Monetyzacja przeprosin i roadmapa pokuty - jak zarabia się na błędach po nieudanej premierze gry?
https://www.youtube.com/watch?v=15HTd4Um1m4
Tak bardzo przepraszamy, że wydaliśmy świadomie niedokończony produkt... Ale kaskę dajcie, ok? Kiedyś może będzie lepiej
Nie wiem jaki jest sens czekania na gry i śledzenia przedpremierowych telenowel.
W Starfielda zagram, jak już wyjdzie Fallout 5 albo TES 6. Do tego czasu będzie już upatchowany, z dodatkami i za grosze :)
Roadmapa pokuty
...ponieważ zdanie "mapa drogowa pokuty" jest zbyt trudne do napisania.
zgaduje, że nie jest zbyt trudne, ale "roadmapa" to słowo, które weszło do graczowego słownika - jak lewelowanie, hajp, quest, shooter, open-world, etc.
wszystkie te słowa mają swoje odpowiedniki w języku polskim, ale w naszym środowisku graczy używamy angielskich wersji, bo każde środowisko tworzy własny język.
"rozłoszczonych"... kto cię autorze uczył języka ojczystego? Podaj nazwisko, to cię pomszczę.
Ja think, że to musiał być some Englishman z bardzo dobra roadmap.
Zresztą, mapa drogowa to w sumie też jest bezsensowna kalka z angielskiego, u nas mamy plany, harmonogramy...
ta "mapa drogowa" z tego co pamiętam urodziła się za George'a W. Busha, który obmyślał genialny plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu (jak wiemy plan był tak genialny, że od tamtego czasu Bliski Wschód jest krainą pokoju, harmonii i tolerancji).
Czyli generalnie człek o "niezrównanym intelekcie", przetłumaczony pewnie przez jakieś Kolonko, wszedł jakoś tylnymi drzwiami do polskiego słownika, co samo w sobie jest dość paskudne i świadczy o ogromnym niechlujstwie. Jednakże ta "roadmapa" to już gruba przesada.
Jeżeli chcemy zkolonkować polski język, to może lepiej zupełnie go porzucić (aby w pokoju poczywał) i po prostu zacząć używać angielskiego?
polecam przeczytać ten artykuł (albo już i sam tytuł) głosem i z akcentem Mariusza Maxa Kolonko
Taa... Niszczmy dalej nasz piękny język ojczysty tą "chorobą cywilizacyjną" w postaci upośledzonego mieszania z angielszczyzną...
Miałoby to sens gdyby nasz język nie posiadał wyrazów celnie oddających ich znaczenie.
...ponieważ zdanie "mapa drogowa pokuty" jest zbyt trudne do napisania.
Ale określenie "mapa drogowa", choć rzeczywiście funkcjonuje w języku polskim w podobnym do angielskiego kontekście, nie jest używane powszechnie. O wiele lepszym słowem, bliższym znaczeniowo faktycznej "roadmapie", jest harmonogram.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mapa_drogowa_(harmonogram)
Przy czym w kontekście gier video używanie roadmapy nie jest specjalnym nadużyciem czy zbędnym makaronizmem. To słowo ma po prostu ugruntowane znaczenie w słownikach polskich graczy i nieraz jest bardziej czytelne i zrozumiałe, niż jego polskie odpowiedniki.
z tego co zauwazylem na tym portalu, to polscy gracze zawsze płaczą, że "nima polskiej wersji".. to jak to jest?
no jak to co ma do rzeczy? :)
przeciez cytujac klasyka "jezeli GOL pisze dla polskich graczy na terenie Polski, to albo ma udostepnic polska wersje jezykowa, albo ma polskich graczy.. w nosie"
jaja sobie robie, ale kłuje strasznie ta "roadmapa". Jeżeli już pożyczamy i udajemy że nasze, to może chociaż "rołdmapa", albo "roudmapa". Przecież nie clickash na computerze :)
Roadmapa nie jest zbędną kalką językową, tylko słowem o specyficznym znaczeniu, mającym sens w bardzo konkretnym kontekście, zrozumiałym niemal wyłącznie dla graczy.
