Recenzja gry Nobody Wants to Die. Polacy znów udowodnili, że są świetni w opowiadaniu historii
Mega pozytyw za cenę, a do tego gra wyszła bardzo dobra więc chyba się skuszę i wesprę kupując od razu ;)
Recenzja jednocześnie zachęciła mnie do zagrania tej gry (także z racji jej rodowodu), a jednocześnie zniechęciła mnie do grania w tę grę.
Krakowskim targiem kupię sobie, ale jak cena na PS5 spadnie poniżej 50 zł.
Bardzo dobra recenzja. To prawda śledztwa momentami nudzą tym że są rozwleczone, ale samo okrywanie wątków wygląda ciekawie. Główną siłą gry jest klimat i historia, które trzymają do końca. Ja przeszedłem jednego dnia i dawno tak mnie gra nie wciągnęła z tym że ja kocham gry cyberpunkowe ale np. Observera nie skończyłem. Trzeba lubić tego typu gry bo to nie Elden Ring i klikanie setki razy na minutę. Naprawdę fajny styl kreacji świata wyszedł w tej grze zobaczył bym inną grę w tym Universum czyli mixu Bioshock Blade Runner Modyfikowany Węgiel.
Gram, jestem gdzieś w połowie, świetna gra i tak na prawdę połączenie kilku elementów z innych gier. Główny bohater mocno wzorowany na Max Paynie. Klimat i świat stylizowany na ten z Blade Runnera i Deus Exa. Motyw z panią w słuchawce zaś kojarzy mi się z Firewatch.
Żaden z tych elementów to nie zarzut a zaleta, bo gra jest przekozacka a klimat wylewa się z ekranu.
Polecam, bo na pewno chciałbym aby studio nie porzucało tego świata po 5 godzinnej grze, a zrobiło więcej gier z akcją w tym uniwersum.
Wczoraj grałem, koło 2 godzin i gra warta polecana.
Jedna z lepszych fabularnie w tym roku.
Graficznie na PC to konkret a optymalizacja hmm, u mnie RTX4070S działa bardzo dobrze.
Naprawdę bardzo dobra gra, absolutnie pozytywne zaskoczenie roku.
Nie rozumiem jak grze z takimi wadami można dać 8/10? Sory, ale grze której jej główny filar czyli gameplay zawodzi nawet jeśli ma super duper fabułke, moim zdaniem powinna dostać max 6/10, czyli i tak nie taka zła ocena, jak korzysta sie z pełnej skali
Bo fabuła jest najważniejsza. Jeśli gra ma świetną fabułę, to można jakoś przełknąć słaby gameplay. Natomiast jeśli gra ma świetny gameplay, ale słabą fabułę to nie ma sensu grać.
Bo fabuła jest najważniejsza. Jeśli gra ma świetną fabułę, to można jakoś przełknąć słaby gameplay. Natomiast jeśli gra ma świetny gameplay, ale słabą fabułę to nie ma sensu grać.
Najglupsze i najmniej prawdziwe zdanie (w kontekscie ogolnej populacji graczy - platforma nie ma znaczenia) jakie dzis przeczytalem, ale dopiero dziesiata.
Recenzja to coś relatywnego, subiektywnego i często pozbawionego obiektywizmu.
Nie ma jakiejś matrycy oceniania na zasadzie - "jeden minus znosi jeden plus".
W swoim życiu grałem w wiele gier, które miały coś tak mega spartolone, że za ten sam element powinny być oceniane na 4/10, a mimo to cała reszta nadrabiał czymś co zachwycało i na końcu było 8/10.
Ileż to było "symulatorów chodzenia", które za swoją gameplayowość powinny być nie uznawane za grę tylko film, a mimo to klimat wywalał poza skalę?
Ile było shooterów bez fabuły, które dzięki akcji wciągały bez końca?
Ileż było gier indi bez fabuły, bez akcji i bez klimatu, ale dzięki mechanikom ludziom odwalało na ich punkcie?
Także... ocenił na tyle, bo tak mu się podobało. Kto inny niech ocenia inaczej.
chłopie co ty piszesz?
Po pierwsze recenzja powinna być jak najbliżej obiektywizmu, autor powinien starać się opisać grę bez emocji i ją ocenić. Ewentualnie w ramach dodatku na końcu wspomnieć o swoich uczuciach co do gry (i 'ewentualnie' dodać 1 punkt do oceny ale oznaczyć go jako punkt 'dodatkowy').
"Także... ocenił na tyle, bo tak mu się podobało. Kto inny niech ocenia inaczej."
No nie, jak ocenia tak jak mu się podoba to niech nie nazywa tego recenzją i tyle.
kolejny który żyje jakimś urojeniem obiektywizmu. Po 1 normą jest partolenie skali i używanie ocen od 7 w górę.
