Walka w Dragon Age: The Veilguard ma być najprzyjemniejszą w całej serii. „Naprawdę sprawia frajdę”, twierdzi producent
Walka wlasnie jest najwiekszym problemen dla mnie. 3 skille, zadnej kontroli nad druzyna i skaczesz jak malpa. 0 Taktycznej walki.
Jak coś jest dobre to nie trzeba tłumaczyć, że jest dobre. Każdy widział gameplay, co oni mają graczy za idiotów? I te trzy skille na krzyż w grze rpg, masakra.
A co ma mówić producent gry? Ma mówić na przykład, że "nie będzie tak dobra jak w części pierwszej i średnio będziecie się przy niej bawić, przyjemność z niej płynąca będzie taka sobie, na pewno w tym czasie wyjdą lepsze gry RPG z bardziej satysfakcjonującą walką, ale zapewniam, że będzie lepsza niż w Dragon Age II i tylko nieco gorsza niż w Inquisition"?
Zobaczymy w praktyce. Trochę boli ograniczenie liczby umiejętności, ale ten gamplay, który pokazywali był z samego początku gry. Więc też bym nie oceniał po nim, bo pewnie wraz z kolejnymi levelami walka stanie się ciekawsza.
A co ma mówić producent gry? Ma mówić na przykład, że "nie będzie tak dobra jak w części pierwszej i średnio będziecie się przy niej bawić, przyjemność z niej płynąca będzie taka sobie, na pewno w tym czasie wyjdą lepsze gry RPG z bardziej satysfakcjonującą walką, ale zapewniam, że będzie lepsza niż w Dragon Age II i tylko nieco gorsza niż w Inquisition"?
Tak by mogło być, gdyby zadziałało magiczne życzenie z filmu: "Kłamca, kłamca" :D
Sek w tym, ze kazdego i ciebie tez,bo napisałeś komentarz, wiec ciebie szczególnie
Walka w inkwizycji była okropnie wykonana, jak w da 4 będzie na przyzwoitym poziomie to będę w szoku
Walka wlasnie jest najwiekszym problemen dla mnie. 3 skille, zadnej kontroli nad druzyna i skaczesz jak malpa. 0 Taktycznej walki.
Brak kontroli nad druzyna, to najlepsze,co spotkalo ta grę, a skakanie to mega element, ktory jest dla mnie podstawą w grach video. Dawno na nic tak nie czekalem z gier.
Zgadzam się, już w inkwizycji mnie bolało że mimo gry na wysokim poziomie trudności nie przelaczalem się praktycznie na innych bohaterów, jedynie by tych ultow użyć, tu jeszcze 3 skile co jak kiedyś pisałem to tragedia.
Jak wspomniałem wyżej, w Veilguard nasza aktywna w boju drużyna będzie składała się z trzech postaci
Patrząc na tych nowych towarzyszy to robią graczom przysługę tą decyzją o zmniejszeniu drużyny xD
Nie sądzę żeby tak było. Walka musi być maksymalnie uproszczona, już nie tylko pod zachodniego odbiorcę ale przede wszystkim pod zoomerskiego/gen alpha odbiorcę. 3 skille na krzyż żeby przyciski na padzie się nie skończyły. Walka pewnie będzie efekciarska jak w inkwizycji ale totalnie nudna i niesatysfakcjonująca, polegająca na kilkaniu tego samego cały czas. Nie żeby w ogóle kiedykolwiek w grach Bioware była jakaś super zrobiona walka, chociaż w Dragon Age Origins na wyższym poziomie trudności do kilku walk trzeba było ogarnąć porządną taktykę.
Jedyne gry z ostatnich lat które rzeczywiście miały na tyle fajną walkę że nie mogłem się doczekać kolejnej potyczki to były obie części Divinity Original Sin. Niesamowicie wciągająca walka gdzie ustawienie i taktyka a nawet szczęście zmienia wszystko.
