Polski sklep zyskał uznanie graczy, zapewniając, że zachowają dostęp do swoich gier „nawet podczas apokalipsy zombie”. Dzięki GOG „Twoje dziedzictwo growe jest zawsze w Twoich rękach”
Lubię GOG, mam tam też wiele gier, ich podejście też jest bardzo fajne, niestety jest jedno ale jeśli chodzi o ich wypowiedź i dla mnie stawia to GOG na praktycznie takim samym miejscu jeśli chodzi o posiadanie gry, niestety jest to problem czysto techniczny którego nie da się przeskoczyć... Miejsce na nośnikach danych, tak dokładnie taka niby niewielka sprawa a która największy plus GOG-a praktycznie redukuje do zera, fajnie że można każdą grę pobrać od tak na dysk i że zostaje z nami na zawsze, ale powiedzmy szczerze ile osób jest wstanie przechowywać na nośnikach danych takie ilości danych? Gry w dzisiejszych czasach często zajmują więcej niż 50 GB, z 10-20 gier i możemy na luzie uzbierać ponad 1TB danych, a to są same instalatory, przypominam że wiele gier trzeba jeszcze zainstalować jeśli chcę się w nie grać co podwaja rozmiar danej gry na dysku jeśli chcemy zachować grę na stałe nawet bez internetu, wiele osób czy to na steam, epic, gog czy innych platformach ma dziesiątki, setki a nawet tysiące gier, dodatkowo dodatki bo tak na GOG dodatki są też osobnymi instalatorami, nie jest to wina samego GOG bo technologii nie przeskoczą, ale niestety dla mnie osobiście bardzo redukuje ten ogromny plus GOG, bo jeśli platforma padła a ty nie pobrałeś gry to... To już nie pobierzesz i nie będzie ona twoja, ale i tak chwalę GOG że daje taką możliwość, to świetne podejście.
"powiedzmy szczerze ile osób jest wstanie przechowywać na nośnikach danych takie ilości danych" - płyty cd to też nośniki danych, a nie jest problemem dla ludzi ich posiadanie. Od jakiegoś już czasu istnieją dyski zewnętrzne i różnią się od płyt tym, że można na nich wielokrotnie zapisywać, modyfikować i usuwać dane. Kosztują więcej niż cd, ale są pojemniejsze i trwalsze. Taka ciekawostka technologiczna, bo widzę, że kolega chyba pozostał przy dyskietkach.
"Gry w dzisiejszych czasach często zajmują więcej niż 50 GB" - oczywiście, ale skoro mamy mówić szczerze, to na GOGu jest dosyć mało tytułów, które zajmują więcej niż 50 GB. Raczej większość znajdujących się tam gier to gry wiekowe albo dosyć niszowe produkcje, których waga to niska kategoria.
"wiele gier trzeba jeszcze zainstalować jeśli chcę się w nie grać co podwaja rozmiar danej gry na dysku" - przy instalacji na steamie czy innym launcherze, też masz wymagane miejsce potrzebne do instalacji, które wynosi więcej niż rozmiar gry. Wiadomo, że jest to potrzeba na czas instalacji i finalnie zainstalowana gra tyle nie zajmuje, no ale to jest cecha zasysania danych z serwera. Nie da się tego obejść, bo nie jest to fizycznie możliwe.
"nie jest to wina samego GOG bo technologii nie przeskoczą, ale niestety dla mnie osobiście bardzo redukuje ten ogromny plus GOG" - minus: specyfika fizyki wszechświata.
Dysk twardy 5TB to koszt kilkuset złotych. Czyli tyle, ile obecnie jedna gra. Dla chcącego nic trudnego.
Ale pewnie i tak mało kto tak robi.
No i o co ci chodzi hmm? posiadam zewnetrzny tani 8TB dysku HDD usb 3, wszelakie instalki z goga i tak dysk nawet niezapełniony, wiec jeśli mam ochotę to instaluje z dysku i wsio. Tworzycie problemy z niczego.
Co ty człowieku bredzisz? Obecnie duże dyski (hdd czyli takie które wystarczą do przechowywania danych) to kosztują niewiele więcej niż AAA gry.
