Recenzja gry Final Fantasy XIV Dawntrail - miks zawodu z zachwytem
Mam w FF 14 nabite prawie 9 tysięcy godzin. Zrobiłem większość questów, mam na koncie chyba 300 milionów gil. Wszystkie klasy wymaxowane. Mountów mam ponad 100. Miałem dom ale już pewnie zlikwidowany (ponad miesiąc bez logowania i eksmisja). Ale już koniec. Nie mam już siły na więcej. Ostatnie miesiące wchodziłem tam jak do roboty by odhaczyć dzienne/tygodniowe aktywności.
@
odpowiedz
-=Esiu=- Byłem w gildii z taką panią - co ze 2 lata temu miała 35 tysięcy godzin na koncie :)
Dla mnie jedyny sluszny FF to XVI. Tylko kiedy w końcu ta wersja PC?
> 9 tysięcy godzin
> większość questów
jak można po tylu godzinach zrobić ledwie *większość* rzeczy?
Pewnie raidy zjadają większość czasu, może jakiś housing czy coś, co nie "progressuje" bezpośrednio czyszczenia wszystkiego co można wyczyścić. Ja co prawda tylu godzin nie mam, ale też nie mam za bardzo motywacji żeby każdego jednego questa na mapie skończyć.
To pytanie wydaje się pomijać fakt, że FFXIV to MMO. Możesz być zalogowany w grze i nie robić czegoś co progressuje twoje konto. Pomagać znajomym, bawić się w jakiś roleplay, housing czy po prostu gadać z obcymi w stolicach. Sam w poprzednim dodatku spędziłem jakieś 100h po prostu pomagając znajomym przejść przez ostatni tier Savage Raidów. Czy to w jakikolwiek sposób sprawiło, że byłem bliżej "zrobienia wszystkiego"? Nope. Czy miałem zabawę - zdecydowanie. Podobnie w WoWie kiedyś pomaganie innym, by się wygearować czy nauczyć się grać nową klasą było częścią doświadczenia, nawet bez dawania czegoś bezpośrednio mnie.
U mnie podobne odczucia co u autora. Poprzednie dodatki wciągnięte nosem, a przy tym ziewam z nudów. Z tego wszystkiego odstawiłem Dawntrails, żeby sobie pograć w.... Zenless Zone Zero. Do czego to doszło.
Skoro zainwestowałeś 9k godzin i masz trochę sprzętu i wymaxowane postacie to na ile byś wycenił realnie swoje konto?
Jestem zmęczony komentarzami porównującymi Dawntrail do Endwalkera. Myślałem, że tutaj się zaskoczę, ale nie. IMO to jest to porównanie z góry skazane na rozczarowanie. Przecież kiedy my szukaliśmy ziół uspakajających alpaki w DT, to w EW staliśmy przed egzystencjonalnymi problmemami różnych nacji, efektami despotycznych rządów i tak dalej. Nie da się tego porównać, bo Endwalker jest końcem ogromnej historii, a Dawntrail - początkiem lub przejściem do zupełnie nowej.
Mnie bardzo podoba się ten dodatek od strony muzycznej, wizualnej i dizajnu walk, a fabuła jest po prostu dobra, ale ja zdecydowanie nie jestem rozczarowany.
Mam w wielu przypadkach wrażenie, że odbiorcy różnych mediów, nie tylko gier, przestali doceniać tego jak ważny jest dobry setup.
Czy Dawntrail jest o wiele wolniejszy i spokojniejszy niż Endwalker? Tak. Ale jeśli nie chcieli pójść w absurdalne historie w którym z dodatku na dodatek stawka tylko się zwiększa, a do postaci i miejsc nie masz nawet szansy się przyzwyczaić to musieli tak to zrobić. I moim zdaniem wyszli obronną ręką z tego nierównego starcia.
Endwalker był niesamowitym przeżyciem, bo to był finał do którego dążyły dziesiątki godzin story. By kiedyś jakikolwiek dodatek miał mieć szansę powtórzyć skalę tego doświadczenia, teraz Dawntrail musi przyhamować i zacząć tworzyć nowy fundament.
A uznanie za wadę, że dostaliśmy dokładnie to co zawsze w MMO, które jest znane z najbardziej przewidywalnych patchów i dodatków, zarówno pod względem daty wydania jak i ilości contentu jest przynajmniej dziwne. Każdy dodatek dał nam dokładnie to samo, tutaj nie zapowiadali żadnej rewolucji i... recenzent jest zaskoczony, że dostał po raz kolejny to co zapowiedzieli.