The Sims najlepiej sprzedającą się grą w historii
Najzabawniejsze jet to, ze w 2002 roku taka sprzedaż to był efekt gigantycznego WOW, dzisiaj to okolice progu dobrej sprzedaży dla tytułów AAA, bo poniżej 5 milionów to często wynik średni dla wielu wydawców.
To był inny świat. Ciężko teraz uwierzyć, ale GOL był sajtem PC-only. W encyklopedii nie było gier konsolowych i raczej nie pisaliśmy o nich.
Poza tym nie było Steama, a zatem i indyków. To był AAA świat zdominowany przez molochy pokroju EA czy Activision. Do tego nie byliśmy w Unii, więc ściągnięcie gry z zachodu to było jakieś nadludzkie przedsięwzięcie. Kosmos. Oby to nigdy nie wróciło :)
Ale mieliśmy klimat bazarów z grami. No i kafejek i Lan party.
Granie dzisiaj jest dużo wygodniejsze, ale wtedy miało silniejszy aspekt społeczny. A że i społeczność była mniejsza to ludzie jakoś się tam nawet kojarzyli + chyba w grach sieciowych (UT, Q3, Starcraft itd.) było mniej toksycznych zachowań.
Ala wiadomo, to bardziej tęsknota za młodością (czasy ogólniaka) niż tak naprawdę za tamtymi czasami.
Matko, kiedyś się w Simy tyle godzin spędziło. Pierwsze u mnie to z dodatkiem Światowe Życie, potem ktoś załatwił Balangę i Randkę i jakie było WOW że nowe przedmioty po tylu miesiącach. Fajnie, fajnie było :)