Kontrowersyjny dodatek do pierwszego Baldur’s Gate był lepszym RPG, niż to zapamiętaliśmy - wracamy do Siege of Dragonspear
Ten dodatek jest prześwietny, jak na właściwie fanowską produkcję. Cała ta kontrowersja (związana GŁÓWNIE z jedną postacią i jakimś jej tekstem że jest niebinarna), jest totalnie odklejona.
A z tą trans-postacią nie było afery o to, że w liniach dialogowych celowo nie dano opcji negatywnego potraktowania bo "trans jest nietykalne"?
Klasyka to coś co zwykle warto znać a w wielu przypadkach dochodzi do tego sentyment, bo w pierwsze baldury grało się gdy było się młodym i pięknym.
A jeśli chce się po prostu zagrać w dobrego współczesnego izometryka to znajdzie się kilkanaście lepszych tytułów z ostatnich dziesięciu lat.
SOD to ani klasyka ani coś bardzo dobrego, to dla mnie po prostu druga liga. Jak ktoś dużo gra a nie ma ochoty przechodzić cały czas tych samych gier to pewnie czasem zagląda i w takie miejsca. Nie ma co się spodziewać cudów, ale też można się dobrze bawić.
Zgadzam się, że ten dodatek jest taki sobie, a kontrowersyjność mocno przesadzona porównując do tego co mamy w innych produkcjach. Nie zgadzam się z pozostałą treścią, bo to co napisałeś to dla mnie jako konesera wybitnej sztuki "czarna magia". Ciężko znaleźć kilkanaście obiektywnie lepszych izometrycznych RPG z ostatnich dziesięciu lat od BG1 pod względem statusu (uznania krytyków i graczy w skali all-time). Tym bardziej absurdalnie to brzmi w przypadku BG2, które obiektywnie jest w Top 5 najlepszych izometrycznych RPG wszech czasów i Top 10 w całej historii gatunku. Uważana jest też za najlepszą grę Bioware, która jako jedyna potrafiła przeciwstawić się izometrykom od Black Isle/Interplay w apogeum popularności tego typu gier.
W sztuce zawsze bardziej docenia się wizjonerów od rzemieślników. Nie widzę powodu dlaczego w branży gier miałoby być inaczej niż w malarstwie czy świecie muzyki i kina. Najlepsze izometryczne RPG to Ultima VII, Fallout 1 i 2, BG2, Planescape Torment, Arcanum, D:OS2, PoE2, Disco Elysium, Pathfinder: Wrath of the Righteous, BG3. Te starsze nie wypadają słabiej od nowszych. Wręcz przeciwnie. Nie tylko dlatego, że to one wniosły coś ciekawego i nowego do świata gier, ale też z tego powodu, że są mniej przekombinowane. Tu mam na myśli brak dużych wad, które potrafią rozczarować w nowszych izometrykach (D:OS2, Tyranny, Pillarsy, Pathfinder, BG3). Jedynie w Disco Elysium nie dostrzegłem żadnej dużej wady i to gra bliska perfekcji na wzór Fallout 2, BG2 czy PT. Ostatnią grę Lariana BG3 oceniam 10/10, bo ilość zalet jest imponująca, a grywalność po prostu miażdży, ale...jest kilka rzeczy, które mogli zrobić dużo lepiej, a inne sobie darować.
Ach, ten baldurowy brzydki i głupi kuzyn ze wsi, którego niektórzy nie zaliczają nawet do rodziny. Nie wiem czemu, ale w jakiś dziwny sposób cieszę się, że w serii wypełnionej "erpegami wszechczasów" itp. jest też miejsce na coś, co większość osób uważa za popierdółkę, a co może być całkiem - tylko i aż - przyzwoitą grą, choć spóźnioną o kilkanaście lat. Sam zresztą w SoD nigdy dłużej nie grałem, ale to nawet dobrze: gdy już kiedyś zbiorę się do przejścia całej serii na raz zawsze będzie coś nowego.
No i cała ta zabawna afera o trans...
