W dodatku do Elden Ring będzie nam musiała wystarczyć satysfakcja. Shadow of the Erdtree nie wprowadzi nowych osiągnięć
W większości tytułów achievementy tworzą fałszywe poczucie niedokończenia gry i niektórych mogą "zmuszać" do głupiego grindu, "żeby tylko splatynować". Elden Ringa to może nie dotyczy, tu achievement jest w pewien sposób powiązany z ideą gry, ale jako cały system zaczynam to postrzegać jako chorobę :/
Osiągnięcie? Po co mi to?
W grach ważniejszy jest to, że możesz robić, co tylko zechcesz i przeżywać przygody po swojemu i to na własne tempo. Lepiej się skupiać tylko na tym, co sprawia Ci radość, a nie robić wszystko na siłę. Liczy się radość i własne satysfakcji, a nie nabijanie punkty na siłę.
Gram dla siebie, własnym tempem, a nie dla głupich pucharków. Także ja płakał nie będę.
From nigdy nie pompowało osiągnięć do swoich DLC. Dla mnie plus, już dwie platynki mam, będę mógł na spokojnie sobie przejść nie zwracając uwagi na jakieś pomijalne questy itd.
Mnie w platynowanie wciągnął Michał Walkiewicz (FilmWeb). Chyba w 2015 załapałem się na Filmweb Offline i zaczęliśmy przypadkiem (chyba w kiblu ;) ) gadać i jak zeszło na Bloodborna. Pochwalił mi się platyną, potem gadaliśmy długo jeszcze z innymi zapaleńcami. Jak w domu sprawdziłem ile mi brakuje, to wyszło że niewiele. I tak zrobiłem pierwszą platynę. Do tej pory mam 10, 7 soulsów, Horizon 1, GoW 1 i nowy Ratchet. Uważam to za gorszą zabawę niż robienie raidowych aczików w WoWie (ilość planowania i koordynacji, to czasem jak inny raid), ale nikt niczego nikomu nie każe. Fakt, że z grindem w takim DS3 się umęczyłem, ale dla From było warto. Z kolei w takim Death Stranding, którym byłem zauroczony próbowałem sił w platynie, ale dosłownie po pół godziny stwierdziłem, że to nie dla mnie. Nie zebrałem się również do Horizon 2 ani GoW2, bo mi już takiej rozrywki wystarczy.
A co do Elden Ring DLC, to w sumie się cieszę na brak aczików, bo tą grę splatynowałem ekspresowo w 93h grając od początku wg najkorzystniejszego schematu, stąd chętnie teraz pójdę na żywioł bez żadnego przygotowania, ew. później coś doczytam jak poczuję, że zbyt wiele mnie ominęło.