Grałem na przykład w Elder Scrolls Online, gdzie możesz w jednym momencie mieć na pasku tylko 5 skilli (w tym zapewne z 2 pasywne, bo tak się opłaca) właśnie dlatego że ta gra jest też na konsole i na padzie nie ma więcej przycisków. Gry które tworzy się pod granie na padzie nie dość że często są właśnie w ten sposób ograniczone to jeszcze mają totalnie niefunkcjonalny interfejs - najlepszy przykład tu to gry Bethesdy w tym i Skyrim do którego jest najpopularniejszy mod ever - SkyUI.
Dlatego napisałem Ci, że pad nie jest żadnym ograniczeniem, wszystko zależy od chęci i pomysłu twórców.
Skyrim ma totalnie spartolone UI i to nie jest wina pada. Powiedz mi w jakiej grze Bethesda zrobiła dobre UI? W żadnej.
Odpal sobie chociażby Final Fantasy XIV to zobaczysz ile można upchać skilli na padzie. Jeśli dobrze policzyłem to masz miejsca na 64 skille, a wszystko jest zajebiście intuicyjne.
Nawet w takiej casualowej grze jak AC Odyssey masz miejsce na 16 skilli jednocześnie i przełącza się je wygodnie. To nie jest wina pada, tylko dziwnej decyzji twórców
Tak, dlatego są tylko 3 skille, bo do używania większej liczby klawiszy potrzeba by męskiego ciała i dużych dłoni. A przepraszam, nie męskiego bo tak się nie mówi, tylko Body Type A.
Każdy kolejny news na temat tej gry coraz bardziej mnie tylko zniechęca do kupna tej gry. Smutne :(
Mam nadzieję, że będzie można w trakcie walki odpalić tryb samuraja.
Jak coś jest dobre to nie trzeba tłumaczyć, że jest dobre. Każdy widział gameplay, co oni mają graczy za idiotów? I te trzy skille na krzyż w grze rpg, masakra.
Walka w Dragon Age: The Veilguard ma być najprzyjemniejszą w całej serii.
Mój kolega Gej tez mi powiedział ze wpychanie sobie dildasa z wazeliną w dupę jest najprzyjemniejszą rzeczą... tak więc tego...
Nie obchodzi nas co robisz z kolegą. To wasze życie, a to forum nie służy do opowiadania o takich rzeczach.
Czyli spróbowałeś i stwierdzasz, że jednak nie? Spoko, ale wyznanie na inne forum raczej.
Akurat walka wygląda ani jak Dragon Age, ani jak Soulsy ani jak AC. Mam wrażenie, że ktoś tam chciał przekombinować, ale nie bardzo mieli odwagę pójść w cokolwiek do końca, przez co to tak wygląda jak pół dupy zza krzaka.
Jak już chcieliście koniecznie zmienić system walki (nie wiem czemu, ale ok), to przynajmniej trzeba było wziąć jakiś konkretny wzór, czy to Soulsy czy to jakiś AC czy cokolwiek innego i brnąć już w to na całego.
Aczkolwiek i tak mam wrażenie, że gdyby, np., Original Sin 3 wyglądało jak Soulsy 4 i walka gniotłaby wszystkie Soulsy, to i tak nie byłoby "to". Od OS gracze oczekują czegoś innego, tak samo od DA. Pamiętam jak był leak z rok temu, albo jeszcze wcześniej, i ktoś tam pisał, że twórcy inspirują się Dark Soulsami, odnośnie walki. Już wtedy pomyślałem, że kiepski pomysł, nie tego oczekuję od Dragon Age'a, nawet gdyby zrobili ten system świetnie.
No na pewno, spamowanie lpm plus 3 bieda umiejętności, zapowiada się "ekscytująca i niesamowita" walka. Przynajmniej tyle można wywnioskować z gameplayu.
Walka... naprawdę nie sprawia frajdę, nie twierdził nigdy żaden producent.
