Gry soulslike to rak toczący branżę, poza produkcjami Sony i Ubisoftu nie istnieją już właściwie tradycyjne gry akcji TPP (no tak, jeszcze Rockstar wyda coś raz na 15 lat). A jednak człowiek chciałby czasem w jakąś grę akcji zagrać, tyle że dla przyjemności…
Nie mam ani cierpliwości, ani wystarczającego skilla, by grać w soulslike’i w postaci przewidzianej przez twórców. Oszem, gra musi stanowić pewne wyzwanie, a nasze działania mieć znaczenie, ale absolutnie nie mam ochoty na wędrówkę setny raz przez tę samą okolicę i na potyczki z tymi samymi, odrodzonymi wrogami, po każdym, najmniejszym nawet potknięciu. Walka z mobkami, choć przyjemna i ciekawa mechanicznie, wymaga za dużo skupienia i perfekcji, błędy są zbyt kosztowne. A Starcia z bossami – za trudne.
A jednak niektóre z soulslikeów mają ciekawy świat, co do zasady fajne mechaniki i klimat. Nawet to przeciętne Scars Above, czy soulslike’i 2D jak np. GRIM.
Czego więc użyć, by w nie zagrać? Cheat codes już nie ma. Wszelkie appki do edycji pamięci pewnie zadziałają, ale np. Cheat Engine ma ponoć dołączany jakiś malware i zdania są podzielone, czy instalację tegoż można pominąć. Trainery to chyba loteria. A takie z centralnej bazy jak wemod? Korzystał z tego ktoś? A może na Nexusie są takie skarby (w sumie jeszcze nie sprawdzałem)
Możliwości masz mnóstwo. Używam tego rodzaju "udogodnień" zazwyczaj po przejściu gry, gdy zabieram się za robienie zdjęć (bawię się wirtualną fotografią).
We Mod działa poprawnie i jest bardzo wygodny (ale ma ograniczenia w wersji darmowej). Cheat Engine też działa w porządku (odpowiednie wtyczki do pobrania na Nexusie).
Najłatwiejsze w użyciu są właśnie zewnętrzne narzędzia fotograficzne Fransa Boumy (mają też wbudowane elementy "trainerów"), ale musisz autora wesprzeć (choćby jednorazowo) na Patreonie, żeby uzyskać dostęp do wszystkich jego "dzieł". Koszt niewielki (bodajże 20-30 zł), a pobrać możesz wszystko. Oczywiście, We Mod czy Cheat Engine mają większe możliwości, bo umożliwiają nie tylko włączenie podstawowych ułatwień, np. "nieśmiertelności", dodatkowych punktów doświadczenia (itp.), ale też zapewniają "oszustwa" w zakresie zarządzania ekwipunkiem (np. nieskończona liczba strzał, "materializacja" określonego oręża itp.).
Jestem zwolennikiem "kontrowersyjnej" tezy, że każdy sobie powinien grać w taki sposób, jaki mu najbardziej pasuje. Niemniej jednak zaznaczę, że rozgrywanie dobrego soluslike w trybie nieśmiertelności znacząco zmienia odbiór rozgrywki (gra wydaje się po prostu mniej ekscytująca, a bardziej nudnawa), więc zalecałbym przynajmniej podjęcie próby walki z tymi cholernymi bossami. ;)
WeMod ma jakaś płatną wersję? Widzę na stronie jakieś Pro, ale to chyba do połączenia ze smartfonem?
Och, dopiero teraz zauważyłem, że można też ściągać gotowe tabele do Cheat Engine. :) Pytanie, czy faktycznie jest doklejany jakiś syf do instalatora?
Swoją drogą, teraz dopiero odkrywam, że temat cheatów wcale nie umarł. Jest nawet płatny (subskrycpja) CheatHappens! :O
WeMod ma jakaś płatną wersję? Widzę na stronie jakieś Pro, ale to chyba do połączenia ze smartfonem?
