Star Wars: The Acolyte odejdzie od oryginalnego konceptu George’a Lucasa co do Mocy. „Pomysł odstąpienia od tego był interesujący”
O panie, taki sajgon zrobili z Moca ze zaraz sie okaze ze jest na polkach sklepowych dostepna dla kazdego...
Gwiezdne Wojny potrzebują swojego Rodowodu Krwi, nie wątpię w podobny globalny sukces.
W skrócie: serial ma być propaganda feministyczna, a że po ciemnej stronie będą UZYTKOWNICZKI to nie może być ona zla więc wywalimy koncept do góry nogami.
O panie, taki sajgon zrobili z Moca ze zaraz sie okaze ze jest na polkach sklepowych dostepna dla kazdego...
W sumie mają rację, że ta równowaga mocy u Lucasa zawsze była dosyć dziwna, nieintuicyjna i w pewnym sensie nawet myląca. Na logikę wydaje się przecież, że balans oznacza po prostu pozostawanie gdzieś pośrodku, pomiędzy światłem i mrokiem, bez zbytniego wychylenia w żadną ze stron. Natomiast praktyce, dla Lucasa równowaga tak naprawdę zawsze oznaczała po prostu bycie po jasnej stronie i absolutne wystrzeganie się tej ciemnej. Do tego stopnia, że nie dało się być "zbyt jasnym", ale jednocześnie każde odejście od światła było czymś złym, z czym należało walczyć.
A moim zdaniem filmy i seriale dość dobrze pokazały, że Jedi (oraz inni użytkownicy wyłącznie jasnej strony) cierpieli na kompleks Batmana, który to bezwzględnie trzymał się zasady "nie zabijaj", przez co chwytani przez niego złoczyńcy notorycznie dawali nogę z pierdla czy psychiatryka, a potem mordowali kolejne setki czy tysiące niewinnych osób. Ktoś nawet wyliczył, że gdyby Batman definitywnie wykończył Jokera przy pierwszej możliwej okazji, to uratowałby życie milionom ludzi...
Podobnie Jedi, gdyby tylko zrozumieli, że czasem najlepszą obroną jest atak, a odebranie kilku żyć może ocalić miliardy (w tym świecie eksterminuje się całe planety...), to uniknęliby wojen klonów, upadku zakonu, rozkazu 66, tyranii imperium itd. Osobiście zawsze postrzegałem ciemną stronę nie tylko jako ślepą żądzę władzy, okrucieństwo, nienawiść, chorobliwą ambicję itd., ale też jako pewien pierwiastek niedoskonałości ludzkiej natury i swego rodzaju realizm, pozwalający spojrzeć na świat bardziej przyziemnym okiem, a nie tylko przez różowe okulary idealizmu, który często nijak nie przystaje do rzeczywistości. Mam wrażenie, że podobnie widzi to Filoni, bo to jemu zawdzięczamy postaci jak np. The Ones czy Bendu.
Równowaga Mocy oznaczała raczej postawę Jedi wobec Mocy - że zachowują oni równowagę wobec własnych namiętności, trwając w balansie i postępują według kodeksu Jedi, który chronił przed utratą tejże równowagi.
NIE MA EMOCJI - JEST SPOKÓJ
NIE MA IGNORANCJI - JEST WIEDZA
NIE MA PASJI - JEST POGODA DUCHA
NIE MA ŚMIERCI - JEST MOC
Jedi pochłonięty ciemną stroną, zawsze pragnął więcej: więcej władzy, więcej mocy, więcej wpływów i potęgi - a więc zaburzał równowagę ustalaną przez Moc, bo to Moc decydowała, kto ile umiejętności dostanie. To nie była droga Jedi, którzy mieli podążać ścieżkami ustalanymi przez Moc. Ciemna Strona kusiła, by wykorzystać zdobyte umiejętności do własnych, egoistycznych celów, w przeciwieństwie do Jasnej Strony, która obdarowywała zdolnościami, ale w służbie, by wykonać powierzone zadania.
Moc była drogą równowagi, ale drogą, która mogła się np. wiązać ze śmiercią jej użytkownika w czasie wykonywania misji. Ocalenie życia za wszelką cenę stało w sprzeczności z Jasną Stroną. Użytkownik otrzymywał szereg umiejętności, ale powinien zgodzić na poddanie się woli Mocy, jako siły kierującej tym Uniwersum.
Interpretacja dualistyczna (równowaga Jasne i Ciemnej strony) przeczy oryginalnej koncepcji Lucasa, ale pasuje do obecnego trendu przekonania społeczeństwa o własnej omnipotencji, gdzie czasem należy zwrócić się ku Ciemnej Stronie, by uzyskać swój cel.
