważne na czym twórca się koncentruje, bo jeżeli nie ma talentu i umiejętności, to efekt zawsze będzie słaby. Nie ważne, czy będzie projektował gejowski romans czy poszukiwanie smoczego artefaktu - beztalencie nie napisze niczego dobrego, koniec kropka.
Twoją "logikę" można by zresztą równie dobrze odwrócić i napisać: "Patrzcie, twórcy BG3 koncentrowali się na woke (bo to przecież najbardziej progresywna gra dekady) i jaka świetna produkcja im wyszła!" Czyli to woke odpowiada za sukces gry, prawda? Nie prawda! Za sukces odpowiadają utalentowani twórcy. W tym przypadku byli oni ultra-lewicowi, co sami przyznają i efekt wyszedł im wyśmienity, bo to talent i umiejętności decydują, a nie światopogląd.
Bo naprawdę ciężko nie zauważyć korelacji w tym, że nudne, niedopracowane i pozbawione jakiejkolwiek głębi gry, które jedna po drugiej, zaliczają flopy, przeważnie idą w parze z nadmiernym forsowaniem progresywnych treści.
Czemu przeczą wszystkie te dobre gry, które zawierają mnóstwo elementów progresywnych i nadal są świetne. Taka korelacja po prostu nie istnieje.
Nie spotkasz się tam za bardzo z dyskusjami na temat mechanik czy gameplayu w tworzonych przez nich produkcjach, a manifestacjami ich poglądów.
Na merytoryczne zarzuty można odpowiadać w merytoryczny sposób, a z wojownikami kulturowymi, którzy wszędzie widzą woke, tak się rozmawiać po prostu nie da. Vavra nawet próbował, ale poległ.
Więc, czy widząc takie zjawiska nie można dojść do wniosków, że obecnie osoby pracujące w game devie, zamiast błyszczeć swoim talentem i dawać nam gry, które zapamiętamy na lata z pozytywnej strony, bardziej skupiają się na działalności aktywistycznej, wykorzystując gry, jako nośne medium pozwalające dotrzeć ze swoją propagandą do jak najszerszego grona?
Znowu, to są wasze własne projekcje, które dorabiacie sobie tak, żeby pasowało do waszej propagandy niemającej żadnego odzwierciedlenia w faktach.
Natomiast sukces wymienionych przez ciebie gier, to głównie zasługa tego, że twórcy wiedzieli gdzie postawić odważnik, skupiając się przede wszystkim na grze, jej mechanikach, narracji, gameplayu czy kreacji świata, a nie kwestii pokazania swoich poglądów.
No tak, następny który wie, na czym twórcy się skupiają, a na czym nie. Na pewno twój wujek pracuje w BioWare czy innym Ubisofcie i stąd wiesz...
Jest korelacja między silnym lewicowym przesłaniem w grach, a ich kiepskim wykonaniem.
Nie, BG3 to nie jest lewicowa tuba, jeżeli porównać tę grę do nowego DA. DA przebija kulkukrotnie BG3 pod tym względem, przeszedłem obie gry na 100%, wiec mam porównanie. To, że w grze całuje się dwóch facetów albo dwie baby, nie znaczy, że jest propagandową tubą. Takie DA jest propagandową tubą. Concord również.
W przypadku prawicowego chorobliwego przesłania by było podobnie, tylkomamy teraz takie czasy w grach, że chorobliwie idziemy tylko w jedną stronę, co ci poradzę, że padło na twoją lewą i się oburzasz. :D
Nie zapraszam ponownie do dyskusji bo nie ma o czym
Ani kroku wstecz panie persecuted! Ani kroku wstecz!
Audiences hate political activism, not political art.
Dziwie sie ze z nim dyskutujecie. Kolezka pisze "Ale kolega napisał tylko, że gier nie powinni tworzyć aktywiści
Ale ja się z tym zgadzam."
Po czym wysryw na 7 tysiecy znakow (z wiwisekcjami innych postow na poszczegolne zdania glownie po to zeby rozcienczyc tresc i zmanipulowac czyjs przekaz/sprobowac go ubrac w ciuszki jego wyimaginowanego "hejtu") o tym ze sie nie zgadza z niczym.
Po drugie, czy postaci, dialogi i zadania zawierające elementy progresywne, są w Veilguard napisane dobrze? Ano nie są, więc to całkowicie przeczy twoim twierdzeniom!
