Recenzja gry Dragon Ball Sparking! ZERO - czysta, niezobowiązująca frajda z masą fanservice’u
Gorsze od Starfielda i Forspoken.
Ta recka nie wzbudza tyle emocji co recka DLC do Starfielda.
Lepsze od "Galactic Protector's Interplanetary Eco-Rangers of the Ultimate Galactic Saga Episode VII: Hyper Super Nova Space Dragon Quest Deluxe Infinity Edition".
Via Tenor
Większość z nich radzi sobie podczas starć bardzo podobnie, dysponując po prostu innymi statystykami i technikami specjalnymi.
To jak w Naruto Ninja Storm, dupisz super mega hiper jutsu aż przerywinek filmowy pokazany, że fala uderzenia wychodzi poza kule ziemską, a życia zabierasz tyle co dziecięce wersje tych postaci za zwykłego rasengana ultimate xD
No ale luz, cieszy to że tyle graczy już gra jednocześnie i prawie wszystkie komentarze pozytywne, czyli warto kupić i zagrać.
Być może mam za wczesną nadzieje ale mam, nadzieje że ,święta tego roku będzie zniżka na Dragon Ball Sparking! ZERO dzięki czemu będe mógł kupić .
Chyba jedna z nielicznych ocen na Gry-Online co do której się zgadzam. Gra jest fajna, ale rzeczywiście nie dałbym jej więcej jak 7,5-8/10, a to między innymi za to, że zawalili po całości story mode. Ja wiem, że każdy grający zna pewnie fabułę DB na wylot, ale spłycenie jednego z najbardziej emocjonujących momentów czyli transformacji Goku w SSJ podczas walki z Friezą do pojedynczego panelu to jakieś nieporozumienie (takich zabiegów podczas gry jest mnóstwo). Nie rozumiem totalnie tego zabiegu, bo niektóre przerywniki naprawdę trzymają poziom. Dlaczego nie dało się tak wykonać wszystkich? Nie mam pojęcia. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o przedstawienie fabuły jak w anime, tzn. tak jakbyśmy oglądali odcinek i płynnie wskakiwali w walkę.
Goku Black chyba najlepszy z tego co grałem różnymi postaciami, najwięcej robi hita.
Ale nie podoba mi się że taki hercules sobie potrafi latać i bić na poziomie sajana ;)