Klon Diablo i Diablo 2, który nie bał się eksperymentów. W Throne of Darkness walczyła i narażała się na śmierć cała...
Jakie wyczucie, wczoraj po wielu latach znów instalowałem (może tym razem uda się ukończyć) tylko brakło czasu na odpalenie...
Throne of Darkness to jeden z najbardziej nieszablonowych Hack n Slashy. Wyróżniał się na prawie każdej możliwej płaszczyźnie i przy tym był/jest szalenie grywalny - drzewka rozwoju, zamiast leniwego rozdzielania punktów między 4 atrybuty, crafting zamiast handlu, 7 grywalnych postaci i umiejscowienie akcji w Japonii z typowo japońskim bestiariuszem. Jeśli chodzi o sam crafting, to w sumie spoko sprawa, ale czas oczekiwania na wykucie był często przegięty, bo przy rzadszych materiałach mogło to być nawet 7+ minut w czasie rzeczywistym. Tak czy owak gra świetna i niesłusznie zapomniana.
Grę odkryłem raptem kilka lat temu, a więc jakieś dwie dekady od premiery, a i tak bawiłem się lepiej niż we współczesnych H&S. Wcześniej nawet nie wiedziałem o jej istnieniu, więc nie ma mowy o żadnej nostalgii itd. Po prostu gry z tamtej epoki mają w sobie coś wciągającego, czego współczesnym grom brakuje i nie ważne czy ogrywaliśmy je pierwszy raz za młodu, czy dzisiaj.
Kompletnie zapomniałem, że to istniało. Niemniej teraz jak tak wspominam to to bardzo fajna gra była. Aż szkoda, że na jednej się skończyło.
Widziałem tą grę bardzo dawno temu na Hyperze i przez tyle lat nie mogłem znaleźć. Dzięki!