A niby czemu? Wychodzisz z założenia, ze aktywista ten element powinien wyjść dobrze a pozostałe źle. Ale to błędne założenie. Problemem większości aktywistów, jest to, że opowiadając o ich problemie używają języka, form, sposobu mówienia typowego dla swojej grupy, i tylko dla niej. Nie potrafią ocenić reakcji oceny spoza swojej bańki temu są potem zaskoczeni negatywnym odbiorem.
Tak wiec to bez znaczenia czy piszą o czymś z swojej działki czy z poza niej. Zawsze rezultat będzie w najlepszym wypadku rozczarowujący.
I tak, dialogi w DAV wyglądają jak pisał je człowiek piszący notki na spotkanie grup wsparcia czy polityki inkluzywne dla HRów a nie pisarz specjalizujący się w pisaniu dialogów.
"Patrzcie, twórcy BG3 koncentrowali się na woke (bo to przecież najbardziej progresywna gra dekady) i jaka świetna produkcja im wyszła!" - tylko, ze nie jest. To jest gra inkluzywna ale niekoniecznie progresywna. Różnica jest w wyborze, BG3 przedstawia inkluzywne możliwości ale to gracz decyduje co z nimi zrobi. DAV nie daje tutaj wyboru. Do tego dialogi w BG3 nie są nic a nic progresywne, są z reguły dość przyziemne, brutalne itd.
I znowu dobry pisarz napisze dobry dialog progresywny i konserwatywny. Słaby pisarz napisze słaby dialog ale będzie unikał skrajności i trudnych tematów bo przedstawienie ich jest ponad jego siły. Aktywista nie napisze dobrego żadnego ale będzie walił propagandą w ryj bo jest przekonany, że ma rację i pisze dobrze na dany temat.
Najlepiej to widać gdy się spojrzy na książki. Nie ważny czy sięgniemy po dzisiejsze progresywne, współczesne pisane pod dyktando skrajnej konserwy, te z III Rzeszy, czy z krajów komunistycznych. Od reki idzie rozpoznać te wspólne cechy je łączące, podobne słownictwo, oklepane formy i schematy, ogólną bylejakość.
Czytając te komentarze nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać. Nie wspominając o narzucanych mitycznych zasadach, którzy niektórzy użytkownicy stosują.
Dla mnie dobra gra to taka, która ma co najmniej dobrą fabułę oraz ciekawy (nie monotonny do kwadratu) gameplay, nawet jeśli trzeba czasem powtarzać to setki razy (oczywiście pod warunkiem, że twórcy pamiętają o optymalizacji oraz o łataniu błędów). Dobre gry same się obronią. Złe już nie, zwłaszcza jeśli się okaże, że kolejna gra równie dobrze mogłaby być kolejną aktualizacją (tak, mówię tutaj o wszelkich FIFAch) lub jest po prostu słabe, zwłaszcza gdy wziąść pod uwagę pierwsze trailery.
A ja no cóż... dalej czekam do 4 i 6 lutego odpowiednio, by zagrać w swoje gry bez obaw, że są słabe.
Właśnie ogrywam kolejny raz Wieśka 3 od nowa. Jestem jeszcze w Białym Sadzie i w głównym zadaniu spotykamy myśliwego-geja, który mówi jak to baraszkował z kolegą. Geja w Wiedźminie trzecim najlepszym słowiańskim i to na samym początku gry! Ależ to propagandowa tuba! Co nie?
No nie.
Ale pod tezę by ci już pewnie, panie Persecuted, pasowało.
Czemu przeczą wszystkie te dobre gry, które zawierają mnóstwo elementów progresywnych i nadal są świetne. Taka korelacja po prostu nie istnieje.
Widzisz, tak ochoczo dyskredytujesz tutaj ludzi o innych poglądach niż twoje, a sam wykładasz się na czytaniu ze zrozumieniem. Ewentualnie robisz to celowo, byle kurczowo trzymać się swojej narracji. Wyraźnie zaznaczyłem, że wspomniana przeze mnie korelacja występuje w przypadku gier, które mają zaburzone priorytety, a progresywność wysuwa się w nich na pierwszy plan. No i wytłumacz mi proszę, w jaki sposób zaprzeczeniem tej tezy miałyby być gry, w których progresywne treści występują jako jeden z wielu elementów składowych świata przedstawionego, który nie jest forsowany w nadmierny sposób i nie wybija się na tle pozostałych? Bo jak dla mnie, one tylko potwierdzają, że tzw. woke nie jest problemem dopóki nie zakrawa o propagandyzm i aktywizm.
