Ja wiem, że taki wątek powinien się znaleźć gdzie indziej, i pewnie nie w tej kategorii, ale dzisiaj to już moje rozczarowanie sięgnęło zenitu.
Otóż raz na miesiąc mamy z małżonkiem "cheat day" i zamawiamy sobie chamskiego kebaba. Ponieważ te miesiące już trochę trwają, to staramy się sprawdzać różne lokale oraz ogarniamy już, w czym tkwi różnica (najczęściej w placku, tzn. powinna w nim tkwić).
Na Śląsku tortilla=pita=lawasz=buła (ja nie wiem, czy to tak ciężko przeczytać wikipedię i znaleźć różnice?). I zwykle to ten sam gotowy ugniot z Kauflanda czy innej sieciówki (wiem, bo czasem kupuję te gotowe placki, wychodzą mi z tego świetne zapiekane naleśniki po meksykańsku).
Błagam, powiedzcie, że w innych rejonach Polski różnica FAKTYCZNIE istnieje.
I gdzie mam jechać, żeby zjeść totalnie true prawdziwego gemuse kebaba (poza tym, że do Berlina :) )
Dałem plusa, ale w sumie czy Gęsty mógłby być niezadowolony z jakiegokolwiek kebsa?
Też jestem ze Śląska i trochę mnie boli że nie ma lokalnie 'highendowych' kebabowych knajp, 90% używa mięsa chyba od tego samego suppliera, są drobne wyjątki (np. "Zakręceni" z Gliwic czy "U pajdy" gdzie wołowina jest rzeczywiście wołowiną). I ja lubię to dziadostwo (smakuje mi) ale obok prawdziwej baraniny to to nawet nie stało.
Cóż, chętnie wywaliłbym nawet te 4-5 dyszek gdybym miał gwarancję że wcinam "nieoszukiwane" danie a nie jakąś mrożoną mielonkę, może kiedyś ktoś się szarpnie choć czuję taka knajpa szybko by padła, bo cenowo nie byłoby szans konkurować z tymi którzy robią kebab z domieszką szczura.
Była kiedyś taka fajna knajpa z ekscentrycznym właścicielem (Orient Ekspres) w centrum Gliwic (niedaleko GiGu na Politechnice Śląskiej) która serwowała świetne żarcie (w tym właśnie kebaba którego nie było mi dane spróbować), ale realia Polskich małych firm ich dojechały.
Natomiast z tym:
tortilla=pita=lawasz=buła
Się nie spotkałem.
Tortilla to placek tortilli (często 2 spieczone razem w kebabach XL), pita to miękka duża sakiewka, buła to... buła, tylko trochę inna niż taka z piekarni (bardziej spłaszczona). Czasem jest też opcja lahmacun (pochodna tortilli pokryta mięsnym sosem). Z ręką na sercu jeszcze się nie spotkałem żebym zamówił tortillę i dostał pitę czy vice versa.
Sąsiedzie,
widzę, że ty bardziej Gliwice, no ja jestem po tej "gorszej" stronie Brynicy i to co się tu odjaniepawla, to nie mam słów.
Dzisiaj miał być lawasz. Lawasz po sosnowiecku to naprawdę gotowy placek z Kaufa (ale dali czerwonej kapusty zamiast białej, "czuj tę jakość człowieku").
Niestety ze dwa razy spotkałam się z omyłkową komponentą pszenną (ale w sumie nie wiem, może to przypadkowo, na zasadzie jak czasem zamawiasz devolaya, a dostajesz pierogi z mięsem :/ )
Mnie się marzy taka totalnie-ultra-wypchana-buła (tak żeby zjeść i się poczuć totalnie niegodziwie :D) - no w Sosnowcu takich nie mają.
Kaj mam jechoć..
To spróbuj "U pajdy" jak będziesz w Katowicach, jest właśnie opcja w bułce, a po dobraniu dodatkowego mięsa to jest porcja dla małego konia. Nie jest to żarcie wysokich lotów ale smakuje trochę inaczej niż inne (i mięso rzeczywiście ma trochę inny skład, widać nawet po kolorze - ciemniejsze, jak to wołowina), mnie akurat bardzo podeszły.
Kebaby może mamy takie se ale pizzerie bardzo dają radę (polecam Olio (sieciówka) / Hajcujemy (Ruda Śląska) / Venezia (Zawiercie)).