Niesamowite, człowiek chwali GOG za opcje jaką daję zaznaczając że nie każdy może sobie na to pozwolić, fajnie że dyski kilka TB można za kilkaset złotych kupić, ale nie każdy może sobie na to pozwolić nie tylko finansowo, mało tego jeśli ktoś ma naprawdę ogromną bibliotekę na GOG to i te kilka TB nie starczy, coś niezwykłego ile osób tutaj ma problem z prostym faktem że większość ludzi nie ma, nie chcę mieć i nie będzie mieć specjalnego dysku za kilkaset złotych żeby trzymać tam instalacje gier.
Oj chyba UOKiK się weźmie za tego co taki tekst nasmarował - gog koniecznie musi zmienić kogoś odpowiedzialnego za wypowiadanie się w ten sposób, bo to nie jest zbyt zgodne z prawem.
Brak licencji = Twoja kopia gry ma taki sam status jak ściągnięta z torentów.
Więc gadanie przez GoG, że bez licencji możesz sobie grać, to naciąganie.
Wiadomo, że masz kopie, którą sobie odpalisz, ale bez licencji, to nie ma najmniejszego znaczenia czy tą grę sobie wcześniej pobrałeś z Goga czy torentów.
Niestety, ale taka jest prawda. Nawet na Gogu "kupujemy" usługę, czyli licencje na użytkowanie, a nie sam produkt. Można sobie zaklinać rzeczywistość, robić fikołki jak GoG, ale prawo to prawo. Prawo - konstytucja zawsze będzie wyżej niż jakiś psot na twiterze czy innym portalu. A u nas umowa licencyjna, to pełnoprawny rodzaj zawierania transakcji konsumenckiej. Umowa jak każda inna. Produkt cyfrowy jest chroniony prawem licencyjnym, a jako konsumenci podpisujemy umowę licencyjną z podmiotem odpowiedzialnym za dystrybucje.
Jeżeli w umowie takiej nie ma jasno wskazanej opcji, że w takich przypadkach jak opisuje GoG użytkownik nabywa pełne prawo do korzystania z tej kopii dożywotnio, to nie może tego robić. A w żadnej umowie licencyjnej każdej gry na GoGu takiego zapisu nie ma.
Dlatego bardzo dobrze, że w Kalifornii coś się dzieje, bo doprowadzi może w końcu do tego, że zamiast przycisku "kup", będzie coś bardziej odzwierciedlającego stan faktyczny.
Umowa licencyjna na oprogramowanie jest to dokument, który określa warunki korzystania z danego programu komputerowego. Stanowi umowę między twórcą lub innym właścicielem oprogramowania a jego użytkownikiem lub klientem, w ramach której zostają określone zasady korzystania z niego, w tym prawa i obowiązki stron. Umowa ta jest kluczowym elementem w procesie zakupu, instalacji i użytkowania oprogramowania komputerowego.
Jeżeli w umowie takiej nie ma jasno wskazanej opcji, że w takich przypadkach jak opisuje GoG użytkownik nabywa pełne prawo do korzystania z tej kopii dożywotnio, to nie może tego robić. A w żadnej umowie licencyjnej każdej gry na GoGu takiego zapisu nie ma.
Tego nigdy nie było jasno dosłownie napisanego w żadnej umowie licencyjnej, jakiegokolwiek oprogramowania, czy gry - nawet dawnych pudełkowych wersjach z lat 90'tych. A przynajmniej nie pamiętam, żeby kiedykolwiek coś takiego było.
Z drugiej strony nie ma też jasno napisanego, że po zakończeniu działalności sklepu, użytkownik automatycznie traci prawo do korzystania z tych gier i ma obowiązek je niezwłocznie usunąć - chyba że jest już coś takiego na Steam, nie wiem.
W polskim prawie też nie ma nic o tym, że użytkownik traci prawo do używania oprogramowania wraz z upadkiem jego sklepu.
Choć zgodzę się z tym, że GOG powinien całą sprawę bardziej uszczelnić.