Po 2, recenzja wg sjp to "fachowe, krytyczne omówienie i ocena np. dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, filmu itp." - i to właśnie GOL robi. Nigdzie nie ma mowy o obiektywizmie. Oczekiwana jest tylko krytyczność, czyli zdolność dostrzeżenia i wypunktowania wad.
Dla Ciebie nie liczy się recenzja, tylko ocena. Bo w recenzji masz dobrze wskazane wady i zalety. Ale nie, dla Ciebie najważniejsza jest jakaś durna cyfra, która ma w magiczny sposób stanowić średnią kilkuset napisanych wcześniej słów. Nie wiem czy istnieje na świecie AI która potrafiłaby coś takiego wyliczyć, a tym bardziej jak człowiek miałby sobie z tym poradzić, żeby zadowolić wszystkich i jednocześnie pamiętać wszystkie wystawione w przeszłości recenzje dla wszystkich gier, żeby nie okazało się, że ocena jest za niska lub za wysoka w porównaniu do 2 gier z miliona które wyszły i akurat ktoś się do tego przyczepił XD
Recenzja to coś relatywnego, subiektywnego i często pozbawionego obiektywizmu.
Właśnie nie. Takie coś jest bliższe felietonowi. Jak piszą autorzy "Gatunki dziennikarskie.Teoria, praktyka, język" Od recenzji dziennikarskiej wymaga się generalnie mniejszej niż od recenzji naukowej wnikliwości, profesjonalizmu, prostszego aparatu krytycznego i ogólniejszej oceny, co nie zwalnia bynajmniej autora z obowiązku zachowania obiektywizmu i rzetelności – recenzja nie może być bowiem paszkwilem ani reklamą.
Tak jak w przypadku recenzji naukowej, również recenzja publicystyczna nie jest realizowana według jednolitego wzorca, mimo określonego celu komunikacyjnego. Wyróżnia się recenzję właściwą, której celem jest informowanie o nowych dziełach, prezentowanie ich, ocenianie, kształcenie gustu odbiorców i refleksję krytyczną. Jest to tekst odpowiednio zorganizowany, z założenia obiektywny, przekazujący wartości poznawcze.
Ponadto częścią recenzji są elementy wartościujące (analiza krytyczna i ocena) zawierają wagę dotychczasowych dokonań, celowość wyboru tematu i oryginalność jego ujęcia, aktualność problematyki, zalety i wady utworu a wszystkie sądy wartościujące, tym bardziej podnoszą rangę recenzji, im bardziej wynikają z pogłębionej wiedzy literackiej, muzycznej, growej czy filmowej. W tej części recenzji, niezależnie od powyższych elementów, powinny się znaleźć obiektywne i bezstronne, fachowe odniesienie się do głównych warstw dzieła: treści, idei, formy.
Ogólnie w publicystyce poświęconej recenzji często jest podnoszone to, że recenzja jak najbardziej powinna być obiektywna, choć jest to nierzadko trudne do zrealizowania, ale autor przynajmniej powinien się starać, aby jak najbardziej takowa była.
"Dla Ciebie nie liczy się recenzja, tylko ocena."
"...dla Ciebie najważniejsza jest jakaś durna cyfra..." ??
Do kogo to się odnosi? Ja nigdzie nie wspomniałem, że ocena jest najważniejsza. Ale wejdźmy w tej temat.
To później sama ocena będzie widnieć na promocjach gry, na pudełkach, w podsumowaniach (patrz Starfield). Nie stwierdzę tego ale myślę, że większość ludzi po prostu patrzy TYLKO na ocenę końcową. Ta ocena jest WAŻNA!
Co do recenzji gry Nobody Wants to Die,
autor wypunktowuje gameplay jako wadę (symulator chodzenia, powtarzalność, chodzenie od pkt A do B, głównie nuda, gra do bezmyślnego przeklikania) czyli praktycznie jeden z najważniejszych core w grach komputerowych i ocenia grę na 8/10?
Jasne, inne elementy mogą przeważyć odczucia autora (tj. grafika, budowa świata czy nawet dzwięk i narracja) ale nie powinno to zmieniać oceny podsumowującej gry. Tyle.
autor wypunktowuje gameplay jako wadę
Nie wypunktowałem jako wady eksploracji, interaktywnych dialogów ani łączenia dowodów z hipotezami przy tablicy śledczej. To też są elementy gameplayu.
Zaznaczyłem na wstępie, że jest to symulator chodzenia. Więc oceniłem grę według kryteriów dla symulatora chodzenia. Są to kryteria inne niż, dajmy na to, dla strzelanek.