Mój guilty pleasure to "kebnaczos" (z Prime Kebab) czyli """baranina""" zawinięta w tortilli ale w formie spłaszczonego heksagonu, w środku nawalone cheddara, trochę sałat i nachosy. Straszne gówno, ale strasznie leży mi w smaku.
Kurde, jestem głodny.
Przepraszam :) Z czystej przyzwoitości nie zaproponuję ci mojego nadgryzionego "lawasza" ;)))
Dziękuję za polecajki, jak będziemy w zasięgu, to pewnie sprawdzimy :)
nie rozumiem :P ja o chlebie (poniekąd), ty o niebie.. ;P
Oczywiscie, ze roznica musi byc. Mam pod nosem kebaba, ktory oferuje kilka wersji ciast i bulek, i kazde smakuje inaczej. Moj faworyt, to kebs zawiniety w ciasto Lahmacun (Fladenbrot).
Nigdy nie byłem koneserem kebsów ale i stąd nie jestem ich wielbicielem. Zjadłem może ze 20 w życiu. To jest jedzenie które określa się tylko jako akceptowalne lub słabsze niż reszta. Raz miałem tragicznego ale by ideału się doszukać w takim żarciu to loteria i tona smakowania, nie opłaca się bo każdy zachwala i tak inne.
Najlepszego jadłem 20 lat temu o 2 w nocy na mieście za 7-8zł. Pewnie głód nocny i piwa zrobiły swoje że mi tak smakował bo potem już nie było to takie super następnym razem.
Ostatnio bywa że zamawiamy sobie z Kebab King. Tej najpopularniejszej w kraju sieciówce, która ponoć dla wielu jest słaba lub maksymalnie średnia. I w sumie mi smakuje ale tylko te zrobione kanapki od razu jak Lawasz itd Bo mają też inne rzeczy do wyboru i z tym jest tragedia. Zamówienie jak na Wawę jest szybko w 30-50min i oczekiwan wielkich nie mam. Mięso, warzywa, sos w wrapie.
Myślę jednak by spróbować czegoś innego, pooglądałem trochę Książula ale nie ufam jego opinii tak jak i każdemu innemu. Takie rzeczy to samemu się ocenia. Może ten Efes.
Dobrze wiesz, claudi, że czasem człowiek po prostu chce wciągnąć cokolwiek na szybko i to nie musi być jedzenie z knajp z dwoma gwiazdkami Michelin.
Kebs ma taką przewagę nad makusiami czy innymi keefsusiami, że zapycha na długo. (ofc u mnie w domu to ja najgłośniej się drę "dużego! dużego chcę!" - a potem zwykle się okazuje, że to mój całodniowy posiłek.. dzisiejszy to nawet na 2 dni styknie, bo jak na niego spojrzę to mi się jeść odechciewa)
Nie oszukujmy się, to żarcie dość plebejskie. Ale kto bogatemu zabroni ;)
Książula też oglądam czasem, jestem pełna podziwu, że po 1. chce mu się być takim królikiem doświadczalnym, po 2. jeszcze mu się temat nie ulał (jak za dużo pooglądam, to mnie się ulewa na samą myśl)
Ale bez przesady, to też nie jest wyrocznia żadna, bardzo mi "podpadł" jak przyjechał na Śląsk i spróbował tradycyjnego śląskiego żuru - co za zdziwienie! Co za niesamowite smaki! Paaanie daj pan spokój, z czym do ludzi - to już nawet ja, ludność napływowa, umiem zrobić żur że "muala". ;)
Im więcej o tym myślę i piszę to żreć się chce. Taki urok kebsa, że te proste 'sebiksowe żarcie' wchodzi całekim spoko. To po prostu obiad w formie kanapki.
Te z Kebab King są dobrze zawinięte i dość konkretne. Nie wiem czemu Ksiazulo miał wersje że mu się sos wylewal przez ciasto. Pomimo ze w co 2giej dostawie mnie czymś wkurzyli lub podmiana na coś innego, czegoś brakowało to własnie kanapki są akurat spoko i nie raz jeszcze zamowie.