A poza tym, bardzo ważne jest zbieranie wszelkich dowodów zakupu gier i oprogramowania w jakiejkolwiek formie. Ale jak widać, mało kto o tym wie, a jeszcze mniej osób to robi. A to błąd, bo lepiej posiadać dowody zakupu.
Umowa jak każda inna. Produkt cyfrowy jest chroniony prawem licencyjnym, a jako konsumenci podpisujemy umowę licencyjną z podmiotem odpowiedzialnym za dystrybucje.
Przede wszystkim, żadna umowa czy EULA nie jest ponad prawem w danym kraju.
Jeżeli czegoś w prawie nie ma, a jest w EULI, to nie jest to prawomocne, a wydawca/firma/autor może egzekwować to jedynie na drodze cywilnej.
Co więcej - jeśli coś, co jest w EULA jest sprzeczne z danym prawem, to automatycznie staje się nieważne i nawet podczas ew. postępowania cywilnego, wydawca nie będzie miał żadnych szans na wygraną.
Oj chyba UOKiK się weźmie za tego co taki tekst nasmarował
UOKiK to się przede wszystkim powinien się wziąć za Steam, Epica i wszelkich innych wydawców, którzy wspierają praktykę ewentualnego odbierania klientom praw do korzystania z oprogramowania, ze które zapłacili(licencji), z powodów nie wynikających z winy użytkownika - i jednocześnie za cały ten DRM, który gwałci prawa konsumenta.
Ten GOG co od lat nie potrafi naprawić API do połączeń z innymi kontami (największy ficzer wersji 2.0) oraz nie potrafi naprawić aplikacji na MacOS? No musze przyznać, że teraz śpię spokojniej :D
Nie, nie potrafi tylko nie może, aby stworzyć integracje z inną cyfrową platformą potrzebna jest zgoda aby GOG mógł oficjalnie to wspierać, a taką współpracę wyraziły jedynie Epic Games Store oraz Xbox Game Launcher, i te dwa działają świetnie od premiery GOG 2.0 aż do teraz, reszta jest tworzona przez społeczność.
Przecież zawsze chodzi o kupno licencji bo żeby dosłownie kupić grę to trzeba by kupić jej prawa autorskie i materialne, prawa do kod źródłowego i assetów
Problemem jest prawo do odsprzedaży tej licencji komuś innemu, prawie nigdzie na PC nie jest to możliwe i GoG nie jest wyjątkiem, jeszcze tylko fizyczne płyty/karty na konsolach na to pozwalają ale ich rynek z roku na rok topnieje
Gry-Online mógłby ogarnąć prawnika i zrobić porządny artykuł wyjaśniający całą sprawę z tymi licencjami, bo jest taki burdel wśród nazewnictwa przez graczy, że głowa mała.
Nie używaj sformułowania "kupujesz licencje", bo nie kupujesz żadnej licencji. Podpisujesz umowę licencyjną, która zapewnia Ci że dany podmiot będzie Ci dostarczał produkt cyfrowy przez określony czas i w określony sposób. Nic nie kupujesz.
Można to dość pobieżnie porównać do dostarczania prądu przez PGE. Masz umowę na dostarczanie prądu, ale w żadnym miejscu nie jesteś właścicielem tego prądu czy urządzeń, które dostarczają Ci ten prąd.
Podobnie jest z grami - podpisuejsz umowę licencyjną, która daje Ci prawo do korzystania w danych warunkach z produktu dostarczanego przez podmiot odpowiedzialny. W każdej chwili podmiot może zaprzestać dostarczać ten produkt, kończąc umowę, bez podawania przyczyny.
Po prostu producenci obeszli prawo UE, które zezwala na odsprzedaż zakupionego oprogramowania i licencji. Teraz żaden konsument nie jest właścicielem oprogramowania. Użytkownik posiada tylko i wyłącznie umowę licencyjną na użytkownik oprogramowania. Nie ma żadnej własności odnośnie tego oprogramowania. Dlatego od 2012, gdy UE wydało wyrok w sprawie odsprzedaży oprogramowania w raz z licencją kompletnie nic się nie zmieniło na rynku growym czy w ogóle cyfrowym.
