Czy Dragon Age: The Veilguard jest sukcesem, czy nie? Podjęto kolejną próbę analizy
Teraz cała redakcja będzie udawać do końca roku że nie zna odpowiedzi na to pytanie ; )
Stan najnowszego dragona to istna żyła złota jeśli chodzi o ruch na forum.
Dragon Age Veilguard to potwarz dla fana serii, który uwielbia jedynkę, lubi dwójkę i toleruje trójkę. To zaszyta w klimat high fantasy gra udająca dark fantasy i RPG którym nie jest w dodatku z na silę wciśniętą lewacką propagandą. Nawet sciągać z zatoki szkoda tego nieporozumienia
Gra AAA z kultowej serii z bardzo przeciętnym zainteresowaniem to PORAŻKA.
A gry-online wciąż jeszcze walczą.
Teraz cała redakcja będzie udawać do końca roku że nie zna odpowiedzi na to pytanie ; )
Stan najnowszego dragona to istna żyła złota jeśli chodzi o ruch na forum.
Musielibyśmy znać DOKŁADNY budżet i dokładną ilość sprzedanych kopii na każdej platformie by to stwierdzić, a tego nigdy nie będziemy wiedzieli. EA czy Bioware nic nie musżą powiedzieć, a nawet jak powiedzą to nie musi byc to prawda. Możemy sie co najwyżej zastanawiać czy tytuł powstający przez 10 lat od jednego z największych twórców na świecie który przyciągnął do siebie 90K graczy na jednej platformie sie zwróci czy nie. Szkoda że ani Sony, ani Microsoft nie są transparentni jak Steam.
Nie będzie to porażka. Nie licząc oczywiście ocen które wszędzie ucierpiały przez 1 za biseks i metroseks (gdzie gra na na średnią ocene 3, nie zasługuje jak nic) To ograniczy sprzedaż w następnych miesiącach. Myślę że dla korpo mogą być to słabe wyniki. Dlaczego też nie zapowiadają wsparcia. Ogólnie można powiedzieć że wyszła kolejna średnia gierka. Zwyczajnie nie ma hitu, ale włożony hajs raczej sie zwróci do roku
Dobra wszyscy wiemy, że to nie jest do końca udana gra, ale ile jeszcze razy będzie tutaj o tym pisać? Nie ma o czym innym? czy łatwiej jest po prostu z ang serwisu coś przetłumaczyć i wrzucić tutaj? Codziennie te same i podobno brzmiące newsy o Dragon Age. Weźcie się do roboty w końcu pls.
Na tym polega dzisiaj redakcja. Zwyczajnie zbiera się autorskie materiały dziennikarzy z innych stron. I powiela je na całym internecie. Wszystko zależy od tego jak ktoś odszumi ten przekaz i na ile rozwinie dane zdanie, mając analogiczną wiedzę o innych częściach danego tematu. Gorzej jak redakcja zrzyna 1:1 i nawet nie sprawdza innych źródeł, oraz powiązań tematu. Wtedy takich dziennikarzy może zastąpić AI XD
Dodatkowo redakcja liczy, że pod każdym z tych nic nie wnoszących newsów rozpęta się jakaś ideologiczna gównoburza która ściągnie szurów zarówno z lewa jak i z prawa i podpompuje im statystyki wyświetleń...
Co jednak zastanowiło sporo osób, to de facto porzucenie dalszego rozwoju Straży Zasłony, bo tak można odczytać zapowiedź braku DLC. Dla niektórych graczy to dowód, że The Veilguard poradził sobie tak źle, że EA nie widzi sensu dalszego inwestowania w projekt.
To też jest strasznie dziwna narracja. Większość najlepszych gier nie dostaje żadnych dodatków po premierze. Czy to znaczy, że twórcy porzucają swój produkt? To, że gra nie otrzyma po premierze nowej zawartości to nie oznacza jeszcze, że gra jest słaba czy jest porażką. Ostatni Saints Row został gorzej przyjęty niż Dragon Age, gorzej się sprzedał a dostał 3 dodatki. Czy to znaczy, ze to był super hit z którego sukcesu wydawca był dumny? No nie. Zresztą przecież ludzie sprzeciwiali się DLC, season passom i grom usługom a teraz gdy właśnie dostali to czego się domagali czyli tytuł tylko dla pojedynczego gracza, bez mikrotransakcji i kompletny, skończony produkt żadnych płatnych misji wyciętych z gry czy płatnych zakończeń sprzedawanych jako dodatek to też im się nie podoba. No nie dogodzisz. Gdyby teraz ĘĄ wyszło i ogłosiło dwa sezony dodatków, z dwoma SP za 30$ każdy i tryb online za pół roku to na pewno gracze by się ucieszyli.
Już nie wspominając nawet, że długo przed premierą twórcy zapowiedzieli, że nie będzie żadnych dlc do tej gry.
Żadne "nie dogodzisz", tylko gracze znają politykę EA i innych molochów i wiedzą że kto jak kto, ale oni nie lubią wydawać gier i nie doić gracza dodatkowo. Nie znaczy to rzecz jasna, że każda gra wydana pod ich szyldem ma DLC czy dodatki (no bo raczej ma passy, karty, loot boxy itp.), znaczy to tylko tyle że brak monetyzacji takiej marki przez EA jest zastanawiający.