Wyraźna zmiana w postrzeganiu Mocy nastąpiła już wcześniej, w trylogii sequelów. Rey jest Mary Sue, nie musi podjąć wieloletniego treningu, wszystko jej wychodzi od samego początku. To stoi w zupełnej sprzeczności z tradycją w prequelach i trylogii: np. Anakin - "za stary by podjąć trening", Luke - "nie jesteś jeszcze gotowy".
Było to bardzo wyraźnie widać w "Last Jedi", kiedy Yoda mówi do Rey, że mądrości z ksiąg to bzdury. Nie ma więc obiektywnej prawdy przekazywanej przez zakon, perfekcji, do której masz zmierzać, ważniejszy jest twój własny osąd, niż tradycje i wielowiekowe nauki.
W dziwny sposób rozumował poniekąd Mace Windu, balansując na krawędzi pochłonięcia przez własny gniew, a więc wykorzystywał emocję pochodzącą z Ciemnej Strony. Doprowadziło to jednak do próby zabójstwa Palpatine'a, a chcąc nie chcąc, również do przejścia Anakina na ciemną stronę. Tak więc można powiedzieć, że Windu nadużywał Ciemnej Strony i Ciemna Strona to wykorzystała.
Ja bym Równowagę i jej przywrócenie opisał jeszcze inaczej: z opowieści Lucasa wyłania się przesłanie, że Równowaga Mocy zawsze powróci, że Moc zawsze kogoś wybierze, i nawet jeśli wybraniec wybierze źle i doprowadzi do kataklizmu, to Moc jest silniejsza i zawsze znajdzie wyjście awaryjne. Oczywiście przy pomocy konkretnych postaci, Wybrańców, bądź zwykłych istot podejmujących słuszne decyzje. Tak więc przywracanie Równowagi Mocy, jest pewnego rodzaju powtarzalnym procesem.
To w sumie bardzo Tolkienowskie:
"Ale nie do nas należy panowanie nad wszystkimi erami tego świata; my mamy za zadanie zrobić, co w naszej mocy, dla epoki, w której żyjemy, wytrzebić zło ze znanego nam pola, aby przekazać następcom rolę czystą, gotową do uprawy. Jaka im będzie sprzyjała pogoda, to już nie nasza rzecz."
J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni
I tak mam wrażenie, że Lucas się bardziej inspirował Tolkienem (jeśli chodzi o moc), niż Diuną (jeśli chodzi o elementy świata przedstawionego) - Diuna jest de facto swego rodzaju manifestem/analizą Ciemnej Strony. Wszystko jest zaplanowane, nie ma żadnej zewnętrznej interwencji, moralność jest jedynie traktowana utylitarnie, jako droga dyscyplinowania innych do osiągnięcia własnych celów. U Lucasa na odwrót - finał jest niejasny i zaskakujący.
Także Panie Lucas, dałeś się uwieść Ciemnej Stronie, sprzedałeś własne przesłanie za kilka milionów dolarów.
W sumie mają rację, że ta równowaga mocy u Lucasa zawsze była dosyć dziwna, nieintuicyjna i w pewnym sensie nawet myląca
Jaka dziwna w pierwszej trylogii było prosto wyjaśnione i pokazane np trening u Yody, finałowa walka na miecze :). W świecie SW moc wyzwalana była emocjami, a to po której stronie byłeś zależało od emocji jakimi tą moc odpalałeś. To było dokładnie kalka z ludzkiego postępowania prawdopodobnie wzorował się na kontroli gniewu i kilku innych zachowaniach ludzi. Jak ktoś potrafi nad gniewem zapanować zawsze jest po jasnej stronie, a jak nie i jeszcze generuje przemoc to już tak. Oczywiście przejście pomiędzy stronami było to tak że raz ktoś użył i siup ciemna strona, co w Powrocie Jedi ładnie pokazano, jak Jak Luke w gniewie Vadera pokonuje, a jednak nie przechodzi na ciemną stronę, a i powrót Vadera na jasną stronę. Ogólnie pierwsze dwie trylogie jakoś się kupy trzymały, a po sprzedaniu Myszkowi praw Lucas nawet uszami mógłby zaklaskać żeby przyklepać debilizmy które wprowadzali. Ten nowy serial będzie gównem i kolejnym wielkim flopem, pewnie zobaczę z ciekawości jak mocno zgnoili tą markę tym razem :P
Jaka dziwna w pierwszej trylogii było prosto wyjaśnione
To, jak działa moc w SW jest całkiem proste, natomiast całe ta terminologia wokół niej nie ma sensu. Według Lucasa, ciemność nie jest tak naprawdę "stroną" mocy (a więc jej naturalnym, nieodłącznym elementem), tylko jej spaczeniem, chorobą, która trawi ciało, a jedynym rozwiązaniem problemu jest jej całkowite pozbycie się z organizmu i tym samym wyzdrowienie (powrót do światła).
