Fallout to prawdziwy hit Amazona, serial widziało już 100 mln widzów. Pierścienie Władzy walczą, choć radzą sobie zd...
Fallout ma nieco oklepaną historię ale jest ona dobrze przedstawiona, z ciekawymi postaciami i dobrymi dialogami, zaś pierścienie władzy, to ładnie zrealizowana hiszpańska telenowela za grube miliony.
Ale Pierscienie Wladzy to jest taki bardziej "faniction" ktory nie idzie w dobra strone...
(...) pierścienie władzy, to ładnie zrealizowana hiszpańska telenowela za grube miliony.
I pralnia pieniędzy ponad 200 milionów na odcinek, a nie ma żadnych znanych aktorów a oprócz CGI, dalej nie widać niczego co by mogło usprawiedliwiać taki koszt.
Fallout jest po prostu dobrze zrobiony i bardzo fajnie osadzony w uniwersum.
Jednocześnie zrobiono go tak, że osoba nie majaca pojęcia o grach będzie rozumieć co się dzieje i dobrze się bawić - to nie jest serial tylko dla hardkorowych fanów.
No i jak dla mnie dobrze oddaje ducha Fallouta tym, że stanowi taką akurat mieszankę humoru, absurdu i horroru w klimacie postapo jak oryginał.
Sezon 2 jest dużo lepszy, choć no trzeba nadal sporo wybaczyć, ale nawet robią kilka rzeczy lepiej niż Jackson - Orki, które są zdecydowanie bliższe tym książkowym niż u Jacksona. Są zaskakująco gadatliwe i nie chcą wcale wszystkie ginąć za Adara, czego dowód mamy chociażby w scenie, gdzie Arondir się natyka na jak możemy usłyszeć z ich rozmowy, orkowych dezerterów czy gdy Adar wydaje rozkaz wypuszczenia Górskiego Trolla, gdy jego przyboczny ork mówi "Ale panie, on pozabija też naszych".
Tego u Jacksona nie znajdziemy, a przeczytajcie jeszcze raz rozdziały, gdy Merry i Pipin zostali złapani przez orków, którzy zabrali ich ze sobą dalej, oraz rozdziały, gdy Sam ratuje Frodo z rąk orków w Mordorze, a potem znów wpadli w ręce orków - zobaczycie, że to się wszystko zgadza.
Druga rzecz to Tom Bombadil, którego Jackson wyciął. Jest taki jaki powinien być - tajemniczy i potężny, choć tego nie okazuje na pozór sprawiając wrażenie zwykłego pustelnika - mieszka w innym miejscu niż w książce, ale jest to możliwe, bo przecież nie wiemy gdzie przebywał w 2 erze, a na pewno wędrował po Śródziemiu.
Mam wrażenie że gdyby trylogia LotR wyszła dziś w tej samej formie to tez byłyby narzekania. Jest tam sporo zmian ale wtedy to bylo epickie dzieło, które zaskoczyło swoim rozmachem. Ponoć były narzekania fanów ale 20 lat temu był inny świat, gdzie jedynie ponarzekać mogliśmy wśród kilku znajomych nerdów.
Jednak fakt, że Rings przyjmuje formę stawiającą na rozchwianie emocjonalne i rozterek postaci. Dlatego że jest serialem. Za to filmy skupiały się głównie na brutalności, walkach i poważniejszych zagrywkach. Choć na humor też znalazło się miejsce.
To jest ciekawy dla mnie temat, bo miałem okazję sprawdzić oba dzieła i to są piękne przykłady jak robić i jak nie robić adaptacji.
Fallout jest fantastyczny. Ma pewne potknięcia, ale pięknie czerpie z uniwersum w którym się znajduje. Masa dobrze użytych smaczków przy jednoczesnym braku wymuszania głębszego znajomości marki. Historia napisana w oderwaniu od znanych z gier wydarzeń i tylko puszczająca momentami oko. Stojąca na własnych nogach, z nowymi bardzo dobrze wykreowanymi postaciami, których losy chce się śledzić. Kostiumy i stwory wyglądają bardzo dobrze. Power Armor robi wrażenie nie tylko pod kątem wizualnym, ale i tej potęgi jaką dawał. Humor idealnie się pokrywa ze specyfiką tej serii łącząc się z brutalnością. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego sezonu.
RoP natomiast to ogromny zawód. Bardzo mało jestem w stanie odnaleźć w nim plusów. Jedynie wątek krasnoludów mógłbym uznać za strawny. Serial w strasznie tandetny sposób stale nawiązuje do Trylogii Jackosna dosłownie przekopiowując dialogi ot tak bez większego sensu. Bez zrozumienia. Sama idea ekranizowania okresu do których nie posiadano pełni praw była z góry skazana na porażkę biorąc pod uwagę reklamowanie się wiernością. To połowiczne pokrywanie się nie tworzy ani własnej, nowej, ciekawej opowieści, ani dobrze nie przekazuje wydarzeń materiału źródłowego. A od ilości głupot scenariuszowych się w głowie kręci. Boli też fakt słabego przywiązania do kostiumów i charakteryzacji biorąc pod uwagę budżet. Ofiarami są szczególnie elfy, które wyglądają jak ot ludzie w pidżamach. Za grosz w ich wyglądzie odmienności, tej wyniosłości, czy fantastycznie ukazanej przez Jacksona oniryczności. Drugi sezon lepszy, ale nadal niestety ogólnie słaby i na tych fundamentach nie wybuduje się nic co mogliby uznać zawiedzeni dotychczasowym tworem.
Ciekawie to stoi w kontrze względem siebie. Tak dobre i tak złe wykorzystanie popularnego uniwersum. I pokazanie jak można przyciągnąć do siebie fanów, by ci wciągnęli kolejne osoby do śledzenia serialu oraz jak zniechęcić fanów, by zaczęli wszystkim odradzać seans.