Jeśli producent tak mówi to ja mu wierzę, no bo jakby nie powiedział to by nie było najprzyjemniejszą. Prawda?
Czyli będzie bardziej kolorowo, dostaniemy większe akrobacje, mniej skilli i absolutny brak sensu w tym wszystkim - efekciarstwo ponad frajdę.
Z odsłony na odsłonę jest tutaj niestety coraz gorzej i poziom zmierza do tego z animacji dla przedszkolaków - kolorowo i absolutnie bez żadnego sensu.
DA Origins był bardzo fajny - sporo czarów, sporo umiejętności - im bardziej "efekciarskie" tym większy kopniak w tyłek przeciwnika, ale jednocześnie nie można było ich używać w nieskończoność podczas jednej walki, co dawało trochę satysfakcji. Do tego sporo walk trzeba było rozgrywać taktycznie używając odpowiednich umiejętności czy członków drużyny.
DA2 to już typowe efekciarstwo i mocne uproszczenie, choć te mocniejsze ciosy jeszcze coś tam czasami znaczyły (w sensie, że jak było efektownie, to znaczy, że przeciwnika choć trochę zaboli), ale jednak zjazd w stosunku do Origins był bardzo duży.
DA Inkwizycja to już typowa walka "dla małych dzieci" - masa kolorów i światełek, efekciarskie fikołki i piruety, wybuchy ogień i błyskawice... i wszystko totalnie bez żadnego przełożenia na "siłę" uderzenia. Czary z najniższego czy najwyższego poziomu nie były tak samo efektowne wizualnie i w sumie nawet nie różniły się specjalni siłą ataku.
Można było przywalić wielką kulą ognia, posłać serią błyskawic skoczyć fikołkiem i zasadzić kopa z półobrotu poprawiając mieczem czy toporem i... podrzędny przeciwnik praktycznie pozostawał niewzruszony, tracąc może 10%hp...
Mi tam walka w jakimkolwiek Dragon Age nigdy nie sprawiała frajdy, a gdybym miał wybierać, to chyba wolałbym tyle samo albo więcej czasu spędzić w odpalonym okienku dialogowym. Przysypiałem , kiedy musiałem napi*rdalać się z kolejną grupą szkieletów, magicznie pojawiających się za rogiem niekończących się ruin lasu Brecilian forest w Origins, chociaż miejscami wyglądało to nawet efektownie za sprawą animacji wykończenia. Podobały mi się mechaniki podklas, bo pod koniec gry dzięki nim rycerz Cousland pożerał przeciwników żywcem. Największą zaletą gry był dla mnie system wyborów, bo mogłem być spontanicznie ch*jem. Mogłem dźgnąć Morrigan podczas endgame, bo mi się podobało, mogłem napluć na prochy Andrasty, ku bólowi tylnej części ciała Leliany.
W Dragon Age 2 słusznie dostało opieprz, bo mam wrażenie, że gra jest miejscami robiona tak, jakby twórcom się nie chciało, albo w zamyśle sprzedali produkt z powtarzanymi lokacjami xD Poza tym wkurzało to, że zreworkowali zdolności, sprawiając, że są mniej OP, miałem trochę sentyment do bardziej taktycznego podejścia z DA:O, bo przez to pojawianie się wrogów falami w DA2 i w sumie fakt, że zawsze napierdala cię zewsząd trylion minionów musisz bardziej improwizować. Fabuła była moim głównym wymaganiem a w tym przypadku Dwójka nie spełniła tego wymagania, bo początek miała nudny jak flaki z olejem, drugi akt był nawet nawet, a zakończenie w 3 akcie to mnie tylko wku*wiło i rozczarowało jednocześnie. Mechaniki wyboru dialogów są w sumie takie se, liniowe, mało intuicyjne i skutkujące byciem sztywniakiem, albo gościem ze słabymi dowcipami, albo po prostu dupkiem. Aktor głosowy Hawka to chyba zdolności aktorskie nabył od IVONY
