U mnie już się 2024 skończył w sensie pracowym - wczoraj ostatni dzień pracy w tym roku, powrót 3 stycznia
W tym roku zrobiłem sobie 8 tyg wolnego czyli nie jest źle
Zarobiłem 2.12 x więcej niż w roku poprzednim (dokładnie 2.12 bo mam wszytsko w excelu jako fan cyferek) mimo tego wolnego wiec jest dobrze
Przyszły rok zapowiada się ciężko- w końcu zdecydowałem że czas wynieść się z domu z pracą i otworzyć lokal. Bank zdecydował się dać mi kredyt, papiery jeszcze nie podpisane więc może coś wyskoczy w ostatnim momencie ale jak na razie 500k euro przyznane. Może wystarczy.
Otwarcie lokalu oznacza mnóstwo pracy ale mam nadzieję że będzie dobrze
A jak u was? Jak ten rok minął i jakie plany na 2025?
Tak jak i w poprzednim będę kolejny rok zakładał głupie tematy, pisał głupie posty i wkurzał ludzi. Pozdrawiam. A tak to wszystko po staremu.
Ja wracam 6 stycznia do robot.
Ten rok zakonczylem na plusie i to dosyc sporym.
2025 bedzie ciezki ale to chyba ostatni rok z takim zapierdolem w robocie, jak przetrwam to chyba zabieram zetony i odchodze od stolika, niech inni sie mecza :)
Końcówka roku zła nie była, jakaś tam premia w pracy wpadła, wolne do 1 stycznia, chociaż walczę jeszcze o 2 i 3 stycznia, ale raczej się nie uda, a co do gier to dużo wychodzi w lutym, także nudy nie będzie.
Kiepsko, ale mam nadzieję, że nadchodzący rok przyniesie w końcu upragnione zmiany.
Zdrowie dopisywało (poza przeziębieniem w lutym nie doskwierało nic a nic), w karierze nudno ale stabilnie, doszło nowe hobby (jeżdżę sobie po wiochach pierdzikiem 125cc).
Bieganie trochę zaniedbałem (w 2023 miałem 2600km, w tym roku 1900km), miałem chwilowy kryzys (po tym jak kupiłem motor zdecydowanie wolałem jeździć niż biegać) ale już jestem na właściwych torach, dobrze by było zaliczyć trochę górskich 50-80km bo w tym roku kompletnie olałem temat.
Cel na 2025 to spłacić hipotekę do końca (może być ciężko ale jak zepnę dupę to powinienem dać radę) i zaliczyć trochę zawodów w pięknych górach. Pomyślę też nad zmianą pracy ale to zależy od tego czy w obecnej robocie będą ciekawe projekty.
Ogólnie 2024 był dobry, choć w porównaniu do poprzednich lat (najpierw wykańczanie domu, później przeprowadzka) dość spokojny i nudnawy - ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
A piekarnia na bank wypali, od lat widać że masz łeb na karku, pewnie za rok napiszesz że masz 5x profitów względem 2024.
edit: jeszcze jedno, w 2025 albo 2026 chcę odbębnić prawo jazdy A i w 2026 kupić duży motor :)
Dla mnie dobry rok, życiowo i biznesowo, choć nie miałem nawet dnia urlopu od 2019, bardzo mnie to męczy. A z drugiej strony chciałbym odpalić w 2025 jeszcze ze dwie zupełnie nowe odnogi mojej działalności (m.in. więcej szkoleń bo ponoć dobrze mi to szło i była dobra kasa). Ale mam takie poczucie, że jestem już mocno nieświeży intelektualnie, a z drugiej strony nie umiem się odciąć
Do tej pory.. Świetny rok
1. W okolicy marca skończyłem studia podyplomowe.
2. Dostałem umowę na czas nieokreślony.
3. Dostałem kredyt na mieszkanie i w końcu na swoim.
Nie mam planów na przyszły rok, może poza zrobieniem bobasa.
Mam nadzieję na spokój i dalszą stabilizację życiową. Chcę przeczytać więcej książek, obejrzeć więcej filmów i ograć więcej gier.
24 był taki sobie, średni, stabilnie, udało się nie zdechnąć. A jeśli średni, to znaczy, że nie było źle, ani bardzo źle. :)
Dostałem dużo lepiej płatną pracę, umowę na czas nieokreślony, udało się połazić po górach (ale za mało!). Teraz zabrzmi śmiesznie: zrobiłem porządek z mordą, wyleczone wszystkie zęby, chociaż na tyle lat omijania stomatologów, to nie było źle. :D Zrobiłem sobie na zimę drobny upgrade kompa (kupiony w 17 roku), tak żeby pograć sobie w takie 'moje' gry, ale i cyberpunka odpalę.