Po porstu takie serwisy jak GoG, Steam itd. wykorzystują dopóki się da możliwości nazewnictwa tej operacji i na samym końcu masz kup. Dobrze, że sie coś dzieje, bo może w końcu będzie to jasne i klarowne.
Przy prądzie, gaza itp to przypomina Game Pass czyli abonament, jak nie płacisz co miesiąc to tracisz dostęp do zasobów, więc nie może to być to samo
Niektóre licencje przy sprzedaży gry mają wpisany ten haczyk o możliwości wycofania sie ze udostępniania, ale nie są to standardowe licencje sklepów jak steam czy gog, ale jego zastosowanie nawet w grach multiplayer jest ryzykowne a przy singlu jest praktycznie samobójstwo dla wydawcy bo będzie ogromna afera i możliwe pozwy
Podobnie jest z grami - podpisuejsz umowę licencyjną, która daje Ci prawo do korzystania w danych warunkach z produktu dostarczanego przez podmiot odpowiedzialny. W każdej chwili podmiot może zaprzestać dostarczać ten produkt, kończąc umowę, bez podawania przyczyny.
... i bez zwrotu choćby części pieniędzy.
Właśnie dokładnie na Steamie, Epicu oraz innych platformach proDRM tak właśnie jest. I jak już gdzieś tu napisałem - właśnie za takie coś powinno się ostro wziąć UOKiK jak i UE(choć w tą komunistyczną organizację niezbyt wierzę).
Ale z drugiej strony właśnie na tym polega ta patologiczna idea o nazwie "All Right Reserved". Dlatego powinno się zacząć to piętnować i jeśli już, to popierać "Some Right Reserved".
Po porstu takie serwisy jak GoG, Steam itd. wykorzystują dopóki się da możliwości nazewnictwa tej operacji i na samym końcu masz kup. Dobrze, że sie coś dzieje, bo może w końcu będzie to jasne i klarowne.
Sądzę, że to może być niewystarczające. Powinno się zacząć coś zmieniać na większą skalę i we wszystkich krajach.
GoG to przynajmniej pozwala na instalację gier na komputerze bez połączenia internetowego.
GOG pozwala na instalację gier na komputerze bez połączenia internetowego, ale wciąż musisz mieć internet aby najpierw ten instalator pobrać. Analogicznie musisz mieć internet aby zainstalować za pośrednictwem klienta Steam np. Baldur's Gate 3 (jest DRM free), a potem internet nie jest ci już potrzebny. W przypadku gier DRM free różnica między GOG a Steam jest pomijalna w kontekście "uciążliwości". W obu przypadkach musisz mieć internet ten jeden raz by pobrać grę. Potem albo kisisz instalator albo zainstalowaną grę i bawisz się offline.
Oczywiście inaczej to wygląda na Steam jeśli daną grę wydawca zabezpieczył jakimś DRM.
Są w ogóle przypadki, by jakaś gra wyszła równocześnie na Steam z DRM i na GOG bez DRM? Czy na rodzimą platformę trafiają dopiero wtedy, gdy wydawca zdejmie zabezpieczenia po dłuższym czasie od premiery?
Jeszcze jedna różnica, o której nie wspomniałeś.
W gry ze steam bez steama nie pograsz. Musisz zainstalować platformę, zalogować się na nią itd. W gry z GoGa bez GoGa tak. I tu nie ma nic do rzeczy DRM. Po prostu, jeśli kupiłeś na Steam, to musisz mieć Steam żeby grać.
GOG pozwala na instalację gier na komputerze bez połączenia internetowego, ale wciąż musisz mieć internet aby najpierw ten instalator pobrać (...) W obu przypadkach musisz mieć internet ten jeden raz by pobrać grę.
Owszem, ale jest tu jedna bardzo znaczna różnica: Pobrać instalator offline mogę np. będąc u kogoś innego, kto ma internet - nie muszę mieć internetu w domu, czyli zawierać umowy z dostawcami internetowymi i cyklicznie ich potem opłacać! Nie muszę nawet mieć możliwości podłączenia internetu - np. mieszkając na wsi.