Tylko no właśnie, gdy przechodzimy kurację leczniczą, to przecież nie mówimy o "przywróceniu balansu między zdrowiem a chorobą", tylko raczej o zwalczeniu choroby, pokonaniu jej, pozbyciu się jej na dobre. Tak samo nie mówimy, że "choroba jest drugą stroną zdrowia", bo choroba to czynnik negatywny i niepożądany, który odbiera nam zdrowie, zakłóca je, niszczy, ale nie jest jego naturalną częścią.
O różnych "stronach" tego samego zjawiska moglibyśmy mówić np. w przypadku ogna, który z jednej strony potrafi ulepszać nasze życie, produkując ciepło i światło, ale z drugiej strony potrafi też je odbierać, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Przy czym naszym celem nie jest całkowite pozbycie się go z naszego życia, tylko właśnie utrzymanie równowagi, kontrolowanie płomienia i balansowanie nim tak, żeby nam służył, a nie wymykał się spod naszej kontroli.
Ja właśnie w powyższy sposób wyobrażałem sobie dualistyczną naturę mocy (Filoni chyba też), ale okazało się, że Lucas dodał to całe pierdzielenie o równowadze, bo po prostu fajnie brzmiało, tak filozoficznie...
Ten nowy serial będzie gównem i kolejnym wielkim flopem, pewnie zobaczę z ciekawości jak mocno zgnoili tą markę tym razem :P
Dlaczego? Przecież za czasów Disneya powstało mnóstwo świetnego contentu w tym uniwersum. Filmy były bardzo słabe, ale kilka pobocznych projektów wyszło im super.
Według Lucasa,
Nie słuchaj co stary dziad sapie, on dawno temu odkleił się i to poważnie, a praktycznie po drugiej trylogii było już po chłopie. Śmiało można powiedzieć że miał farta z SW i tak naprawdę nie wiedział co później z tym fantem zrobić. Więc sprzedał, a że zrobił to za późno, to mamy skutki, beka jest taka że druga trylogia z wiekiem zyskała jak wino, a wszystko dzięki Disneyowi.
Dlaczego? Przecież za czasów Disneya powstało mnóstwo świetnego contentu w tym uniwersum.
Dlatego że to będzie słabe, SW i Jedi to walki na miecze, a nie kung-fu z mocą. To co pokazali dotychczas pokazuje że to może być dobry serial, ale jednocześnie gówniany serial w świecie SW o Jedi. Kupiłbyś grę o Jedi w której zamiast miecza świetlnego dostajesz kij od miotły, albo pistolet? No nie tak samo będzie tu, ludzie obejrzą skrytykują, a że chyba samem baby tam występują dojdzie kilka dram i wyjdzie jak zwykle. No i nie wiadomo może jak jest z fabułą, bo może się okazać że to poziom Obi-wana, albo Boba Fata :P
Nie słuchaj co stary dziad sapie
Jak mogę nie słuchać, skoro taki jest lore tego świata? Lucas tak wymyślił i nic na to nie poradzę. Przynajmniej na razie, bo jak widać są tacy, którzy próbują coś pozmieniać w tej kwestii i chwała im za to.
Dlatego że to będzie słabe
Ale dlaczego będzie słabe? Wywnioskowałeś to na podstawie trwającego krócej niż dwie minuty trailera?
SW i Jedi to walki na miecze, a nie kung-fu z mocą.
A oglądałeś Ahsokę? Ezra Bridger coś ci mówi? Oczywiście, że nie, ale do krytyki lore jesteś pierwszy... W rozszerzonym uniwersum ten motyw też występował i to już dość dawno temu. Tym bardziej, że serial rozgrywa się w czasach Wysokiej Republiki, więc scenarzyści mogą się pokusić o wprowadzenie zupełnie nowych elementów do konaniu, w końcu ile można mielić to samo? Przecież sam pisałeś, żeby nie zwracać uwagi na dziada Lucasa, a teraz nagle uważasz jego koncept za nienaruszalną świętość?
To co pokazali dotychczas pokazuje że to może być dobry serial, ale jednocześnie gówniany serial w świecie SW o Jedi.
Bo wprowadzili jedną babkę, która walczy w niekonwencjonalny sposób i nawet nie wiadomo ile jej będzie w całym serialu? Bitch please...
Nie twierdzę, że ten serial będzie super, bo sam mam pewne obawy, zwłaszcza co do scenariusza, ale takie przypierdzielanie na podstawie krótkiej zajawki jest zgoła irracjonalne.
Lucas tak wymyślił i nic na to nie poradzę
Nie wiem, ja starego dziada i jego ekspertowania nie słucham, wole opierać się na pierwszych dwóch trylogiach, kilku książkach, sensownie połączonych. Tak jak pisałem jakby on wiedział co robi, SW nie byłoby w miejscu w którym jest.