Jak zatytułujesz newsa Bethesda przerywa milczenie i publikuje na swojej stronie roadmapę Starfielda, to od razu będzie wiadomo o co chodzi, bo w kontekście gier roadmapa oznacza tylko jedno - poprawki i dalszy rozwój tytułu. Z kolei Bethesda przerywa milczenie i publikuje na swojej stronie harmonogram Starfielda będzie brzmieć po prostu dziwnie i bezsensownie, bo co to u licha jest "harmonogram Starfielda"? Żeby to zdanie miało sens, trzeba by je rozwinąć do ...harmonogram zawierający listę przyszłych poprawek, zmian w rozgrywce, a także nowej zawartości w Starfieldzie. Tylko po co, skoro można po prostu użyć słowa roadmapa?
a dlaczego nie "Bethesda przerywa milczenie i publikuje na swojej stronie jak rozwinie Starfielda"?
Bo to brzmi dziwnie (poprawna wersja powinna brzmieć "...publikuje informacje odnośnie dalszego rozwoju Starfielda") i nadal nie oddaje w pełni istoty tego, czym faktycznie jest roadmapa. Roadmapa stanowi bowiem rodzaj harmonogramu, a więc podaje, przynajmniej w sposób bardzo ogólny i orientacyjny, jakieś ramy czasowe, określające czego i kiedy gracze mogą się spodziewać.
"Plany dalszego rozwoju" może oznaczać wszystko i nic, nawet suche deklaracje pokroju "będziemy dodawać nową zawartość przez najbliższe miesiące". Natomiast roadmapa jest w tym względzie bardziej precyzyjna i stanowi rodzaj konkretnego zobowiązania, z którego twórców można rozliczać w razie niedotrzymywania terminów, które sami sobie narzucili (ciągle tak było w przypadku Star Citizena, aż twórcy przestali publikować roadmapy ;d).
Nienawidzę korpogadki i wszystkie takie komunikaty z przeprosinami bardziej mnie wkurzają niż w czymś pomagają. Skoro jednak wciąż je wstawiają to widać wychodzi im z jakichś badań, że warto.
Staram się nikomu nie ufać i w nic nie wierzyć. Obecnie Larian jest na topie i słusznie ale przecież pamiętam jaką reputację mieli Redsi przed premierą Cyberpunka.
Swoją drogą...
*sprawdza jak naprawiany jest między innymi Starfield, Warhammer Rogue Trader, Broken Roads*
... tak, jeszcze miesiąc lub kilka i będzie można w coś zagrać.
Ta reputacja CDPRed się wzięła jedynie z Wiedźmina 3 i zniknęła już z kolejną grą. Już mało kto pamięta że np. do Wiedźmina 2 na premierę wpieprzyli SecuRom czyli najbardziej chamskie zabezpieczenie antypirackie, które i tak nie działało i lepiej było wrzucić cracka niż próbować to aktywować (identyczna sytuacja jak z GTA 4). Dopiero wraz z Enhanced Edition zaczęli się bawić w drm-free i inne ugłaskiwania klientów.
Ja bym powiedział, że największy problem nie leży w tym, że gracze się na przeprosiny nabierają i wybaczają, bo kto nigdy w życiu z niczym nie nawalił, nie popełnił błędu, ani nie zrobił czegoś, co mu zwyczajnie nie wyszło, niech pierwszy rzuci myszą.
Problem w tym, że gracze zapominają i w żaden sposób nie uczą się z takich doświadczeń. Można wybaczyć raz, jak twórcom coś nie wyszło i później doprowadzili grę do używalności. Ale należy z takiej sytuacji wyciągnąć wnioski, przestać się łapać na marketing i nie pędzić z wywieszonym ozorem po preorder wersji super ultra deluxe następnego "hitu".
Ile razy niektórzy muszą się sparzyć, żeby w końcu się nauczyć? Widać wiele, bo gdyby tak nie było, to nikt by sobie w proces tworzenia gry zawczasu nie wpisywał fazy nieszczerych przeprosin i naprawy.
Całego tego cyrku można było uniknąć przekładając premierę.
No ale im się zawsze śpieszy, zawsze klepią dziobami że produkcji idzie idealnie z górki... a potem lądują na ryju.
Nic nie trzeba robić, lobby gier już zadbało by gry absolutnie nie były nigdy traktowane jak każdy inny produkt, a powinny, co jest absurdem.
Nie trzeba robić nic, wystarczy sprzedawać bubla, którego się nigdy nie naprawi, a ludziom opowiadać bajki, tak jak zrobiło EA z Anthem, a po 2 latach obietnic, że poprawią, stwierdzili, że jednak nie, bo za trudno i elo, nie musząc udowadniać nawet, że cokolwiek robili lub próbowali przez ten czas, mogli zupełnie nic nie robić, a i tak nikt tego nie zweryfikuje.