Dobrze wiem, jak to jest nie mieć internetu i być zmuszony z niego skorzystać u kogoś. W takiej sytuacji nawet nie wyobrażam sobie kupowania i korzystania z gier na Steam czy jakichkolwiek innych, które wymagają aktywacji online!
Właśnie na tym polega ogromna zaleta DRM-Free, że nie musisz u siebie posiadać internetu.
Musisz mieć konto steam i klienta Steam aby zainstalować grę. Musisz mieć konto GOG aby pobrać instalator.
Jeśli gra jest DRM free na Steam to możesz ją odpalić bez uruchamiania klienta Steam. Więc w gry DRM free pograsz praktycznie jak na GOGu, różnica sprowadza się wówczas do kwestii czy pobierasz online po zalogowaniu na konto GOG czy instalujesz online po zalogowaniu w kliencie Steam. Grać możesz już offline bez aplikacji od Valve. Oczywiście wciąż mowa w kontekście gier DRM free, ale to mniejsza część katalogu dostępnego u Gabena.
Tu się zgodzę. Brak bezpośredniego dostępu do internetu jest przeszkodą i w tej sytuacji możliwość posiadania konta GOG, logowania się poza domem w celu pobrania instalatora pozwala obejść ten problem, ale... można zrobić w zasadzie dokładnie to samo z kontem Steam - zalogować się poza domem na kompie z dostępem do internetu, pobrać (zainstalować) grę, skopiować folder z plikami gry i przenieść je na swojego domowego peceta bez internetu, tak jak zrobilibyśmy z instalką z GOGa (różnica taka, że tu już gra jest gotowa do odpalenia). Wówczas - jeśli gra była DRM free - również da radę ją odpalić.
Wciąż mówię tylko w kontekście gier bez DRM na obu platformach, żeby nie było ;]
ale... można zrobić w zasadzie dokładnie to samo z kontem Steam - zalogować się poza domem na kompie z dostępem do internetu, pobrać (zainstalować) grę, skopiować folder z plikami gry i przenieść je na swojego domowego peceta bez internetu, tak jak zrobilibyśmy z instalką z GOGa (różnica taka, że tu już gra jest gotowa do odpalenia). Wówczas - jeśli gra była DRM free - również da radę ją odpalić.
No jednak na taki sposób radziłbym uważać - nie zawsze działa i nie w przypadku każdej gry. Podczas instalacji gry(jak i jakiegokolwiek oprogramowania) instalator może jeszcze instalować inne składniki(pliki, wpisy w rejestrze) poza folderem instalacyjnym danej gry, a które mogą być niezbędne podczas uruchamiana i działania danej gry.
Jednak sposób z instalatorami offline jest jednak lepszy i bardziej bezproblemowy.
A jeśli chodzi o gry DRM-Free na Steamie to jest ich o wiele mniej, a cała sprawa jest tam traktowana totalnie po macoszemu. To już na Humble Bundle jest lepiej, bo gry bez DRM są tam przynajmniej oficjalnie oznaczane.
Problemem jest prawo cyfrowe i pato korporacje, które je lobbują.
Dlatego dochodzi do paradoksu, korpo uważają, że skoro spiracisz cyfre to jest kradzież, a ich produkt jest tym samym co produkt fizyczny a to znaczy, że właściciel powinien mieć te same prawa np. odsprzedaży, a niema.
Ten motyw z licencją to taki sam przekręt jak to, że politycy sobie zalegalizowali łapówkarstwo, nazywają je lobbingiem, np. w USA w dużej mierze tak przechodzą wszelakie prawa itp.
Według mnie powinno sie stwożyć prawo, które np. rozdziela produkty cyfrowe od fizycznych i daje im nowe znaczenie, np. takie, które mają trym SP i MP, takie, które mają sam MP czy są MMO, itp. Według mnie jeśli ktoś kupuje grę, która jest SP to powinien kupować ją na stałe. Myślę, że nawet odsprzedaż byłaby możliwa nawet gier MP czy MMO.
Trzeba pamiętać o patologiach i oszustach na tym rynku, więc np. odsprzedaż cyfry mogłaby być możliwa po jakimś czasie np. 2-4 lata po przemierze gry, to samo z MMO.