Tym bardziej, że serial rozgrywa się w czasach Wysokiej Republiki, więc scenarzyści mogą się pokusić o wprowadzenie zupełnie nowych elementów do konaniu
Niech sobie robią co chcą, ale jak nie spełnią oczekiwań większości to ludzie tego oglądać nie będą. To jest dokładnie to samo co robią, jak rujnują uznane marki, wprowadza się gówno którego nikt nie chce oglądać, a później płacz że nikt nie ogląda :P
Nie twierdzę, że ten serial będzie super, bo sam mam pewne obawy, zwłaszcza co do scenariusza, ale takie przypierdzielanie na podstawie krótkiej zajawki jest zgoła irracjonalne.
Pokazali trailer po którym nie mam ochoty tego oglądać, czy to moja wina? Jakby pokazali coś interesującego to bym oglądał, ja przestałem być wielkim fanem SW dawno temu, a gdzieś w 2014 r. zostałem w starym kanonie, z nowych podobały mi się R1, Mandalorian s1 i 2, Andor, choć tu raczej że dobry serial a nie że w świecie SW się dział, a reszta jest gównem mniej lub bardziej zjadliwym.
To jest dokładnie to samo co robią, jak rujnują uznane marki, wprowadza się gówno którego nikt nie chce oglądać, a później płacz że nikt nie ogląda :P
Do tej pory żadne Gwiezdne Wojny nie były słabe dlatego, że "wprowadzono do nich jakieś gówno". Problem tych słabszych produkcji zawsze był jeden i ten sam - kiepskie pisarstwo (scenariusz, dialogi, postaci itd.).
R1, Mandalorian s1 i 2, Andor, choć tu raczej że dobry serial a nie że w świecie SW się dział, a reszta jest gównem mniej lub bardziej zjadliwym.
Zapomniałeś o Clone Wars, Rebels, Bad Batch, Visions (głównie drugi sezon), Tales of the Jedi i Ahsoce. Solo też był całkiem w porządku, a w chwili premiery oberwało mu się głównie ze względu na kiepski odbiór innych produkcji Disneya w tamtym czasie. Kenobi był mniej udany, ale nadal znośny, podobnie jak Księga Boby Fetta, która później była po prostu przedłużeniem Mandalorianina i wypadała całkiem dobrze. Tak naprawdę bardzo zła była tylko ich nowa trylogia, reszta mieści się w przedziale od średnie, ale jak najbardziej do obejrzenia, aż po wybitne (Andor), więc spokojnie można powiedzieć, że za czasów Disneya wyszło więcej dobrego niż złego contentu SW.
Solo też był całkiem w porządku....Kenobi był mniej udany, ale nadal znośny, podobnie jak Księga Boby Fetta
No praktycznie nie mamy o czym rozmawiać, bo o gustach się nie dyskutuje, ja uważam te produkcje za straszne gówno. Tylko Boba Fat miał potencjał, jednak główna postać go zrujnowała w moich oczach kompletnie.
Zapomniałeś o Clone Wars, Rebels, Bad Batch, Visions (głównie drugi sezon), Tales of the Jedi i Ahsoce.
Oglądałem chyba z 3 sezony Clone Wars, reszty nie, amerykańska animacja ssie, drewno i sztuczność zbyt wielka jak dla mnie, a po 2014 to już kompletnie nie wnikałem.
To uniwersum jeszcze żyje? Myślałem ze Disney je już doszczętnie zniszczył.
Nawet nie muszę się zastanawiać o co im chodzi, żeby wiedzieć, że to zepsują. TAMPON WARS.
Dawno nie czytałem większej bzdury. Artykuł perfidnie stworzony pod kliknięcia i nakręcanie hejtu na Akolitę (no bo to się teraz sprzedaje nie). Pierwotna koncepcja Lucasa zmieniła się (właściwie to zmieniała, bo to był proces) już wieki temu - i zmienił ją, jak wiele innych swoich pomysłów, sam George Lucas. On sam współtworzył słynny Mortis Arc serialu Wojny Klonów, w którym moc jest przedstawiona jako dualizm ciemna-jasna strona (Syn i Córka), dwie strony tego samego medalu. Wątek ten był kontynuowany w serialu Rebels oraz ostatnio w Ahsoce. A sam Mortis Arc wyszedł w... 2011 roku. Odgrzebywać to 13 lat później i przypisywać rzekomą "profanację" serialowi, który nawet jeszcze nie wyszedł to nowe dno.
No i zaimki, Disney musi się bardzo mocno pochylić nad zaimkami w tym serialu, bo inaczej to nie będzie miało sensu... A nie, czekaj...