Pracowali już wtedy nad następnym skokiem na kasę, znaczy bfem...
https://www.youtube.com/watch?v=15HTd4Um1m4
Tak bardzo przepraszamy, że wydaliśmy świadomie niedokończony produkt... Ale kaskę dajcie, ok? Kiedyś może będzie lepiej
Tak, a potem tego typu zdobywaja "nagrody". CP za (nie pamietam jak to szlo dokladnie) najlepsze wsparcie (xD).
Czy u was cp77 jako najlepsza gra roku w redakcji z ocenką 9/10.
Zastanawiam się czy to trochę nie jest pokłosie tego, że co raz więcej jest pracy do wykonania, co raz więcej czasu potrzeba na development a gracze nie chcą czekać. Duzi wydawcy muszą robić z każdym tytułem ruletkę czy tytuł w ogóle wypali. Inna sprawa, że dziś panuje era early accessu która nie wypada dużym wydawcom, a za to dla małego studia to norma. Wydawcy na tym korzystają bo co jakiś czas dodadzą nowy content co daje im darmową reklamę, zachęca graczy do powrotu. Na bieżąco dostaną ocenę ich pomysłów, a często propozycje nowych. Duży wydawca za bardzo nie może sobie na to pozwolić.
Nie, że tłumaczę dużych wydawców, po prostu wydaje mi się, że trendy szybko się zmieniają i ciężko dużym wydawcom za tym nadążyć.
Nie wiem jaki jest sens czekania na gry i śledzenia przedpremierowych telenowel.
W Starfielda zagram, jak już wyjdzie Fallout 5 albo TES 6. Do tego czasu będzie już upatchowany, z dodatkami i za grosze :)
A już teraz scenariusz powtarza Sony z Helldivers i *We’re still learning what is best for PC players and your feedback has been invaluable*, bo nie wiedzieli, że wycofanie gry z regionów i przymusowe łączenie kont jest niepotrzebne. Biedni, toż to nowy wydawca bez doświadczenia, trzeba im wybaczyć :D (dosłownie przed chwilą widziałem ich twitta o wstrzymaniu aktualizacji łączącej Steama i PSN).
Ja czekam będzie recenzja na golu redaktor przyzna że wacle nie grał grę tylko oglądał ją na youtube oraz da jakieś screeny z dupy.
Nie przepraszają i dostajemy hasła typu "It's not a bug It's a feature" = źle (i tutaj się zgadzam). Przepraszają i naprawiają ... też źle bo to tylko PR. Śmierdzi cebulą na kilometr.
Tak wiem, gry powinny być zajebiście zrobione na premierę i kropka, ale co jeśli jednak błędy są (czyli zdecydowana większość premier)? Mają nie przepraszać bo to tylko PR? Nie informować o aktualnym stanie naprawy? To też by się nie spodobało i jest na to dowód w postaci No Man's Sky.
Po pierwsze wolę PR-owe pierdzielenie w postaci przeprosin i roadmapy niż brak jakichkolwiek informacji lub wymigiwanie się od spartolonej roboty. Wytykanie tego to już narzekanie bo już nie ma na co narzekać.
Po drugie gracze jakby mieli trochę więcej oleju w głowie to kupowaliby gry miesiąc albo i 2 po premierze, po sprawdzeniu informacji z kilku źródeł czy jest warta ceny, i czy to gra na pewno dla niego. Każdy zarząd większego wydawcy dostałby lekcję dzięki mniejszej ilości tak skrupulatnie liczonych zysków.
Zaplanowane przeprosiny po premierze to także niezbyt trafna teoria... spadek cen akcji o 50% i pozwy zbiorowe - ciężko żeby ktoś to planował wiedząc o takich konsekwencjach.
Jeśli jakiś developer lub wydawca gry wideo gdy tylko coś spartaczą, tworzą tzw. ścieżki odkupienia, to z pewnością jest tu widoczny gamingowy PR, posypywanie sobie głów popiołem i przepraszanie za spartoloną pracę staje się okazją do do hype-rowania zainteresowania daną grą wideo, oczywiste że prowadzić będzie to tworzenia wypełnionej bug-ami i bardziej większymi błędami gry, zawsze znajdzie się powód do dojenia graczy z kasy, bo dzięki temu firmy developerskie i wydawnicze mogą się pochwalić pozytywnymi wynikami finansowymi w każdym roku fiskalnym zamykając jeden na plusie, by otworzyć następny z lekkim minusem! Jeśli tak kręci się życie w branży gier wideo, trzeba to po prostu zaakceptować i iść dalej wytyczoną drogą, wciąż zastanawiając się: "Gdzie mnie to do ch* zaprowadzi"?