Todd Phillips zaprzecza, kim w Jokerze 2 był Arthur Fleck, i rozwściecza tym fanów
Muszę przyznać, że to jest bardzo ciekawa interpretacja zaproponowana nam przez Phillipsa.
Końcowa scena jest plot-twistem którego nikt się nie spodziewał, a pozostaje jednocześnie "bezpiecznym" rozwiązaniem dzięki któremu postać Jokera wykreowana przez H. Ledgera jest jedną z najlepiej zagranych postaci w historii kina o superbohaterach. No sami musicie przyznać, że Joker Phoenixa przy Jokerze Ledgera to... śmieszna podróbka.
Mnie Arthur Fleck nie pasował i nigdy pasował nie będzie na postrach Gotham, na nemezis Batmana, a jest raczej dość fajtłapowatym, chorym na zaburzenia rzezimieszkiem więc taka formuła jak najbardziej mi odpowiada.
A co do samego filmu to gdy rok temu dowiedziałem się, że druga część będzie miała formę musicala to miałem tylko takie WTF?! i już wtedy wiedziałem że film nie zdobędzie popularności bo kto chce oglądać High School Musical w uniwersum DC?
Nie rozumiem "rozwścieczenia" fanów. Przecież o tym mówiło się już po pierwszej części. To nie jest komiksowy Joker, przeciwnik Batmana. Tylko chory psychicznie człowiek, który jedynie zainspirował prawdziwego Jokera. Od początku były takie założenia dla tej postaci, czego oczekiwani fani?
Nie bardzo rozumiem tych co się wściekają... widać zwykłe bezmózgi albo płatki śniegu.
Od finału pierwszego Jokera wiadomo że Arthur Fleck nie jest TYM Jokerem, a inspiracją dla tej postaci tak jak powiedział to Phillips.
Przecież już wtedy Fleck jest gościem około 40, a w finale Jokera
spoiler start
widzimy, że zabija Thomasa i Marthę Wayne na oczach Bruce'a, który wtedy jest około 10 latkiem.
spoiler stop
Więc siłą rzeczy jako Joker z Batmana musiałby być już starszym gościem bliższym Pingwinowi, a nie znanym nam z filmów bardzo sprawnym i świetnie walczącym około 30 latkiem.
I to jakoby Joker Batmana inspirował się postacią zapomnianego już wtedy dosyć szalonego przestępcy idealnie pasuje do lore.
Chyba innego Jokera oglądaliśmy, bo Arthur nie zabił w tym filmie Thomasa i Marthy tylko jakiś randomowy koło podczas zamieszek.
Wypowiedź reżysera dotycząca tożsamości bohatera portretowanego przez Phillipsa zirytowała fanów, którym nie spodobała się taka interpretacja postaci
Proponuję zaprzestanie korzystania ze sformułowania "portretować", bo nagminnie tego używacie i chyba już sami nie wiecie, jak tego używać.
Nie widziałem filmu ale jak widzę przećpany ryj tej lady gagi to mnie od razu odrzuca