No i mamy Inquisition, grę, po której fanatycy Origins wołający, że „oridżins to zjada na śniadanie nawet Baldurs gejt trzy” budzą się w nocy z krzykiem i szukają swojego pluszowego Arcydemona Urthemiela, bo inaczej nie zasną (xD) a w ogóle to Dragon Age ma tylko jedną część, seria skończyła się na pierwszej części i to tylko zły sen. Walka ponownie dupy nie urwała, była jeszcze bardziej chaotyczna niż w 2, a jedyna taktyka w walce to utrzymywanie głupawych sojuszników przy życiu. Nie ma sensu tego wałkować, bo po co. Powrót podklas, niestety mało ciekawych i nie zdobywanych tak, jak fajnie jak w Origins. Walka która mogła zadowolić chyba tylko fanów Guild Warsów, i to o niezbyt wyrafinowanym guście. Z drugiej strony pozytywnie zaskoczyła mnie fabuła, która miała swoje gorsze momenty (zakończenie podstawki znowu do dupy) ale całokształt mi się nawet podobał. Wolałbym jednak by gra, poza misjami wątku głównego i towarzyszy nie istniała, bo te zadania w stylu „znajdź 50 ziół elfickich” albo orbitująca kamera zamiast dialogów to był serio zły pomysł. Podobało mi się, że wreszcie wybory z poprzednich gier mają chociaż minimalny wpływ na fabułę, z drugiej strony miałem wrażenie, że twórcy z jakiegoś powodu zbyt mocno faworyzują tą nieszczęsną DA2 ?? Podobało mi się, że znowu wybór rasy postaci coś zmienia i tak jak w Origins, czasem nawet daje poczucie, że gra jest zrobiona pod tą konkretną rasę, chociaż nie na taką skalę jak w DAO niestety.
Co do Veilguard to kompletnie nie mam oczekiwań, za walką (różnymi walkami) z poprzednich gier nie będę tęsknił bo nigdy nie dawała mi frajdy. Fakt, że poszli w stronę homogenicznej, typowej walki z współczesnych gier AAA action rpg już mówi dużo o samym BW (albo już po prostu EA). Na powrót dialogów z Origins nie ma znowu co liczyć. Towarzysze nie urywają w tej serii dupy od czasu DA1, która sama nie miała zbyt ciekawych towarzyszy w dodatkach, z pewnymi wyjątkami w postaci Varrika, Merrill (która niestety zapadła się pod ziemię) czy Cassandry, więc nie mam żadnej nadziei, że to się zmieni w czwórce. Zobaczymy, będzie na promocji to kupię, bo fabuła się nie skończyła
"(...) masz kontrolę nad każdą pojedynczą akcją, każdym blokiem, unikiem, machnięciem mieczem – mówiła Busche."
Yyy, nie? skoro są 3 skille, to jak niby się ma kontrolę nad blokiem i machnięciem? Znaczy, że będzie się teraz grało jak w jakiegoś FPS/TPP, czy innego slashera? Czyli idą w kierunku gry akcji z elementami RPG.
Zwłaszcza jeśli np.
spoiler start
mag ma posiadać kostur i magiczne sztylety którymi będzie wywijał, a z kolei jedna z towarzyszek jest magiem, ale posiada łuk - czyli droga z ME2/ME3 gdzie usunięto ograniczenie co do używania broni przez klasy inne niż żołnierz. Tutaj zatem będzie można używać broni białej w zwarciu, bez względu na klasę i to bez "kar" za ich używanie (bodaj w DA:O można było dać towarzyszom/postaci broń dla której nie mieli skilli, ale nie potrafili ich wykorzystać.
spoiler stop
W DAVE będzie na odwrót jak widać.
Próbowałem Inkwyzycje ostatnio, pograłem łącznie jakieś 10 godzin, ale się poddałem - właśnie ze względu na walkę. Nie mogę się do niej przekonać, nie mam z niej satysfakcji i każdy pojedynek mnie męczy. Jeżeli rzeczywiście pod tym względem będzie upgrade, to może kiedyś (po przecenie) sobie spróbuję.
