„Mamy olbrzymią nadprodukcję gier wideo”, twierdzi szef zespołu deweloperskiego pierwszego Wiedźmina
No ale co zrobisz Panie Miąsik
można biadolić i narzekać. Albo można coś z tym zrobić, znaczy też - że marketing ma bardzo duże znaczenie. Niestety sama gra w sobie niezawsze się wybroni. Statystyka jest brutalna, zrobienie dobrej gry nie oznacza że się sprzedaż. Ale to można tylko stosować do indie devów. Jeśli masz jakiś budżet i jesteś studiem, to niestety ale to nie wpisuje się.
Jeśli jakieś małe studio twierdzi że umarło bo jest za dużo gier znaczy że szuka usprawiedliwienia XD
solo gamedev może nie mieć kasy na marketing, może nie umieć, więc gra taka przedanie. W momencie kiedy masz studio, 10 osób, na pewno będziecie promowali grę mniej lub bardziej. I to mniej już wystarczy by zweryfikować swoją gierkę. jeśli jest dobra, to już chwyci..
i trzeba żyć w takiej rzeczywistości. się dostosować
Bylbym powiedział - w większości mamy nie nadprodukcje, tylko g. produkcje.
Indyków na pewno :)
No i z tej masy śmieci pewnie ułamek zasługuje na odkrycie... Ale faktycznie trafiłem juz kilka razy w bundlach na nieznane, a dobre mniejsze gry - niestety dla twórców dopiero w bundlach..
zwolnienia w branży gier to nie efekt „złego humoru” szefów studiów, a pokłosie obecnej sytuacji ekonomicznej w branży gier po boomie w czasach pandemii.
O dziwo ta zasada już nie dotyczy prezesów, członków zarządów i ich rosnących pensji. ;)
Mamy olbrzymią nadprodukcję gier wideo
A jakież to DOBRE gry (tj. realnie gry) wideo nam ostatnio wyszły?
To że świnie można wystrzelić z trebusza nie oznacza, że pełne chlewnie kwalifikują się jako nadprodukcja w awiacji...
Zbyt łagodnie to określił ja bym dodał : Za dużo niedokończonych gier i kiepskich twórców.
Ale bez obaw branża sama się od nich uzdrowi gdy zbankrutują to zaczną inni myśleć że jednak na szybko byle czego nie warto wypuszczać. Gracze też mogli by w tym pomóc kiepska gra to robić zwroty to nic nie kosztuje czasu raptem 30s klikania.
Niby mamy nadprodukcje a ciągle jest płacz, że Sony i Microsoft nie wydają nowej, wielkiej gry co tydzień ;) Cały czas jest płacz, jak to mało gier jest na nowych konsolach, więc może oczekiwania branży rozmijają się z oczekiwaniami graczy a ta nadprodukcja jest widoczna tylko na Steam i nie są to gry AAA.
Tu nie chodzi o nadprodukcję, bo dobrych gier to można na palcach dwóch dłoni policzyć.
Nadprodukcja to jest krapów, w które nikt grać nie chce. BG3 do tej pory utrzymuje ponad 60k graczy dziennie, CP2077, 4 letnia gra, ok. 40k.
Ludzie wolą grać w starsze ale sprawdzony gry, niż niegrywane, wydawane w tragicznym stanie technicznym, robione na jedno kopyto krapy.
Sprzedaż tego nie potwierdza, każdy CoD sprzedaje się w hurtowych ilościach, itp.
Cyberpunk był hajpowany przez lata a BG3 to nie jest gra dla każdego - zresztą, jako przykłady podałeś gry RPG a najlepiej sprzedają się chyba inne gatunki.
Zarówno Cyberpunk jak i BG3 też miały swoje problemy techniczne, ten pierwszy był nawet wycofany ze sprzedaży, więc to nie są Mesjasze technicznej doskonałości ;)
Kogo obchodzi nadprodukcja? Co z tego, jak to jest pewnie nadprodukcja crapów.
Liczy się jakość, a nie ilość.
Co z tego, że gier może być dużo jak wiele z nich to g0vvna, w które grać się nie da. np. takie My Name is Mayo co typy wykorzystują, żeby nabijać platyny na PS, bo ja nie widzę innego powodu, dla którego ktoś normalny by w to grał czy zmarnował na to kasę.
Myślę, że to nie jest takie proste. Większośc głośnych likwidacji, to skutek przeinwestowania w erze bardzo wysokich oprocentowań kredytów. Giganci głównie z tym się mierzą. Nakupili studiów za grube miliardy i teraz trzeba do banku oddać więcej, niż to studio zarobi...
W momencie, gdy kredyty były tanie, to nie był żaden problem, bo zakupiło się kilka studiów, jedno zrobiło wtopę, drugie zrobiło wtopę, ale trzecie nadrobiło sprzedażą za te dwa pozostałe.
Dodatkowym rakiem branży jest Tencent i azjatyccy producenci, którzy nie każą płacić od razu za grę. To mocno działa na część grających i Ci nie kupują gier.
Sam w zasadzie nie kupuje średniaków, bo po co ?
Abonamenty, to kolejny problem, Epic rozdający tonę gier za darmo,
gigantyczne gry usługi które absorbują graczy na długie godziny.
Dużo jest powodów, by nie kupowac gier obecnie...
To, że na Steamie jest co roku ponad 16 tyś gier o niczym nie świadczy. 99% z nich się nie sprzedaje. To jest może problem dla kogoś, kto myśli, że zapłaci 400zł za wydanie gry na steam i to wystarczy, by ludzie ją kupili, a to nie tak działa.
Obstawiam, że 90% z tych gier, to gry zrobione najprostszym możliwym sposobem. Sam w zasadzie jestem w stanie sklecić grę w kilka dni w Unrealu i wydać ją na Steamie. Pytanie, czy to ma sens. Raczej nie ma.
Oczywiście że mamy olbrzymią nadprodukcję gniotów z dużych studiów. Dlatego wole kupić/ograć coś od mniejszych wydawców gdzie czasami do odpalanie ich produkcji wystarczy toster.
PRAWIE racja. Mamy nadprodukcję, owszem, ale ciepłej i mięciutkiej kupy.
Tytuliki będące w najlepszym razie 10tą wodą po kisielu po jakiejś dobrej produkcji nie sprzedadzą się, bo za jedyną mechanikę mają marnowanie czasu, a za jedyne emocje farmienie czy mechaniczną przemoc.