O ile wiem, jest płatna wersja. Bezpłatna jest w pełni funkcjonalna, ale ma ograniczenie czasowe; działa bodaj przez 2 godziny każdego dnia. Jak przekroczysz 2 godziny, to dopiero następnego dnia możesz ponownie korzystać z udogodnień (nadal za darmo).
Jeśli się mylę, niech ktoś mnie poprawi. WeMod sprawdzałem ostatnio jakiś miesiąc temu.
Dwie godziny to jeszcze nie tak najgorzej...
Pamiętaj, że jak coś np. "dodasz" do ekwipunku, to po 2 godzinach nie znika. Po prostu przestają działać ułatwienia, ale to, co masz, zostaje. ;)
A w które soulsy zamierzasz grać? Eldena?
Pytanie, czy faktycznie jest doklejany jakiś syf do instalatora?
Nie wiem. Jeśli coś jest doklejone, to nie zauważyłem i na razie system działa u mnie poprawnie. ;)
W Soulsy to chyba żadne. Aktualnie to może w ogóle w żadną z takich gier. Ale wychodzi tego coraz więcej i niektóre produkcje byłby fajne, gdyby nie upierdliwe soulsowe mechaniki.
Nawet takie średniaki jak The Surge, z uwagi na setting.
I jeszcze jedna rada: zwracaj uwagę na to, czy gra ma jakiś komponent sieciowy (jak np. Elden, LotF). Jeśli ma, to wybieraj takie "cheaty", które biorą na to poprawkę. ;)
Z tego, co czytam, to jednak coś tam doklejają, i ponoć nie można odhaczyć instalacji, trzeba kupić wersję czystą na Patreonie.
Zresztą bez gotowych tabel adresów użycie to raczej mozolny proces, więc na początek sprawdzę pewnie tego WeMods.
Ja bym tak nie demonizował soulslikeów, po pierwsze sporo z nich nie jest wcale aż tak trudne (np. Elden Ring w trudności to takie 6-7 na 10, poza kilkoma bossami pod koniec gry którzy naprawdę kopią dupsko. A jak się zna trochę grę, wie gdzie są upgrade'y i co jest mocne, używa ułatwiaczy (summony/spirit ashes) to można zbić trudność do 3-4/10).
Te runbacki też nie są wcale takie straszne, owszem, były (Dark Souls 2 ma kilka przykładów gdzie biegnie się 3 minuty+ i szansa zgona po drodze jest spora) ale w ER chyba nie ma takiego który zajmuje więcej niż minutę, i praktycznie zawsze można omijać wrogów, a 90% bossów ma respawn który jest bardzo bardzo blisko.
Daleko mi do godlike gamera (jestem "w miarę dobry") i teraz przechodząc Eldena świeżą postacią pod DLC jakieś 80% zgonów to głupota (albo spadam z wysokości, albo gram nieuważnie).
Każdy powinien grać jak mu się podoba, ale mam wrażenie że wokół gatunku narosło sporo mitów, a używanie cheatów trochę pozbawia gracza jednego z aspektów który przyciąga ludzi (tego że nie trzyma za rączkę i trzeba używać dekla).
A wracając do tematu, każdą grę trzeba będzie dostosowywać 'od zera', nie ma jednego rozwiązania które zadziała we wszystkim. Ja bym jednak uważał bo można dostać jakimś VAC banem i innym gównem jak odpali online ze zmodyfikowanymi danymi.
Można też bardzo ułatwić sobie granie "legitnie", jakbyś znalazł kogoś w coopie który powyrzucałby sporo run i kamieni do ulepszania sprzętu - ładując z 60 punktów w Vigor i ulepszając broń do +20 ER będzie bardzo łatwe gdzieś do połowy gry, kiedy poziom wrogów "dogoni" Twoją postać.
Dla mnie są trudne, bo wymagają perfekcji, większość mobków przy chwili dekoncentracji i tak może cię załatwić, a wtedy nie wczytasz sobie sejwa, tylko zaczynasz od odległego check-pointu i to z odrodzonymi wrogami.
