Obi-Wan Kenobi miał być jeszcze mroczniejszy i brutalny. Ewan McGregor opowiedział o niezrealizowanym scenariuszu
Hmmm, Kenobi-alkoholik, to by miało sens. Zważywszy jak w Nowej Nadziei wyglądał Obi-Wan, a to ledwie kilkanaście lat później przecież. Ostre drinkowanie przez ten czas wiele by tłumaczyło w wyglądzie. :)
Panie McGregor widziałeś pan scenariusz i wiedziałeś pan jaki to będzie śmietnik, teraz wielce żale i żebranie o kolejny sezon, serial albo występ.
Poprawny Disney postawił na irytującą czekoladkę, która dwa razy była przebita na wylot mieczem świetlnym.
No ale były prezent pogodowy, a obecny szef Disneya Bob Iger uważa że, nie wie co to "woke" oraz Disney nigdy nie poszedł w tą stronę.
Scenariusz sam w sobie nie był zły, tylko całość kiepsko sklejono do kupy, przez co serial miał bardzo nierówne tempo i sporo niepotrzebnych zapychaczy.
Jakiś czas temu (nie wiem jak teraz) w internecie można było znaleźć serial przemontowany do postaci ok. dwugodzinnego filmu i całość wypada ponoć naprawdę doskonale. Sztuki tej dokonał fan Star Wars, ale nie byle jaki, bo z zawodu profesjonalny montażysta i artysta VFX, który pracował zresztą przy tworzeniu Andora i kilku innych produkcji Lucasfilmu.
Także nie, to nie kwestia "czekoladki" czy innego woke, zawalili filmowcy.
To żebranie o kolejny sezon jest już rzeczywiście irytujące. Dosłownie co parę dni jakiś news, że chciałby, że bardzo chętnie, że ma już pomysły na (wybierz dowolne) itd.
Może zamiast żebrać teraz, trzeba było ostro się postawić twórcom na etapie tworzenia 1 sezonu, by napisali sensowną historię a z niego nie zrobili drugoplanowej postaci.
Pobity Kenobi akceptujący swój los nie łączy się z Kenobim z IV części.
Ten serial był kiepski, po prostu. Zamiast drugiego sezonu zasługuje na zapomnienie, bo do przeróbki niestety nie dojdzie, może poza jakimś fan editem
Pobity Kenobi akceptujący swój los nie łączy się z Kenobim z IV części.
Nie do końca. Pamiętaj, że IV część nie dzieje się tydzień po III. Tam w końcu Kenobi utracił rodzinę w postaci zakonu, doznał zdrady przyjaciela który był mu jak brat, a także klonów będących paroletnimi towarzyszami broni, zobaczył też upadek ustroju oraz wartości w które wierzył. Jak dla mnie byłoby całkowicie wiarygodne, że mógłby przez jakiś okres po tych wydarzeniach załamać się i z czasem przepracować to sobie, dzięki czemu stałby się tym Kenobim którego znamy z IV epizodu.
W Zemście Sithów Obi-Wan dostał od Yody informację, że będzie mógł porozumieć się z Qui-Gon Jinnem, co powinno go jednak zdecydowanie wesprzeć na duchu i utrzymać jego - trochę nierealistycznie twardy - kręgosłup moralny. Ponoć w 19 roku BBY - czyli wtedy, kiedy umiera Padme. Jeśli przyjąć porozumiewanie się z dawnym mistrzem za kanon to uznałbym, że Obi-Wan nie powinien zejść do poziomu żula i ochlejmordy, niezależnie od ciężaru jaki na niego spadł. Trochę jak z Lukiem - Hamill narzekał na zmianę w 8. części i miał ku temu swoje powody.
Dobre mroczniejszy świat SW to alkoholik Obi-Wan Kenobi, najwyraźniej menel Luke Skywalker z filmów też był po to żeby mroczny klimat wprowadzić xD
W wojnach klonów chlał sporo, więc pasowałoby.
To tym bardziej w Kenobim nie powinien, skoro to już najpewniej przepracował i powinien widzieć szerszy horyzont
Eee, a nie zawsze tak było? Nie pamiętam, żebym miał kiedykolwiek inne zrozumienie mocy. Dla mnie zawsze przekaz był taki, że równowaga to balans ciemnej strony z jasną, a jedi z czasów republikiki po prostu byli w błędzie. Ale to może wynik tego, że jestem '01, więc oglądałem 6 części właściwie na raz i od początku zainteresowani światem siedziałem w świecie książek, gdzie ten balans był tak właśnie nie raz tłumaczony.