Chyba, że faktycznie marka bardzo mało dla nich znaczy.
I oczywiście, że kompletne gry są OK. Byłoby dobrze gdyby nowy ME, jeśli powstanie, wyszedł kompletny.
Teraz przez najbliższe miesiące, pseudo analitycy będą analizować czy sukces czy nie.
Jakby odpowiedź nie była prosta na to pytanie. Serio, darujcie już sobie.
Taka moja mała analiza.
Space Marine 2 miał w peaku 235 tysięcy graczy. Po 5 tygodniach ogłosili, że sprzedali 4,5 miliona kopii na wszystkich platformach.
Gdyby wziąć te liczby i przełożyć 1:1, to by wyszło, że DAV nie sprzeda nawet 2 milionów po 5 tygodniach. Przypomnę, że gra nie ma jeszcze nawet tygodnia.
Ale jest jedna duża różnica. Space Marine 2 miał dobry odbiór wśród graczy i to pozwoliło sprzedać kolejne kopie. Dragon Age wręcz odwrotnie i to jeszcze bardziej spowolni sprzedaż.
Obstawiam, ze po 5 tygodniach Dragon Age nie sprzeda więcej niż 1,5 miliona sztuk na wszystkich platformach i to według mnie optymistyczny wariant, bo ten gorszy to tak bardziej 1,2mln.
Taka sprzedaż wygeneruje im jakieś 60mln$ przychodu, czyli nawet nie byliby w połowie, by wyjść na 0. Niby budżet 150mln$, ale zazwyczaj te budżety są mocno zaniżone.
Oni nie ogłoszą ile osób kupiło tylko ile zagrało. Doliczą sobie jeszcze ich sklepik i abonament.
Dragon Age Veilguard to potwarz dla fana serii, który uwielbia jedynkę, lubi dwójkę i toleruje trójkę. To zaszyta w klimat high fantasy gra udająca dark fantasy i RPG którym nie jest w dodatku z na silę wciśniętą lewacką propagandą. Nawet sciągać z zatoki szkoda tego nieporozumienia
Gra AAA z kultowej serii z bardzo przeciętnym zainteresowaniem to PORAŻKA.
A gry-online wciąż jeszcze walczą.
Ten pierwszy dialog z DATV jest naprawdę fatalny. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego rodzaju fuszerki w grze 18+. Ba, nawet w grze dla młodszego odbiorcy nie powinno być takiego "drewna". Ani to mądre, ani ciekawe, ani śmieszne, ani prawdopodobne pod względem psychologicznym. Dramat.
Mam nadzieję, że to jakiś wyjątkowy spadek jakości, a nie norma w grze.
Sa lepsi i gorsi towarzysze.
Nekromante mozna tutaj jeszcze zdzierzyc, przynajmniej probuje powiedziec cos normalnego.
Taash jest zdecydowanie najslabiej napisana postacia.
Kazda scena w ktorej sie pojawia ma podobny ton i poziom dialogow.
Sama postac jest rowniez poprostu antypatyczna a jej zachowanie jest SKRAJNIE "trigerrujace", ale nie brnijmy w to moze. ;)
Scen romansowych Taash tez nie da sie "odzobaczyc". Lepsze wstepy i polot mozna zobaczyc w filmach Braz***rs. :)
NIe wiem jaka pokretna logika kierowali sie kreatywni tworzac ta postac (poczawszy na pisarstwie dialogow, poprzez obdarzenie tej postaci mentalnoscia "trudnego" 14latka, a na animacji i manieryzmach konczac), ale powinni brac polowke.
Zdecydowanie najnizszy punkt w i tak plyciutkim oceanie.
To ze bardziej pikantne konflikty niz miedzy postaciami w Veilguard (a juz z "first world problems" Taash w szczegolnosci) mozna zobaczyc w dowolnym polskim mieszkaniu, w ktorym mieszka razem dwoje nastolatkow, to juz tak tylko na marginesie dodam. ;)
To serio wygląda jak spotkanie ze szkolnym psychologiem dwójki skłóconych nastolatków.
Im więcej tych materiałów widzę tym bardziej jestem skłonny uznać, że analiza Cohha była zasadna.
CohhCarnage's Early Thoughts On Dragon Age: The Veilguard. *
W dużym skrócie, gra mu się pobada (widać , że nie jest do niej uprzedzony bo przypadł mu do gusty gameplay i główna oś fabularna) z wyjątkiem dialogów, które uważa za tragiczne i ciągnące cała grę w dół i jaką główną przyczynę tego stanu rzeczy wskazuje:
- ich anty-imersyjność, postacie nie zachowują się tak jak byśmy oczekiwali od sytuacji a wręcz w totalnym oderwaniu od niej (choćby ich konflikty nie przystają do powagi sytuacji)
- fakt, ze wiele z nich pełni rolę ekspozycyjną w formie najbardziej prymitywnej (opisują to co gracz widzi i jak powinien na to zareagować, co zrobić)
- to, ze większość z nich ma silnie protekcjonalny ton, mówią ci co masz myśleć, traktują docelowego zbawce świata jak małe dziecko, które należy edukować w najbardziej prymitywny sposób (wiecie, ta irytująca maniera co ma ją sporo nauczycieli początkowych czy przedszkolanek).