Rok 2016. W Baldur's Gate Enhanced Edition: Siege of Dragonspear dosłownie trzecioplanowa postać zapytana o swoją przeszłość wspomina o zmianie płci (w świecie pełnym magii, w tym choćby czarów zmieniających rzeczywistość, czy artefaktów typu... Pas Zmiany Płci, występujący jeszcze w oryginalnym Baldur's Gate z 1998 roku) - wybucha afera na pół Internetu, sypią się najniższe oceny, prawdziwym Polakom-patriotom wciskana jest na siłę poprawność polityczna (łołk w tamtych czasach kojarzyło się jeszcze co najwyżej z chińskim garnkiem).
Rok 2023. W Baldur's Gate III tworząc postać nawet nie wybiera się płci, tylko oddzielnie rodzaj ciała, oddzielnie genitalia i oddzielnie bodajże ogólną tożsamość płciową. Cisza jak makiem zasiał, nikt nie krzyczy, nikt sprowokowany lewacką propagandą nie poleciał do pierwszej lepszej kliniki zmiany płci, aby dokonać wiadomego zabiegu...
Aż prawie sam zaczynam wierzyć, że łołk naprawdę przejmuje władzę nad światem i znieczula wszystkich na te "lewackie szaleństwa".
"nikt nie krzyczy" mów za siebie, apologeto degrengolady. Mi płynące i obecne w BG3 zepsucie nie siedzi. Jak chociażby legitymizacja aktu zoofilskiego.
Veselar
Ten laluś jeszcze piszę to w takim stylu i tonie, że dla niego to coś w pełni normalnego.
Dlatego wszystkim narzekającym polecam odpalenie tego cudeńka:
https://www.youtube.com/watch?v=2LtiHla1dNg
Super realistyczne, bez żadnych elementów, które mogą kogolwiek drażnić
W grach i innych dziełach kultury pasuje mi wszystko - bo to tylko gry/książki/filmy, a nie rzeczywistość.
Natomiast, jeśli ktoś uważa takie rzeczy za "promocję", jeśli komuś wydaje się, że jak ktoś zobaczy geja w filmie, to sam zostanie gejem, a jak zobaczy humorystyczną scenę z druidem zamienionym w niedźwiedzia, to zostanie zoofilem - to proponowałbym poważnie się zastanowić nad samym sobą.
Dla niektórych ludzi homoseksualna postać w grze - i gdziekolwiek indziej - to też "wpychanie dewiacji". Pozostaje się cieszyć, że ty do takich ludzi nie należysz i widzisz różnicę. Chyba.
Natomiast wytłumacz mi: o co ci chodzi z tą legitymizacją, promocją, "wpychaniem"?
Kultura popularna "wpychała" i gorsze rzeczy - jeśli komuś to przeszkadza to nie gra, nie ogląda, nie czyta. Zresztą, w Baldur's Gate III można sobie grać i poprowadzić grę na milion sposobów, żeby nawet nie widzieć tej sceny. Dorabianie do tego jakiegoś wielkiego dramatu z promocją i legitymizacją, to chyba jakiś żart. W tej samej grze toczy się setki walk - czy tym samym BG3 promuje i legitymizuje przebijanie ludzi mieczem? Tym bardziej, że gra jest bodajże 18+ albo coś koło tego, więc mogą wrzucić tam praktycznie wszystko.
No i scena ma raczej humorystyczny wydźwięk, a nawet jest uzasadniona w świecie, gdzie ludzie mogą zmieniać swoje kształty, więc nie rozumiem o co ból.
Ja bym tylko dodał małą erratę, iż spolszczenie dostępne w grze jest fanowskim spolszczeniem, acz dodanym do gry z którymś patchem, który udostępnił możliwość wyboru polskich napisów z poziomu menu.
Eh, przypomniał mi się Sword Coast Legends który zniknął z cyfrowej dystrybucji lata temu.
Jak dobrze poszukasz, to go znajdziesz. Jako, że nie da się go kupić, to nie widzę w tym nic złego...
Grałem trochę, ale nie skończyłem. Przyjemny, lekki RPG. BG3, czy nawet Neverwinter Nights 2 to to nie jest, ale można się dobrze bawić, o ile nie przeszkadzają Ci dość liczne uproszczenia rozgrywki.
Gra się źle sprzedała, bo fani liczyli na wielkiego RPGa z milionem klas typu NWN2, czy BG2. Marketing też był kiepski, bo właśnie sugerował takiego RPGa, a jak gra okazała się czymś innym, to zawiodła fanów.
