„To głupi termin. Nie ma żadnego sensu”. Twórcy gier nie widzą sensu, by dziś używać określenia „produkcja AAA”
Ale o czym my tu mówimy. To nie developerzy decydują o nomenklaturze gamingowej. I to co oznacza AAA jest proste. To DUŻA gra, wysokobudżetowa, z tzw "pompą". Zwykle robiona przez duże studio, lub dużą ilość ludzi, tak z 100+.
Natomiast AA to gry duże, ale robione przez mniejsze studia, mniejszym nakładem finansowym, oraz często... mają taki element junk. Dla przykładu elex jest AA. I to, że jest lepszy od wielu gier AAA ostatnich lat tego nie zmieni. On nie urośnie w skali tego czym jest.
To dlaczego developerzy nie lubią tego określenia wynika z faktu, że od lat dają dupy na tym polu. Developerzy nie lubią jak się od nich wymaga jakości. A jak się ma ludzi, pieniądze, licencje etc to zwykle gracze liczą na AAA. I dobrą jakość. Ale ostatnimi laty wszystkie wysokobudżetowe gry są gówno warte. Z pojedynczymi wyjątkami, które błyszczą jak diamenty w kupie gówna.
Do tego dochodzi z zagramanicznego internetu fraza "Price Tags set Expectations"
Jeśli wystawiasz swoją grę za 60USD, albo 70, albo 70 w standardzie i jeszcze ze 20-30 za wcześniejszy dostęp... to jako developer możesz mordę zamknąć. Bo ogłosiłeś wszystkim, że to jest AAA i że ta gra jest warta tej ceny. A to, że bubel nie nadający się do grania, ludzie to będą krytykować i zwracać, a ty stracisz pracę. To nie gamerów wina.
Nazywanie gier ''AAA'' czy ''AAAA'' nie ma sensu bo to, nic nie znaczy.
Tacy jedni wydali swoje ''AAAA'' i wyszło jak wyszło.
Nie skala określa jakość gry a ludzie, którzy te gry tworzą.
To jak z gwizadkami w hotelach. Kazdy sobie moze przyznac jaka chce.
A kto oznacza status ilości gwiazdek ? Komisje eksperckie i audyty ? Czy może marszałek województwa ?
Ta, a jak ci wejdzie kontrola i się okaże, że nie masz tego co wymagają gwiazdki to, albo to dodajesz, albo ci je zabiorą ;).
To wtedy nie będzie promocji w biurach podróży (bo biura podróży za oszukiwanie mogą dostać karę), ale więcej to po prostu narażenie się na śmieszność. Duuużo klientów to sprawdza i wierzcie mi, strata jakichkolwiek klientów to strata finansowa. Nie opłaca się oszukiwać w ten sposób, chociaż tak do 3 gwiazdek jest sporo oszukańców. Im więcej, tym potencjalni klienci są bardziej wymagający.
Zgadzam się, teraz już jest tak,że gry " AAA" są niewiele ( o ile w ogóle) lepsze od " AA" lub nawet " indyków". Zamiast nazywać gry przez a " A" - bardziej proponuje by zacząć jeśli już nazywać przez "$$$" ,wtedy byłoby to tylko pokazanie ile kasy studio włożyło w grę a nie jaka jest " jakość" ( chociaż teraz to,że ktoś nazwie grę " AAA" oznacza w sumie to samo). Bo duże korporacje zaczynają to nadużywać a jak napisałem na początku - są wypadki gdzie gry z dużo mniejszymi budżetami mogłyby by być z czystym sumieniem nazywane " AAA" gdzie te od wielkich korpo najwyżej " AA" - jeśli by patrzeć na jakość wykonania.Oczywiście to tylko moje zdanie - pozdrawiam : )
Podejściem najmniejszego ryzyka powinno być inwestowanie w wiele produkcji, zgodnie z zasadą dont put all in one bucket. Porażki się usredniaja wtedy z sukcesami
Dokładnie, tak to od wielu lat chyba wszyscy rozumieją. I przy okazji największe ryzyko, czyli odwrotnie, niż w nomenclaturze finansowej: duży nakład, duży potencjalny zysk, duże straty przy okazji klapy. Po drugiej stronie są indyki, gdzie jest mały nakład, często jednej osoby, małe ryzyko (w przypadku fiaska, traci jedna lub kilka osób, głównie swój czas, ale nie trzeba wielu sprzedanych kopii, żeby inwestycja się zwróciła) i najczęściej małe zwroty (większość indyków się nie wybija, słyszymy tylko o tych kilku, którym się udało).