Bo nie musze sie bawic przez Glovo czy Ubery. Prosto ze strony sie zamawia i przyjezdza obrażony na ludzi 60-letni turek że znowu sobie zamówilem. Nic nie odpowiada dziadyga, ni proszę ni dziendory. Patrzy tylko jakby dawal mi zatrute żarcie :D
Na Śląsku tortilla=pita=lawasz=buła
I zwykle to ten sam gotowy ugniot z Kauflanda czy innej sieciówki
Errrr.... czyli ktorym to jest ten "ugniot" bo przeciez to sa 4 zupelnie rozne typy ciasta i ktorego wlasciwie szukasz? Pity? Duruma (czyli zawiniety placek)? Buly jak w niemieckich kebsach (dosyc cienka i chrupiaca)?
W Gdansku znosna bule (podobna wlasnie do german kebapa) dawali w Imbiss Istanbul Doner Kebap (sieciowka). U was macie Istanbul Doner & Kebab, ale z tego co widze to chyba nie jest to samo. Chociaz przynajmniej na zdjeciach ichniejszy durum wyglada przyzwoicie (ale ofc to tylko zdjecia).
Ogolnie niestety jest to metoda prob i bledow. W Coventry tez mi zajelo troche czasu znalezienie dobrego kebsa (skonczylo sie na German Kebap, tez sieciowka, oraz jednym lokalnym, ktory bule mial ciulowa ale dobre mieso+frytki). W miedzyczasie "przetestowalem" chyba z 10-15 kurdyjskich gowno-kebsow, gdzie wszystko robione jest z mrozonego miesa i buly z Icelanda.
EDIT:
jesli zas chodzi o mieso, to dla mnie wolowina >> lamb >>>>>>>> kurczak
To można być rozczarowanym takim daniem? Przecież im biedniejszy i brudniejszy tym lepszy. To się je dla wrażeń a nie dla smaku. Gdy widzisz Turasa golącego mięso o konsystencji kalosza i gdy daje ci tą swoją zmęczoną poczernioną ręką twój wyczekiwany od pół godziny posiłek, bo wcześniej mu się nie chciało go robić, to odpalają ci się najskrytsze instynkty przetrwania, z których korzystali nasi przodkowie w prehistorii. Albo dasz mu radę, albo polegniesz.
Taki lepszy kebab to jak jedzenie kotleta w niedzielę. Wiesz, że będzie genialny, ale przy jedzeniu będziesz miała w głowie, że mogłaś w tym czasie spożywać coś bardziej wykwintnego o równie dobrym smaku i cenie.
Przeczytałem tylko wstęp.
Najlepszy kebab w życiu jadłem w Szczecinie u Raba. Tysiące lat temu, ale wg mnie niewiele się zmienił. ;)
Znaczy nadal jadam, ale chodzi o tego pierwszego, że oj! :D
Inną alternatywą jest skonsumowanie kebaba mojego szwagra, ale to już należy do jakby innego sortu. W sumie nie wiem, jak to napisać. ;)
Megera ---:> "True prawdziwego gemuse" ? Poważnie? ;) :D
Co znaczy gemuse? ;)
Via Tenor
Gemüse -->
...miałam pisać, że kolega z niemiecką klawiaturą pewnie wytłumaczy, ale nawet on o umlaucie zapomniał ;P
...a w kebabie gemu(mlaut)se chodzi o to, że warzywa mają być podpieczone/podgrillowane, a nie że wystarczy pomidorka wkroić.
Pfff... niczego nie zapomnialem.
Jestem z podwarszawskiej miejscowości i u nas nie da się zjeść dobrego kebaba. Lokali jest kilkanaście + drugie tyle może dojechać z Uber Eats, Pyszne.pl etc.
Kebabowa klasyfikacja wygląda mniej więcej tak:
- zjadliwe, ale gwarantowane sranie,
- zjadliwe po pijaku, ale gwarantowane sranie,
- niezjadliwe, ale przynajmniej sranie gwarantowane.
W Warszawie są bardzo dobre kebsy, najlepsze jakie jadłem w Polsce. Mój top to Efes na ul. Praskiej, Tendur na al. Jana Pawła, Esnaf obok Tendura i Sapko obok Esnafa (kolejność nieprzypadkowa). Tendur ostatnio najczęściej odwiedzam; zajebiste mięso własnej roboty, lawasz pieczony na miejscu i świeże warzywka. Esnaf i Sapko stoją na podobnym poziomie jakości mięsa i warzyw, ale z gorszym plackiem. No i zauważyłem że wszystkie w/w lokale łączy jedna rzecz: pracownicy na kuchni mają przeszłość w Efesie, który podobno jest najlepszym kebsem w Wawie (zgodzę się, ale rzadko jeżdżę bo daleko).
