Tak szczerze to ciężko mi nawet podać jakiś przykład może poza Tyranny, ale i tam można grać tym dobrym.
Edit: W sumie trochę źle to napisałem, miałem na myśli grę gdzie od początku będziemy uważani za złych, niebezpiecznych przez inne postaci ;)
1. Trudniej stworzyć fabułę dla takiej postaci
2. Ludzie wolą grać bohaterami niż anty.
To chyba nie tak że twórcy od tego uciekają, raczej gracze wybierają "jasną stronę" kiedy mają wybór.
Przecież mogłeś wybrać taką ścieżkę w całej trylogii Fable, mogłeś w Mass Effect, mogłeś w KOTOR. Wiele też jest gier w których możesz rozwiązywać problemy w "nikczemny" sposób, ale zwyczajnie nie było systemu reputacji który stawiałby Cię w pozycji antagonisty. W takich Gothicach mogłeś przecież okradać, mordować itd. nikt Ci tego nie zabraniał, po prostu nie mogłeś dać się złapać.
nie zgodze sie z tym, ze jest malo antybohaterow w grach rpg, ba, jest ich duzo, a nawet wiekszosc nimi jest
antybohater oznacza postac nieokreslona i skonfliktowana, czesto mylony ze zloczynca
glowne cechy antybohatera to cierpienie, wlasnie ta nieokreslonosc (tj. ciezko okreslic, czy jest dobry czy zly), wolnosc w podejmowaniu tych zlych i dobrych decyzji, pasywność wobec świata (czyli wybór raczej konfliktów niż ugód)
Dungeon Keeper. Tam się gra złym.
Baldur's Gate nas wytresował, że granie złymi się po prostu nie opłaca, w tej grze nawet jeśli chcieliśmy zrobić z naszego bohatera boga mordu, to to był bóg mordu szukający zaginionych piesków w lesie i cerujący skarpetki staruszkom na trakcie. Ścieżki wyboru były iluzoryczne. Granie złym-złym było kompletnie nieopłacalne, cały czas gra próbowała nas ubić i naprostować na pożądane zachowanie.
Ano właśnie. Antybohater to co innego niż czarny charakter. Antybohater to np. Deadpool, Batman czy (anty)bohaterowie Czarnej Kompanii.
W obecnych czasach to już w ogóle się nie doczekamy takiej gry, bo by została zjedzona, a takie studio które by ją stworzyło, to by pewnie musiało pakować manatki, bo by zostało zlinczowane.
W dzisiejszych czasach aktywistki z instagrama by się uruchomiły i narobiły lamentu (oczywiście głównie w celu promocji własnej osoby), że gra propaguje toksyczne wzorce. Dlatego stworzenie nowej marki, gdzie główny bohater z założenia jest zły pewnie jest rozpatrywane jako bardziej ryzykowne.
Co innego z erpegami gdzie teoretycznie mamy wybór jaką postacią grać. Tu mam wrażenie jest z tym po prostu za dużo roboty. Trzeba zadbać o to, że by zadania miały różne warianty zachowań, żeby balans postaci był się zgadzał, żeby granie złą i dobrą postacią przynosiło podobną ilość expa... Sporo kombinowania, dlatego twórcy premiują granie dobrą postacią, bo i tak pewnie większość wybiera (przynajmniej podczas pierwszego przejścia) ten wariant.
Ależ są opcje:
BG3 - droga mrocznej żądzy gdy się jej poddamy. Ba, spora cześć predefiniowanych bohaterów ma mroczną ścieżkę do wyboru.
Arcanum - tutaj nawet w pewnym momencie się fabuła rozwidlała.
W BG 1-2 czy Mass effectach to tak raczej niezbyt bo tam graliśmy albo bohaterem harcerzem, albo bohaterem dupkiem. Ale różnice były niewielkie.
W KOTORach 1 i 2 były bardziej zarysowane (zwłaszcza w dwójce).
Fallouty 1, 2 i NV tez na to pozwalały. Zwłaszcza New Vegas miał fajnie ogarniętą ścieżkę chaosu.
Torment też miał tutaj jak na swój czas dość ciekawe podejście.
I to tylko tak na szybko z głowy, bo takich gier na pewno jest więcej tylko na szybko wyleciały mi z głowy.
Pierwszy KOtOR imo dawał najwięcej swobody (i satysfakcji) w tej kwestii.
spoiler start
No i jakby nie patrzeć, tam główny bohater od początku był "tym złym". Po prostu o tym nie wiedzieliśmy.
spoiler stop
Wydaje mi się, że Fable można by spokojnie dodać do tej listy. Przynajmniej jedynkę, bo tylko tę część ograłem.
Dodałbym Vampyr. Co prawda nie trzeba koniecznie grać złolem, ale wypijanie wszystkich jest przez grę nagradzane (więcej doświadczenia).
Ale to tylko potwierdza to co pisze OP. Pyta DLACZEGO TAK RZADKO".
Jedna nowa gra i tona staroci.
Do tego OP chce gry w ktorych od poczatku jestesmy nakreslenia jako zli i niebezpieczni. Zadna z tych gier sie nie kwalifikuje. Z wyjatkiem moce New Vegas, bo tamtejsza "tabula rasa" pozwlaa na taki roleplaying.