Są więc nie tylko wymagające (koncentracji wymagają na poziomie na tyle wysokim, że chyba nawet zabawa w poważny sim-racing nie wiąże się z koniecznością aż takiego skupienia), ale przede wszystkim upierdliwe.
Do tego bieganie kilka(naście) razy po tej samej mapie z odrodzonymi przeciwnikami wyjątkowo wybija mnie z immersji w grze TPP. Rozumiem takie rozwiązanie w platformówkach (w których jednak obecnie albo odradzasz się w miejscu śmierci, albo bardzo niedaleko) - ale nie kupuję go w grach akcji TPP. Jasne, w wielu produkcjach powtarzasz jakiś fragment misji po zgonie, ale w "zwykłych" grach nie jest to regułą - czasem odradzasz się w miejscu, w którym zginąłeś - no i zajmuje znacznie mniej czasu, bo check-pointy są gęściej rozstawione, a walka znacznie szybsza, gdyż nie opiera się na wyczekiwaniu okienka do bezpiecznego ataku. Co samo w sobie jest czasem fajne, ale nie w sytuacji, gdy tę samą długą sekwencję powtarzasz piąty raz, bo miewasz po drodze chwile rozkojarzenia.
Bossowie też są przegięci, bo wymagają nie tylko perfekcji, ale też zazwyczaj zdejmują cię na jeden lub dwa uderzenia.
Oczywiście rozumiem, dlaczego piszesz to, co piszesz - choć się z tym fundamentalnie nie zgadzam :). Ja krzywię się, gdy ktoś narzeka na trudne symulatory typu Asseto Corsa itp. i mówi, że dla niego fajna to jest Forza Horizon, no, ostatecznie Forza Motorsport. Przecież na przyzwoitej kierownicy da się ogarnąć każdy symulator - czy to AMS2, czy AC, czy jakiś inny R3R - i zabawa jest przednia! Prawda? :)
Chociaż jest mimo wszystko duża różnica pomiędzy soulslike'ami i symulatorami. W hardkorowych symulatorach nadal mogę włączyć TC, ABS i ESP, i nie cała społeczność mnie za to przeklnie :P. A do tego mogę zmienić poziom zaawansowania AI. Więc choć nie jestem w żadnym razie utalentowanym wirtualnym kierowcą - AI ustawiam, zależnie od gry, na 60-75%, w ACC to chyba nawet będzie 50% (bo przy zakresie od 80 do 100 mam jakieś 90-92 - a w rankingach czasówek on-line jestem w połowie tabeli, i nie jest to zwykle tempo powtarzalne) - to i w ACC, i w CARS 1/2, i w AMS2 bawię się wyśmienicie.
Soulslike'i natomiast są dla mnie niczym wyścigi, gdzie masz do dyspozycji tylko jeden poziom AI - 110% - zaś asysty możesz włączyć, w najlepszym wypadku, na 1/4 okrążenia... no, z czasem na całe okrążenie - z dwudziestu. I zapomnij o przewijaniu :)
Nie mam na to czasu, skilla ani cierpliwości. Gra ma być nie tylko pewnym wyzwaniem i dawać dreszczyk emocji, poczucie rywalizacji, ale też relaksować, bawić, cieszyć.
Poza tym, jak wspomniałem, myślę raczej o grach takich jak The Surge, Scars Above, jakichś platformówkach typu Grime, nie o klasycznych Soulsach.
Niestety, normalnych gier akcji, poza tymi od Sony i Ubisoftu, praktycznie już nie ma (Lies of P - soulslike, Steel Rising - soulslike itp. no OK, jest też Forespoken), więc doszedłem do wniosku, że skoro gram na PC, a nie ograniczonej konsoli, to może nie warto się ograniczać.
Dopakowanie sprzętu akurat - paradoksalnie - mnie nie kręci. :) Bo przecież będąc nieśmiertelnym albo mając nieskończoną liczbę heal potków nadal mogę właśnie zbierać loot i ulepszać we własnym tempie i własnym sumptem swoją postać (OK, grind w souls-like'ach opiera się na powtarzaniu sekwencji, ale z trainerem mogę zginąć, jeśli chcę), mogę szukać sekretów, mogę czuć swoje postępy, bo przecież będę bił wrogów skuteczniej - tego nie warto sobie odbierać.