To już musi być konkretny adres bo u mnie też jest Efes daleko od Warszawy i robią dupne kebaby. W sumie dużo też zależy od osób co prowadzą taką budę.
A z której? Bo jak Pruszków, to moim zdaniem świetnym chamskim kebabem jest Sifa, ogólnie w Pruszkowie mają dobrą gastronomię. Pizzerię i lody też tam wybitne znalazłem kiedyś.
edit: chociaż jak raz zjadłem pruszkowskie sushi w styczniu 2022, to potem miałem tydzień wymiotów i gorączki i od tego czasu mdli mnie na samą myśl o sushi
No Pruszków. Sifa to Sila chyba. Zjadliwy kebab, ale za dużo sosu i czerwonej kapusty. Z pizzy to Farina jest godna polecenia, a lody to naprawdę prawdziwy top (u Włocha ;-)). Do tego całkiem dobre indyjskie (2 albo 3 knajpy).
To już musi być konkretny adres bo u mnie też jest Efes daleko od Warszawy i robią dupne kebaby. W sumie dużo też zależy od osób co prowadzą taką budę.
No jest konkretny adres. Na praskiej, a drugi na francuskiej. Ścisły top kebabowej Warszawy.
Obczaj sobie Pizza 24 Pruszków, a konkretnie Francesinę z ich menu. Na moją odpowiedzialność (o ile się nie skiepscili, bo już niestety z 10 miechów nie byłem).
Tak, indyjskie wybitne. W Warszawie popłuczyny tych pruszkowskich knajp
Tym plackiem to najmniej bym się przejmował bo mięso w kebabie to przeważnie największy ściek napisałem przeważnie bo jest kilka lokali co "niby" robią sami ale cena kebaba jest wygórowana. Nie kupuje już kebabów tylko sam robię w domu. Mięsa daje malutko, a praktycznie same warzywa. Mam opiekacz to zawijam i układam w maszynie to jest ciepły i chrupiący lub też robię bułkę (robiłem bo jestem na diecie cud) to też fajnie wychodził i można było widelcem pogrzebać.
U mnie we Wrocławiu jest jeden koleś, który sam robi mięso, przy czym różnicy jakiejś dużej nie czuje. No i podstawowa zaleta 40cm za 25 zł.
tortilla=pita=lawasz=buła
Ja nawet nie wiedziałem, że to są takie różnice (o tym lawaszu to w ogóle pierwszy raz słyszę). Dla mnie to zawsze było opakowanie i liczył się "farsz" ;) Koneserem to widać nie zostanę.
W Poznaniu blisko lotniska Ławica jest "Świstak". Maja kraftowe mieso (wlasny wyrob - trzeba doplacic). To jedyny kebap poza od Turkow na Pigalu (niestety juz od kilkunastu lat nie ma), ktory smakuje dla mnie tak samo jak 20 lat temu w Berlinie od Turkow. Wszedzie indziej mieso pochodzi z jednej hurtownii i smakuje wszedzie mniej wiecej to samo. Tu dodatkowo maja naprawde ruch i robia wszystko przy Tobie i wszystko jest mega swieze.
Mam dwa lokale, gdzie kupuję kebaba jeżeli mam na takiego ochotę. Jeden robi wszystko ze sklepowych składników (mięso pewnie kupowane od razu nadziane, standardowe bułki/pity itp). Ale mają bardzo dobre sosy, świeże warzywa zawsze i ogólnie fajną proporcję wypełnienia do wielkości bułki.
Drugi lokal to tak zwany "kraftowy" kebab. Sami przygotowują mięso oraz pieczywo. Tam znowu biorę lawasza. Mięso jest dobre, ale moim zdaniem mają gorsze sosy i dają dziwne wypełniacze jak kukurydza z puszki itp.
Próbowałem jeść w wieeeelu miejscówkach i zazwyczaj nie byłem pod wrażeniem niestety.
Ja nie pomogę bo u mnie kebaby są serwowane inaczej. Czy to doner, shoarma, shish czy adana, to wszystko na talerzu podawane, a pita to ewentualnie dodatek.
Gorąco polecam zrobić samemu z tego przepisu. Wszyscy teraz mnie męczą o kebsy :)
https://youtu.be/OwGSru1vJX0
Otóż raz na miesiąc mamy z małżonkiem "cheat day" i zamawiamy sobie chamskiego kebaba.