A jaka jest tu eksploracja poza kilkoma dodatkowymi tekstami dialogowymi. Oczywiście, są tam jakieś plakaty, czy bazgroły na ścianach plus świetnie zbudowany świat i lokacje (puste w większości, na swojej drodze nie spotykamy praktycznie żadnego npc! - świetny pusty świat poza paroma momentami gdzie widać "ludzi").
Chociaż w niektórych fragmentach widać niespójność z detalami (brak tekstur lub ich niska jakość).
Samo łączenie dowodów można bezmyślnie 'wyklikać' bo gra sama mówi, że źle połączyłeś fakty.
ALE
mimo tych wszystkich wad, mam nadzieję, że gra dobrze się przyjmie i twórcy zaserwują nam więcej bo potencjał jest w tym klimatycznym świecie.
A jaka jest tu eksploracja poza kilkoma dodatkowymi tekstami dialogowymi
Eksploracja odbywa się w kunsztownie zaprojektowanych lokacjach i służy przekazywaniu graczowi dodatkowych informacji o świecie (który jest niezwykle interesujący*) oraz wskazówek odnośnie do prowadzonego śledztwa, a także odblokowuje dodatkowe opcje dialogowe. Dla symulatora chodzenia jest to naprawdę wiele naprawdę ważnych walorów.
* Konia z rzędem temu, kto wyłoży, według jakich "obiektywnych" kryteriów można ocenić, czy świat gry jest interesujący, czy też nie ;)
W teorii akademickiej może i takie założenia są słuszne do oceny prac dyplomowych tylko, że recenzje nie tworzą zespoły badawcze ani maszyny liczące tylko ludzie bez narzuconych odgórnie matryc ocen.
Co więcej - obiektywizm najczęściej nie idzie w parze z osobistymi preferencjami i odczuciami płynącymi w danej chwili.
Można znaleźć 1000 przykładów z różnych dziedzin sztuki, gdzie film, książka, album muzyczny itp. zgarnia skrajnie różne recenzje i każdy może obiektywnie wg. opisanych przez Ciebie wytycznych uzasadnić dlaczego jest to coś dobrego albo dno, ale ostatecznie i tak chodzi o gusta i doświadczenia. Bo jak ocenić przez "obiektywne i bezstronne, fachowe odniesienie się do głównych warstw dzieła: treści, idei, formy." rzeczy takie jak:
- czy fabuła była interesująca czy nudna?
- czy wokalista miał ciekawą czy nieciekawą barwę głosu?
- czy klimat wywoływał ciarki na plecach?
- czy scena przywoływała na myśl dzieło takie to a takie itp.
Jasne - jest też pewien zbiór cech, które nie podlegają obiektywizmowi, ale należy je odseparować od wrażeń z odbioru. np. nie ma wątpliwości, że Mona Lisa jest jednym z najważniejszych dzieł w historii, ale jak dla mnie jest to obraz brzydki i nieinteresujący. I co z tego, że jakiś wykształcony znawca będzie mi tłumaczył o jego walorach technicznych, skoro mogę wskazać dużo więcej ciekawszych z tego samego okresu.
Wyraźna inspiracja Altered Carbon, a na końcu Matrixem. Lekki powiew Łowcy Androidów i tej polskiej gry z Rutgerem Hauerem, której nazwy nawet nie pamiętam, bo mi nie spodobała się. Atmosfera fajna, klimat jest, ale sama gra co najwyżej 6/10. Wybory prawdopodobnie iluzoryczne, gdyż wydaje mi się, że jest tylko jedno zakończenie. Wielkiego zaskoczenia na końcu też nie odczulem, bo im bliżej końca, tym bardziej domyślałem się o co chodzi.
Gra przyzwoita 6/10.
No dobra, ale nie było odpowiedzi na pytanie, czy ta gra jest lepsza niż Inkwizytor? Bo pewnie nie...
Oba to polskie symulatory chodzenia, oparte o fabułę. Propsy dla Odin85, że przyznaje, że Inkwizytor jest lepszy. Też tak myślałem.
Raz można zagrać. Gra ma swój klimat i pomimo nudnej i powtarzalnej mechaniki potrafi wciągnąć w fabułę.
Powtórka by zobaczyć inne zakończenie to czysta desperacja i strata czasu.
Ta mechanika jest zresztą najsłabszym elementem gry. Cała masa bezużytecznych przedmiotów, których klikanie nic nie daje, a posuwanie wątku naprzód jest sygnalizowane ikonami, które od razu się wyróżniają na tle niepotrzebnego thrashu. Pełna liniowość.
Drugim słabym elementem jest czas rozgrywki. Zręczny klikacz przejdzie grę w jeden wieczór. To naprawdę jest niewiele.
Szkoda, bo widać jest potencjał.
Jak dla mnie, za 100 złotych to za dużo.
W skali IMDB 5,5/10. Czyli można przystanąć, ale żadna rewelacja.