Nie będę przecież walczył, spamując na oślep jednym atakiem i się nie broniac, nie o to też mi chodzi. Nadal zamierzam robić uniki, parować, próbować różnych broni i technik - chodzi tylko o to, by nie ginąć bez sensu zbyt często i nie powtarzać ogromnych etapów na nowo - albo też "grać" wykorzystując do maksimum skróty, przebieganie obok, nietypowe buildy itp.
I tak, rozumiem, że struktura typowych soulsów jest poniekąd pod to w
jakimś stopniu projektowana - tak jak poważne simy są projektowane pod kierownicę :) - ale jednak myślę, że i tak można z tych gier sporo wycisnąć, nawet bez ich irytującej, podstawowej mechaniki "git gud"
Granie w sousliki na czitach trochę mija się z celem, te gry bazują na specyficznym gameplayu, nie opłaca się grać dla samej fabuly, i świata w sousliki bo jest on słaby
To tak jakby w hack slasze grać na czitach, gdzie w tych grach trzonem gry jest właśnie gameplay a nie fabuła
Oczywiście zrobisz jak uważasz, ale kupować jakiekolwiek souslike odradzał bym, jeśli chcesz powalczyć z bossami to masz serię darksiders który ma naprawdę dobra fabule
No właśnie Soulsy może i mają marną fabułę, ale takie Scars Above czy nswt kontekstowe The Surge wydają się OK. Tak samo Code Vain (wiem, tam można mieć pomocnika, ale wtedy to on bije wszystko poza bossami, to gorsze niż god mode). Może nawet Steel Rising czy Lies of P....
No właśnie Soulsy może i mają marną fabułę
Fabułę mają często znakomitą (np. "Elden Ring"). Marną mają narrację, czyli sposób prezentacji fabuły. I wcale nie chodzi o to, że trzeba "używać dekla". Fabuła jest po prostu beznadziejnie podana graczowi.
Bukary, mylisz pojęcia
Bo mówisz o lore, które w grach FR jest rozbudowane, a fabuła w ds 1 to po prostu uderzenie w dzwony i zebranie 4 dusz lodów
Raczej nie mylę pojęć (choć to kwestia akademicka, co i jak nazwiemy). Wyjaśnię wiec, co mam na myśli. Zarówno "mitologia" (lore), jak i fabuła (story, plot) w ER są ciekawe, czego nie można powiedzieć o narracji. Mitologia" jest podstawą fabuły, a fabuła (konkretyzacja mitologii lub jej fragmentu w formie jakiejś opowieści) prezentowana jest graczowi poprzez określoną "narrację" (rozmowy, teksty, interakcje ze światem gry).
Przypomnij sobie np. historię odkrywania tajemnicy Karyjskiej Posiadłości i Wulkanicznego Dworu albo dziewczyny, która szuka "winogron". Niemal każde zadanie (włącznie z wątkiem głównym) ma w ER świetną "fabułę". Tyle że trzeba jej szukać albo w opisach przedmiotów (choć i to nie wystarczy), albo na Wikipedii. Bo wszystko to podane jest w sposób, który woła o pomstę do nieba (lakoniczna rozmowa "nie wiadomo o czym", teleportacja NPC-a "nie wiadomo gdzie", kolejna lakoniczna rozmowa "nie wiadomo o czym", kolejna teleportacja, brak sensownych wskazówek dotyczących przedmiotów i sposobu ich wykorzystania itd.). Narracja jest po prostu zbyt enigmatyczna i szczątkowa. Co gorsza: narracja wymaga, żeby gracz pewne rzeczy wykonał i odkrył w określonej kolejności, co już - jeśli weźmiemy pod uwagę ogrom otwartego świata - jest cholernie problematyczne.
O DS1 się nie wypowiem, bo nie grałem. Dlatego podałem przykład ER.