A to niby przestarzała, chaotyczna aktywna pauza w jedynce i trójce była w czymś lepsza? (w dwójce chyba było mniej skilli i mam wrażenie, że odrobinę lepiej to wszystko działało, choć i tam, z racji aktywnej pauzy, o taktyce nie było mowy)
Jeśli naprawdę zależy komuś na taktyce, to gra w gry turowe.
Skoro walka ma byc najlepszym elementem juz sie boje jak ma reszta gry wygladac.
Niby każdy narzeka, a i tak każdy zagra, a shejtuje dla zasady
Ponarzekać mozna, jak się samemu zagra, a nie oceniać element wymagający własnego sprawdzenia bazując na dilmiku z YT. To nie grafika.
Weź już Hydro zamknij jadaczkę.
Ja bym nawet za darmo nie zagrał dla czystej zasady bo to kolejny syfiasty produkt w sosie Woke.
Walka w Inkwizycji była akurat najgorsza w serii. Jeżeli pójdą w stronę walki z dwójki to będzie dobry krok, bo z kolei dwójka miała najlepszą walkę w serii. Tylko martwią trochę tylko te 3 aktywne skille. To, ze nie będzie można przejmować kontroli nad kompanami to akurat dla mnie żaden problem, nigdy z tego nie korzystałem i grałem tylko swoim bohaterem. Akurat tutaj pójście w stronę Mass Effecta to również dobry wybór. Oczywiście, ortodoksyjni fani, szczególnie Początku mogą być rozczarowani. No ale nie przesadzajmy, to nie jest staroszkolny klasyczny cRPG. Jak dla mnie to już gdy Początek wychodził to walka i cała ta taktyka z rozpisywaniem co mają towarzysze zrobić już wtedy trąciła myszką.
Zresztą DA zawsze miał ten system walki co najmniej "dziwny". Niby w czasie rzeczywistym, ale klikało się na przeciwka raz i postać sama atakowała aż zabiła a ty tylko skile aktywowałeś. Można by to wreszcie jakoś ogarnąć.
Ale gadanie w komentarzach.
Dodam swój. W DAO gra się najlepiej magiem. W DA2 łotrzykiem. W inkwizycję tankiem i to w dodatku hersztem, który ma najtrudniejszy start ale zaczyna się go doceniać zwłaszcza po pierwszym smoku. Gra nie jest taktyczna a strategiczna. Czyli po odblokowaniu twierdzy szukasz nasion do eliksirów, robisz buildy na poszczególnych postaciach. Dorian- healer, postać która może paść i sama się wskrzesić kilka razy z rzędu. Blackwall forpoczta. Kasandra- możesz grać forpocztą lub bronią dwuręczna. Solas- silna ofensywa. Żelazny byk- herszt. Ci którzy tego nie pojmują są słabi. No i oczywiście trzeba grać na koszmarze.
"Walka w Dragon Age: The Veilguard ma być najprzyjemniejszą w całej serii."
- Jak ktoś lubi prostą walkę z 3 przyciskami aby dobrze grało się na konsolowym kontrolerze, to pewnie i tak.
Jak ktoś szuka czegoś bliższego klasycznym RPGom, czy chociażby Dragon Age Origins, to nie ma tu czego szukać. Nawet nie można przejąć kontroli nad towarzyszami.
Nie wiem o jakiej imersji jest mowa w tej wypowiedzi, ale na tym pokazie zadnej nie bylo widac. Walka wyglada na to, ze bedzie sie opierac na wciskaniu 3-4 przyciskow. Zabrali graczom mozliwosc kontrolowania druzyny, levelowanie druzyny ma polegac na stosunkach z nimi? To brzmi wrecz idiotycznie. Reakcja ludzi I liczba negatywnych ocen mowia wszystko o tym jak bardzo czujemy ta nadchodzaca imersje.