Więcej czytać, więcej ćpać sportu, realizować takie swoje 'ciche' cele. Żyć zdrowiej, żreć zdrowiej. Może nie uda się w 25, ale też zmienić pracę na lepszą.
Jakby 25 miał być taki jak 24, to tez by nie było źle, ale jest kilka rzeczy do poukładania i zrobienia.
Upiekło Ci się. Pamietam, bardzo fajne hasło i ładny design koszulek (tak wiem, że to były ubrania robocze) i okleiny samochodu. Chleb też ładnie wyglądał na fotach.
U mnie do października było cudownie. Siedziałem sobie w Oslo, w końcu czerwca przyjechałem do Polski ze względu na kontrakt z Rafinerią Gdańską oraz wakacje. Praktycznie większość tego czasu spędziłem w Juracie gdyż w Gdańsku musiałem być nie częściej jak 1-2 razy w tygodniu wiec czułem się jakbym miał 4 miesiące wakacji.
Ledwo wróciłem do Norwegii, to zesłali mnie na antypody do Australii gdzie muszę się męczyć do czerwca przyszłego roku, żonie i psu się podoba, mnie tak średnio. Jedyne co polubiłem tymczasem to widok na Pacyfik z okien domu i biura. 22 bm. pojechaliśmy do NZ na święta i sylwestra oraz nieco zwiedzić ten kraj. Przyznam, że tutaj mi się bardzo podoba - nieskażone człowiekim odludzie.
Mnie takie tematy sukcesu dołują
nie dlatego, że zazdroszczę (wręcz przeciwnie, gratulacje, zawsze to radość widzieć, że jednak się da)
tylko dlatego, że w głowie mam myśl, że też mógłbym zarobić 2x, a nie zarobiłem, zmarnowałem czas i nawet nie wiem jak, bo ani stu filmów nie obejrzał, ani gier nie grał
czasem widzę po znajomych, po ekipach, o ile się rozrośli, a ja się tyle nie rozrosłem (nie chodzi o wagę, bo tu akurat jest rozrośnięcie)
znowu - nie dość dużo włożyłem pracy i ryzyka zawodowego
choć i tak po fakturach patrząc, jest ich więcej niż w zeszłym roku
z drugiej strony ciężko wyłuskać kolejne pokłady sił i czasu.. mimo wszystko jestem zasranym prokrastynatorem, leniuchem, domatorem, introwertykiem, człowiekiem o możliwie najniższym współczynniku podejmowania ryzyka....i jeszcze z prawie dwulatkiem, który dosłownie wisi na człowieku (co ma swój urok, zwłaszcza, że pierwszego można było dać cyganom i by poszedł)
no i tak sobie leci życie.
Jesteś ambitny, to nigdy nie będziesz zadowolony, zawsze będziesz czuł głód, że mogło być lepiej, więcej.
Ja planuję w 2025 spróbować leki na ADHD. Wprawdzie nie wierzę, żebym miał ADHD, choć moi koledzy nawet nie chcieli ze mną grać w RTS-y sieciowe "bo po dwóch godzinach ci się znudzi", na dodatek gardzę wszystkimi chorobami z instagrama (a aktualnie jest moda na "każdy ma ADHD"), ale z czystej ciekawości chciałbym sprawdzić jak nam nie działają te leki - o ile jakiś lekarz mi je przepisze - może nagle się okaże, że jestem w stanie wysyłać 100, a nie 20 maili dziennie...
Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu.
Ludzie którzy przesadzili i wtopili kasę nie chwalą się tym na socialach, ci co łupią po 13h dziennie (mam takiego w rodzinie, klepie naprawdę dobrą kasę ale w domu jest po 20:00, głównie po to żeby coś zeżreć i spać) też wrzucają tylko fotki BMW nie pisząc czasem ile wymaga to wyrzeczeń i pracy.
Fascynuje mnie gonitwa którą uskuteczniają niektórzy żyjąc już na wysokim standardzie, czyli ci których stać na drobne przyjemności/hobby, mają jakiś dom czy mieszkanie w dobrym miejscu i jeżdżą nie-gratem. Też bym wolał jeździć BMW niż małym kilkuletnim VW, na wakacje za 20 kafli zamiast 10, i kupować kompa za 25k zamiast czekać na promocje i szukać sprzętu który wypada sensownie cenowo (zamiast po prostu wrzucać 5090 do koszyka bo wyszedł) ale czy to są rzeczy na które warto zasuwać, ryzykować i naginać życie żeby je osiągnąć?
