Robert Zemeckis chciałby nakręcić nowy Powrót do przyszłości. Jest tylko jeden haczyk
Mi wystarczy jak zapuszczę sobie soundtrack z całej trylogii, nie potrzebuję oddzielnych filmów do tego.
Właśnie wyobraziłem sobie scenę na pociągu jak wszyscy po nim biegają oraz śpiewają, nawet wtedy gdy spada i tak sobie myślę że po alkoholu trzeba siedzieć w domu.
Nie jestem największym fanem musicali, musicale które lubię mogę wyliczyć na palcach jednej dłoni... i wszystkie z nich to oryginalne produkcje, od początku do końca pisane jako musicale. Nie można zmusić istniejącego tytułu do bycia musicalem, to tylko by trąciło siłowym wyginaniem fabuły, żeby pasowała do konwencji musicalu. Piosenki byłyby jak coś pisanego na siłę. Jeśli Robert Zemeckis chce nakręcić musical - proszę bardzo, dajcie mu szansę, ale niech to będzie oryginalna produkcja a nie adaptacja już istniejącego uniwersum do konwencji musicalu.
Nie do końca się z Tobą zgodzę. Moim zdaniem są udane adaptacje filmów na musicale, chociażby Beetlejuice czy Szkoła Rocka (mówię tu o teatralnej wersji, a nie o serialu dla dzieci).
Z drugiej strony słuchałem muzyki do musicalowej adaptacji Powrotu do Przyszłości i w ogóle "nie weszła".
Wszystko zależy kto się za to weźmie i czy faktycznie jest na to pomysł.
Ale musical "Powrót do przyszłości" na Brodwayu od lat można obejrzeć. I ponoć jest świetny. Więc nic nie jest na siłę - ponoć wszystko tam gra.
Inna sprawa, że filmu z tego nie widzę. Niech zostanie to musicalem w teatrze - czyli tam gdzie jest.
Akurat jeśli chodzi o "Back to the Future: The Musical" to było to marzenie Boba Gale'a i Roberta Zemeckisa od mniej więcej początku lat 2000'. Jak wiadomo, obaj panowie są strażnikami oryginalnej trylogii i nigdy nikomu nie pozwolą aby powstał nowy film pod tym tytułem. Musical w końcu udało im się zrealizować i jest to jedna z najlepszych rzeczy jaką widziałem w teatrze. Byłem na tym musicalu 2 razy i na pewno wybiorę się i trzeci. A znam fanów (również z Polski), którzy widzieli go kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy. Bo naprawdę warto. Bo naprawdę jest to zrobione z sercem i szacunkiem wobec oryginału. I nie - tak naprawdę nie trzeba było naginać fabuły filmu pod musical, bo "Powrót do przyszłości" dużo z muzyką ma wspólnego. I nawet piosenki napisane na potrzeby tej sztuki, są idealnym dopełnieniem i w idealny sposób opowiadają historię. Do tego stopnia nie są wciśnięte na siłę, że gdy teraz oglądam film, to autentycznie brakuje mi piosenek z musicalu :)
"Back to the Future: The Musical" to na tle tych wszystkich bardziej i mniej udanych filmowych remakeów, sequeli, prequeli i rebootów kultowych tytułów, jest zdecydowanie najlepszym powrotem po latach. Być może właśnie dlatego, że pieczę nad nim trzymali oryginalni twórcy: Zemeckis, Gale i Silvestri. I być może dlatego, że był zrobiony naprawdę z sercem. Nie znajdziecie osoby, która była na BTTF: The Musical i nie spodobałby się jej ten spektakl. Ta sztuka jest tak urocza i genialna, że kocham ją na równi z filmową trylogią. Jedna fanka pięknie powiedziała: "My fani nie potrzebujemy czwartej części. My fani potrzebowaliśmy tego musicalu". Podpinam się pod jej słowami!
Pan Robert Zemeckis Nie słyszał o "sukcesie" Joker 2? Nie bez powodu, niech wnioski wyciągnie sam...
Musical to zdecydowanie najmniej lubiany gatunek przez ludzi, on w ogóle dla mnie nie pasuje pod kategorię film. Jako przedstawienie, teatr, koncert, ale cóż. Wyjątek to Dancer in the Dark, mimo że był to był film męczący, ale przynajmniej miał fabularne uzasadnienie, a muzyczne fragmenty można było pominąć, a pomimo tego nadal się bronił.