Ale jest to anty korporacyjny ruch, który nie przejdzie, bo lobbing korpo jest za duży.
(znaczy sie jest używane ale raczej do dojenia)
Chwalą się instalatorami offline a fakt jest taki, że coraz trudniej je dostać, teraz głównie wszystko przez gog galaxy się pobiera i patchuje, a pobieranie instalatorów jest już ukrywane, bo ludzie traktują to jak piractwo.
Nie wiem, jak definiujesz tę trudność, ale z poziomu strony internetowej nic nie jest ukrywane. Po wybraniu gry z biblioteki wyświetlają się dwie opcje: pobranie za pomocą GOG Galaxy i zapasowego instalatora offline.
Teraz głównie się pobiera i patchuje przez launcher, bo to jest jego specyfika działania, włącznie z synchronizacją. Instalator offline nie ma możliwości patchowania i synchronizacji, bo nie byłby wtedy instalatorem offline.
Nie znam się więc zapytam np. jak Baldur’s Gate III będziemy chcieli pobrać offline to nie będzie tej gry w najnowszej wersji tylko w jakiejś starej? Jeżeli w starej to czy po jakimś czasie instalka offline zostanie zaktualizowana?
Nie ma problemu z pobraniem instalatora przez stronę, choć trzeba przyznać, że opcja pobierz przez Galaxy jest bardziej wyeksponowana. Można też pobrać przez Galaxy, gdzie w zakładce extra instalatory offline są jeszcze wygodniej dostępne niż przez stronę.
Instalkę offline BG3 u siebie widzę w wersji 4.1.1.5932596, czyli aktualnej. Nie dam głowy czy te instalatory aktualizują natychmiast, jak tylko nowa łatka staje się dostępna, ale wydaje mi się, że w ciągu 1 dnia od wyjścia ostatniego hotfixa instalator offline został zaktualizowany. Z innymi grami powinno być podobnie.
Tak, są "twoje" dopóki sobie pobierzesz i zarchiwizujesz na jakimś tam nośniku który też ma swój czas działania, jak platforma padnie a ty nie pobrałeś to jesteś tak samo z niczym co w innych platformach. Spoko, rozumiem stare gry ale kto dziś wraca tak naprawdę, co ci po tym że możesz sobie je pobrać i trzymać, dla samego trzymania? No dobra, rozumiem rozbudowane giganty w postaci strategii wszelkiej maści albo surwiwali/budowania. W to można grać wiecznie.
Poza tym ostatnio słyszałem też bardzo dobry kontrargument płyt w konsolach (po części związane z własnoscia) co ci po tym jak na premierę w sumie gry wychodzą pobugowane to co ci z tego ze masz i mozesz zagrać jak platforma jest martwa i nie mozesz jej zaktualizować? Co ci po tej własności w takim razie? Teoretycznie goga też to dotyczy.
"Tak, są "twoje" dopóki sobie pobierzesz i zarchiwizujesz na jakimś tam nośniku który też ma swój czas działania,"
Przynajmniej GOG daje na to szansę w przeciwieństwie do serwisów oferujących gry z DRMem i wymogiem aktywacji online. I nikt nie powiedział, że nośnik ma być tylko jeden i że nie można z czasem przekopiowywać na nowszy.
Gry nie są wasze. Dostajecie tylko licencję na jej użytkowanie. Nawet na GOGu. Czytajcie dokładnie regulaminy i te EULA.
Jak sklep padnie, utracicie dostęp do konta lub po prostu zabiorą wam licencję na grę (co już eksperymentuje Ubi$oft), to ta wasza kopia offline nie będzie się różniła niczym od torrenta pobranego z zatoki piratów. I w teorii organy ścigania mogą was o to sądzić. I zapewne wygrają w sądzie a wy zapłacicie wysoką karę lub pójdziecie siedzieć. Zapytajcie się kiedyś jakiegoś prawnika. Więc niech ten GOG głupot nie opowiada, choć pewnie robi to świadomie aby zdobyć trochę dobrego PRu na naiwnych czytelnikach.
A dowody zakupu w postaci paragonów(jest tam taka strona) oraz e-maili zbierasz?
