Źle się dzieje w polskim People Can Fly. Studio zwalnia pracowników i zawiesza prace nad kolejną grą
Zamiast kombinować i wymyślać nowe IP może warto byłoby zrobić Bulletstorm 2? To samo tylko więcej (nie wielki świat a różnorodność)?
Pierwszy Bulletstorm sprzedał się bardzo słabo, więc nie ma nawet mowy o kontynuacji.
Trochę odbiję od tematu, ale jak czytam, że mieli gry wydawać we wczesnym dostępie to tak coś czuję, że za jakiś czas do każdej daty "premiery" będzie trzeba doliczyć 2-3 lata. Coś absurdalnego jest dla mnie w tym, że obecnie niektóre studia pracują nad grą kilka ładnych lat i nie potrafią spiąć tyłka tylko wypuszczają niedkończoną część. Kiedyś robiły to małe lub jednoosowe zespoły, a teraz branża idzie w takim kierunku, że być może niedługo normą stanie wydawanie gier zrobionych w połowie i branie kasy za niedokończony produkt. Zwyzywajcie mnie od starego zgreda ale kiedyś do gry wychodziły (albo i nie) 1-2 patche bez których i tak była ona grywalna. Teraz nikt się nie dziwi gdy dostajemy kilkanaście patchy po premierze a i tak nadal coś szwankuje. Niefajnie się porobiło.
Kiedyś nie miałeś tak złożonych gier jak dzisiaj wiec 1 osoba mogła wszystko ogarnąć, choćby samo pojawienie się 3D sporo namieszało i wymagania drastycznie wzrosły.
Tak jak ci napisał wyżej...
Dawniej gry miały mieściły się na jeden-dwóch płytach CD, później na DVD i były setki razy mniejsze skalowo. Świat takiego Gothica to przecież malutki kawałeczek mapy który przejdziesz w paręnaście minut, a Morrowind z kolei składa się z dziesiątek takich samych sektorów kopiuj-wklej.
Dzisiaj gry to molochy z dziesiątkami rozmaitych mechanik. Tego nie ogarniesz w dwa lata, jak kiedyś.
Plus, ludzie pozapominali, że w tamtych czasach gry także wychodziły zabugowane, pierwsze sztuki które szły z tłoczni zawierały sporo błędów i dopiero patche z cover-cedeków z czasopism je łatały. Że nie wspomnę już nawet o takich przypadkach jak gry na NES-a jak Ninja Gaiden które były niedotestowane. Albo Mortale (nie pamiętam już który dokładnie) na pecety, które wyszły z bugiem horrendalnie podnoszącym poziom trudności - komputer wiedział, jaki wykonujesz cios, zanim odpala się animacja.
Jest proste rozwiązanie: głosuj portfelem. Dla mnie wczesny dostęp jest w porządku, przecież nikt nie zmusza Cię abyś kupił taką grę, prawda? Dla fanów ekstra bo dostają próbkę tego co dostaną, dla wydawców też bo mają kasę i testerów. Ja na steam mam na liście życzeń głównie gry we wczesnym dostępie, ale z zakupem poczekam aż pojawi się pełna wersja.
Nie jestem przeciwnikiem early acces w jego pierwotnej formie i zamysle, jako pomoc mniejszym twórcom i studiom na sfinansowanie projektu. Jestem przeciwnikiem wczesnego dostępu jako modelu biznesowego, który przyjmuje coraz więcej coraz większych studiów i wydawców, bo to prowadzi do sytuacji o której pisałem wczesniej, że za chwilę we wczesnym dostępie będzie wszystko co będzie bardzo złe dla nas graczy. Gdzie się nie wypowiem o early acces to ludzie nie kumają czaczy a za chwilę się będziecie płakać, że nie możecie skończyć żadnej nowej gry bo wszystkie są niedokończone. Brońcie dalej bezkrytycznie wczesnego dostępu w absolutnie każdej grze a obudzicie się w sytuacji, gdy Ubisofty, Bethesdy, Rockstary i inne duże podmioty będą wydawać demka a Wy będziecie za nie płacić grubą forsę i czekać latami na pełnowartościowy produkt, który otrzymacie lub nie.
Trochę selekcja naturalna.
Jak pierwszy raz zobaczyłem zwiastun Outriders to już wtedy byłem przekonany że ta gra będzie klapą. Przecież ona jest do bólu generyczna i kompletnie niepotrzebna.
Szkoda że deweloperzy marnują swój czas i talent na nowe IP.
Na koniec roku większość korpo dokonuje zwolnień jak projekty nie wypaliły. Normalka, znam to z autopsji.