Jedna rzecz może dziwić w porażce Argylle. Film z Henrym Cavillem miał świetny odbiór na pokazach testowych
Czyli gość mając takie dane - porażka w kinach, sukces w streamingu - nadal nie rozumie gdzie jest problem, biorąc pod uwagę, że poza dosłownie 2-3 filmami (i to tymi największymi), praktycznie wszystkie inne filmy robią totalne klapy na poziomie kinowym.
Nadal nie dociera, że kina się powoli kończą, a spore grono kinomanów przerzuciło się na streaming? Ile jeszcze filmów musi zaliczyć takie wtopy jak najnowszy Mad Max, Garfield czy Fall Guy, byście to w końcu zrozumieli?
Sądząc po tym, jakie filmy odnoszą sukces w streamingu, to bardziej bym obstawiał zupełnie innych odbiorców tych mediów. Do kina idzie płacić bardziej wyrobiony widz, a przed TV siedzi sieczkobiorca.
Jak widać coraz mniej tych "wyrobionych widzów", skoro filmy które giną w kinach, odnoszą później całkiem niezły sukces w streamingu.
Tym bardziej, że według Vaughna pokazy testowe poszły bardzo dobrze i nie przygotowały go na to, co miało nadejść po oficjalnej premierze.
No jak ogladaja to boty to nie ma sie co dziwic ze odnioslo porazke...
Oglądałem film niedawno na AppleTV. Trochę Bullet Train, trochę John Wick.
Był całkiem spoko ale im dalej tym emocje opadały. Kiedy zaczyna być mniej pewnych postaci a zostają głównie... no wiadomo jak ktoś widział.
Pojedynki widowiskowe(ten kolorowym gazem bardzo pomysłowy) ale na łyżwach już przegięta akcja. Do obejrzenia i zapomnienia film.
Dla mnie film średni w sam raz na weekend do browarka, ale biorąc pod uwage wcześniejsze filmy reżysera takie jak Kingsman Przekładaniec Kick-ass to jest to zjazd w dół.
Czy ktoś wie jak wyglądają dane odnośnie ilości wypuszczanych pozycji kinowych teraz, a w latach 90?
To są raczej ceny za te wypełniacze między pokazami największych tytułów. Wątpie, by większe studia płaciły coś. Wręcz przeciwnie, nawet myślę, że to włodarze Summer Game Fest muszą coś płacić za ekskluzywność i bycie pierwszym, który pokaże większy tytuł od dużego studia.
A mnie się film podobał. Oczywiście obejrzałam go w kinie. Fakt, tłumów nie było i większość widzów nie poczuła humoru ale nie mnie oceniać dla czego.
Komedia z przymrużeniem oka, kiedy ostatnie produkcję są takie bardzo na serio, była przyjemną odmianą.
Czasem się zastanawiam skąd takie kwoty produkcji i czy faktycznie muszą być aż tak astronomiczne? Może w kinematografii czas wrócić do korzeni?