Nie oferujesz nic interesującego i dodającego do historii przedstawionej? Dodaj lgbtqwerty i zdobądź punkty u degeneratów, oraz sygnalistów cnoty :)
Nie wspominając o tym, że inkluzywne/współczesne D&D - nie ma za wiele wspólnego z ADD.
Czy w tym dodatku beamdog dodał dialogi do towarzyszy, czy tak samo jak w bg1 towarzysze są niemi?
Z tego co wiem, to członkowie drużyny w Siege of Dragonspear, zarówno ci starzy, jeszcze z BG1, jak i wymyśleni przez Beamdoga dostali swoje dialogi, swoje questy i ogólnie bardziej to przypomina BG2 niż BG1. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość tekstu, trudno mi powiedzieć jak z jakością.
Przeszedłem lata temu i dodatek mi się podobał.
Wraca pewna kultowa postać z BG2...
Ta trans postać o której wszyscy tak płakali, miała tylko z 30 sekund opcjonalnego dialogu...
Bardziej mi przeszkadzało ugrzecznienie pewnej postaci z BG, bo przecież w erze Woke kobieta nie może emanować seksapilem, bo jeszcze niebieskowłose feministki się obrażą. Zmienili też kilka dialogów innym postaciom z BG1/BG2. To też oczywiście na minus. Nienawidzę tego typu zmian w klasycznych produkcjach, aby tylko dopasować je pod obecnie panującą ideologię, podobnie jak zmieniania koloru skóry postaciom historycznym na Netflixie.
Ale na szczęście, Woke stanowiło tylko niewielki fragment dodatku i ogólnie dodatek wyszedł dość dobry. Warto w niego zagrać.
Jeśli chodzi o (nie)sławną trans-aferę, to naprawdę nie było tam nic strasznego. Prawda, że dodano tam tę postać bardzo nieumiejętnie i informacja o byciu trans uderzała po głowie z subtelnością dzierżonego przez Wulfgara Aegis-Fanga, wgniatającego czaszkę orka, tak na zasadzie: witaj, nieznajomy, widzę cię pierwszy raz w życiu, ale opowiem ci o historii mojej tranzycji, jeszcze zanim w ogóle zdążymy się sobie przedstawić. Znacznie lepiej byłoby, gdyby taką historię miała postać, która fabularnie znała Dziecię Baala i spółkę od dawna, albo dobrze poznawała w trakcie gry (choćby jakiś nowy potencjalny towarzysz), bo wtedy wypadłoby to dużo naturalniej. No ale człowiek to usłyszy, przewróci oczami i można grać dalej.
Gra ma większe problemy, niż "łołkowatość". Choćby to, że dialogi są jakieś takie mdłe. W BG1 i 2 nieraz było i 9 opcji dialogowych do wyboru i się często zastanawiałem, co chcę powiedzieć, bo kilka opcji wyglądało na interesujące. w Siege zazwyczaj są 3: dobra, zła i neutralna/"jajcarska" i prawdę mówiąc żadna nie wzbudza szczególnych emocji czy zainteresowania, żeby się zastanawiać, jak chcę odpowiedzieć.
Nieraz niby masz jakieś opcje wyboru, ale tak naprawdę ich nie ma i masz sytuacje typu:
żołnierze Krucjaty: Poddaj się, pomiocie Baala!
gracz: Dobra, poddaję się.
towarzysze: Co? Chyba cię popier***o! Mowy nie ma. Młócka!!!
Gra naprawdę nie dodaje od siebie za wiele fabularnie do głównej historii. Przykładowo, w BG2 Imoen jest już magiem, więc oczywiście w Siege się na czarodziejkę szkoli. Tylko, że robi to wyłącznie dlatego, że tak będzie w dwójce. Przydałoby się odrobinę fabularnego uzasadnienia, dlaczego zadziorna dziewczyna z ciągotami do łotrowstwa nagle zapragnęła dyscypliny wymaganej od użytkowników magii i ślęczenia nad księgami.
Z plusów, to w sumie nie najgorsza historia, parę wielkoskalowych bitew (na miarę możliwości silnika) i dodatnie interakcji z towarzyszami w stylu BG2. Siege czterech liter nie urywa, ale pograć można.