Nasz bohater z Dragon Age Origins mógł wrócić w Veilguard jako „król trędowaty”. Studio porzuciło odważny pomysł
Jedną z największych zagadek jest od jakiegoś czasu los Bohatera Fereldenu. Gracze od lat liczą na ukazanie protagonisty pierwszej części, choć z drugiej strony kto wie, jakie spustoszenie wywołałoby w nim po latach Powołanie?
To przecież nie jest żadną tajemnicą. Według kanonu Bohaterka Fereldenu (bo z tego co pamiętam, "kanonicznie" była elfią czarodziejką) zginęła w starciu z arcydemonem. Było to wprost powiedziane w Inkwizycji jeśli nie uwzględniło się własnych decyzji przy rozpoczęciu.
Co by nie zrobili, dla mnie historia Fereldenu zakończyła się po Tresspasserze.
Z kolei mój Bohater Fereldenu szukając leku wlazł w nieodpowiedni Eluvian i lata teraz po innych uniwersach, to powstrzymując Króla Lisza i Illidana, to szukając Sfery Chaosu w Hexenie, a innym razem tłukąc smoka w Dragon's Dogmie. Za każdym razem szukając artefaktu lub portalu który pozwoli mu wrócić do Morrigan i Kierana.
Wiem, "cool story bro", ale nic nie gwarantuje mi tak przyjmnego eskapizmu jak takie uniwersum we własnej pustej głowie.
I tak, oglądałem Zagubionego w Czasie ze Scottem Bakulą.