Tylko raz na miesiąc? Poczuliśmy się z konkubiną jak ludzkie śmieci :(
Co do kebaba to ja mam takie, które lubię i takie, których nie lubię. Tych pierwszych jest mniej, ale nawet moje ulubione dwa kebaby to są raczej takie chamskie kebaby, po prostu smakują lepiej od tych u konkurencji. Mamy w Warszawie ambitne kebaby typu Kura Warzyw itd., są dobre, ale to po prostu momentami jest już na granicy kebaba, a - jak wspomniałem - ja lubię bardziej chamskie podejście do tematu.
Mój kolega jest fanatykiem Efesu, ale chyba nie miałem okazji kosztować (albo nie zapadł mi w pamięci), je tam chyba dosłownie co 2 dni. Jak przejeżdżam samochodem obok to trzeba uważać, żeby nie zahaczyć o kolejki ludzi stłoczonych na ulicy, więc chyba jest dobrze.
Jeśli chodzi o kebab w Sosnowcu, to chyba już kiedyś o tym rozmawialiśmy, byłem kiedyś na wycieczce krajoznawczej po Sosnowcu i w zasadzie jej głównym oraz najciekawszym punktem był Kebab Amir, Ul, Braci Mieroszewskich A9 - "najlepszy kebab w Sosnowcu". Nie będę ściemniał, wszedł bardzo dobrze.
Na koniec, nie wiem czy na to forum zagląda jeszcze Mortan czy ktoś z Płocka, pewnie nie, ale w moim rodzinnym Płocku wykształciliśmy własne podejście do kebaba, wywodzące się z grodzkiego baru Eryk, a z czasem pielęgnowane też przez inne lokale. Tam fundamentem były pieczarki i ser żółty, niestety przyznam szczerze, że chyba w ostatnich latach tradycja płockiego kebaba zanikła, a był unikatowy i dobry.
Odświeżam wątek z okazji Światowego Dnia Kebaba.
Zostało uświęcone, i tutaj, ku własnemu zdziwieniu, robię ogromne chapeu bas w stronę
Mogę umrzywać szczęśliwa. :)
A wy spokojnie możecie opowiadać co było dzisiaj szamane, to otwarty wątek ^^
Jem tylko wegańsko, więc pewnie nie jestem kompetentny w tej kwestii, ale kebab z sieci Vegab bardzo mi smakuje. Nie bez powodu jest uznawany za jedną z najlepszych restauracji wegańskich w Europie. Jak ktoś będzie w Krakowie, Poznaniu, Bydgoszczy czy Warszawie, to bardzo polecam spróbować.
Mogę ugryźć jak kolega sobie tego życzy.
Ostatnio jadłem kebaba w sieciówce Bafra Kebab i nie było źle. Polecam.
Dawno żem tu nie zaglądał, kebaby jadłem jako gówniarz i jakoś z rok temu znowu zacząłem. Przeznaczenie, synergia, przyciąganie itd. itp.
Mój powrót do kebabów zaczął m się od wyjazdu do Berlina (a jakże!) późnym latem ubiegłego roku no i przyznam szczerze że AZEM BISTRO podbiło tam moje serce. Klimat chamskiej budy z żarciem, pizza, burger, kebab w jednym miejscu, obsługa = dwóch zjaranych Turków. No, same czerwone flagi. I co? I ni chuja, jak żyję nie jadłem lepszego kebsa, u nas taka jakość jest nie do dostania. Nawet topowe berlińskie kebaby mi tak nie smakowały jak ten mały wariat za 7 euro.
Pizzę podpieprzyliśmy pięknie, naprawdę palców by mi zabrakło jakbym miał zliczyć plackownie zbliżające się do poziomu np. Sorbillo w Neapolu. I to w samej Warszawie.
A kebaby? Turek w Berlinie nasra do bułki a i tak to będzie smaczniejsze od tego co serwuje topka w Polsce. Wiem, nie takiej prawdy tu oczekiwaliście, ale tak to widzę. Sosy z cukrem, 95% mięs to najtańsza kula mocy, placki z dyskontu. Szkoda strzępić ryja.
A i mityczny Efes - jeden z nielicznych odbijających jakością mięsa od polskiej średniówki. No jest lepiej, ale czy tak wspaniale? IMO kompletnie nie. Na polskie realia 7/10, w Niemczech czy Turcji może wytrzymaliby pół roku :P
TL;DR omijać kebaby w Polsce, sprzedają nam samą padlinę :(