Właśnie dlatego się je zbiera, żeby mieć dowody na to, że gry zostały legalnie nabyte a nie pobrane z zatoki.
Nikt nikogo nie będzie ścigał za korzystanie z instalatorów z GOGa. Ludzie je sobie udostępniają w gronie rodziny i znajomych, co już łamie regulamin, a stronka GOG games jest popularnym źródłem tych instalek.
Licencję wciąż można stracić i dowody zakupu są wtedy gówno warte, ale jak pisałem w innym temacie, w 99% przypadków licencję traci się przez własne działania naruszające regulamin.
2.1. Udzielamy Ci osobistego prawa (zwanego „licencją”) do korzystania z usług GOG oraz pobierania, dostępu lub streamowania oraz korzystania z treści GOG. Licencja ta przeznaczona jest do Twojego użytku osobistego. Licencję tę możemy zawiesić lub anulować w określonych sytuacjach, wyjaśnionych poniżej.
2.2. Gdy kupujesz, otrzymujesz dostęp lub instalujesz gry GOG możesz zostać poproszony o akceptację dodatkowych warunków umowy z deweloperem/wydawcą gry (np. akceptacji umowy EULA dotyczącej konkretnej gry). W przypadku rozbieżności pomiędzy taką umową EULA a niniejszą Umową, niniejsza Umowa jest nadrzędna.
gry z goga nie maja drmów i mozna w niech grac offline wiec tak. są one moja wlasnoscia. moge jest zgrac na zewnetrzne ssd i kisić ile mi sie podoba i jest to legalne bo mam dowody zakupów :) problem jest z takim ubisoft connect gdzie trzeba miec ciagle polaczenie online
Tak już widzę jak ścigają klientów GOG po upadku sklepu. Prawda taka że taka cyfrowa kopia to tak samo jak pudełko, bo idzie teraz kupić np. pudełkowe Shogo nowe? Nie, to znaczy że mam wywalić je do kubła bo w sklepach już go nie ma?
"Licencję wciąż można stracić i dowody zakupu są wtedy gówno warte,"
Tylko jak po ew upadku danego sklepu cyfrowego udowodnisz Kowalskiemu, który posiada te gry, że został już wcześniej tam zbanowany, skoro posiada dowody zakupu? A nawet jeśli się da, to komu będzie się chciało robić tyle zachodu przeciwko jednemu szaremu użytkownikowi domowemu(nie mówiąc już o wielu innych)?
Natomiast jeśli chodzi o dowody zakupu, to wcale nie są i nigdy nie będą do końca guzik warte. Gdyż, wg. prawa nigdy nie będzie bez znaczenia fakt, że grę jednak nabyłeś legalnie, a nie ukradłeś z zatoki. Prawo mówi o kradzieży, a przecież jednak nie ukradłeś, tylko kupiłeś(na co masz właśnie dowody). Tak więc policjant od razu da sobie spokój - zakładając nieprawdziwą sytuację, że policja chodzi po domach z nakazem i rutynowo dokonuje kontroli legalności oprogramowania.
A nawet jeśli już by jakimś jakimś cudem doszło do sprawy sądowej, to fakt, że kupiłeś i posiadasz na to dowody podniesie każdy adwokat. I to z pewnością może bardzo wpłynąć na ew. wymiar kary bądź nawet jej umorzenie.
Oczywiście zakładając, że używasz tych gier w domu, u siebie i ich nie rozpowszechniasz.
A normalny, rozsądny autor/wydawca nie wytoczy sprawy cywilnej przeciwko komuś, kto uczciwie im zapłacił za nabycie ich produkt.
Padną obecne markety to powzdychamy jeden dzień i kupi się dostęp do ulubionych staroci w następnym.
Większość i tak gra w nowości więc im jeden grzyb gdzie kupią za rok czy 10 lat.
