Dread Delusion | PC
Nie wiem o co chodzi z tą grą, ale musze spróbować jak widze te screeny xd
Grę miałem na oku od pojawienia się karty na Steam. Gdy pierwszy raz twórcy wypuścili wersję demo, zachwyciłem się. Melancholijna atmosfera w oprawie z końca poprzedniego wieku w fantastycznych klimatach i oryginalnej kolorystyce – to oraz inne rzeczy mnie wtedy urzekły. Gdy ukazała się pełna wersja Dread Delusion początek nadal był zachwycający – była to dla mnie gra na 10. Jednak z każdą kolejną spędzoną godziną w pierwszym szeregu pojawiały się mankamenty a także dominowało poczucie zmarnowanego potencjału. Ostatecznie postanowiłem ocenić Dread Delusion na 7,5/10.
PLUSY:
+ koncept gry i świata – krainy rozbite na lewitujące wyspy będące kilkoma różnymi miejscówkami, do których można dostać się poprzez mosty zwodzone będące swego rodzaju przejściami granicznymi albo z pomocą latających statków (tutaj już do każdej, nawet najmniejszej wyspy). Na papierze musiało się to prezentować nieźle, ale jest to też niewykorzystany potencjał.
+ klimatyczna grafika i kolorystyka – patrząc na screeny od razu będą kojarzyć się z danym tytułem, co dodaje gry wyjątkowości i nawet oryginalności. Grafika przywołuje produkcje z końca poprzedniego wieku, co lubię. Tutaj została wykreowana i wykorzystana bezbłędnie.
+ muzyka – melancholijna, nieśpieszna, uspokajająca i pomimo swojej prostoty nie nudziła. Świetnie współgra z oprawą graficzną.
+ otwarty świat – w sumie taki półotwarty, ale gdy zyskamy odpowiednie papiery i otworzymy granice możemy bez przeszkód wędrować po całej krainie. Tak samo, gdy zdobędziemy latający statek.
+ eksploracja – budowa świata pełna pobocznych ścieżek, ruin z „ukrytymi” przełącznikami zachęca do odkrywania świata na 100%
+ questy – nie jest ich wiele, z jakością jest różnie, ale ogólnie całkiem przyjemnie odkrywało się alternatywne ścieżki ich wykonania. Do tego wiele z zadań wymagało od nas podjęcia decyzji i poparcia którejś ze zwaśnionych stron.
+ z czasem rośliny odżywają i pojawiają się kolejny raz ci sami wrogowie, ale z racji, że i tak nie ma z nich punktów doświadczenia, tylko przedmioty, to można ich spokojnie omijać.
+ brak grindu.
+ używanie zaklęć – bardzo przyjemna animacja.
+ używanie łuku – satysfakcjonująca eliminacja wrogów.
+ możliwość zakradania się do wrogów od tyłu i zadanie ciosu w plecy, które zabiera znacznie więcej punktów życia.
+ przyjemny i czytelny interfejs.
+ odpowiednia cena i długość rozgrywki oscylująca koło ponad 30 godzin, gdy chcemy odkryć wszystko (kilkanaście godzin, gdy skupimy się na wątku głównym).
ANI PLUS ANI MINUS:
* rozwój postaci – nie ma tutaj punktów doświadczenia. Opiera się na odnajdywaniu lewitujących czaszek, które odpowiadają punktom złudzenia (Delusion) – gdy zbierzemy odpowiednia ilość tych czaszek, dostajemy punkt, który możemy rozdysponować na cztery atrybuty (Might, Giuile, Wisdom, Persona), które odpowiadają za konkretne umiejętności od ataku, obrony, lore, otwierania zamków i rozbrajania pułapek, rzucanie zaklęć, charyzmy, czy handlu. Niewiele, ale na dany świat pasuje. Szkoda tylko, że produkcja opiera się głównie na dwóch atrybutach i bez takiego ataku lub obrony można spokojnie się obejść.
* Fabularnie nic nowego.
* Nijakie, niekiedy pretensjonalne, sztucznie brzmiące dialogi.
* brak balansu w losowym wypadaniu przedmiotów z wrogów, czy w skrzyniach. Za dużo wypadało mi wytrychów, których nigdy mi nie brakowało poniżej 20 sztuk a za mało strzał. Nie wpływa to jednak na rozgrywkę, bo gra jest łatwa i poza strzałami nie brakowało mi w grze niczego innego.
* w każdej krainie możemy uzyskać dostęp do miejsca, które jest naszym bezpiecznym schronieniem do odpoczynku, przygotowania mikstur itp, które możemy rozbudowywać przeznaczając na to zebrane zasoby. Dla mnie to totalnie zbędna opcja. Tylko rozbudowa wielkiej willi była sensowna, bo wiązała się z jednym zadaniem do wykonania.
MINUSY:
- zbyt schematyczna budowa świata – choć sam koncept wykreowanego świata jest świetny, tak już budowa zadań i poszczególnych światów jest zbyt schematyczny. W każdej z głównych krain musimy odnaleźć po jednym z byłych kompanów głównej przeciwniczki. Tam też mamy do wykonania po jednym głównym zadaniu, które będzie rzutować na los danej krainy. Mamy jednego kartografa, jeden hotel, w którym za opłatą można odpocząć. Ogólnie pomimo nieco różnych krain schemat goni schemat. Nie ma zaskoczenia i większej różnorodności w zadaniach.
- zbyt późno dostajemy statek do swobodnej podróży. Gdy już go zakupiłem miałem za sobą niemal wszystkie zadania poboczne. Zostały do eksploracji wyspy, do których nie było innej możliwości dostania się jak właśnie statkiem powietrznym.
- mało wysp, które można odwiedzić naszym statkiem. Mega niewykorzystany potencjał na więcej zadań i eksplorację.
- system walki w zwarciu jest prostacki. Zadanie silnego ciosu, cofnięcie się, zadanie ciosu, cofnięcie i tak w kółko. Ogólnie żywcem wyjęty z ARX Fatalis.
- niewielki bestiariusz i wyłącznie dwa ataki przeciwników (na odległość i w zwarciu).
- na poziomie normalnym gra jest banalna. Twórcy wprowadzili poziom hard w jednej z ostatnich aktualizacji (gdy już kończyłem grę), ale jeśli polega tylko na zwiększeniu pasku zdrowia wrogów to i tak nie warto go odpalać.
- Świat zbudowany jest pod otwieranie zamków/rozbrajanie pułapek i lore. Gdy miałem już je rozwinięte na maksa, dawałem punkty w charyzmę (przydatna przede wszystkim w rozmowach). Punkty w siłę uważam za zbędne.
- ubogie udźwiękowienie. Mijamy grupki ludzi i nie słyszymy w tle nawet niezrozumiałych ludzkich rozmów, to samo w karczmach itd.
- pomimo trybu dnia i nocy większość postaci (poza handlarzami) spotkamy w tych samych miejscach, w których stoją jak kołki.
- brzydkie grafiki 2D
Pomimo minusów grę ukończyłem z przyjemnością, bez zmuszania się do niej.