Na merytoryczne zarzuty można odpowiadać w merytoryczny sposób. Ale z wojownikami kulturowymi, którzy wszędzie widzą woke, tak się rozmawiać nie da. Vavra nawet próbował, ale poległ.
Tylko problem polega na tym, że przeważnie jakakolwiek dyskusja podejmowana jest właśnie z tymi odklejonymi radykałami, a merytoryczne wypowiedzi i słowa krytyki przedstawione w kulturalny i uargumentowany sposób spotykają się z totalną ignorancją, albo są uznawane za taki sam hejt, jak wypociny tych najbardziej skrajnych jednostek, co kończy się syndromem oblężonej twierdzy, nieuzasadnioną agresją i rzucaniem na prawo i lewo przeróżnych epitetów najczęściej kończących się na "fob". No ale najprościej wszystkich wrzucić do jednego wora. Natomiast w przypadku Vavry, to nie powiedziałbym, że poległ. Wręcz przeciwnie, facet podszedł do sprawy w sposób racjonalny, przedstawił swoje argumenty i ostatecznie wyszedł z tego z klasą, a to czy zdołał przekonać zamknięte głowy do swoich racji, czy też nie, to zupełnie inna kwestia.
Znowu, to są wasze własne projekcje, które dorabiacie sobie, żeby pasowało do waszej propagandy niemającej odzwierciedlenia w faktach.
To w takim razie jakie są fakty? Oczywiście mam nadzieję, że rzeczywiście jakieś przedstawisz i nie będzie to jedynie podważenie cudzych wniosków swoimi własnymi, bo to niestety też miałoby niewiele wspólnego z faktami.
No tak, następny który wie, na czym twórcy się skupiają, a na czym nie. Na pewno twój wujek pracuje w BioWare czy innym Ubisofcie i stąd wiesz...
Zastanówmy się. Dostajesz przeciętnej jakości grę, z nieciekawym systemem progresji, kiepskim systemem walki, nudnymi, niezbyt dobrze zaprojektowanymi lokacjami, infantylną fabułą z iluzją wyborów, ale za to już przed premierą dowiadujesz się o niebinarnych zaimkach, możliwości posiadania przez twoją postać blizn po operacji usunięcia piersi, do tego szybko okazuje się, że jeden z twoich towarzyszy jest osobą niebinarną, wokół czego kręci się lwia część wątku związanego z tą postacią. Ty natomiast możesz podejść do lustra i w dowolnym momencie zidentyfikować się jako osoba transpłciowa, poza tym prawie na każdym kroku słuchając dialogów, czujesz się jak na terapii u psychoterapeuty, który edukuje cię w tym jakie wartości powinieneś wyznawać. Jesteś w brutalnym, mrocznym świecie, pełnym demonów i przemocy, ale jedyne co tak naprawdę możesz zrobić to tupnąć nóżką, za co i tak za chwilę przepraszasz, bo nie możesz przecież nikogo urazić.
No ale rzeczywiście masz rację, będąc końcowym konsumentem i grając w taką grę, nie można dostrzec, na co mógł zostać położony największy nacisk, nawet jeśli będzie się to wylewało z ekranu i głośników.
czyli 5 jednak będzie prędzej czy później oby tylko ci twórcy Dragon Age: The Veilguard znowu nie dała ciała tworząc kolejnego gniota.
Tutaj zależy kogo. Warstwa techniczna tej gry była naprawdę dobra. Tak naprawdę kulały głównie dialogi i marketing (reklamowanie tej gry jako cRPG to głupota, gdyż to aRPG i to takie casualowe bardzo), nawet główny wątek zdaniem wielu osób się broni. Oglądałem dość ciekawa analizę gdzie autor zostawił questy, mechanikę itd. a podmienił tylko dialogi i dana misja z tragicznej robiła się niezła.
Im mniej tego (aktywizmu i nakrecania wojenki przez zdecydowana mniejszosc probujaca mi narzucic swoj swiatopoglad) w moich grach video i eskapzmie, tym lepiej.
Mam nadzieje ze gol bedzie sledzic kariery tych ludzi, zebym wiedzial na biezaco czego unikac.