Trochę brakuje tego segmentu pomiędzy, czyli AA, takiego segmentu rzemieślniczego, gdzie gry oferują nie tylko porządne mechaniki, ale też ładnie wyglądają.
Przeciez segment AA to z definicji wiekszosc powstajacych gier (bo za maly budzet na bycie AAA a za duzy na bycie indykiem). Kilka przykladow ponizej:
https://blog.acer.com/en/discussion/1296/best-double-a-games-that-outperformed-triple-a-titles
Nie slyszysz o wiekszosci z nich, gdyz maja maly budzet na reklame (w triple-ej wydawcy laduja kase), ale nadal kazdy z nas pewnie ogral dziesiatki tego typu gier.
Ale o czym my tu mówimy. To nie developerzy decydują o nomenklaturze gamingowej. I to co oznacza AAA jest proste. To DUŻA gra, wysokobudżetowa, z tzw "pompą". Zwykle robiona przez duże studio, lub dużą ilość ludzi, tak z 100+.
Natomiast AA to gry duże, ale robione przez mniejsze studia, mniejszym nakładem finansowym, oraz często... mają taki element junk. Dla przykładu elex jest AA. I to, że jest lepszy od wielu gier AAA ostatnich lat tego nie zmieni. On nie urośnie w skali tego czym jest.
To dlaczego developerzy nie lubią tego określenia wynika z faktu, że od lat dają dupy na tym polu. Developerzy nie lubią jak się od nich wymaga jakości. A jak się ma ludzi, pieniądze, licencje etc to zwykle gracze liczą na AAA. I dobrą jakość. Ale ostatnimi laty wszystkie wysokobudżetowe gry są gówno warte. Z pojedynczymi wyjątkami, które błyszczą jak diamenty w kupie gówna.
Do tego dochodzi z zagramanicznego internetu fraza "Price Tags set Expectations"
Jeśli wystawiasz swoją grę za 60USD, albo 70, albo 70 w standardzie i jeszcze ze 20-30 za wcześniejszy dostęp... to jako developer możesz mordę zamknąć. Bo ogłosiłeś wszystkim, że to jest AAA i że ta gra jest warta tej ceny. A to, że bubel nie nadający się do grania, ludzie to będą krytykować i zwracać, a ty stracisz pracę. To nie gamerów wina.
Szkoda, że duży wydawcy zaniedbali segment AA. Teraz to takie "go big or go home". Gdzie się podziały tamte Raymany?
Ciagle sa produkowane, tylko nie widzisz ich bo naklady na reklame sa niskie? Wiekszosc gier ktore ogrywam to wlasnie segment AA bo sa znacznie lepsze i ciekawsze mechanicznie niz sztucznie pompowane AAA.
no fakt, kiedyś też w przeszłości ogrywałem masę różnych świetnych gier AA.
Ba, niektóre serie zaczynały się jako AA, a potem przeszły na AAA.
Trele morele... Gra AAA to taka bardzo droga, a co za tym idzie - nastawiona na masowego odbiorcę. Czyli efekciarska, ale raczej płytka i sztampowa, a w ostatnich latach też często obficie podlana propagandą (co zmniejsza zyski, no ale BlackRocki itp. płacą i wymagają)
Utrudnia pracę? Co za bzdura niby co to ma do rzeczy? Niech deweloperzy robią swoją robotę to i gry będą wychodziły dobre i nie będzie problemu czy gra jest nazywana AA, AAA czy AAAA. Ale niech nie pierdzielą głupot i nie wywyższają swoich gier jak to ich gra jest AAAAAAAA, a potem wychodzi tylko gra EH jak star wars "ouwlatz".
Może być gra wysokobudżetowa i odnieść ogromny sukces, a może być taka co będzie crapem. Może być też w drugą stronę i gra z małym budżetem może crapa "AAAAAAA" przewyższyć, ale to nie oznacza nagle, że przez takie coś takie gry powinno się porzucić, albo ich nie robić. Tylko trzeba też mierzyć siły na zamiary.
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że dziś liczba "A" w nazwie oznacza mniej więcej o ile budżet został przesunięty z faktycznego developingu gry w stronę marketingu i "wyrównywania szans". :)
Kiedyś gra była droga to była przeważnie dobra. Teraz zrobią tego nowego Dragon Age za ileś tam setetk milionów i okazuje się że indyk od jednego dewelopera jest ciekawszy niż ten nowoczesny twór.
ja mam już opracowany podział gier na przyszłość
1) niedopracowane gry gnioty w early access lub chwilę po premierze
2) gry po wielu update'ach