Wydawca Manor Lords krytycznie odpowiada na zarzuty o wolny rozwój gry. „Nie każda gra musi być usługą”
Nie każda musi też spędzić we wczesnym dostępie 10 lat. Dlatego do teraz tej gry nie kupiłem. Zapowiada się fajnie, ale może nigdy nie zostanie ukończona, kto to wie? Drugim kerbalom się nie udało.
Gra nie musi być usługą, co nie oznacza że powinna być rozwijana opieszale.
EA to nie jest "darmowa kasa dla fajnego chłopaczka" to jest umowa między twórcą a graczem.
Gracz daje swoje pieniądze na niepełnosprawny produkt w zamian oczekując jego rozwoju i gracz nie chce na to czekać latami.
Oczywiście, gra może być w EA przez wiele lat, ale jest to akceptowalne wyłącznie pod warunkiem regularnego wsparcia i przede wszystkim dodawania contentu.
Bo na contencie bardziej zależy graczom niż na łataniu pierdół jak czasem glitchujący się model NPCa.
Na chwilę obecną Manor Lords jest perspektywiczną grą, ale w obecnym stanie jednorazową, ma nikły "replay value" przez braki contentu właśnie.
I nad tym powinien się twórca skupić, żeby jego gra nie zdechła zanim nie zostanie wydana.
Nazywam to pułapką Valheima, który też odniósł sukces, ale twórcy koncertowo spieprzyli kwestie rozwoju produktu, zajmując się pierdołami zamiast dodawaniem zawartości, przez co gra otrzymała zasadniczo 2 "major content update", jeden "minor" i jeden "cosmetic" na przestrzeni 3 lat w EA.
Do czego to doprowadziło? Do exodusu graczy, którzy tytuł porzucili i nie bardzo mają zamiar wrócić, co widać po steam charts.
Gdy wychodziło Mistlands, średnia ilość graczy wzrosła do 56 tysięcy a peak 127 tys.
1,5 roku później, gdy wychodziło Ashlands, średnia ilość graczy wynosiła już tylko 32 tysiące a peak 80 tys, czyli połowa aktywnych graczy (oraz 90% posiadaczy Valheima) nawet nie zechciała sprawdzić ostatniej aktualizacji.
I żeby Manor Lords przypadkiem nie podzielił tej drogi, bo to naprawdę ładnie zapowiadający się tytuł, który niestety wymaga jeszcze ogromnego nakładu pracy, więc nie ma się co oburzać na graczy, że ci chcą szybszego rozwoju niż Valheimowy patch raz na rok.
Mam trochę takie wrażenie, że Manor Lords może skończyć niczym Banished - będzie miło wspominany, ale brak rozwoju ubije grę. Nie będę kłamał - sam kupiłem, ale po 2-3 godzinach już czułem lekką nudę szczególnie, że lubię tego typu gry i po w sumie 10 godzinach od premiery już nie włączyłem ani razu i twórca też mnie tym nie zachęca.
Na chwilę obecną jedyne co można w gameplay zrobić, to zepsuć sobie start, bo zapomnieliśmy przełączyć jednego przycisku i wieśniacy zeżarli nam cały metal z kopalni.
City builder powinien być nieskończony, każda nowa gra powinna nam dawać możliwości robienia rzeczy inaczej, tu się nie da, lecisz po sznurku a początkowa lokacja określa tylko jak mało czasu masz na wykonanie kolejnych kamieni milowych.
Manor Lords już rozumiem 5 lat od wejścia w EA, że taką narrację się w newsach sprzedaje?
Ogólnie wesołe te płacze :)
a kogo obchodzi ze gra nie ma zawartosci i nie wiadomo czy kiedys w ogole bedzie miala?
graczy to nie obchodzi.
ponad 2 mln sprzedane bo dzieciaki na tiktoku zobaczyly jak sobie ludzik z pelerynka chodzi po wiosce. tak sie zarabia pieniadze w gamedevie.
Tak Naprawdę to obaj mają rację; gry EA powinny dostawać regularne aktualizacje i łatki, ale także nie powinny wychodzić zbyt często, bo będą małe i nie interesujące. Celem EA jest zdobycie funduszy, żeby skończyć grę, więc dev musi się z tego wywiązać, ale to też nie znaczy, że musi wypuszczać patche każdego tygodnia; może zrobić sobie przerwę, ale ważne jest to, żeby jednak twórcy gry przesłali aktualizacje, które przybliżą grę do wyjścia ze wczesnego dostępu.
Gry EA nie są usługami, racja. Wielu ludzi na Steamie ma problem, żeby to zrozumieć i często-gęsto widuje posty, w których użytkownicy oskarżają studio o opuszczenie gry, nawet jeżeli gra została w pełni ukończona, a bugi usunięte. Nie trzeba lecieć na złamanie karku, aby gra była dalej popularna i przetrwała, bo prawda jest taka, że dobra gra obroni się sama. Jest wiele gier, które otrzymują aktualizacje co kilka tygodni, miesięcy, lub co roku i ludzie dalej grają. Ale, żeby do tego doszło, to najpierw trzeba wydać grę i patche, które sprawią, że gra zapewni długie godziny, dni, tygodnie lub miesiące dobrej zabawy, a to, wg mnie, Manor Lords nie zrobiło. Nie dość, że nie ma tam aż tyle contentu, to nawet tutoriala nie było (przynajmniej kiedy ja grałem). Niech dodadzą trochę nowych mechanik, budynków, i czegoś jeszcze i wtedy będą mogli zwolnić.
A pan od The Long Dark niech się uspokoi, bo sam się leni a wypomina to innym.
Niech skrytykuje escape from tarkov, to dopiero jest wolny rozwój połączony ze scamem na pakiet Edge of Darkness /Arena. ??
1) Kupiłem grę na bardzo mocnej obniżce więc nie czuję się pokrzywdzony (nawet jakby teraz upadła) 2) grę w pełnej cenie nie polecam - za te pieniądze można kupić kilka potężnych i skończonych tytułów (na obniżkach). 3) tu wkleję od
Twórca the long dark, który wypuszcza po jednym nowym rozdziale co 3 lata? No rzeczywiście odpowiednia osoba się wypowiada akurat o tym xDDDD
Nie czaje czemu ludzie kupują early accessy chyba że to jacyś pasjonaci gatunku. Tyle gier na rynku a gracze biorą niedokończone ( i nie wiadomo czy w ogóle będą dokończone gry). Osobiście trzymam parę tytułów na liście życzeń i sprawdzam, co jakiś czas czy zostały wydane - w zasadzie to steam mnie o tym mailowo informuje. W ea kupiłem bannerlorda i going medieval ale oba gatunki należą do takich co bardzo lubię.
No i ma chłop rację. Moja rada: nie podoba się to nie graj - proste jak budowa cepa.