I to w tych materiałach widać. Początkowo myślałem, że to takie pojedyncze, wyłapane przez osoby do gry uprzedzone i szukające ich na siłę. Ale tych kompilacji jest już zatrzęsienie.
*Nie wrzucam linku by post nie poleciał jako promujący jakiś kanał na YT.
Widzę że dalej na siłę doszukujecie się wad tej gry. Porównanie z BG3 kompletnie z dupy bo inny koncept towarzyszy mamy. W tej grze nam są potrzebni wszyscy a naszym zadaniem jest pomoc im rozwiązać ich problemy zanim oni będą w gotowi do finałowego starcia.
Tassh nie jest słani ej napisana od innych. Jest zwyczajnie inna. Może jakby gry nie ugrzecznili i wpisali u niej facki co drugi wyraz to by to wygladalo inaczej.
Jest to prostaczka której matka nie potrafiła wychować więc osobowość wyrobiło jej bycie w lordach. Łatwo wpada w złość i zmaga się ze swoją seksualnościa. A wy oczekujecie od niej wywodów filozoficznych.
Już wisienka na torcie jest marudzenie na kiepski romans z nią. Co skłoniło cie aby romansować z transem ? ;)
Faktycznie, japoński RPG o którym nawet nie słyszałem vs gra o której pisaliście 2 artykuły na dobę jeszcze przed premierą. Dobrze że DA ledwie ją przegonił, można ogłaszać sukces.
Przecież ta gra jest tak schematyczna do bólu niczym cię nie zaskoczy.
1.Idziemy do nowej lokacji scenka się załącza.
2.Idzemy przez lokację natrafiamy na miejsce gdzie włącza się walka zawsze w tym samym miejscu,
3. Idzemy dalej jakaś zagadka, poszukamy jeszcze skrzyneczek z eq.
4.Kończmy lokację,
5.Zawsze nudna seja terapełtyczna w bazie z drużyną.
6.Powtórka całego schematu do końca gry.
Wystarczy spojrzeć jak ĘĄ doiło poprzednie DA w postaci DLC. Skoro gra jest takim sukcesem to już mielibyśmy Season pass, battle pass, mtx... a ni ma nic.
Autorzy pochwalnych i mydlących oczy opisów tego gniota powinni być skazani po prostu na granie wyłącznie w to arcydzieło przez jakieś dwa miesiące - skoro tak ich zachwyca...
Na chwilę obecną po 45 godzinach wystawiłbym grze ocenę 7,5/10, może 8/10, gdzie dla porównania Baldur's Gate 3 miałby u mnie solidne 9/10 albo nawet 9,5/10, bo w wielu aspektach jest po prostu lepszy, ale w obu grach najsłabszy jest jednak scenariusz i prawdę mówiąc w żadnej z nich nie trzyma się kupy. Po ukończeniu przejdę DA:V ponownie, inną klasą, podejmę inne wybory, aby sprawdzić, czy są iluzoryczne, czy rzeczywiście coś zmieniają. Taki Baldur's Gate 3 wydaje się grą bardzo nieliniową, ale prawda taka, że tam też jest pełno liuzorycznych wyborów i gdybym i tę grę przeszedł zaledwie raz, to miałbym błędne przekonanie o wpływie podejmowanych decyzji na wydarzenia.
Sukcesem to jest Baldurs Gate 3, Wu Kong, ale nie ta abominacja, Dragon Age: The Wokeguard.
Sukces tej gry identyfikującej się jako dragon age mieści się gdzieś pomiędzy cięciami etatów a zamknięciem studia.
Gry sprzedają się najbardziej w pierwszych 3 miesiącach od premiery. Przewidywania wydawców obejmują zwykle okres 3-6 miesięcy, kiedy to zakładają osiągnięcie jakiegoś celu sprzedażowego. Jest dużo za wcześnie, aby rozstrzygać, czy gra jest sukcesem sprzedażowym czy nie.
Jaki mam ubaw widząc jak na siłę redakcję bijąc się dalsza współpracę próbując z porażki zrobić sukces
Ta gra to toalny fuckup i porażka względem poprzednich części DA. I to ma być RPG??! To pomieszanie Candy Crush z God of War! Spodziewałem się czegoś chociaż trochę w klimacie BG3 (bez tur), które nie dorasta do brudu na paznokciach nowemu DA! O poprzednich odsłonach DG nie wspominająć. Jak dobrze, że tego nie kupiłem!
Peak Wokeguarda wyniósł 90k
gdy weekend się skończył, liczba graczy spadła aż do 48k
teraz mieliśmy znowu weekend i liczba wzrosła do 60k (CZYLI AŻ O 1/3 MNIEJ niż było na starcie)
Teraz spadnie jeszcze bardziej
Dla 10 lat produkcji to jest porażka, a plotki mówią, że jest gorzej niż z SW Outlaws.