Ja lubie GOG-a za komentarze uzytkownikow do gier. To stosunkowo swieza obserwacja, ale tam po prostu mamy w miare uczciwe, krytyczne opinie, podczas gdy na Steam gówniane gry często wyciągają wysokie średnie i każdy się cieszy jak głupi do sera
Nie zwróciłem na to nigdy uwagi. Komentarze tendencyjne jak wszędzie. Merytoryczne pod starymi grami (lata 80. czy wczesne 90.), niszowymi, których przeciętny gracz dziś nie tknie, a zainteresują zapaleńców i boomerów. Pod klasyką, której nie wolno obrażać dominuje tzw. popularna opinia. Tak samo pod mniej udanymi 'hitami', wokół których zawiązała się mała, acz silna społeczność, vide Gothic.
No tak pół na pół, dla mnie trochę problem z tym, że grę można ocenić nawet jak się jej nie ma, więc zdażają się osoby, które pałają do czegoś nienawiścią i bez zagrania w grę wystawiają najniższą notę żądając, aby gry których nie lubią "nie zaśmiecały" sklepu.
Tu też boli, że wyszukując gry po ocenach GOG bierze średnią wliczając te oceny, zamiast tylko od zweryfikowanych posiadaczy.
Tja, jasne. Przypomina mi się mój nauczyciel z PO (przysposobienie obronne, nie wiem jak to dziś się nazywa), który mówił - "Pamiętaj chłopczyku, jak grzybek atomowy urośnie ci nad główką, to nawet jeśli przeżyjesz, to telewizorka już nie pooglądasz" :)
Więc z tą apokalipsą, to bym się wstrzymał. Zresztą wtedy granie w durnowate gierki będzie ostatnią rzeczą, która kogokolwiek będzie obchodzić.
Szczerze nie zdziwiłbym się gdyby w tej sytuacji znalazła się rzesza ludzi, którzy w pierwszej kolejności ogarnęliby sobie agregaty tylko po to, żeby pograć xd
Lubię GOG, choć nie jeden raz mi się wysypał.
To nie są jakieś szczególnie zachęcające argumenty DRM czy też dożywotnia licencja. Jeszcze, żadnej mi gry nie ubyło ze Steama, a jakoś nikt nie odważył się na tym GOG opisać dokładniej jakie korzyści ma kupienie gry u nich (bo DRM czy licencja)
W momencie gdy gra się pojawia na GOG być może DRM jest zdejmowany na wszystkich platformach i nie ma mowy by w grze usłudze/online zdjąć zabezpieczenia.
Bardzo miłe że strony GOG, dlatego cały czas ich wspieram i 95% zakupów na PC to właśnie ich sklep (moja biblioteka liczy już 645 tytułów). Niektóre gry prędzej czy później się tam pojawią, więc czekam i kupuje u nich. Ich deklaracja jest bardzo dobra, ale jesteśmy też realistami i oby nigdy to nie nastało. Ale mogą przyjść czasy kiedy konkurencja ich po prostu zniszczy lub coś złego się wydarzy, dlatego najlepiej na bieżąco archiwizować swoje zbiory co czynię regularnie.
Natomiast możliwości magazynowania swoich zbiorów w dzisiejszych czasach jest dużo łatwiejsze niż kiedyś. Można nagrywać na dobrych jakościowo płytach BD lub trzymać na przenośnych dyskach talerzowych co ja czynię. 5TB 2.5" to dzisiaj nie jest duży koszt, a gier pomieści naprawdę sporo. Osobiście wolę kilka takich dysków co zajmuje mało przestrzeni w szufladzie niż choćby płyty które zajmą znaczną część półki i jeszcze można zostać posądzonym o piractwo (żart).
Oby GOG trwał jak najdłużej, bo taka alternatywa jest potrzebna. Na dodatek jest to namiastka dawnych pudełek, bo teraz nawet konsole nie mogą obyć się bez premierowych łatek przez co pudełko jest tylko wydmuszką jeśli chodzi o posiadanie. Jedyna zaleta że mimo wszystko nadal można odsprzedać. Ale ja nie kupuję by sprzedawać, tylko po prostu chcę to mieć w swojej kolekcji.
Na GOG zbieram głównie gry, których nie ma na Steam/EA/UBI
Wiele z tego to gry, które już ograłem ale dobrze mieć klasykę za grosze na koncie.
Do tego sporo darmówek też zebrane z Prime