Diuna jest jak Ojciec chrzestny? Denis Villeneuve uważa, że Paul Atryda to „Michael Corleone sci-fi” i zapowiada trz...
Pffff hahahaha kogoś chyba poniosło. Wykreowana postać przez Ala Pacino to wgl inna liga.
Proszę niech nie obraża tej pięknej twórczości. Zwłaszcza ten z poprawionym zakończeniem 3 części.
Nie viem co myslec o tym pomysle rezysera. Ogolnie Paul Atryda to postac tragiczna, bo
spoiler start
musial wybrac, pomiedzy zachowaniem siebie, a zachowaniem ludzkosci. Fremenow "trzymal" na smyczy", bo by sie rozlali w niekotrolowany sposob po galaktyce szerzac zaglade dla ludzkosci. Kontrolujac ich nie doprowadzili do eksterminacji planet w imie ludzkosci. Dla niego to byl zawsze wybor pomiedzy mniejszym zlem (w danym czasie), ktory w dluzszej perspektywie okazywal sie albo dobrym, albo zlym. Jednak sam nie potrafil wszystkiego przewidziec, albo nie chcial przyznac sie do tego, szczegolnie jezeli chodzi o jego nastepce.
spoiler stop
Z szacunku dla rezysera przyznac trzeba mu nagrode za podjecie proby nakrecenia tego materialu, ale IMO w wielu aspektch niestety polegl. Nie ukazal wlasciwej wartosci melanzu, ani glownego tematu jakim bylo znaczenie marzenia transformacji ekologicznej dla Fremenow (i ich ograniczonego zreszta myslenia).
Denis Villeneuve uważa, że Paul Atryda to „Michael Corleone sci-fi”
Leki za mocno weszły chyba :P Kompletnie różne postacie, do tego jeśli chodzi o pokazanie głębi postaci to Diuna Lyncha jest lepsza.
Dzienciou wiesz nowa wersja jest bardzo dobra, ale Villeneuve za dużo czasu poświęca zdjęciom krajobrazu, bo taki już jego styl robienia filmów. Jednak książka jest bardzo mocno skupiona na postaciach w niej występujących, więc Villeneuve musiał pójść na pewne kompromisy, przez co sporo postaci jest płaska jak deska.
w stosunku do książki to jak najbardziej. Zresztą film jak się nie wkręci to ciężko oglądać bo może się dłużyć... ale ta Diuna Lyncha. Jak lubię MacLachlana to grał niczym kawał drewna.
jeśli chodzi o pokazanie głębi postaci to Diuna Lyncha jest lepsza.
Leki za mocno weszły chyba :P
Jak lubię MacLachlana to grał niczym kawał drewna.
Wiesz nie oszukujmy się to był jego debiut filmowy, ale sporo dobrej roboty w filmie Lyncha robiły "głośne myśli" postaci. W Diunie Villeneuva oprócz głównych postaci reszta zasysa są tłem bez wyrazu, Thufir Hawat to niczym nie różni się od dekoracji, Dr. Wellington Yueh chyba najbardziej tragiczna postać w pierwszej książce, wewnętrznie rozdarty walką, tylko lekko zarysowany.