Wiadomo że jak ktoś się targa z finansami od wypłaty do wypłaty to warto przycisnąć, ale jeżeli stawką jest więcej odkładanej kasy co miesiąc, lepsze auto, lepsze mieszkanie, lepsze nic-nie-znaczące pierdoły, to może warto docenić to co się ma zamiast naginać się żeby wskoczyć wyżej na drabinkę statusu. No chyba że komuś auto za 300k vs 50k absolutnie odmieni życie - ja uważam że to pierdoła :)
Moja żona bardzo liczyła na te tabletki na adhd i tak szczerze to duży zawód. Próbowaliśmy różne dawki i szału nie ma. Jeden efekt uboczny bardzo miły ale poza tym to ehh, szkoda gadać
Ja wracam do pracy w tę Sobotę haha. Nie ma tak łatwo na początku „kariery” na rynku pracy. Teraz będzie luźniej aż do następnych świąt zapewne.
Rok minął bardzo szybko i niestety leniwo, ale może zbyt wysoko stawiam sobie poprzeczkę (na pewno tak jest). Ale wielu rzeczy się nauczyłem i pozbyłem się kilku głupich przekonań które mnie blokowały :D. Tak czy inaczej w dobrym kierunku idzie wszystko i 2025 zapowiada się obiecująco.
Cele na 2025: spłacić długi, przebudować pomieszczenie na „studio”, przełamać się do pokazania czegokolwiek światu i dalej już jakoś to poleci :).
Powodzenia życzę wszystkim w waszych planach!
Może kiedyś spotkamy się na ścieżce zawodowej :).
Było dobrze, momentami nawet bardzo. Duże milestony praktycznie wyczerpane, ze średnich zostały może ze dwa, do tego kupa małych ale to już całkiem popierdółki.
Jeżeli w przyszłym nie będzie jakoś znacząco gorzej to progress będzie zauważalny, co na pewno ucieszy.
Zupełnie leniwy rok. Nić szczególnie złego mnie nie spotkało, nic specjalnie dobrego też. Nawet trudno mi coś wyszczególnić, bo tak naprawdę nie zrobiłem w tym czasie nic konstruktywnego. I przeleciało nawet nie wiem kiedy.
Plany na kolejne mam takie jak zawsze: dobrze się bawić, mało przejmować, nie interesować się światem bardziej niż to konieczne. Jak się przy okazji uda coś bardzie "wymiernego" to będzie dodatkowy bonus.
Mam, ale w tym roku szczególnie. Wydaje mi się na przykład jakbym w zeszłym tygodniu znalazł na yt płytę, która potem za mną chodziła, a doskonale pamiętam, że było to w lutym. Zaraz minie rok!
Ale tak jak pisałem, w tym roku naprawdę mocno się rozleniwiłem, więc to też na pewno miało wpływ, że tak czuję.
Dla mnie szczerze mówiąc 2024 rok, to był jeden z najtrudniejszych okresów jakie mam w kilkuletniej pamięci i cieszę się, że już dobiega końca.
Dużo zawirowań na polu prywatnym i związanych z tym wyzwań i smutków. Dużo zawirowań na gruncie zawodowym, pozytywnych i mniej pozytywnych. Dwie przeprowadzki, w tym jedna do zupełnie innego miasta. Kilka nieprzewidzianych sytuacji i awarii po drodze.
Najlepszym podsumowaniem tego roku chyba byłoby "zawsze, k*wa, coś".
Liczę, że w 2025 będzie co najmniej "ujowo, ale stabilnie", a może i lepiej.
Pomału chyba ze wszystkim udaje się wyjść na prostą, jeszcze kilka wyzwań na horyzoncie, ale liczę że na dobre mi wyjdzie i taki jest koszt rozwoju. Myślę, że wyjdę z tego silniejszy i mimo trudności wiele dobrego z tego będzie w długim termine :)
Powiedziałbym, że nijako, ale raz kiedyś stworzyłem podobny wątek, w którym również użyłem tego słowa i parę miesięcy później lekko żałowałem, bo wtedy dopiero sobie uświadomiłem jak dobry był to okres. I choć rzeczywiście mógłbym znowu użyć tych samych słów, to jednak postaram się mniej pesymistycznie podejść do tematu.
Na pewno początek roku był całkiem całkiem, nic ciekawego nie przeżyłem, ale wkręciłem się w parę nowych zainteresowań.
Za to wiosna, czyli moja ulubiona pora roku w tym roku kompletnie się nie udała, tyle nieprzewidzianych wydatków, wszystko co było na krawędzi popsucia popsuło się praktycznie w tym samym momencie.
Na szczęście po burzy zawsze wychodzi słońce. Lato było wybitne, jedne z najlepszych jakie przeżyłem. Liczne świetne wyjazdy, nowe znajomości, gigabajty wspomnień. Nie wszystko się oczywiście udało tak jak ja chciałem, ale bardzo bym chciał by przyszłe sezony wakacyjne były choć w części udane jak teraz.
