Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Gra Skald Against the Black Priory | PC

14.06.2024 11:21
1
Venkt
61
Pretorianin

Wygląda całkiem ciekawie, ktoś coś?

14.06.2024 11:59
2
odpowiedz
verify
219
Generał

Gralem w demko dosc dawno temu, kiedy zostalo udostepnione, w pelna wersje jeszcze nie. Bylo naprawde dobrze, gra ma potencjal, a z tego co widze, to zbiera dosc pozytywne recenzje.

Jeden z kolegow z naszego watku cyklicznego o cRPG wlasnie Skalda konczy, wiec ta mozesz tez popytac.

14.06.2024 13:27
Bogas
3
odpowiedz
Bogas
197
Senator

Skończyłem parę dni temu. Jeżeli lubisz DnD na niskich poziomach i Lovecrafta to gorąco polecam. Gra jest w dużej mierze liniowa i zajęła mi 18 godzin, ale było to świetnie spędzony czas. Jeżeli masz jakieś pytania to wal, z chęcią odpowiem.

17.02.2025 02:32
ArtystaPisarz
4
odpowiedz
ArtystaPisarz
53
Centurion
10

Jeżeli mam być zupełnie szczery, to moim prywatnym zdaniem „Skald…” jest chyba najlepszym erpegiem, w jaki przyszło mi zagrać w 2024 r., a to był przecież rok, w którym grałem również w to całe „Baldur’s Gate 3”, także wiecie…
To oczywiście tylko moja własna, bardzo subiektywna opinia, ale szczerze mówiąc, to ta gra jest moim zdaniem wprost genialna. Największa w tym zasługa, nie ukrywam, stylizacji. Co prawna nie dane mi było żyć w czasach, kiedy wszystkie komputerowe erpegi wyglądały mniej lub bardziej podobnie do „Skalda”, ale to nie przeszkadza przecież wcale w tym, bym miał do tej estetyki spory sentyment. A „Skald” chwyta duszę pecetowych erpegów z przełomu lat 80-tych i 90-tych jak chyba inna żadna współczesna gra.
Oprawa audiowizualna jest tutaj wprost zniewalająco dobra, gra wygląda tak, jakby nad każdym najmniejszym pikselem artysta pochylał się z osobna, tworząc malowniczą wizualną mozaikę, za pomocą której przeniesieni zostajemy do świata mrocznej fantastyki lepiej niż w niejednej rozbuchanej graficznie grze trójwymiarowej.
A na tym nie koniec – rozgrywce towarzyszy również muzyka, która nie odstaje pod żadnym względem od swojego graficznego odpowiednika. Mija już kilka lat, odkąd odkryłem dla siebie gatunek zwany „dungeon synth” i odkąd stał się on moim ulubionym rodzajem muzyki. I jako osoba, która ma za sobą wysłuchanie dziesiątek, jeśli nie setek godzin tego typu muzyki muszę przyznać, że ścieżka dźwiękowa „Skalda…” jest bardzo dobra. Słyszałem jeszcze lepsze utwory z tego gatunku, ale znowu nie aż tak dużo…
Wszystko to składa się na jakże gęstą atmosferę, której tak mi brakowało w trzecim „Baldurze”. Ilustracje niczym z kart powieści fantasy z lat 70-tych, tajemnicza wyspa, na której nawet dzień jest ponury, zróżnicowane lokacje do eksploracji… Grając w to dzieło poczułem się nie tylko jak rozbitek na nieznanym lądzie w mrocznych, niespokojnych czasach magii i miecza (o czym opowiada fabuła gry), ale też jak jakiś nerd rodem sprzed trzech dekad, który późno w nocy gapi się w ekran kineskopu i z zapartym tchem wymienia dyskietki, żeby tylko odkryć, co wydarzy się dalej po drugiej stronie szklanego ekranu.
Sama fabuła też jest niezgorsza, więcej nawet powiem – jest lepsza, niż się spodziewałem. Historia ma niezwykle sensowne tempo, nowe informacje są nam podawane wartkim rytmem, a wątki poboczne bardzo dobrze leżą z główną narracją. Gra garściami czerpie nie tylko z typowej fantastycznej sztampy (np. w stylu serii „Ultima”), ale również, co nieco mnie zaskoczyło, z kosmicznego horroru (zwłaszcza pod koniec). Zakończenie jest zaskakujące i barwne, oryginalne. Oczywiście nie będę go tu zdradzał, ale moim zdaniem wypada dużo lepiej niż typowy motyw pokonania złego bossa i uratowania świata od zagłady.
Podsumowując – „Skald...” to komputerowa mroczna fantastyka w stanie czystym. Wątpię, bym prędko zobaczył jakiegoś erpega, który zrobi na mnie równie pozytywne wrażenie.

Gra Skald Against the Black Priory | PC