Aktor z Rebel Moon Zacka Snydera obawia się, jak widzowie odbiorą kontrowersyjną scenę z wersji reżyserskiej. „Obym nie stał się memem”
Kiedyś miałem tego gościa za świetnego reżysera, dzisiaj myślę trochę o nim jak o nieudaczniku. Jeśli, któryś raz z kolei musi tworzyć wersję reżyserską wstawiając całą masę wyciętych scen, a do kin jako pierwsza trafia ta słabsza wersja to znaczy, że gość nie zna się na swojej robocie.
Gdzieś usłyszałem hasło, że tworzenie filmów to sztuka montażu i umiejętne wycinanie scen tak żeby film był i dobry, i nie za długi.... Snyder pokazuje kolejny raz, że ma z tym trudności.
Proszę o doprecyzowanie, z tym obcym to chodzi o człowieka, który nie jest miejscowy, czy chodzi jednak o kosmitkę?
Ten kto wie to wie ;) ale czy ten obcy nie wygląda na demona z stu wackami z pewnej bajki dla dorosłych...
P.s Takie tam wolne skojarzenie ;-)
Rozumiem, że film jest cięty na potrzeby projekcji kinowych (długość, kategoria wiekowa), ale skoro Rebel Moon trafił od razu na Netflixa, to czemu od razu nie wypuścił tam wersji reżyserskiej?
Zakładam, że nie ma pośpiechu. Ciął do wersji 2h a teraz tnie drugi raz do wersji 3h.