A jesień to w sumie powrót do tego co znałem, nuda, studia, nic się nie dzieje, nic tylko oczekiwać tego roku jubileuszowego. Zauważyłem, że co 5 lat zawsze nawiedza mnie jakieś trzęsienie ziemi i rzadko kiedy było ono pozytywne, także pozostało tylko czekać na to co nieuniknione. Przynajmniej mam pewność, że na koniec przyszłego roku słowo "nijako" wypadnie z mojego słownika. Zobaczymy, czy ten słownik będzie pełen pozytywnych, czy negatywnych słów.
czego życie uczy to żeby nigdy nie mówić "gorzej być nie może" bo już życie szybko da ci lekcję jak bardzo się mylisz
u mnie mam rozjazd, bo z jednej strony jest poczucie niedosytu jak co roku
ale z drugiej myślę że coś się ruszyło w moim życiu i mam przeczucie że kolejne lata będą lepsze
wiek daje znać o sobie i długi zaciągnięte za młodu powoli proszą się o spłacenie, choć mam nadzieję utrzymać to jeszcze w ryzach
nic tak nie daje znać o przemijaniu czasu jak przemijanie osób które znałeś przez 30 lat i nie zobaczysz ich już przez resztę życia
z pozytywów tego roku to udało mi się uregulować korzystanie z internetu i sociali i udało mi się lepiej kontrolować czas
i nawet trochę czasu udało mi się przeznaczyć na książki i edukację
choć kolejny rok chciałbym poświęcić na jakieś ciekawe projekty, a nie wyłącznie konsumowanie wiedzy
dużo było do oglądania w tym roku - euro, olimpiada i w sumie olimpiada spoko, euro raczej faza grupowa, pucharowa to już była bieda
parę fajnych wycieczek, choć już wycieczki nie cieszą aż tak jak proste spotkania i wyjazdy w dobrym gronie
a co najważniejsze forum GOL przeżyło kolejny rok
Wspaniały rok to był. Udało mi się spłacić dom, odwiedziłem Maderę, Tajlandię oraz Włochy. W pracy L4 długie było, nie przepracowałem się. Walczyłem w formule boksu na amtorskiej gali w Tajlandii z pełna widownia, pojeydnek wygrałem przez nokaut - wspaniałe uczucie haha. Dużo imprez zaliczyłem, lato bardzo aktywnie spędziłem na wycieczkach rowerowych itp. Kupilem sobie motorek 125cc w stylu chopperka i objezdzilem wszystkie okoliczne wioski i jeziorka , super zabawa! Wróciłem do ćwiczeń siłowych. Sporo nowych znajomych do imprezownia poznałem. Mało chorowałem . Ukończyłem parę wiekszych produkcji, miedzy innymi RDR2. To był udany rok i chciałbym aby kolejny nie był gorszy :)
Kolejny rok. 8 rok z moim dzieckiem, które potrzebuje ciągłej opieki, właściwie całe życie kręci się wokół niego i w tym roku nic się nie zmieniło. Nie jest leżący ale umysł gdzieś cały czas na poziomie 2-3 latka, pampersy itd. Nowa szkoła (a właściwie ostatnie odroczenie przedszkola), stare problemy, ciągłe przeziębienia - właściwie non stop. Badania na leki, które miały ulżyć kosztowały nas duże dosłownie i w przenośni dużo. Ale mimo bardzo minimalnej dawki syn właściwie był jedną nogą na tamtej stronie. Nie przyjęły się w ogóle, trzeba spróbować coś innego. Święta ogólnie znośne ale nerwowo słabo. Z żoną nie mamy życia poza dzieckiem a z racji częstych chorób właściwie jesteśmy więźniami własnego domu. Wszystkie dopalacze na odporność nic nie dają jak paluchy ciągle w buzi. 4 dni w przedszkolu i od nowa.
No i tak, kolejny rok będzie taki sam. Lepszy nie będzie, oby nie wiele gorszy.
Dobrze że są chociaż gry wieczorem ale czasami nawet i konsoli nie chce się odpalić :)
Ten rok był raczej słaby, więcej planów nie wypaliło niż zakończyło się sukcesem.
To powiedziawszy: 2025 zapowiada się bardzo obiecująco, może najlepszy rok od momentu pandemii.
I kolejny rok minął Nie strasz. Trzydziestka wygląda z otchłani.
A jak u was? Jak ten rok minął i jakie plany na 2025? mogło być lepiej, ale z grubsza wyszło jak chciałem. Nie lubię robić planów na cały rok, ale cel to zaoszczędzić pieniądze na magisterkę za granicą. Perspektywa długoterminowa - 1-2 lata - ale języka już się uczę, bo chcę zostać po ukończeniu studiów.