Wiadomość Szef Gearbox spełni prośbę śmiertelnie chorego fana, marzącego o zagraniu w Borderlands 4. Caleb McAlpine potwierdził, że zobaczy grę w akcji

Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby to umożliwić.

Tlumaczac to z korpogadki na polski

Nie ma ch*ja ze zdazymy, juz po nas, szukajcie powoli innej pracy.

Miło z ich strony, że tak zareagowali.
Chwali się takie podejście.

Jak dla mnie Borderlands 4 jako życzenie na łożu śmierci to jest ukryte wołanie o pomoc, jak zamawianie pizzy pod 997 czy z tym więźniem/zakładnikiem/jeńcem co nadawał morsem mrugając...

Możemy mieć odczynienia z sytuacją jak ta z filmu Misery (1990)!

W najlepszym wypadku facet jest jakoś odizolowany, i gra biedaczysko w aktualna fife czy inne concordy - sugerując się Game Avards czy innym dżurnalingiem siedzącym w korporacyjnych kieszeniach.
Czego chłopu potrzeba, to żeby ktoś mu pokazał parę sensownych gier (zaczynając od sci-fi lootershooterów), żeby nie spędził ostatnich miesięcy życia grając w drenujące portfel korporacyjne chałtury...

W związku z tym Caleb zwrócił się do użytkowników Reddita o pomoc w dotarciu do twórców Borderlands, gdyż przed śmiercią chciałby móc zagrać we wczesną wersję czwartej odsłony serii.

W 2019 roku fan serii, Trevor Eastman, u którego również zdiagnozowano raka, otrzymał możliwość zagrania we wczesną wersję trzeciej części po opublikowaniu posta na Reddicie.

Czyli jak bedziemy chcieli zagrac w Borderlands 5 to znow ktos musi sie do nich zglosic z rakiem.

Zapamiętajcie tego newsa, jeśli nowy Borderlands będzie optymalizacyjną tragedią, to będziecie wiedzieć kto nalegał, by wydali tą grę jak najwcześniej.
W sumie koleś ma dobrze. Chłop w ciągu max dwóch lat dostanie od Randy'ego swoją ulubioną grę. Tymczasem ja mam (nadzieję) jeszcze wiele lat życia przed sobą, a już pogodziłem się z faktem, że przygód Matta Bakera w Ardenach nie dożyję.

Miło z ich strony, pytanie tylko czy się uda tego dokonać czego życzę temu graczowi.