Za to wchodzi cale na bialo, Vampire The Masquerade (obie) i Tyranny.
Bo człowiek jest z natury dobry :)
... A tak naprawdę źli zwyrole po prostu mają w życiu z górki, a co to za RPG, w którym wszystko ci się udaje i nie musisz mieć żadnych rozterek moralnych, przejmować się innymi itp.?
Być może granie z góry ustaloną złą postacią jak w kultowych strategiach Dungeon Keeper to rzadkość, ale można postępować okropnie swoją postacią od najstarszych dziejów w grach RPG. Przykłady:
Ultimy 4-7 z lat 80'/90' - Mamy system cnót rycerskich czyli gry skojone dla mnie jako 100% idealisty. Bardzo oryginalne podejście, a zwłaszcza nowum w drugiej trylogii wiek oświecenia, którą zapoczątkowała przełomowa czwórka. Mamy w drużynie irytujące postacie, które potrafią nam zwracać uwagę, gdy robimy złe rzeczy (nawet drobna kradzież im przeszkadza i ostrzegają), a gdy przegniemy są konsekwencje. Nikt ci jednak nie zabroni przykładowo w szóstce przywlec armatę na dziedziniec, strzelić z niej błaznowi Chichotkowi w głowę i schować jego ciało w skrzyni w sypialni ważnej persony albo w siódemce położyć cegłę na bramę, by spadła na głowę niczego nie spodziewającego się lorda Britisha czy nawet rzucić zaklęcie Armageddonu, które zabija każde życie na planecie.
Baldur's Gate 2 - Postępujesz jak postać zła do szpiku kości i też przejdziesz (będzie trudniej), ale prędzej czy później odejdą z drużyny postacie dobre, a jeśli będziesz krystalicznie święty to w końcu focha strzelą złe postacie. Lawirowanie na granicy dobra/zła pozwala zachować w drużynie różnych z osobowości kompanów. Dość ciekawe.
Fallout 1 i 2 - Pozwalają grać jak chcemy. Można być tym złym czyli to co chyba tygryski lubią najbardziej. Bardzo kreatywnie podeszli twórcy. Zresztą w świecie postnuklearnym ciężko wyobrazić sobie, że przetrwałby na pustyni pełnej degeneratów i potworów miły i fajny gość z kodeksem moralnym, gdzie dookoła same gniazda szerszeni tylko czyhające na takie świeże mięsko.
KoToR - Tu mamy sytuację, że możemy całkowicie przejść na ciemną stronę mocy. Możemy poczuć jak to być kimś takim jak Darth Vader. Zresztą zwrot akcji, gdzie dowiedzieliśmy się kim jest nasza postać było kapitalnym zabiegiem, bo poczułem autentyczny doskomfort i niechęć. Rzadki przypadek, gdzie twórcom udało się złapać w sidła kogoś mego pokroju. Zaskoczyli mnie.
To wszystko zależy od tego, co rozumiesz przez bycie antybohaterem, czy co rozumiesz przez bycie uważanym za złego.
Może nie do końca zgodzę się z tym jak to ujął ziomuje, ale kierunek który obrał jest jak najbardziej rozsądny.
Zauważ, że w większości RPGów mamy do czynienia z jakimś rodzajem starć. Walki najczęściej kończą się czyjąś śmiercią. Czy jest jakikolwiek powód by "dobra" postać zabijała? Czy naturalnym nie byłoby gdyby pierw przeprowadzić jakiś rodzaj dyplomacji czy choćby podjąć próbę obezwładnienia? Albo nawet odstąpić od walki i uciec? W którym momencie zabijanie jest "dobre"?
Z innej strony. Czy na prawdę chciałbyś grać kimś kto jest uważany za "złola"? Wyobraź sobie, że przechodzisz przez wieś. Zamiast powitań - czekających by uraczyć Cię swoją historią i zaproponować jakiś interes - ludków masz drużynę "dobrych" bohaterów chroniących swoich zleceniodawców przed Tobą. Przybytki są przed Tobą zamykane na cztery spusty, więc ani nie masz gdzie pohandlować ani gdzie się przespać w wygodnej izbie. Kleją się do Ciebie jedynie inni zwyrodnialcy, ale raczej nie możesz spać spokojnie, bo kto wie kiedy i co się stanie gdy zamkniesz oczy. Obudzisz się bez mieszka? Obudzisz się jako więzień? A może wcale się nie obudzisz?
Oczywiście możesz być Lordem Zła i od razu mieć zamczysko z całą armią pomagierów i władać całym miastem przynoszącym dary przed Twoje srogie oblicze, ale czy nie ograniczało by się to jedynie do wydawania rozkazów? Czy na prawdę chciałbyś mieć już na starcie niemal nieograniczone zasoby i wielką siłę? Gdzie tu miejsce na rozwój? Gdzie przyjemność z odkrywania nowych umiejętności, pokonywania kolejnych trudności czy zdobywania nowych doświadczeń?
Więc pytam, jakim Złym byś chciał zagrać?
Vampire The Maquerade. Zwlaszcza ta nowsza.
Jak napisales Tyranny.
hmm... No i to by bylo na tyle.