Taktyczna strzelanka dla każdego. Conflict: Desert Storm przypominał Ghost Recona, ale próg wejścia był tu wyjątkowo niski
Pewnego czasu sporo w to grałem, bo była dołączona do jakiegoś pisemka z grami i miło wspominam. I wcale nie była to taka prosta gra, bardzo szybko można było polec.
WolfDale
Gra była u nas swego czasu popularna właśnie przez edycję z gazetki.
Lubiłem i lubię tą grę. Zgodnie z tytułem artykułu to faktycznie była to strzelanka taktyczna dla każdego. Nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem tego gatunku, a w Conflict: Desert Storm i kontynuację grało mi się naprawdę przyjemnie. (Choć ta już była gorsza) W przeciwieństwie do np. Ghost Recornów czy Hidden & Dangerous.
Nie była ona przy tym taka łatwa - misję z przekradnięciem się do fabryki i rozbrojeniem rakiety balistycznej pamiętam dobrze, bo ją chyba z 10 razy powtarzałem...
No nie wiem czy ta gra była aż taka prosta. To co z niej dziś najbardziej pamiętam (oprócz fajnej muzyki) to to, że w późniejszych misjach dość często ginąłem, bo wrogowie nap@#$%&lali granatami jak nienormalni.
Może to kwestia pamięci, ale wydaje mi się, że pierwszy Ghost Recon był dla mnie zdecydowanie mniej frustrujący.
Swego czasu świetna gierka. Bardzo dobrze się przy niej bawiłem. Dawała bardzo dużo satysfakcji z bycia jednocześnie członkiem 4-osobowego zespołu i jego dowódcą; dodatkowo w każdej chwili można było wcielić się w rolę dowolnego wojaka. A temat operacji Pustynna Burza nie był i do tej pory nie jest popularny wśród gier komputerowych. Conflict: Desert Storm zmienił nieco optykę w tej przestrzeni.
Frajdę dawało tutaj parę elementów. Pierwszym były konkretne, treściwe odprawy przed każdą misją, w którym dowództwo opisywało cele do wykonania wraz ze sposobem ewakuacji z miejsca akcji. Warto wspomnieć, że gra byłą w pełni spolonizowana i ta polonizacja stała na przyzwoitym jak na tamte czasy poziomie. Drugim elementem było przyjemne wcielanie się w żołnierza zespołu. Każdy z wojaków miał inną specjalizację, ale nie oznaczało to, że karabiner był "lebiegą" w posługiwaniu się snajperką, a strzelec nie umiał podłożyć ładunków wybuchowych- po prostu zajmowało mu to więcej czasu, niż specjalsowi z tego obszaru. Dodatkowo nieskomplikowany system wydawania rozkazów naszym wojakom wraz z niezłym AI robił robotę. Trzecim elementem była akcja- działając za liniami wroga atakowaliśmy wrażliwe obiekty, i pomimo liniowości misji, jakoś czuło się fajny klmat operacji specjalnych.
O to też. W sumie jakoś faktycznie gier z akcją na Bliskim Wschodzie w Iraku, Afganistanie, Iranie czasem Kuwejcie czy Arabii Saudyjskiej i fikcyjnych krajach na nich wzorowanych jest sporo, ale nie bardzo kojarzę innych w realiach Pustynnej Burzy poza tą z wyjątkiem ostatniego CODa, który ma kampanię tam umiejscowioną i Jane's USAF, ale to już symulator lotniczy.
gralem w obie części. to wlasnie przejscie drugiej czesci, ktora przeszedlem bardzo szybko, w kilka dni zainspirowalo mnie do zapisywania wszystkich tytułow ktore ukonczylem :)
a sam CDS wspominam bardzo pozytywnie. mialem demko z pierwsza misją, które przechodzilem wielokrotnie, troche potem u wujka gralem az wreszcie doczekalem sie pelnej wersji u siebie
A ja właśnie utknąłem w dwójce, bo respawn przeciwników w którymś momencie był przegięciem i zabrakło mi amunicji. Poza tym, możliwość zapisania misji istnieje tylko 1 lub 2 razy na misję- dotyczy to zarówno częsci pierwszej, jak i drugiej. A jedynkę ukończyłem ze 2 razy z bananem na buzi i z satysfakcją :) Dorwanie Saddama w jego twierdzy w ostatniej misji było po prostu dobre :)